piątek, 31 października 2014

On mocno mnie przytula,czuję jak wiatr łaskocze moje zimne policzki.Ociera mi łzy,spogląda w oczy.Znów przytula.
-Płacz ile chcesz.
-Nie chce tylko nie rozumiem dlaczego moje życie jest tak kurewsko skomplikowane dlaczego ja nie mogę odnaleźć szczęścia lub po prostu zacząć żyć.Boli mnie serce bo tęsknie,boli mnie ciało bo ranię innych,boli mnie wszystko bo jestem największym skurwielem na świecie.
-Jesteś piękną kobietą,która potrzebuje wsparcia,miłości i kogoś kto zadecyduje za nią.Weronika to,że bierzesz to ucieczka,to,że pijesz to ucieczka,to,że jesteś tu ze mną to ucieczka.Oboje wiemy,że lubisz przebywać wokół mężczyzn do momentu kiedy,któryś z nich nie zacznie cię pożądać,wtedy uciekasz od niego.
-Skąd to wiesz?
-Bo nie ukrywasz tego.Zawsze robisz to samo.Koleżeństwo,przyjaźń,on się zakochuje a ty uciekasz.
-Bo nie potrafię...
I nagle zamyka mi usta pocałunkiem.
-Teraz też uciekniesz?
-Po cholerę to zrobiłeś.?
-Uciekniesz prawda?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo oboje wiemy,że ryzyko byłoby w naszych przypadkach niepowodzeniem.Bo nie jesteś moim znajomym,przyjacielem ani partią na mojego faceta.
-Więc jestem nikim?
-Jesteś moim ratunkiem na dziś.
-A co z jutrem?
-A co jeśli jutra nie dożyję.
-A co jeśli oboje w tym momencie umrzemy.
-A co jeśli śmierć nie jest jedynym rozwiązaniem.
-A co jeśli oboje się w sobie zakochamy?
-A co jeśli ja nie wierzę w miłość i nie zaryzykuję już z żadnym facetem.
-A co jeśli to facet zaryzykuje z tobą.
-Czeka go ból,rozpacz i kurewska obojętność.Bo ja nie potrafię kochać.

-Masz jakieś marzenia?
-Mam jedno.
-Jakie?
-Chciałabym raz w życiu naćpać się totalnie odlecieć i każdego dnia czuć się tak jak teraz.
Siedzimy na mokrym piasku,zimny,mroźny wiatr przytula nas swoimi objęciami.Palimy papierosy,ja upijam się smakową wódką.Jest idealnie cicho,jest idealnie smutno,jest idealnie wyjątkowo.
-Wiesz jakiś czas temu myślałam,że tylko miłość jest wstanie mnie uratować,dziś nie ma ona znaczenia.
-W jakim sensie?Wyobrażasz sobie życie bez faceta już na zawsze?
-Bez faceta przy mnie?I na poduszce obok?
-Tak.
-To sobie wyobrażam.
-A co jeśli będziesz potrzebowała bliskości,przytulenia chociażby.
-To ty mnie przytulisz lub zrobi to ktoś inny.
-A jeśli będziesz chciała dać komuś buziaka.
-To dam go tobie.
-Nie zgadzam się.
-Dlaczego?
-Bo nie przekroczę z tobą zakazanej granicy.Szanuję cię i wiem,że pocałunek zmieniłby wszystko.
-Sprawdzimy?
Przybliżam się do niego na tyle blisko,iż czuję jego oddech na swoich ustach.
-Jesteś pewien?
-Nie ale sprawdzam czy jesteś na tyle odważna.
Oddalam się.
-Wiedziałem,że nie dasz rady.
On odchodzi ode mnie w stronę szalejącego morza.Ja wstaję,otrzepuję piasek z nóg,butów. Staję obok niego,delikatnie chwytam jego dłoń.
-I po co to robisz?
-Bo cię potrzebuję.
-Wiesz,że nie wyszło już kiedyś.
-Nie próbuję by wyszło po prostu delektuj się ze mną tą chwilą.
Opieram swoją zmęczoną głowę na jego ramieniu,ściskam jego ciało w pasie i płaczę jak małe dziecko.łkam niczym niemowle.
-Nie mam już siły.Przegrywam.
-Co robisz?
-Czekam na ciebie. hehe
-To wyjdź na balkon.
Wychodzę,widzę znany mi samochód,uśmiecham się.
-Co ty tu robisz?
-Ubieraj kurtkę i zapraszam do auta.
-Ale ja zaraz muszę...
-Nie musisz,rozmawiałem z twoją mamą.Zabieram cię.
-Gdzie?
-Na koniec świata.
-Nie chce tak daleko.
-Oj nie marudź.Wychodź.
Zakładam kurtkę,szybko poprawiam makijaż,ubieram buty,wychodzę.Jestem szczęśliwa bo przecież potrzebuję przyjaciela,bo przecież potrzebuję rozmowy.Rzucam się mu na szyję,uśmiecham się.
-Dobrze,że jesteś.
-Łał co się z Tobą stało?Gdzie twoje skurwysyństwo?
-Zniknęło od dziś będę miła dla ludzi i zacznę dawać sobie radę.
-Nie mogę w to uwierzyć.
-Ja też ale wczoraj rozjebał mi się umysł.
Wsiadamy do samochodu.
-Słyszałem,że jakiś alwaro cię podrywał.
-Hah być może tyle tylko,że pełniłam z nim błąd i przez tyle czasu nie mogłam przestać się nienawidzić.Dziś przestało to mieć znaczenie.Znów jestem sama i chyba dziś najszczęśliwsza od 2 miesięcy.Nie spodziewałam się,że dziś będziesz człowiekiem,który poprawi mój humor i sprawi,że będę się uśmiechać.Mogę skręcić?
-Nie Weronika dziś nic nie palimy i nic nie bierzemy.
-To co będziemy robić?
-Całować się. haha żartuję,zobaczysz to niespodzianka.
-Mam się bać?
-Może,raczej to inni będą bać się ciebie takiej niepomalowanej i jakoś inaczej wyglądającej.
-To zawracaj !
-Przestań tak jest zdecydowanie najlepiej. Najpierw skoczymy do mnie a potem cię porywam.
-A co z blondynką.
-Nie mogę mieć kobiety bo nie potrafię o nią dbać.
-Zabawne
-Co takiego?
-Ja nie mogę mieć faceta bo nie potrafię go doceniać.
-Tęskniłem za tą obojętnością.
-Przestań.
-Miło znów wiedzieć,że żyjesz.
-Miło żyć kiedy się nie chce.
Pomimo wszystko wyciągam z kieszeni woreczek,robię dwie ścieżki..
-Mówiłem.
-Proszę cię musze.
Wciągam i wiem,że już nic ani nikt nie jest wstanie uratować mojej duszy. Pomimo wszystko czuję dziś szczęście.Naprawdę szczęście.
-Chyba powinnam kurwa napisać książkę podtytułem '' związek z facetem i jego byłą''. Zawsze kurwa tak jest.
-Co ty gadasz?
-Czaisz zawsze kiedy poznaję faceta on opowiada mi o swojej byłej z biegiem chwil ta była rozpierdala wszystko co tak naprawdę miało znaczenie.Nie wiem dlaczego tak się dzieje?
-Ty nigdy nie chciałaś rozjebać związku jakiemuś swojemu byłemu?
-Być może to dziwne ale nie. Za każdym razem to ja odchodziłam od mężczyzn i wydawało mi się,że to najgorsze co można zrobić,zostawić faceta z zauroczeniem,nigdy nie miałam odwagi mieszać się w związki byłych. Jeśli po rozstaniu ze mną znaleźli miłość byłam szczęśliwa i to w jakimś sensie usprawiedliwiało moją ucieczkę.
-Więc dlaczego zwracasz uwagę na to co było w życiu twoich mężczyzn?
-Nie wiem ja chyba przyciągam zło. Ilekroć kogoś poznaję zaraz okazuje się,że inna kobieta w jego życiu znaczy więcej niż nowy rozdział.Jestem tym zmęczona.Kasia,Basia,Agata,Karolina itd..Wszystko mi jedno mam dość wysłuchiwania wspomnień.
-Ja też ci opowiadałem o byłej...
-Ty jesteś moim kumplem i to co innego. Twoja była nie będzie próbowała zniszczyć naszych relacji ale gdyby istniało coś między nami z pewnością by o sobie przypomniała.Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje.Czy kobiety aż tak bardzo są szydercze i skurwysyńskie? Czy kiedy ich były układa sobie życie od nowa one myślą,że ich zadaniem jest rujnowanie wszystkiego. Jakiś czas temu wydawało mi się,że to zazdrość,dziś myślę że to chciwość bo ich były jest dla kogoś lepszy i zdecydowanie szczęśliwszy niż z nią. To paranoja. Wczoraj ktoś opowiadał mi,że była po 2 latach milczenia,kiedy dowiedziała się,że jej były mieszka z laską przypomniała sobie o nim i wszelkimi sposobami próbowała go odzyskać.Przecież to chore.
-Co cię wzięło ? Jesteś jak nakręcona.A przecież nie masz faceta.
-Bo mnie to wkurwia.! Byłam na miejscu takiej dziewczyny i wciąż jestem. Porównywana,nie dość idealna.
-To może stań się taką kobietą?
-Nie potrafię ja naprawdę wolę wiedzieć,że oni układają sobie życie niż pierdolić im wszystko bo mnie nie kochali tak mocno jak powinni.
-Zapalimy?
-Zapalimy.

czwartek, 30 października 2014

-Zagramy w coś?
-Daj bucha.
-W co?
-Każdy z nas powie czego pragnie. Ale tak na serio.
-Ok.
-To zaczynaj.
-Ja pragnę mieć tonę zielska i fajną pannę.
-Ja hajs i codziennie mieć co jarać.
-Ja dobrej fury i pracy.
-Ja fajnej,mądrej dziewczyny i dobry staf każdego poranka.
-Może chaty z basenem i dobrych lasek.
A ty Weronika?
-Śmierci.
-Powalona.I zjebałaś nam cały klimat .!
-Przepraszam,chcieliście wiedzieć czego pragnę to wam mówię.
-To smutne.
-Nie to normalnie.Jeśli człowiek nie ma marzeń,do niczego się nie nadaje i nie uważa swojego życia za smutne lecz za pomyłkę kogoś kto nas stwarza to zupełnie normalne,że pragnie śmierci.Bo przecież tylko ona zabiera nas z tego miejsca.
-A słyszałaś o duszach,które podróżują i co jeśli znów trafisz do jakiegoś ciała.
-Słyszałam i uważam,że moja poprzedniczka popełniła samobójstwo.Jeśli trafię chyba oszaleję.Co jeszcze mam przeżyć?
-Totalny odlot i wycieczkę do Amsterdamu .
-Nie marzy mi się to. Wiecie wy chcielibyście każdego ranka budzić się w blantach,topach i z boniem pod pachą. Ja tego nie pragnę. Lubię palić,lubię odlatywać ale nie marzy mi się do końca życia upalać się z wami.
-Wredna.
-Czyżby? Ok wiecie pragnę wanny magicznej substancji.
-No i już brzmi to inaczej.
-Ale czy prawdziwie?
-Cholernie prawdziwie.
Ktoś rzuca mi idealnie aromatycznego topa na podkład.Mieszam,roluje,zwijam,odpalam,wyciszam umysł.Jestem spokojna.
-Powiedz mi dlaczego ja mam takiego chujowego pecha?
-W jakiej kategorii ?
-W kategorii związków. Dlaczego nie mogę być po prostu szczęśliwa i kochać całą sobą.
-Bo lepsza z ciebie dziewczyna do jarania niż do całowania.
-Dzięki,właśnie to chciałam usłyszeć.
-Ale ty sama tak się zachowujesz. Nie lubisz być adorowana,kiedy ktoś próbuje zrobić dla ciebie wszystko odrzucasz to,kiedy natomiast zaczyna ci zależeć jest za późno.Użalasz się nad swoim życiem,pragniesz czegoś czego mieć nie możesz Weronika.
-Może coś w tym jest.
-Kiedy się poznaliśmy oboje wiedzieliśmy,że związek nam nie wyjdzie.Ale walczyłaś o mnie jak lwica.Ja miałem to totalnie gdzieś,kiedy cię widziałem pękało mi serce bo uciekałam od ciebie a ty wciąż biegłaś. Pamiętasz moment kiedy krzyczałaś za mną a ja po prostu się odwróciłem?
-Pamiętam,wiele było takich momentów.
-Wtedy zrozumiałem,że nie odpuścisz. Byłaś przy mnie zawsze kiedy mogłaś,robiłaś wszystko bym był szczęśliwy.Chciałem być ale nie z Tobą tylko z Agatą. Kiedy cię zobaczyłem naćpaną,pijaną i wkurwioną miałem ochotę spakować cię w plecak i ukryć przed tym wszystkim. Kiedy powiedziałaś do mnie ''spierdalaj'' wtedy ja straciłem ciebie poraz pierwszy. Nie rozumiałem dlaczego tak się dzieje.Odeszłaś ode mnie wtedy w tamtym momencie. Przestałaś odbierać telefony,odpisywać na smsy a kiedy mijaliśmy się na ulicy nawet nie patrzyłaś na mnie,odwracałaś wzrok bo wiedziałaś,że zobaczę,że jesteś naćpana. Bolało ale wtedy ja nie chciałem dać za wygraną.Było już za późno. Zawsze walczyliśmy o coś co nie miało prawa się spełnić.
-Wiem o tym. Kiedy ostatni raz przyjechałam do ciebie i nie potrafiłam się na ciebie złościć,nie czułam już bólu i żalu ty powiedziałeś,że mam być szczęśliwa. I byłam. Kiedy poznałam faceta dla którego zmieniłam wszystko,dziękowałam samej sobie,że nie pozwoliłam ci już siebie ranić.Bolało ale przestało bo był ktoś na kim mi zależało.
-I zjebałaś.
-Zjebałam,kurewsko zjebałam.
-Pamiętasz?
-Tu się poznaliśmy,pamiętam.
-A co dokładnie pamiętasz?
-Uśmiech,wzrok i mój brak tlenu kiedy przyszedłeś  podać mi rękę i się przedstawić.
-To było zabawne. Weeerrrooonniiikkaaa. hah
-To było krępujące bo nigdy czegoś takiego nie czułam.
-A ja nigdy nie zaczepiałem obcej mi laski.
-To była chwila.
-Byłem naćpany.
-Wiem o tym.
-Tutaj pierwszy raz cię przytuliłem i pierwszy raz pocałowałem .
-Ostatni raz też był tutaj.
-Dużo mamy wspomnień z tego miejsca.
-Dużo mamy wspomnień ogólnie.
-Dużo żalu.
-Dużo bólu.
-Dużo miłości.
-Przestań!
-Przegrałaś.!
-Nie powinniśmy ze sobą rozmawiać.Czasem tak bardzo cię nienawidzę,czasem tak bardzo mam ciebie dość.Czasem żałuje,że się spotkaliśmy a czasem nie rozumiem dlaczego tak bardzo siebie zraniliśmy.
-Nie wiem Weronika.Kiedyś powtarzałem Tobie,że nie mogę mieć kobiety,wciąż tak uważam jednak nie wyobrażam sobie zapomnieć o Tobie i nigdy więcej nie zapytać ciebie jak sobie radzisz.
-Palę z tobą dziś papierosy a przecież tak bardzo mnie zraniłeś.
-Będę cię za to przepraszał do końca życia chociaż pewnie i tak to niczego nie zmieni.
-Przez ciebie nie potrafię być szczęśliwa.
-Dzięki Tobie jestem szczęśliwy.
-To paranoja.
-To życie.

środa, 29 października 2014

-Ile jesteś wstanie tego zjeść?
-15 tabletek potem wymiotuję.
-Bezsensu.
-Bezsensu jest żyć wiedząc,że już nic cię w twoim marnym życiu nie spotka, bezsensu jest istnieć bez marzeń,miłości bez kogoś kto wyznacza sens twojemu istnieniu,to jest bezsensu.
-Dlaczego tak uważasz?
-Bo czasem mam ochotę rzucić tym wszystkim o ścianę i krzyczeć,że potrzebuję pomocy i miłości. Czasem łapię się na tym,iż pragnę przyrzekać komuś miłość po grób przy bezmyślnym kolesiu z urzędu, potem zdaję sobie jednak sprawę,że nikt nie wytrzyma tajemnic,bólu,smutku i rozpaczy.
-I co zamierzasz z tym zrobić.
-Podaj butelkę.
Nalewam całą szklankę wódki,wrzucam 7 kostek lodu.Wypijam i chociaż czuję jak wypala mi gardło i cofa się wszystko co zdążyłam przechować w swoim żołądku,zaciskam pięści i gorycz wódki przytula moje podniebienie.
-Zamierzam pić i każdego dnia połykać tyle magicznej substancji ile razy niezastękanie za nim i pomyślę,że go kocham.
-Nie prościej byłoby powiedzieć mu co czujesz?
-To bezsensu bo ja nie czuję nic.Kiedy się naćpam pragnę go bardziej niż tlenu a kiedy powracam ze świata iluzji zaczynam rozumieć,że ze mną żyć się nie da.
Ocieram kolejną łzę,wzruszam ramionami.
-Mogę?
-Co?
-Mogę?
-Możesz.
Wyciągam z kieszeni kilka tabletek,połykam,popijam.umieram. Nie czuję bólu,rozpaczy,żalu i tęsknoty.Nie kocham,nie pragnę.Jestem obojętna.
-Siemano,co dziś robisz?
-Odlatuję.
-Porywam cię za 20 minut.
-Daj mi 30 muszę ogarnąć siebie.
Kiedy wciskam czerwoną słuchawkę zdaję sobie sprawę,że to wszystko zaczyna mnie męczyć.Większość dni wygląda tak samo,poranek,wyrzuty sumienia,nienawiść,kawa,makijaż i totalna spontaniczność.Każdego dnia jest ktoś kto chce odlecieć a ja odlatuję razem z nim.To psychiczne ale jestem już zmęczona.Ubieram kurtkę,adidasy,poprawiam sukienkę.Dziś nie czuję się najlepiej,drżą mi ręce,mam czerwone,podkrążone oczy, leki przeciwbólowe przestają działać.Idę czym prędzej do auta.które słyszę zaraz po otwarciu drzwi w domu.Widzę tatę,który siedzi na ławce i się uśmiecha.
-Za ile wrócisz?
-Zanim zrobi się widno.
Odchodzę od niego,odpalam papierosa.Kiedy jestem już blisko samochodu słyszę krzyki,radość i totalną niezależność.Chyba to mi w tym wszystkim odpowiada.Fakt,że za każdym razem jestem wolna,poczucie,że z tymi ludźmi nie łączą mnie żadne uczucia prócz odlotów i kosmosów.Nie oczekują niczego ode mnie i ja nie oczekuję niczego od nich.
-Witaj ślicznoto.!
-Nie mów tak na mnie.
-Ojej ktoś tu ma dziś zły humor.
-Daj mi coś bo umrę.
Wyciąga dłoń,łapie moją i delikatnie podaje kilka magicznych substancji .Długo się nie zastanawiając połykam,popijam zimnym piwem,odpalam papierosa,odlatuję. Jestem już obojętna na całą resztę świata,wsiadam do samochodu. Ktoś rozsypuje kilka kresek i każdy z osobna zjada jedną z prędkością światła. Kiedy kolejka zmierza do mnie i trzymam w dłoniach jedną kreskę dla mnie.Wpatruję się w nią jak w wyrocznie.
-Dawaj to nic strasznego,ostatnio nie miało to dla ciebie znaczenia.
-Dziś nie wiem czy chcę.
I po tych słowach zwijam banknot, biorę głęboki wdech,wciągam...Czuję jak substancja w ekspresowym tempie dostaje się do mojego mózgu.Uśmiecham się.Wyciągam z jego dłoni palącego się blanta,zaciągam się,dym unosi się niczym poranna mgła nad jeziorem wspomnień, Wypijam piwo,wzruszam ramionami,pogłaśniam muzykę.Jestem wolna!
-Co z nami będzie?
-Jakimi nami? Jestem ja i ty nie ma nas i nigdy nie będzie.
-Przecież miało być dobrze.
-Jest dobrze,ja się dobrze bawię ty chcesz mnie ograniczać a ja nienawidzę ograniczeń.Chcę być wolna,chcę budzić się każdego dnia i wiedzieć,że mogę zeżreć tyle magicznej substancji ile wlezie i nikt za mną nie zatęskni.Rozumiesz?
-Nie rozumie! Jak możesz być taką egoistką.
-Kiedy nią nie byłam wszyscy wpierali mi,że jestem smutnym człowiekiem,byłam bo musiałam udawać kogoś kim nigdy nie będę. Teraz nie muszę.Lubię samotność chociaż kiedy wieczorami zamykam się w swojej oazie spokoju mam ochotę prosić kogokolwiek o szybki romans przy świetle księżyca. Stałam się kimś kim nigdy wcześniej nie byłam. Zesrało się wszystko i nie ma już nic.
-Więc nigdy nie będziesz gotowa na miłość?
-Ja w nią nie wierzę. Może istnieje ale to miłość do rzeczy,które sprawiają nam przyjemność. Kocham pić rano kawę z mlekiem,kocham palić papierosy na balkonie,kocham zimę każdego poranka i kocham odlatywać w miejsca,które tylko ja znam tak doskonale.Uciekam i czuję się z tym chujowo dobrze.
-Nigdy cię nie zrozumiem.
-Jak większość.

wtorek, 28 października 2014

Siedzę na ławce wspomnień,kolejny papieros,następny,niebo pełne gwiazd,dokładnie analizuje ze mną moje życie. Tęsknie za przyjaciółką,jedyną prawdziwą,która zawsze siedziała tu ze mną i razem ze mną wpatrywała się w to niebo.Księżyc dziś przybrał kolor pomarańczowy,kurewska samotność.Brakuje mi jej, jej uśmiechu,radości.Odeszła bo przecież wszyscy ode mnie odchodzą.Lub ja odchodzę od wszystkich.Pamiętam jak potrafiła wywołać na mej twarzy uśmiech kiedy sobie nie radziłam,wieczory na ławce wspomnień i chodź każdego dnia się widziałyśmy,codziennie dokładnie analizowałyśmy każdy problem,który z biegiem chwili okazywał się błahostką. Brakuje mi jej,tak po prostu i zwyczajnie a jednak wyjątkowo. 10 długich lat ...I co z marzeniami? Przestały mieć znaczenie.Wiem,że jest teraz szczęśliwa i wiem,że nie należę już do jej szczęścia,przykre ale nadzwyczaj prawdziwe. I trzymam w dłoni telefon z jej numerem jednak nie potrafię do niej zadzwonić,nie potrafię powiedzieć jej,że sobie nie radzę. Brakuje mi jej szaleństwa,wiecznego uśmiechu.Wszyscy odeszli. Samotność mnie dobija,zabija i kurewsko dusi swoimi szponami.Gdzie jesteś moja przyjaciółko....
Chciałabym napić się z nią dziś wódki,wypłakać i powiedzieć jak bardzo sobie nie radzę i chciałabym by i ona powiedziała jak sobie radzi,usiadła ze mną na tej pierdolonej ławce wspomnień i zabrała w miejsca dobrze mi znane. Do krainy uśmiechu. Straciłam wszystkich,przyjaciółkę którą miałam mieć zawsze,faceta z którym miałam być szczęśliwa i życie,którego tak naprawdę nie miałam.Została wódka,papierosy i garści magicznych substancji,rozjebany umysł,drżące ręce i czerwone oczy. Zostałam ja i tysiące niewypowiedzianych słów.I chciałabym ją teraz przeprosić za to,że odeszłam,za to że zabrakło mnie wtedy kiedy najbardziej mnie potrzebowała....
Brakuje mi jej.Cholernie brakuje mi przyjaźni.
Zawiodłam,zawiodłam wtedy kiedy nie powinnam była zawodzić.
-Tęsknie.
-Za czym?
-Za beztroskimi porankami pełnymi miłości,za zimą w ramionach ukochanej osoby,za wieczorami przy wspólnym oglądaniu filmów i ciepłą herbatą w magicznym kubku.Tęsknie za spacerami w mroźne wieczory,papierosami na schodach i uśmiechami. Nie wiem dlaczego dziś ale tęsknie za pakowaniem walizki i przekonaniem,że kiedy wsiądę do pociągu będę  już blisko. Uciekłam,bezmyślne i bez powodu. Nienawidzę siebie,za to,że wciąż uciekam.Nienawidzę siebie za to,że ranię i nie potrafię walczyć.Przegrałam a kiedy łapię się na tym,iż wciąż zamykam oczy by przypomnieć sobie jak wygląda jego obraz pod powiekami ciemności boję się,że kiedyś przestanę pamiętać a wtedy wszystko straci sens. Obiecałam sobie,że jeśli tym razem zawiodę nie spróbuję już nigdy. I wciąż zastanawiam się co ja właściwie zrobiłam,kim jestem i gdzie jest moje miejsce. Mam dość. Nie czuję niczego prócz pustki w sercu,rozumie i ciele.Nie czuję żadnych emocji prócz rozpaczy,żalu i bólu. Cierpię poraz pierwszy w życiu boleśnie,prawdziwie cierpię.
-Cierpienie ci pomaga?
-Zabija mnie wraz z tęsknotą.Obie oplatają mnie swoimi ramionami i ściskają tak mocno,iż brak mi tchu. Czuję jak tracę oddech ale nie mogę nic z tym zrobić.Kolejna szklanka wódki z lodem,kolejny papieros. Nie wiem kiedy przestanę.nie wiem jak mam przestać.Straciłam kontrolę.
To tak jakbyś pozbawił alkoholika wódki,to tak jakby ktoś zabrał mi wszystko co tak naprawdę trzymało mnie przy życiu. Tęsknie i rozpierdalam umysł nie potrafiąc zrobić niczego co byłoby chociażby jednym konkretnym powodem do przetrwania. Jestem sama i wciąż zagubiona,wciąż samotna i wciąż rozjebana. Umieram i nie mam komu powiedzieć,że kocham bez powodu,bez obowiązku,bez ucieczek....Zostałam sama.
-Halo.
-Przepraszam.
-Za co?
-Że czasem zachowuje się jak skurwiel...
-Co z tobą?
-Płaczę z poczucia bezradności.
-I co mam ci powiedzieć?
-Że dam sobie radę,uwierz we mnie chociaż Ty.
-A kim ja właściwie jestem? Odeszłaś ode mnie jak od wszystkich.Radź sobie sama.Ja swój limit na wspieranie ciebie wyczerpałem.Pasuje.
-Miałeś się nie poddawać.
-A ty miałaś walczyć.
-Przepraszam.
-To nic nie zmienia,wciąż się upijasz,wciąż łykasz tabletki i wciąż odlatujesz. Spróbuj żyć od nowa a kiedy znajdziesz dla mnie miejsce zadzwoń.
-Wiesz,że ja już podjęłam decyzję.
-Więc dlaczego dzwonisz?
-Chciałam upewnić się,czy jestem skurwysynem za którego mnie uważasz.
-Jesteś zranioną kobietą w kamienicy bez powrotu.
-Nie chodzę tam..
-OD kiedy? od dwóch dni? I tak tam pójdziesz a któregoś dnia wszystko się skończy i ty też przestaniesz zauważać świat i będziesz żyła iluzją.W sumie już tak jest. Tylko przypomnij sobie jak bardzo tego nienawidziłaś kiedy ktoś na kim ci zależało tak robił.I postaw się teraz na moim miejscu ja już nie potrafię cię ratować,chyba nikt nie da rady.
-Lubię samotność ale brakuje mi przyjaciela.
-Przyjaciel który kocha swoją przyjaciółkę nie zniesie widoku jak sama siebie rozpierdala.To zbyt bolesne. Byłem na każde zawołanie,próbowałem,wspierałem,wierzyłem. Mam dość !
-Więc zostanę sama.
-Masz wódkę,prochy i papierosy. Przecież to twoja miłość?
-Ja nie wierzę w miłość.
-To przestań uciekać i uwierz.
-Przepraszam.....
-Skąd się tu wzięłaś?
-Pocałuj mnie.
-Co takiego?
-Do kurwy pocałuj mnie,teraz!
-Nie potrafię.
-Kurwa!
-Wejdziesz?
Wchodzę do znanego mi mieszkania.Staję w salonie w którym stoi znany mi fotel. Ściągam kurtkę,chustkę,bluzkę...Rozbieram się.
-Co ty robisz?
-Rozbieram się.
-Przestań.
-Nie chcesz tego? Przecież kiedyś bardzo chciałeś co się zmieniło.
-Przestań.
-Nie podobam ci się?
-Przestań,Weronika proszę.
Podchodzi,Obejmuje mnie,zakrywa moje nagie ramiona i dłonie.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Chciałam żebyś był taki jak wszyscy i rzucił się na mnie ale ty tego nie robisz.
-Bo cię szanuję i pokutuję za błędy,które kiedyś popełniłem.
-Nie czujesz nic kiedy mnie widzisz?
-Czuję.Jestem facetem a ty piękną kobietą,pożądam,pragnę ale nie potrafię,wiem,że cię skrzywdziłem i teraz jesteś nietykalna.
-Przepraszam.Musiałam zobaczyć .
-Rozumiem.Teraz się ubierz a ja zrobię ci herbatę.
-A czy możesz mnie przytulić.
-Nie powinienem Weronika.
-Ale ja tego potrzebuję.
Podchodzi,Obejmuje mnie tak delikatnie,iż mam ochotę krzyczeć na niego,że nie chcę żeby to wszystko się działo,że potrzebuję pomocy,pomocy o którą nie potrafię prosić.
Odchodzi,zalewa duży kubek wodą,siada obok mnie i dogłębnie wpatruje się w moje oczy,jego wzrok przeszywa każdą moją komórkę mózgową.Odlatuję.
-Przestałam dawać sobie radę.
-To może to jakiś znak.
-Znak,że pora na odejście.
-Co ty pierdolisz przecież wszystko przed tobą.
-Ja już nie mam siły oddychać,nie mam siły marzyć,nie mam siły spać,śnić,jeść i żyć.Przegrałam.
-To zacznij wygrywać.
-Nie chcę. Pragnę odlecieć i nie zastanawiać się co dalej. Dziś kiedy moje ciało obumiera a każda tkanka przypomina bólem o swoim istnieniu mam ochotę rozjebać umysł o biały sufit swojego pokoju i krzyczeć jak bardzo siebie nienawidzę.
-Myślisz,że tak już zawsze będziesz?
-Jestem o tym przekonana,umieram i nic z tym nie zrobię.

poniedziałek, 27 października 2014

To nic takiego.Biorę ampułkę,naciągam szczykawke,przeklinam siebie i wbijam igłę w ciało.Robie zastrzyk.Za chwile osiągam stan Nirwany.Świat przestaje istnieć.Wystarczy.Samotność,papieros i herbata,której staram się nie wyrzygać.SPIERDALAJCIE-szepce.Może do lustra.
Komfort ćpania-nie trzeba żebrać,czy się kurwić.Nie trzeba agresywnie przeklinać losu i innych ludzi.NIE można obwiniać Pana Boga za zmarnowanie życie.To Wy wybraliście.A teraz wpieprzacie się w życie innych.bo wam się nie udało.Jedno jest pewne UMIERAMY.
Ja czuje,że odchodze.Inni mają jakieś wyobraźenie o mojej osobie,ale nie da się żyć według wyobraźni drugiej osoby.Nie chce już pamiętać tamtych dni kiedy kochałam i się zabijałam.Cierpienie nie bywa tak okrutne,narkotyki działają,ale nikt nie chce postawić diagnozy do końca ''Ćpunka na detoksie''.Wiara czasem przerasta życie.Przestań we mówić,że we mnie wierzyć ja Odchodze! Boli to cholerne zycie.
W samo popołudnie mam miejszą depresje.W nocy umieram.Pozostaną po mnuie już tylko ''opuszczone strony''.
Narkotyki nie dają już przyjemności.Boje się samej siebie.NIE PRAGNĘ WAS DOBRZY LUDZIE,KRZYWDZICIE MNIE.A mozę źle was spostrzegam a może wy mnie spostrzegacie inaczej.
Totalnie się pogłubiłam.
Przepraszam.

On wytrzymywał ze mną wszystko : Szantaż,psychozę,picie,lęki,obsesje i moje szaleństwo.
Czasem prosił bym piła szlachetniejsze trunki lub nie piła wcale,bo zwykła wódka mnie wykańcza.
Ale słabe alkohole już na mnie nie działały.
Prosił bym nie piła do lustra ale przecież nie byłam sama.
On był wciąż ze mną.
Powtarzał,że nie mogę chlać ale ja miałam to głęboko w dupie.Brałam też leki nasercowe,które obniżały ciśnienie i czasem chodziłam po świecie na granicy zapaści.
Jestem już bardzo zmęczona...
-Kocham cię Weronika.Więc dlaczego uciekasz?
-Bo ja nie kocham ciebie i nie chcę związków.
-Przecież mieliśmy dawać radę?
-Okłamywałam ciebie,okłamywałam jego,okłamuję wszystkich rozumiesz? I wciąż dobrze się bawię.Mam satysfakcję z waszego bólu i cierpienia. Dlatego odejdź.Było fajnie przez chwilę,dostałeś to czego tak naprawdę chciałeś,ja nie potrafię spojrzeć sobie w oczy a ty możesz poznać kogoś i zacząć od nowa.Beze mnie!
-Nie odpuszczę . Czekałem rok i nie zamierzam czekać dłużej nie po tym co miało miejsce.Za kogo ty mnie masz,myślisz,że dla mnie to nic nie znaczyło?
-Nie wiem,wiem,że facet który kocha nie wykorzystuje sytuacji najebanej i naćpanej laski.
-Chciałaś tego.
-A gdybym chciała,żebyś wtedy mnie zabił,zrobiłbyś to?
-Nie
-No właśnie w tym problem.Wykorzystujecie sytuacje,których nie powinniście.
-I dlatego chcesz mnie zostawić i co dalej?
-Zatrzymaj się.Chcę ci coś pokazać.
Stajemy,ja rozpinam kurtę,ściągam chustkę,bluzkę i próbuję rozpiąć stanik.On patrzy nie robi nic.Po chwili przybliża się do mnie ...
-Widzisz.O tym mówię.Nie powiesz mi bym się ubrała tylko chcesz bym rozbierała się dalej.
-Weronika ale to normalne.
-Normalnie dla samca,który chce zaspokoić swoje pragnienie.Nie dla faceta,który kocha. Odstaw mnie do domu dla mnie sprawa jest zakończona.
-Nie potrafię już bez ciebie .
-Jakiś czas temu sam powiedziałeś mi,że jak wolę jego to mogę do niego wracać.Nie wróciłam ale zabolało. Nie będę z żadnym z wam bo żaden z was mnie nie szanuje w sumie może to normalne bo i ja nie szanuję siebie ale nie chcę być nikim poraz kolejny.
-I co zamierzasz?
-Bawić się dalej.bzykać z kim popadnie,ćpać co popadnie,pić ile wlezie i czuć że sama siebie zabijam.To jakoś mnie uszczęśliwia.
-To nienormalne.
-Życie.Miałam zakochać się bez opamiętania,przy facecie z urzędu przysięgać miłość po grób i urodzić dziecko.Dziś umrę z przedawkowania lub będę tak pijana,że nie będę pamiętać z kim co robiłam.
-Nie pozwolę na to.
-Nie masz na to wpływu. Już nikt nie ma.
-Przytulisz mnie?
-Co Ty tu robisz?
-Po prostu mnie kurwa przytul.
-Dobrze,dlaczego ty płaczesz,co się dzieje?
-Umieram,chciałam się z Tobą pożegnać na zawsze.
-Przestań tak mówić Weronika.
-Nie mam już siły,
-Kiedy spałaś ostatni raz? W środę.
-Pojebało cię?Przecież nie możesz tak,A kiedy jadłaś coś normalnego?
-W środę.
-Wejdź,zrobię ci herbatę.
-Wolę wódkę.
-Napewno nie dostaniesz jej u mnie w domu.
-Co się stało?
-Wyszłam ze szpitala na własne żądanie.Obrzygałam tacie buty,wyjebałam się na schodach i powiedziałam facetowi,który mnie wykorzystał,że jest surwielem a wcale nim nie jest.Reszty nie pamiętam.
On patrzy się na mnie,siada obok mnie,mocno mnie obejmuje.
-Co się z Tobą dziewczyno dzieje?
-Nie wiem,przez ten miesiąc sama siebie nie poznaję chyba taki koniec mi się marzył.
-Przecież miałaś dawać radę.
-Ale nie potrafię.Jesteś jedyną osobą,którą powinnam nienawidzić a wciąż do ciebie wracam i wciąż żałuję,że cię poznałam jednak nie wiem kim byłabym gdyby nie Ty.
-To moja wina wszystko,to co się dzieje i kim jesteś.
-Nie.Pokazałeś mi swój świat a ja wybrałam drogę.Odleciałam i odlatuję już kilka lat.
-Może czas powiedzieć stop i zacząć od nowa?
-Kiedyś uważałam,że bez ciebie nie dam sobie rady,że moja miłość nigdy się nie skończy i że zawsze będziesz kimś kto kiedy zapragnie ja wrócę i rzucę się w twoje ramiona powtarzając,że czekałam na ciebie.Jednak teraz tak nie jest. Tęsknie za kimś za kim nie powinnam tęsknić,kocham kogoś kogo kochać nie powinnam i nienawidzę samej siebie,żyję chociaż każdego dnia odbieram sobie życie.Mam już dość a mimo wszystko wciąż uciekam. Robię rzeczy,których nigdy wcześniej nie robiłam a twierdzenie,że ''taka nie jestem'' przestało mieć znaczenie.Jestem najgorszym złem świata.jestem skurwysyństwem w żeńskim wydaniu.
-To przykre.
-Ale prawdziwe.
-Pamiętasz kiedy pierwszy raz siedziałaś ze mną na murku i obserwowaliśmy ludzi?Kiedy poraz pierwszy powiedziałem Tobie,że jesteś kobietą przy której nie potrafię być zły?
-Pamiętam.
-Wciąż tak jest.Wciąż nie potrafię cię dotykać i żałuję,że tak cię zraniłem.Żałuję wszystkiego co tobie złego zrobiłem .I nie wiem dlaczego wciąż mi to wszystko wybaczasz.
-Bo nie potrafię inaczej. Zbyt wiele rzeczy mnie rozpierdala .
-I to jest powód żeby siedzieć tu ze mną i to ze mną rozmawiać.
-Nie mam nikogo innego wszyscy wyjebali albo dzwonią jak chcą odlecieć.
-Odlecimy dziś razem?
-A chcesz tego?
-Ba! pewnie.
-Więc chodźmy zwiedzać kosmos.
-Halo?
-Na jakim oddziale jesteś?
-Nie wiem,chyba wewnętrzny .
-A jak się czujesz?
-Srak,za 3 godziny odbiera mnie tata,wracam do domu.
-Nie zostawiają cię na obserwacji jakieś czy coś?
-Mam w to wyjebane,nie zgodziłam się,wracam do domu.
-Możemy do ciebie jeszcze wpaść na chwil chociaż.
-Możecie.Muszę wyjść zapalić bo jakiegoś szału dostanę.
-Ty chora jesteś.Leż i czekaj,nigdzie nie wychodź to nie są żarty.
-Mam w to wyjebane.
-Przesadziłaś wczoraj.
-A czy podrzucisz mnie gdzieś wieczorem?
-A dasz radę?
-Powinnam kilka godzin się prześpię i dam radę.Muszę się pożegnać.
-Przestań tak gadać jeszcze trochę z nami wytrzymasz.
-Już nie daję rady.
-To daj im się leczyć.
-Nie chcę.Podjełam decyzję,podpisałam wyrok.Umieram.

niedziela, 26 października 2014

Słyszę jak dzwoni mi telefon,biegnę do pokoju,odbieram...
-Napiłbym się z Tobą wódki dziś ... Słyszę jak kilka osób śpiewa do słuchawki.
-To pijmy,odpowiadam.
-To za 20 minut.
Kiedy wychodzę z domu,pogoda sygnalizuje iż coraz bliżej jest zima.Mroźne powietrze na mojej skacowanej twarzy,kilka bletek z dnia wczorajszego w mojej kieszeni,papierosy. Kiedy zauważam znany mi samochód,uśmiecham się sama do siebie,wszyscy krzyczą,śpiewają,za moment wita mnie uśmiech,który od kilku lat znam doskonale.
-Witamy.
-Cześć,to co pijemy?
-A masz ochotę,bo podobno dobrze się bawisz od kilku dni.
-Świętuję.
-Co takiego pani świętuje?
-Ucieczkę kolejną.
-Ba! No to trzeba się napić.Wsiadaj.
Wsiadam do samochodu,już od samego wejścia czuć zapach THC roznoszącego się w środku.
-Daj rączkę kochana.
Do mojej ręki wpada kilka magicznych substancji.
-Kurwa nawet nie wiesz jak tego potrzebuję.
-Wiem bo widzę dlatego ci to daję.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.Mów lepiej co tam postanowiłaś?
-Odeszłam od wszystkich i zostałam sama. Piję i żyję.
-Kto nie ma szczęścia w miłości ma w kartach,ryzykujemy dziś?
-Chyba aż tak mnie nie pojebało. A ja nie szukam już miłości.
-Dlatego teraz ona sama cię znajdzie.
-Tylko,że ja jej nie chcę.Człowiek,który długo był sam już nie potrafi żyć z kimś innym.
-To bardzo mądra myśl.
-Kurwa,przeczytałam to gdzieś dziś.
-To ktoś miał bardzo mądrą myśl.Hahaha
Oboje wybuchamy śmiechem. Otwieram schowek w celu odnalezienia zapalniczki jednak zamiast niej znajduję kilka woreczków i kilka jointów.
-Mogę?
-Jednego?
-Mogę?
-Jednego czy dwa czy więcej?
-Mogę?
-Możesz.
Wyciągam woreczek i robię to poraz kolejny.Wysypuję,mieszam,zwijam 50 zł  i wciągam.
-Lepiej?
-Kurewsko dobrze!


Wychodzę z domu,mam na sobie krótką spódniczkę,czarną obcisłą bluzkę,kurtkę,wysokie buty.Wsiadam do znanego mi samochodu.
-Witaj. Jej,jakie my dziś mamy plany?
-Napijemy się tak,że urwie mi się film a potem powiemy sobie,że miłość jest najważniejsza na świecie.
-Żartujesz? Hahahah
-Tak.Żartuję z tą miłością ale jedźmy gdzieś na tysiące drinków muszę się dziś upić.
-Przestań poważnie chcesz dziś pić?
-Mam takiego kaca,że nie byłam wstanie się ogarnąć.Tata przynosił mi piwo więc jeśli mówię Tobie,że muszę się napić to kurewsko muszę.
-Dobrze.
Jedziemy.Kiedy wysiadamy,oboje śmiejemy się z głupot które poprzedniego dnia miały miejsce.Wchodzimy do małego baru,siadamy przy stoliku. Jakaś dziewczyna dokładnie mi się przygląda.Podchodzę do barmana,witamy się szerokim uśmiechem.Kiwam głową a on już wie czego dziś potrzebuję.Stolik w samym koncie,przy oknie,dwie świece na stoliku,wygodne fotele.Siadamy.
Kelner podchodzi,wypijam 2 kolejki pod rząd. I chodź wiem,że każda kolejna to utrata zmysłów ryzykuję. Kiedy zamawiam kolejną a mężczyzna z którym jestem wychodzi odebrać telefon,IDEALNIE wtulona w fotel,milczę jednak moją ciszę przerywa dość kobieca i szczupła brunetka z delikatnym tatuażem na dłoni.
-Przepraszam ale nie wiem czy nie pomyliłam cię z kimś innym.Przyglądam się Tobie bo kojarzysz mi się z kimś.
-Z kim takim?
-Jest taka dziewczyna i czytam jej bloga.Idealnie pasujesz do niej i do miejsca,które kiedyś opisywała.
-Wydaje mi się,że chyba mnie rozpoznałaś.To miłe ale nie wiem czy jestem odpowiednią osobą z którą dziś powinnaś rozmawiać.
-Mam podobnie jak ty i chciałabym wiedzieć jak Ty sobie radzisz.
-Tak jak widzisz. A ty jesteś młoda i masz mnóstwo czasu na odnalezienie samej siebie.
-Lubię czytać to co piszesz.Czasem można wczuć się w każde słowo i odnaleźć w każdym słowie swoje uczucia.
-To nie na tym polega. Ja nie piszę po to aby komuś było łatwiej znaleźć drogę do przetrwania bo jak sama widzisz uciekam. Miło mi,że czytasz to co piszę jednak wolałabym abyś wyszła stąd teraz i podjęła jakąś decyzję.Odstaw drinka i żyj.
-A co z Tobą?
-Ja napiszę o tobie notkę i dalej wrócę do tego co wychodzi mi najlepiej.
Dziewczyna uśmiecha się,mężczyzna wraca. Ja macham jej na pożegnanie i zdaję sobie sprawę kim jestem...Jestem wódką,prochami i wstydem.Jestem nikim.Tęsknie za kimś za kim nigdy nie powinnam tęsknić.

Pukam do dobrze znanego m miejsca. Jestem nie sobą,inna,wolna,spokojna.Drzwi otwiera blondynka z nogami do nieba i szerokim uśmiechem.
-W czymś mogę pomóc.
-Tak,jest może ....
-Kto to? Słyszę w oddali znany mi głos.
-Jakaś dziewczyn...
-Weronika.
Wychodzi,ma dziwny uśmiech,jest dziwnie dziwny.Podchodzi,przytula mnie i całuje w czoło.
-A to za co? Jestem w szoku,totalnie niezrozumiałe zachowanie.
-Za wszystko. Poznałaś moją siostrę,wejdziesz?
-Co się z Tobą stało?Przecież wy ze sobą nie gadaliście,dzwoniłeś i prosiłeś,więc jestem.
-To dobrze,wejdź a ja zrobię ci herbatę.
-Wolałabym coś mocniejszego.
-Jak sobie życzysz,usiądź na kanapie.
-Mogę zapalić.
-Jasne.
Blondynka szeroko się uśmiecha.
-Dużo mi  Tobie opowiadał.
-To miło.
-Długo się znacie?
-Przeszło 5 lat.
-Mówił,że bardzo go kochałaś.
-To stare dzieje ale tak było.
-Szkoda,że nie wyszło.
-Nie ma czego żałować.Tak być miało.
Blondynka wstaje z sofy i wychodzi.
-Jak sobie radzisz?
-Nie widzisz? Zajebiście jestem najszczęśliwsza na świecie.
-A tak poważnie?
-To podobno kurwa,suka i kłamczucha ze mnie ale jakoś sobie z tym radze.
-Nie wiem czy powinienem ingerować w to co robisz ale słyszałem,że źle robisz.
-Nie ingeruj więc i daj sobie spokój,narazie nie chcę się ogarniać i nie potrzebuję niczego,tym bardziej kolejnego umoralniania.
-Wyjedź ze mną i zapomnij.
-Nie mogę,wiesz dobrze jakby to się skończyło.
-Dopóki od ciebie i innych uciekam jest dobrze.
-Zaczęło się z mojej winy więc niech się też dzięki mnie skończy.
-Nie masz takiej siły a ja już cię nie kocham...
-Ałł zabolało.
-Ja chyba nigdy nikogo tak naprawdę nie kochałam. Suka ze mnie wiem ale jakoś związki przestały mi imponować,rzygam już miłością otaczających mnie ludzi.
-Może uciekasz bo się jej obawiasz,że jak cię złapie..
-Nie kończ. Wolę uciekać i czuć satysfakcję niż kochać i czuć ból.
-I co teraz zamierzasz?
-Zakochać się bez opamiętania.
-Poważnie?
-A wierzysz,że mogłabym?
-Nie wiem ostatnio wszystkich zaskakujesz.
-Więc ta zamierzam zrobić.
-A znalazłaś kandydata?
-Kandydat zawsze był i będzie.
-To ten o którym myślę.
-Wydaję mi się że wy to się nie znacie.
-To kto to? Jakiś inny?
-Dokładnie jest biały,przynosi ukojenie mojemu bólowi,zabiera w miejsca w których nigdy nie byłam i uszczęśliwia. Muszę za niego płacić jak za tanią dziwkę ale dzięki niemu jestem szczęśliwa.Ogrzewa moje ciało,przyprawia o dreszcze,wprowadza w stan Nirwany. Jest mną a ja jestem nim i wszystko czego potrzebuje to wódka,on i paczka papierosów.
-Jesteś nienormalna.
-W końcu mogę taka być.Nie muszę udawać,nie muszę być kimkolwiek innym tylko po to by kochać.Kocham i dobrze mi kurwa z tym!
-Wróżę samotną starość.
-A ja wróżę,że starości nie dotrwam. Robimy coś szalonego?
-Co takiego?
-Całujmy się!
-Oszalałaś.
-Być może....
-Wiesz,że jesteś dobrą kłamczuchą?
-Wiem nie tylko ty tak myślisz.
-Koleś przed dobre 20 minut twojej opowieści był pewny,że cała ta sytuacja miała miejsce.
-A skąd pewność,że nie miała.
-Wydaje mi się,że aż tak byś nie upadła.
-A może upadłam?
-I byłabyś wstanie coś takiego zrobić?
-Ludzie robią różne rzeczy nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Jesteśmy marionetkami tego świata.
-Niee,nie wierzę,że mogłoby tak być.
-Mogłoby a nawet było ale czy to ważne chodźmy się napić.
-Dobrze,że wróciłaś.
-Dobrze że żyję.

piątek, 24 października 2014

Przepraszam was,ciebie czy ciebie ale narazie muszę przestać pisać.
Dlaczego?
Sama nie wiem może pora zabrać się za swoje marne życie a może po prostu dość mam pretensji ludzi,którzy błędnie wnioskują moje słowa. Nie potrafię wytłumaczyć kim jestem ani dlaczego wciąż piszę i wciąż uciekam,jednak potrzebuję spokoju i ucieczki.I może wydawać się to śmieszne ale straciłam kogoś kto mógł,kto odmienił moje życie. Uciekłam poraz kolejny. Ale cz kłamstwa zostały by zapomniane? Nie sądzę. Wolę żyć z poczuciem nienawiści do samej siebie i miłością jeśli kiedykolwiek miała ona miejsce. Jestem sama i pora odnaleźć samą siebie i swoje pragnienia. Już nikt nie jest wstanie mnie uratować. Mam nadzieję,że wybaczycie mi kilkudniową nieobecność i za jakiś czas tu wrócicie. Ja również wrócę tylko,że narazie zakończyłam wszystko w swoim życiu,od miłości po przyjaźń i rodzinę. Jestem sama i dziś nieważne jest wszystko.
W głowie huczą słowa,słowa które nie powinny być wypowiedziane. Obrazy,które nie powinny mieć miejsca. Nie wiem czy to ja jestem takim skurwysynem,który nie zasługuje na szczęście czy istnieję tu z poczucia humoru kogoś kto odpowiedzialny jest za moje stworzenie.
Zaraz wracam...
Kubek ciepłego wina,papierosy i od dziś samotnie...
-Dlaczego płaczesz?
-Zbieram siły. Ale czy ja naprawdę jestem aż tak chujowa? Czy naprawdę muszę zawsze trafiać na kogoś kto nie potrafi mnie szanować dla kogo nigdy nic nie znaczyłam?Mam już dość ciągłego żalu,dość tajemnic,dość,rozumiesz?
-To w czym problem.
-Nie wiem chyba we mnie. Pragnę by inni byli szczęśliwi a sama upijam się i upalam bo tak jest łatwiej.
-Moralniak?
-Nie miewam takich a może.Nie wiem.
-To może przestań się użalać i ćpać.
-A weź się uspokój,daj to co zawsze.
-Dziś w gratisie .
-Nie ma nic za darmo,trzymaj.
-To ty się trzymaj i nie daj się poniżyć bo kiedy na to pozwolisz inni cię zdepczą.
-Wyjebane mam w innych dziś wszystko jest nieważne.

-Hej piękna,co dziś robisz?
-Napewno się z Tobą nie spotykam.
-Uuu a cóż to za złość.?
-Bo powiedziałam Tobie,iż nasza znajomość dobiegła końca.
-To co dziś robisz? Nie uważasz,że jakieś wyjaśnienia mi się należą.
-Nie.A w której wersji co robię?
-W takiej dla mnie?
-Jak dla ciebie to pewnie jadę do Goleniowa.
-A jak nie dla mnie.
-Dla jednych idę się kurwić bo mam nowego fagasa,dla drugich idę ćpać,dla jeszcze innych idę pić a jak dla mamy to po prostu wychodzę się dobrze bawić.
-A tak naprawdę?
-Idę się napić i pogadać i odzyskać przyjaciółkę.
-Czyli nie da rady dziś?
-Nie da rady w żaden inny dzień. Ja chcę być wolna bo kurewsko mi z tym dobrze. I nieważne za kogo mnie teraz masz.Mam w to wyjebane jak w całą resztę.
-Naćpałaś się?
-A gówno cię to obchodzi nawet jeśli to co z tego? Nie spałam od wczoraj,dziś też nie zamierzam a miano suki,kurwy itd. przestało robić mi jakiekolwiek znaczenie więc jeśli zostanę nazwana alkoholikiem bądź ćupunem wisi mi to!
-A z kim jedziesz?
-W której wersji?
-Tej prawdziwej?
-Z pociągiem,muzyką i uśmiechem.
-To baw się dobrze.
-Zamierzam.
-Żegnaj.
-No siema,
Wchodzimy do domy,pełnego białego dymu,zapach palącej się marihuany roznosi się po całym mieszkaniu,na stolę siedzi papuga,ludzie ciągle się śmieją,coś mruczą pod nosami nagle wszyscy patrzą się na nas.A może tylko na mnie.
-Ojej cóż to,za kobieta nas odwiedziła?
-Siemasz ziomek.
-Hej piękna.
Jestem otoczona obcymi mi ludźmi,po chwili czuję się z tym wyjątkowo dobrze. Odpowiadam każdemu cześć i siadam na bujanym wiklinowym fotelu.
-Skąd ty wytrzasnąłeś taką laskę ziomek?
M patrzy się na nich i nie wie co odpowiedzieć.Więc ja odpowiadam.
-Z internetu.
-Jak to?
-Normalnie 3 lata temu zaprosiłam go na koncert,który organizowałam a on do mnie napisał,wtedy został moim bratem.
-Nie wierzę tak zwyczajnie nic między wami nie ma?
-Jest. Koleżeństwo i jakkolwiek inaczej to nazwiesz.
-To gdzie on cię ukrywał przez 3 lata.
-Nigdzie,sami się nie widzieliśmy długi czas. Ostatnio postanowił mnie odwiedzić a dziś zabrać do was. Czasem tak jest.
-Palisz?
-Powiedzmy ale lolka.
-Jak sobie wasza wysokość życzy.
-Pasuj ! Nie jestem żadną wysokością. Weronika po prostu.
Jakiś koleś odchodzi,M podchodzi z ładną,szczupłą brunetką.
-Sis to moja.hmmm
-Ok,hej Weronika.
-Agata.
-Miło mi poznać hmm mojego brata.
-Mi ciebie również.
To zabawne ale ci ludzie zupełnie mi nie przeszkadzają.Może mam zbyt dużą fazę a może po prostu potrzebowałam takiej chwili wytchnienia.
-Wszystko dobrze?
-Tak ale muszę się czegoś napić.
-Wódka? Piwo?
-Wódka z lodem może być?
-Jasne.
Podchodzi do mnie jakiś chuderlak z tatuażami na dłoniach rozmawiamy, on coś opowiada,szczerze nie mam pojęcia co takiego.Jest mi to zwyczajnie obojętne.
-Dasz mi swój numer.Przerywa ciszę .
Zadławiam się wódką,wybucham śmiechem.
-Oszalałeś? Nie .
Odchodzę.Podchodzę do M,który siedzi ze znaną mi brunetką.
-Chyba powinnam jechać do domu.
-Wszystko ok?
-Nic nie jest ok.
-Weronika co się dzieje? Kurwa nie płacz.On coś ci powiedział?
-Nie,chcę tylko jechać do domu. Możesz mnie odwieź
-Tak ale powiedz.
-Nieważne dam sobie radę.Tylko odstaw mnie do domu.
-przepraszam myślałem,że takie wyjście dobrze ci zrobi.
-Już chyba nic mnie nie uratuje.
-Co ty już wstałaś?
-Nawet nie spałam. Mruczę sama do siebie.
-To dziwne zawsze o 11 ciężko cię z łóżka podnieść.
-Daj spokój mamo.
-Co ty masz takie czerwone oczy.
-Nie mogłam spać i chyba będę chora.
-Co zamierzasz dziś robić?
-Nie wiem,pewnie gdzieś wyjdę.
-I co będziesz robić?
-Boże,nie wiem od kiedy interesuje cię co ja robię. ? Mam 21 lat to chyba wystarczająco byś po prostu dała mi spokój.
-Martwię się,wracasz po nocach,nie śpisz,płaczesz i ciągle wybuchasz. Palisz coś?
-Hahah no papierosy.
-A coś innego?
-Mamo od marihuany nie ma się zmian nastrojów humoru,powiedz koleżanką,że złe informacje ci podały.
-Czyli dziś znów wrócisz w nocy?
-Nie wiem,może będę rano.
-Czasem mogłabyś chociaż napisać smsa a nie,że ja się budzę w nocy i ciebie nie ma.
-Mamo daj spokój.
-I przestań upijać wódkę w lodówce i wino.
-O co ci chodzi.
-O to,że poraz kolejny masz dziś kaca.
-Nie mam po prostu się nie wyspałam! Jedź już do pracy i daj mi spokój.
-A ty co będziesz robić? Leżeć i wciąż nad sobą się użalać?
-Nie, pójdę się napić i świętować kolejny rozjebany etap życia.Zadowolona?
-Możesz za 10 minut wyjść na przestanek ?
-Możesz podjechać pod dom,nikogo nie ma a ja nie mam siły iść.
-To wyjdź przed dom.
-Cześć
-Cześć.
-Spałaś coś?
-Udawałam,że śpię ,żeby mama o nic nie pytała.
-Mówiłem,że to zły pomysł.
-Przestań daj mi lepiej coś na ratunek bo jak ze mnie zejdzie to umrę.Co ja wczoraj odwaliłam?
-Nic konkretnego,pocisnęłaś ziomka jakiegoś bo chciał twój numer.
-Boże,przepraszam .
-Mnie nie musisz. My chyba powinniśmy pogadać.
-O czym?
-O tym co wczoraj powiedziałaś...O tym jak płakałaś i jak powtarzałaś,że nie chcesz żyć,to nie jest normalne Weronika.
-Musimy dziś ten temat poruszać ja naprawdę ledwo żyję i dziś znów nie prześpię kolejnej nocy.
-Dziś to my sobie porozmawiamy.
-Ej naprawdę nie dziś.Daj mi tydzień na ogarnięcie wszystkiego ja naprawdę muszę przyjąć do wiadomości,że znów coś zjebałam.
-Masz czas do wieczora,daj rękę...
I ostatnią porcję na ratunek. Koniec użalania się nad sobą,wieczorem po ciebie jestem.

czwartek, 23 października 2014

Siedzę sama przy stole.Jest ciemno i nie wiem,gdzie jestem ani jak się tu znalazłam.Wszędzie są butelki z wysokoprocentowym alkoholem i winem,a na stole przede mną jest duża kupka białej kokainy i olbrzymia torba żółtego cracku.Jest też zapalniczka,fifka,tubka kleju .
Rozglądam się.Ciemność,alkohol i narkotyki.Masa wszystkiego.Wiem,że jestem sama i że nikt nie nie powstrzyma.Wiem,że mogę wziąć,ile chcę,czego chcę.
Kiedy sięgam po jedną z butelek,coś mówi mi,żebym przestała,że to jest złe,że nie mogę już tego robić,że się zabijam.I tak sięgam.Biorę butelkę,podnoszę do ust i wypijam długi duży łyk,który pali mi usta,przełyk i żołądek.Przez ułamek sekundy czuję się spełniona.Wewnętrzny ból znika.Czuję się odprężona i wypoczęta,pewna siebie i bezpieczna,opanowana i spokojna,Czuję się dobrze.Kurwa mać,czuję się zajebiście.
Uczucie znika tak szybko jak się pojawiło i pragnę go z powrotem.Nie obchodzi mnie co muszę zrobić,co muszę wziąć,co muszę przejść.Zrobię wszystko .Chcę tylko,żeby wróciło.
Wypijam kolejnego drinka.Nie działa.Łapię inną butelkę,piję większego drinka.Nie działa.Chwytam butelkę za butelką,piję.Nie działa.Zamiast czuć się lepiej,czuję się coraz gorzej.
Wszystkie dobre odczucia stały się złe i tak zintensyfikowane,że trudno by je do czegoś przyrównać albo zrozumieć.Moim jedynym wyjściem jest spróbować zabić.Zabić to co boli,zabić to.
Przechodzę do narkotyków....
-Witaj siostra.
-Boże,cześć brat.
-Mogę cię dziś odwiedzić?
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Jestem tu na chwilę a chciałbym z tobą pogadać nie widzieliśmy się rok.
-A co ty robisz...Brałeś coś?
-Spotkajmy się.
-Dobrze ale ja dziś nie jestem zdatna do długich rozmów mogę cię wysłuchać ale nie poradzę .
-Wystarczy,że będziesz.
.....
-Jezu,urosłeś.
-Uśmiechasz się .
-Bo to jedyny moment dziś który przynosi ukojenie.
-A co się stało?
-Przestań brat to Ty chciałeś pogadać.Opowiadaj wgl co się z tobą działo,jak się trzymasz.I brałeś coś widzę.
-Ty mnie dobrze znasz.A ty płakałaś.
-Ryczę od południa i nic nie pomaga.....
Znów czuję jak po policzkach spływają mi łzy.
-Ciii,przestań,siostra.
-Nie daję rady.Nie czuję już potrzeby istnienia rozumiesz.Właśnie do mnie dotarło,że sama sobie wyrwałam serce.
-Chodź przejedziemy się gdzieś.
-Zabierz mnie stąd jak najdalej.
-Zabiorę tylko nie płacz.
-Cześć.
-Cześć.
-Masz ochotę na piwo?
-Mam ochotę na wódkę i blanta.
-To wyśmienicie się składa za pół godziny będę.
-Ale nie mam siły wstać.
-Właśnie słyszę co z tobą?
-Od 14 leżę w łóżku bez mocy,rozjebana,słucham tej samej piosenki tysięczny raz i nie mogę przestać ryczeć.Nawet mówiąc mamie ''cześć'' się poryczałam.
-To popraw ładnie makijaż i wyjdź.
-A zawieziesz mnie gdzieś?
-Tam gdzie myślę?
-Nie.
-To gdzie ?
-Na cmentarz.
-A po cholerę tam?
-Potrzebuję tego.
-Dobrze. A dasz radę pić ze mną,jadłaś coś?
-Nie ale to nie ma znaczenia,zaraz wstanę i się ogarnę.
-To co się stało?
-Uciekłam poraz kolejny.
-To było do przewidzenia więc nie becz tylko powtarzaj sobie,że dasz radę.
-No własnie nie potrafię.Zrobiłam coś wbrew sobie rozumiesz?pomimo,że kocham uciekam.
-Miłość znika pamiętasz?
-Tak sama tak mówiłam.
-No własnie więc daj sobie czas.
-Ja już go nie mam.
-Jak to?
-Umieram.

środa, 22 października 2014

-Boję się.
-Czego?
-Że będzie za późno żeby ratować cokolwiek we mnie.
-Może miłość to nie tylko szczęście a masa porażek.
-Nie mam siły.
-Wydaje ci się.
-Rozpierdalam się.
-Bo jesteś sama.
-Potrzebuję ukojenia.
-Wyjdź gdzieś.
-Zabiję się.
-To nic nie da.
-Wyrwę serce.
-To nic nie da.
-Zedrę z siebie skórę.
-To nic nie da.
-Zastrzelę.
-To nic nie da.
-Powieszę.
-To nic nie da.
-Zaćpam ciało i umysł.
-To nic nie da.
-To proszę rozjeb mi głowę i nie pozwól myśleć !

wtorek, 21 października 2014

-Cześć.
-Cześć.
-Masz ochotę się naćpać?
-Oszalałaś?
-Naćpajmy się a potem rozpierdolmy wszystko razem z moim umysłem.
-Oszalałaś!
-Oszalałam jestem pierdoloną idiotką,najgorszą suką i największym skurwysynem.
-Przestań!
-Ne potrafię.To co zabijesz mnie czy sama mam się zabić?
-Nie ułatwię ci tego,przestań histeryzować i zrób coś.
-Zabij mnie do kurwy!
-Napijemy się?
-Nachlajmy się.Zróbmy cokolwiek byle bym nie myślała.
-A co się stało?
-Nie chcę o tym rozmawiać.Czaisz jak nigdy wcześniej chcę zdechnąć i przestać myśleć.Chcę żeby wszystko się obsrało i odeszło.Chcę kurwa przestań płakać i czuć to wszystko.
-Weronika ale w czym problem? Może czas podjąć decyzję?
-A da się zapomnieć i nie pamiętać nic?
-Każdy z nas uczy się na własnych błędach ty do kurwy zacznij wyciągać z nich jakieś wnioski.
-Wolę użalać się nad sobą.
-No właśnie bo zawsze taka byłaś,zawsze wolałaś ryczeć i rozpierdalać się niż wziąć  dupę w kroki i zmierzyć się ze wszystkim.
-Dla nikogo już nic nie znaczę,
-Tak ci się wydaje.
-Jestem nikim.
Umieram.
-Dlaczego cała się telepiesz?
-Bo jestem tak wkurwiona że rzygam tym wszystkim.
-To się spakuj i wyjedź.
-Gdzie?
-Na koniec świata.
-Wolę odlecieć.
-Gdzie?
-W kosmos.
-Chora jesteś,naprawdę.
-Nie mam już siły udawać,że jest dobrze,że wszystko co zrobiłam było po coś.Czuję się jak gówno zdeptane i osikane.Jak tania dziwka w podartych kabaretkach jak najgorszy margines społeczny,jak NIKT.
-Nic nowego,może bycie nikim to twoje przeznaczenie.
-Prawdopodobnie.Może szczęście i radość są wytworami mojej wyobraźni.Już nie mam nic,straciłam nawet poczucie godności.
-Dasz radę,zawsze dajesz.
-Tym razem przegrałam życie i nie potrafię odnaleźć nawet iskry nadziei.
-To co flaszka?
-Może być.
-Nie płacz to nic nie da.
-Nienawidzę siebie wiesz?Nienawidzę swoich dłoni,ciała,oczów,nienawidzę siebie! Każdego swojego organu,każdej tkanki NIENAWIDZĘ.Rzygam sobą i swoim życiem,czuję obrzydzenie i czuję wstręt jestem Nikim a przecież nie tak miało być.
-W życiu nic nie dzieje się bez przyczyny.
-Ja jestem poczuciem humor kogoś kto stwierdził,że powinnam zaistnieć.Dał mi życie jednocześnie zabijając.Żyję,umierając.To przecież takie idiotyczne.
-Co jest młoda?
-Zesrało się wszystko.
-Dlaczego beczysz?
-Bo się wszystko zesrało.
-Joint ?
-Nie,nie palę .
-To co się zesrało?
-Wszystko,już nie wiem co mam robić i dlaczego to zawsze ja popełniam tak kurewskie błędy.
-Takie jest życie i nic na to nie poradzisz.Najwidoczniej tak miało być.
-Jak kurwa?Miałam się rozjebać poraz tysięczny i poraz tysięczny cierpieć .
-Mogłaś myśleć zanim coś zrobiłaś.
-Myślałam ale byłam sama kurwa sama.
-Pierdolenie. Gdybyś poprosiła kogoś o pomoc z pewnością nikt ci by nie odmówił a że jesteś pierdoloną egoistką w momentach kiedy nie powinnaś nią być,wybacz ale nie pomogę tobie teraz.
-Nie musisz,chciałam pogadać.
-To nie rycz tylko weź się za siebie i może pogadaj z mamą.
-Ona tego nie zrozumie,
-Jest twoją mamą i jestem pewien że zrozumie.
-Co,że jest córka jest zerem?
-Że jest córka pogubiła się strasznie i nie potrafi znaleźć drogi powrotnej.
-Nienawidzę siebie wiesz.
-Kiedyś ci to przejdzie.
-Czuję kurewski wstręt do siebie.
-Kiedyś ci to przejdzie.
-Wstyd pali mnie od środka.
-Kiedyś ci to przejdzie....

poniedziałek, 20 października 2014

Siedzę na murku znanej mi i wam stacji PKP i wyczekuję spotkania,którego boję się ja i moja dusza. Jest coraz bliżej,palę papierosa,drugiego i wiem,że zaraz go zobaczę.Dzwoni telefon.
-Gdzie jesteś.?
Wychodzę przed stację.JEST.Dokładnie taki jakiego pamiętam,dokładnie z takim samym uśmiechem. Przytula mnie delikatnie,chciałabym by cały świat przestał istnieć i aby ten moment trwał,trwał,trwał.
Idziemy i cała reszta jest nieważna.Nie ma ludzi jest tylko on,papieros i ja. I z każdym słowem zdaję sobie sprawę jak bardzo mi go brakowało,jak był mi potrzebny,niezbędny.
Widzę go i dyskretnie szczypię się po dłoniach,by sprawdzić czy aby napewno to wszystko się dzieje.Czy aby napewno on jest rzeczywistą chwilą mojego dzisiejszego dnia,czy faktycznie jestem czysta i nie naćpana,czy nie żyję iluzją bo przecież wtedy go sobie wyobrażałam.Ale nie.Jest i to jest najważniejsze.
Kiedy siadam obok niego na ławce czuję i wiem,że kocham go jak nigdy nikogo wcześniej.Przybliżam się coraz bardziej,chcę by objął mnie swoimi ramionami i nie pozwolił mi oddychać przez chociażby minutę.Przytula.
-Czekałaś na to?
-Tak.
I kiedy całuje mnie w czoło wiem,że jest wszystkim czego potrzebuję.Chcę złapać go za rękę i prosić by mnie stąd zabrał i by był ze mną każdego dnia,bym mogła budzić się i zasypiać przy nim.Milczę i słucham co mówi. Jest tak samo bezbronny jak ja.Cieszę się,że nie pozwolił mi odejść.
Siadamy na stacji PKP i wiem,że zaraz będziemy musieli się pożegnać.Kiedy mnie całuje czuję jak szybciej bije mi serce a kiedy słyszę słowa ''miłość'' ''kocham'' chcę by był przy mnie zawsze jednak nie potrafię go o to prosić.
Kiedy przytulam go na pożegnanie nie chcę się z nim żegnać.Chcę by mnie zabrał jednak,odjeżdża....

niedziela, 19 października 2014

''Biorę głęboki wdech i zakopuje twarz w kupie koki i wdycham i moje nozdrza zaczynają płonąć i w moim gardle rozpętuje się piekło.Biorę oddech,wdycham,biorę oddech,wdycham,biorę oddech,wdycham.Za dużo za szybko i nos zaczyna mi krwawić.Wycieram krew biorę oddech i wdycham.Robię to jeszcze raz.Zabijanie rozpoczęło się ale do końca jeszcze daleko.Rozrywam torbę cracku  i wyciągam garstkę małych,żółtych kryształków.Jeszcze raz wycieram krew i biorę fifkę,która jest długim,prostym kawałkiem szkła z filtrem i zaczynam wpychać do niej kryształki.Nabijam ją jeszcze raz wycieram krew.
Zapalam zapalniczkę,wsadzam fifkę do ust,przysuwam biały płomień do wylotu.Wdycham. Gorący miętowy miód zmieszany z naparem,po którym przychodzi kop tysiąc razy silniejszy od najczystszego proszku tysiąc razy bardziej niebezpieczny. Trzymam a kop nabiera mocy.Ta moc rośnie,ogarnia mnie,pochłania.Czuję się znowu dobrze,idealnie,doskonały i niepokonany,jak gdyby moc każdego orgazmu jaki kiedykolwiek miałem,mógłbym mieć i będę mieć,została skumulowana w pojedynczy moment. O mój Boże,dochodzę!.
O mój jebany Boże,dochodzę.dochodzę. Pozwól dość,pozwól dojść pozwól kurwa dojść..
Znika tak szybko jak nadeszło i wiem,że zniknęło na dobre,zastąpione strachem, lękiem i morderczą wściekłością.Wszelkie pozory przyjemności znikają....
Zabić serce,zabić umysł,zabić siebie.''

czwartek, 16 października 2014

-Weronika dzwoni twój telefon.
-Wypierdol go.Nie mam ochoty z nim rozmawiać.
-Musisz podjąć jakąś decyzję.
-Powiedz niech wypierdala.
-I co zostaniesz sama?
-Już i tak jestem sama.
-Przecież mówiłaś że jesteś szczęśliwa.
-Chciałam kurwa być szczęśliwa,wpierałam sobie,że teraz dam sobie radę,chciałam by poczuł że mnie traci,chciałam by poczuł jak bardzo go kocham ale nie wyszło.Złapałam się na tym,iż intryga stała się zemstą a teraz tkwię w gównie i kwiczę.
-I napierdalasz po kablach.
-Wypierdalaj i ty. Ciągle ktoś mi mówi jak mam żyć.Ja już nie mam życia,chcę zdechną jak tania kurwa na rogu ulicy.
-Przestań.
-Ty też jutro wyjeżdżasz,zostałam sama rozumiesz? Z poczuciem obrzydzenia i jebaną miłością z którą nie potrafię żyć.Nie wiem dlaczego to tak bardzo boli,czy nie mogę zdechnąć w mgnieniu oka?
-Widocznie masz coś jeszcze do zrobienia tutaj.
-Zjebanie komuś życia poraz kolejny? Wybacz ale już nie mam na to siły.
-I co myślisz że jeśli umrzesz skończy się wszystko?
-Nie wiem,może bynajmniej przestanę kochać i rozpierdalać umysł o podłogę którą przed chwilą obrzygałam.
Rzygam poraz kolejny.To koniec.
-Mogę się położyć?
-A nie odlecisz?
-Po takiej dawce ?
-Nie wiem Weronika ale musisz coś postanowić bo tak dłużej być nie może.
-Wiesz pamiętam pierwszy poranek z jego uśmiechem obok na poduszce ,pamiętam jego delikatne dłonie na moich biodrach i dziki sex po pierwszym blancie. Pamiętam jak przytulał mnie każdego ranka i jak mówił,że cieszy się,że jestem. Wiesz kiedy mijam lusterko w swoim domu w każdym odbiciu obok siebie widzę jego twarz,która rozmywa się jak poranna mgła.Pamiętam jego krzyk kiedy prowadził mnie naćpaną do domu. Nieprzespane noce kiedy siedział obok mnie i pilnował bym nie umarła,pamiętam papierosy na balkonie,płacz i poczucie bezpieczeństwa kiedy obejmował mnie swoimi ramionami. To zabawne ale wciąż tkwi mi w pamięci jeden moment. Zimowy poranek,pociąg i on stojący obok stacji PKP z papierosem. Za każdym razem ten sam uśmiech,za każdym razem ta sama miłość.Kurwa dlaczego ja wcześniej tego nie dostrzegłam? Kiedy wspierał mnie z każdym uwalonym egzaminem,jak wydzwaniał miliony razy by sprawdzić czy daję sobie radę i kiedy przynosił mi ciepłą kawę do łóżka.To kurewsko boli wiesz? Zrozumieć,że nie jesteś wstanie dać szczęścia facetowi,który na to zasługuje i chodź wiem,że nie zostanie mi przebaczone,tęsknie.Nie wiem czy za słowami,gestami czy za człowiekiem,który odmienił w moim życiu wszystko. Może nie powinnam bo przecież spotykam się z kimś ale słone łzy już nie przynoszą ukojenia.Ja wciąż czuję potrzebę wtulenia się w jego ramiona i sekundy ciszy by usłyszeć jak bije jego serce i wiedzieć,że moje bije również kiedy ma przy sobie miłość. Wymagałam od niego rzeczy niewątpliwie ogromnych ale chyba chciałam by był moim superbohaterem.I chodź nigdy mu tego nie powiedziałam był nim.Ratował mnie w czasie smutku,ratował mnie przed śmiercią,ratował mnie sprawiając,że po prostu się uśmiechałam.Lubiłam obserwować go kiedy przygotowywał obiad lub śniadanie,lubiłam patrzeć kiedy niewinnie się uśmiechał i kiedy powtarzał,że kiedyś spełnimy swoje marzenia. Wiesz pamiętam moment kiedy stanął przede mną i powiedział,że chcę byśmy się pobrali jestem idiotką bo pragnęłam powiedzieć tak a powiedziałam ''nie teraz''. Wiele razy uciekałam,wiele razy mnie doganiał aż przegrałam.
-Nie wiem co powiedzieć...
-Nie musisz nic mówić. Boli mnie serce kiedy zdaję sobie sprawę jak bardzo spierdoliło się moje życie. Nie komentuj to ja podjęłam decyzję i to ja zdechnę z poczucia nienawiści do samej siebie.
-Cześć Weronika,co ty tu robisz?
Dlaczego ty płaczesz,wejdź.
-Okłamałam siebie.
-Kurwa coś ty zrobiła.Pokaż ręce? Weronika poczekaj krew.
-Okłamałam samą siebie rozumiesz.
-Ty kurwa popatrz na siebie ty zabiłaś samą siebie.
-Okłamałam samą siebie.
-Kiedy?
-Mówiłam,że przestanę go kochać,mówiłam,że dam sobie radę,nie daje.
-A on ma to w chuju więc przestań teraz płakać i weź się w garść.
-Nie mam nikogo,Tylko ty mi zostałeś.
-Ja nie jestem odpowiednią osobą do przyjaźni wiesz o tym.
-Kurwa Wojtek ale czy rozumiesz...
-Rozumiem,że potrzebujesz herbaty,kopów w dupę i zamknięcia w ośrodku.Co brałaś?
-Tramale 
-Ile?
-Ile się dało?
-Tabletki?
-Tak.
-Coś jeszcze?
-Kable.
-Kiedy?
-Wczoraj wieczorem,
-Coś jeszcze?
-Paliłam blanty.
-Ile?
-Kilka.
-Coś jeszcze?
-Wódka?
-Czy to już koniec?
-Nie, whisky,kilka dropsów i kreska.
-Weronika powiedz do kurwy co się z tobą dzieje.
-Nie potrafię kurwa być kobietą rozumiesz?Nie potrafię przyznać się jak bardzo kocham i jak bardzo potrzebuję miłości,Nie potrafię powiedzieć mu,że tęsknię każdym kawałkiem siebie.To kurwa tak nieważne a jednak rozpierdala mnie. Wciąż czuję wstręt do siebie,że powiedziałam mu tyle niepotrzebnych słów,że nie poczekałam,że wolałam ucieczkę od miłości.To kurewskie uczucie żre mnie od środka,wyrywa flaki i sprawia,że....
Wymiotuję na drewnianą podłogę.
-Kurwa! 
-Przepraszam.Wycieram rękawem obrzyganą twarz.
-Nic się nie stało. 
Wojtek podchodzi,obejmuje mnie a ja czuję jak pali mnie ciało,płaczę z niemocy,żalu i bólu.
-Powiedz mu co czujesz Weronika.
-To nie ma najmniejszego znaczenia.Rozjebałam wszystko co rozjebać mogłam.Umarłam.
-Ale przecież napewno cię kocha jeśli walczył tyle o ciebie.
-On mi nie wybaczy.
-Czego?
-Innego?
-Wątpię,że łączył cię z innym sex lub narkotyki więc wybaczy jeśli zechcesz.
-Kocham go.
-Wiem o tym. 

środa, 15 października 2014

-Pamiętam dom,knajpę,kokę i klej.Pamiętam krzyk,pamiętam płacz a potem już czarna dziura.
-Coś jeszcze?
-Chcę stąd wyjść,uciec,rozjebać się,zdechnąć....
-Wymiotujesz?
-Codziennie
-Jak często?
-Po przebudzeniu,po pierwszym drinku,po pierwszym papierosie,potem jeszcze kilka razy.
-Jesteś gotowa z tym skończyć?
-Moje życie to PIEKŁO było piekłem zbyt długo jeżeli nie przestanę umrę.Nie jestem pewna czy chcę być już martwa.Ludzie radzą sobie z przeciwnościami na wiele różnych sposobów które są bardzo osobiste.Wydaje mi się,że jednym z nich jest wykreowanie fałszywego obrazu siebie który pozwala im odnosić sukcesy i podejmować się rzeczy których inaczej nie odważyliby się spróbować.
Ale przecież zawsze istnieje droga do odkupienia jeżeli człowiek jest gotów o nie walczyć.
-Naćpałaś się?
-Piję i palę i myślę o nim w pewnym momencie ogarnia mnie ciemność,pamięć zawodzi.
Chcę uciec albo umrzeć albo się rozjebać.Chcę być ślepy niemy i nie mieć serca.Chcę wczołgać się do dziury i nigdy nie wyjść.Chcę zmieść swoje istnienie z powierzchni ZIEMI. To koniec...''
''-O której godzinie zaczynasz pić?
-Po przebudzeniu
-Ile pijesz dziennie?
-Ile się da.
-To znaczy ile?
-Tyle by wyglądać tak jak teraz.
-Bierzesz coś jeszcze?
-Kokainę
-Jak często?
-Codziennie.
-Ile?
-Ile się da.
-W jakiej postaci ?
-Ostatnio crack ale przez wiele miesięcy w każdej dostępnej.
-Coś jeszcze?
-Prochy,kwas,grzyby,metamfetaminę,klej.
-Jak często?
-Kiedy tylko mam.
-Jak często?
-Kilka razy w tygodniu.
Podnoszę się i słyszę czyjś jęk.W kącie widzę robala,ale wiem,że go tam nie ma.Ściany zamykają się i rozszerzają zamykają i rozszerzają i słyszę je.Zatykam uszy ale to nie wystarcza.Wstaję.Rozglądam się.Nic nie wiem.Gdzie jestem,dlaczego,co się stało,jak uciec.Jakie jest moje imię,moje życie.Zwijam się w kłębek na podłodze i miażdżą mnie obrazy i dźwięki.Rzeczy których nigdy nie widziałam i nigdy nie słyszałam ani nie wiedziałam,że istnieją.Nadchodzą z sufitu,drzwi,okna,biurka.krzesła,szafy.Nadchodzą z pierdolonej szafy. Mrocznie cienie i jaskrawe światła.
Robale wpełzają na moją skórę wyrywam włosy zaczynam się gryźć.Nie mam zębów i gryzę się i są cienie i jaskrawe światła i przebłyski wrzaski i robale robale robale.Już po mnie.Już kurwa po mnie!.
Krzyczę
Szczam pod siebie
Sram w gacie.
Ciemność mnie oślepia.
Nie ma mnie.''



wtorek, 14 października 2014

-Dlaczego wciąż patrzysz w niebo?
-Bo lubię obserwować gwiazdy,lubię jak fale rozbijają się o brzeg i lubię jak jesteś obok.
-Wiesz,że czekałem na tą chwilę półtora roku?
-Wiem,czujesz satysfakcję?
-Będę ją czuł kiedy będziesz w pełni szczęśliwa i kiedy powiesz,że kochasz mnie tak jak ja ciebie.
-Wiesz,że to nie takie proste.
-Oczywiście dlatego nie nalegam.Kiedy będziesz gotowa i kiedy będziesz czuć coś dobrego daj znać.
-A co jeśli nigdy nie poczuję nic?
-To wystarczy mi,że będziesz szczęśliwa i że będzie ci zależeć.
-Potrafiłbyś być z kobietą której na tobie zależy ale która nie potrafi powiedzieć,że kocha?
-Jestem z taką kobietą.
-To przecież idiotyczne.
-Nie Weronika. Kiedyś powiedziałbym ci,że tego kwiatu pół świata ale nigdy nikt nie będzie taki sam jak ty. Pamiętasz jak mówiłaś,że nic z  nas nie będzie bo masz kogoś? Jak pisałaś żebym dał sobie spokój bo masz faceta?
-Pamiętam.
-Wtedy myślałem,że to koniec naszej znajomości ale kiedy przypadkiem mijałem cię na ulicy a ty nawet mnie nie zauważyłaś widziałem,że nie jesteś szczęśliwa.
-Byłam i byłam zakochana.
-Może ale skoro teraz siedzisz tu ze mną i twierdzisz,że jesteś szczęśliwa to chyba coś znaczy.
-Tak,że uparty z ciebie osioł.
-Gdyby nie moja upartość nie bylibyśmy tutaj.
-Ale jeśli on ma rację? I jeśli ja znów udaję i uciekam przed miłością.
-To powinnaś wstać teraz i odejść i dać mu szansę a ja poczekam.
-NIE chcę żebyś znów czekał.
-Oboje jesteśmy jedynakami i oboje jesteśmy uparci.To ja wybrałem ciebie nie ty mnie i to ja dążyłem do tego,żeby móc być z tobą i teraz nie pozwolę ci zwątpić. Jeśli go kochasz zrozumiem i odejdę bo nie będę zajmował jego miejsca.
-Nie zajmujesz.Masz swoje miejsce w moim życiu
-Na jakim lewelu? przyjaciela czy faceta?
-przyjaciela i faceta to najwyższy lewel mojego marnego życia.
-Szczęśliwego życia.
-Szczęśliwego od teraz.
-Jak to się właściwie zaczęło ? Kiedy się poznaliście?
-Ale pierwszy raz czy drugi.?
-Może od początku.
-Właściwie nie wiem bo byłam pijana. Pamiętam to były wakacje,ja dużo piłam i imprezowałam nie miałam zamiaru z nikim wpadać w romanse. Tamtego wieczoru było jak zawsze,szybki powrót z pracy,prysznic,makijaż i wyjście na zejście , Dużo alkoholu,kilka spalonych lolków i mój gigantycznie dobry humor,dziewczyny. Nagle podeszła do nas gromadka facetów.Jeden znał jedną,drugi drugą i tak poznałam ich ja. Nie wiem co było dalej,to był burzliwy rok.Ale wiem,że poszłam z nim zatańczyć i wiem,że kiedy usiadłam kompletnie na ławce prosiłam go aby odprowadził mnie do domu. Zrobił to,wziął na ręce i zaniósł pod dom. Zapisał mój numer chociaż nikomu go nigdy nie dawałam i odszedł.Potem wszystko płynęło. On pisał ja nie odpisywałam,dzwonił ja nie odbierałam.Kiedy wakacje się skończyły miałam nadzieję,że i z nim historia się kończy ale tak nie było. Wrzesień,moje urodziny,tłum ludzi,wielkie sto lat,też był. Nie wiem wtedy wydawał mi się kompletnym dzieciakiem.Wydzwaniał cotydzień a ja nie miałam ochoty z nim gadać.A kiedy już wychodziłam dla świętego spokoju tłumaczyłam mu,że musi dać sobie spokój bo ja będę dla niego nikim więcej niż koleżanką. On wciąż nie dawał za wygraną ale kiedy uświadomił sobie,że mam kogoś wszystko ucichło. I pewnie byłoby tak nadal gdybym nie wróciła.
-Jak to wróciła?
-Normalnie. Któregoś razu we wrześniową sobotę kiedy odbierałam ciocię z dożynek podszedł do mnie i zapytał co słychać. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć,czułam się głupio i było mi chujowo bo wyjebałam na niego i jego znajomych rok wcześniej.W wakacje również kiedy raz mnie zaczepił zachowałam się jak skurwysyn.Długo się nie zastanawiając dałam mu swój nowy numer i kazałam zadzwonić.Odebrałam ciocię i wróciłam. Nie dzwonił,może bał się. Kolejnego weekendu znów go widziałam.przeszedł obok mnie szeptając głupie ''siema''.Pomyślałam sobie,trudno nie każdy może chcieć ze mną rozmawiać. Myliłam się po kilku godzinach wypatrzył mnie na ławce,podszedł i rozmawiał ze mną.To zabawne ale czułam jakbym rozmawiała z kimś innym. Kolejnego weekendu umówiłam się z dziewczynami na dożynkową imprezę obok nas. Jednak moja impreza skończyła się w klubie z wódką i drinkami. Wtedy pierwszy raz powiedział mi,że się zakochał i że nie potrafił o mnie zapomnieć.Wyśmiałam go bo tak tanie teksty już kiedyś słyszałam. Ale kiedy opowiadał mi jak widział mnie w wakacje i jak odwracałam się od niego,jak kazałam mu spierdalać i jak go traktowałam nie miałam sumienia nie słuchać. Potem działo się wszystko szybko. Jedno spotkanie,kilka sytuacji w których nie pozwolił zadławić mi się własnymi wymiocinami aż do tego weekendu,kiedy siedział obok mnie i po prostu był. Nie pytał dlaczego płaczę bo dobrze o tym wiedział,nie mówił mi jak zła jestem lecz jak powinnam uwierzyć w szczęście i jak bardzo mnie kocha. Bezcenne.
Teraz uważam,że czasem to co obok nas też może dawać szczęście i uśmiech. I pomimo tego,że nie wiem czy potrafię kochać bo przecież normę przeciętnego śmiertelnika wyczerpałam cieszę się,że jest i że nie pozwala mi odejść.
-Dzień dobry skarbie jak się dziś czujemy?
-Hej,właśnie wstałam.
-Obudziłem?Co z twoim głosem?
-To przez to,że płakałam.
-Mówiłem,żebyś dała sobie spokój. Nie zasługujesz na takie traktowanie i nie powinnaś przejmować się takimi słowami.
-Wiesz tylko,że z tym człowiekiem naprawdę łączyło mnie wiele emocji a on jak za pstryknięciem palcami nazwał mnie jak nazwał.Nie kurwię się i nie jestem dziwką.Przez tyle lat dbałam o szacunek do mnie i myślałam,że ludzie to widzą.Najwidoczniej się myliłam.
-On jest wkurwiony a ty się przejmujesz.
-Nieważne. Gdybyś ty nawał mnie kurwą w nerwach nie wybaczyłabym ci tego. Wiesz dobrze jak wiele dla mnie znaczy szacunek i jak bardzo dbam o to żeby facet mnie szanował. Widocznie zasłużyłam na takie miano.
-Przestań,przecież dajemy radę.
-Próbujemy. Cieszę się,że zadzwoniłeś.
-A myślałaś,że potraktowałem ciebie wczoraj na poważnie.Wybacz ale jesteś ze mną i nie pozwolę ci tak łatwo odejść nie tym razem.
-Oszalałeś.
-Dziś tak i każdego dnia coraz bardziej.Uśmiechnełaś się?
-Tak.
-To dobrze teraz muszę wracać do pracy a ty nie bądź smutna i ciesz się tym co jest. Za 3 dni się widzimy.
-Cieszę się.
-Ja bardziej złośnico mała.
-Halo.?....Halo,Weronika,powiedz coś,co się dzieje...Dlaczego płaczesz...Halo.
-Nie dałam rady.
-Z czym skarbie? Co się stało.
-Nie dałam rady,zwiodłam.
-Brałaś coś?
-Jeszcze nie ale trzymam w to w dłoni.Ja tak nie potrafię nienawidzę miłości.
-Uspokój się przecież musisz dawać radę,wyrzuć to i przestań tragizować.Przecież wiesz,że jestem.
-Nie chce żebyś był
-Co takiego
-Chcę żebyś dał mi pierdolony spokój.
-Piłaś?
-Nie kurwa jestem czysta i trzeźwa i jestem kurwą której masz dać spokój rozumiesz?
-Wiesz o tym,że tak cię nie zostawię nie przez telefon i nie w taki sposób.
-Może czas najwyższy przestać się oszukiwać?
-W jaki sposób? Oszukujesz samą siebie,że nie jesteś teraz szczęśliwa ,obwiniasz się bo ktoś cię nie szanuję a przecież jest ci teraz dobrze.
-Ale to nie ma znaczenia ja krzywdzę ludzi ciebie też skrzywdzę dlatego odchodzę.
-Nie pozwolę ci na to.To,że każdy facet pozwalał ci uciekać nie oznacza,że i ja to zrobię.
-Musisz odpuścić.
-Nie ma takiej opcji. Zdecydowałaś się zacząć od nowa i zaczęłaś nie spierdol tego bo jeśli spierdolisz zabiorę cię stąd i wrócimy dopiero wtedy kiedy pozwolisz sobie na szczęście,które ci się należy.
-Nie zasługuję na ciebie.
-To ja nie zasługuję na ciebie ale chcę być przy tobie i wspierać cię.! Nie pozwolę żebyś się zabijała.
I nie płacz bo płacz niczego nie zmieni. Tęsknie za Tobą i kiedy wrócę masz powiedzieć mi,że wyrzuciłaś to gówno i że jesteś szczęśliwa.
-Jestem kiedy ty jesteś.
-Będę jeszcze 3 dni.Wytrzymasz?
-A mam inne wyjście?
-I nie będziesz brała.
-Nie potrafię cię okłamać,nie potrafię ci tego zrobić.
-Więc będzie dobrze.Tylko uwierz w nas.

poniedziałek, 13 października 2014

-Możesz mi coś podrzucić?
-Hej młoda,co takiego.
-To co zawsze z poczwórnym kopem.
-Przecież pierdolniesz,serce nie wytrzyma.
-I o to chodzi.
-A co się dzieje?
-Skoro nikt mnie nie szanuje ja też siebie szanować nie będę.Zdechnę jak tania dziwka bo przecież nią jestem,niech mnie zjedzą szczury i niech wszyscy się dowiedzą jaka szmata ze mnie.
-Co ty pleciesz? Uspokój się i powiedz co się dzieje i nie rycz bo to nic nie da.
-Czaisz po tylu miesiącach zasługuję na miano dziwki i szmaty ! Czaisz kurwa!
-Jak to?Ale dlaczego?
-Nienawidzę siebie! Chcę umrzeć i wyzbyć się jego! Chcę się rozjebać! Pali mnie od środka,czuję jego zapach i chce mi się rzygać,rzygam kurwa wspomnieniami,nienawidzę siebie,nienawidzę!
-Znów coś się stało?Może powinnaś zadzwonić do swojego bohatera?
-Nie chce z nim rozmawiać daj mi się kurwa zaćpać! Napisałam już list,nikt się o niczym nie dowie.Pozwólcie mi kurwa umrzeć.
-Przywiozę ci ale tylko,żeby ci ulżyło i nie tyle.
-Wyjebane sama sobie pojadę.
-Przecież piłaś coś,słychać.
-Wyjebane mogą mnie zamknąć mogą zrobić mi cokolwiek już mam to w dupie.
-I wszystko za sprawą...
-Nikt mnie tak nie upokorzył nikt ! żałuję wszystkiego co było,żałuję że pozwoliłam mu spać obok siebie,żałuje że go poznałam! Nienawidzę skurwysyna i nienawidzę siebie!
-Weronika jest źle.
-zabij mnie! zabij mnie kurwa słyszysz!
-Wsiadaj.
-Dokąd jedziemy?
-Zobaczysz.
-Jest już późno a ja wciąż słabo się czuję.
-Zabiorę cię w jedno magiczne miejsce.
-Teraz ?
-Teraz jest odpowiedni moment.
Kiedy dojeżdżamy w wielkim jeziorze odbija się księżyc,dokładnie słychać każde uderzenie wody o pomost rozciągający się na wodzie,ogromny las otaczający jezioro wydaje delikatne dźwięki,powiewa razem z wiatrem,uśmiecham się i widzę jak i on się uśmiecha.
-To piękne.
-Wiedziałem,że ci się spodoba.Chodź do mnie bliżej.
-Oj przestań ja potrzebuję trochę czasu.
-Czasu na co?
-Na to,żebyś się określił i żebym ja się określiła.
-Ale czy ja się nie określam? To ty nie powiedziałaś jeszcze co jest między nami.
-Szczęście?
-Ale wiesz,że nie o to pytam.Ostatnio rozmawialiśmy,że sama nie wiesz co masz odpowiadać kiedy ktoś pyta cię,czy ze mną jesteś.Sama powiedziałaś mi,że ''nie wiem'' to nie odpowiednia odpowiedź na takie pytanie.Więc jaka jest teraz odpowiedź?
-A co ty odpowiadasz kiedy ktoś się o to pyta?
-Że tak.
-Więc sam sobie odpowiedz.
-Nie Weronika chcę żebyś sama mi to powiedziała.
-Tak,jesteśmy razem ,
-I jesteś pewna?
-Nie jestem pewna tego czy to dobry pomysł ale kto nie ryzykuje ten nie ma.
-Mogę cię pocałować?
-A dlaczego wciąż o to pytasz?
-Bo nie chcę żebyś uciekła .
-Możesz i musisz mnie jeszcze przytulić.
-Dobrze,że jesteś.
-Dobrze,że jesteśmy.

-Możesz do mnie przyjechać?
-Weronika,dlaczego płaczesz?
-Możesz kurwa przyjechać?
-Najwcześniej za 1,5 h ale co się stało?
-Rozpierdalam się.
-Poczekaj,dobrze?
-Nie daję rady,nie rozumiem jak można aż tak znienawidzić kogoś?Czy ja naprawdę jestem aż taką suką?Czy naprawdę trzeba aż tak zniszczyć moje imię i mnie?
-Nie,przecież wiesz,że inni są nie ważni,miałaś patrzeć na to co jest teraz i na siebie.
-Ale nie rozumiem...
-Zaciśnij pięści i na mnie poczekaj.
-Nie potrafię przestać płakać.
-Bo czasami tak jest ale przestań już.
-Naprawdę mnie kochasz?
-Z całych sił.
-Ale co ja mu zrobiłam?
-Odeszłaś może tyle wystarczyło.
-Ale czy naprawę aż tak zła jestem.
-Nie jesteś,robiłaś złe rzeczy i nagle stajesz się lepsza,niektórych to boli.Ale przestań obwiniać samą siebie.Pamiętasz ? Jesteś szczęśliwa.
-Jestem.
-Więc poczekaj na mnie już do ciebie pędzę.
-Może już nie przyjeżdżaj, bezsensu,żebyś się ciągnął taki kawał.
-Dla ciebie wszystko.
-Przestań dam radę.
-Już jadę więc jeśli płaczesz ja muszę być.
-Dobrze,że cię mam.
-Dobrze,że w końcu mnie zauważyłaś.

Rozbrzmiewa dźwięk telefonu,mama budzi mnie bym w końcu odebrała.
-Cześć szalona babo,co u ciebie?
-Cześć możesz zadzwonić później bo śpię.
-Nie mogę,bo pakuję walizki.
-Boże ale kto mówi bo już nie wiem.
-Wojtek.
-Kurwa serio? Możesz zadzwonić później?
-Za 2 h możemy się spotkać i pożegnać czy twój nowy facet będzie zły?
-Skąd wiesz?
-Wszyscy wiedzą. 
-Jak kurwa wszyscy o co ci chodzi?
-Wszyscy wiedzą,że od kiedy się pojawił chodzisz czysta i nie rujnujesz się na kamienicy,chyba muszę go poznać i złożyć pokłony,że jako jedyny jest wstanie cię ogarnąć i nie pozwala ci się zabijać.
-Naćpałeś się?
-Jak zwykle.
-No to się nie zobaczymy.
-W znajomych też wyjebałaś?
-Kurwa czy ty dzwonisz jako kolega czy żeby mi dojebać bo wyjebałam na wszystko i zaczynam żyć.Czaisz do kurwy,że dzięki niemu nie chce już umierać tylko chcę żyć i stawiać czoła całej pierdolonej bezsilności.
-Nie wiem Weronika ale nie podoba mi się to wszystko. Przecież mówiłaś,że kochasz...
-Skończ,mówiłam wiele rzeczy ale dość mam waszych jebanych obietnic,słów i pustych zdań.Naprawdę byłam zmęczona i nie chcę do tego wracać.Nie chcę upijać się,żeby dawać radę ani połykać magiczną substancję.Wojtek do kurwy ja przyjebałam po kablach bo facet,którego kochałam uświadamiał mi jaką beznadziejną kobietą jestem i jak związek ze mną rujnuje mężczyzn. Bezmyślne i bezsensowne. Teraz nie muszę już nic brać,żeby czuć się dobrze a kiedy czuję się źle mam przyjaciela obok siebie.
-Przyjaciela który cię kocha? Nie kumam.
-Ty też mnie kochałeś a nazywałeś przyjaciółką więc powinieneś najlepiej to rozumieć.
-Kochasz go?
-Tylko raz w życiu można kogoś kochać.Więc dopowiedz sobie sam.
-Ale on kocha cię.
-A mi na nim zależy 
-I nic więcej?
-I lubię z nim przebywać i lubię kiedy uświadamia mi,że nie jestem chujową kobietą i że nie zabieram nic mu wręcz przeciwnie że on daje mi a ja oddaję.Rozumiesz?
-Niekoniecznie.
-To daj spokój i pozwól mi być szczęśliwą.
-A jesteś?
-Jak nigdy wcześniej.
-To trzymam za ciebie kciuki.
-Dziękuję,Powodzenia.

-Dlaczego się mi przyglądasz?
-Muszę zapamiętać twój uśmiech na kolejny tydzień.
-Przestań to raptem kilka dni.
-Cała wieczność skarbie.
-Co?Dlaczego tak powiedziałeś...
-Chciałem,żebym się uśmiechnęła .
-Bezsensu.
-Nic nie jest bezsensu.Cały tydzień zastanawiam się co robisz,czy się uśmiechasz i czy kiedy przyjadę w piątek nie będziesz na mnie zła.
-Próbuję.
-Pokaż telefon.
-Po co?
-Chcę coś zobaczyć.
-Chcesz mnie sprawdzać?
-Nie chcę zobaczyć czy mnie nie okłamujesz .
-A co jeśli to ty okłamujesz mnie?
-Ja też ci pokażę swój.
-Ale po co ?
-Pokażesz czy mam uznać,że ukrywamy coś przed sobą?
-Ok,trzymaj.
-Przepraszam.
-Ulżyło?
-Tak.
-Będziesz mnie sprawdzał?
-Nie bo ci ufam ale nie pozwolę,żebyś brała.
-Nie biorę od kiedy zaczęłam od nowa z tobą i z całą resztą.
-Mam nadzieję.
-Bo?
-Bo nie pozwolę żebyś dążyła do samozniszczenia . Wiesz o tym,że nawet jak mnie tu nie ma mam nad tobą kontrolę.
-Nie chcę żebyś mnie kontrolował.
-Nie będę jeśli będziesz w pełni silna i jeśli w pełni szczęśliwa bez żadnych wspomagaczy.
-Dziękuję.
-Za co?
-Za to,że jesteś i nie dałeś za wygraną.
-Mówiłem,że będę walczył bo mi zależy.
-Większość tak mówi a potem poznaje inną pannę i ma wyjebane.
-Wiesz dobrze,że tak nie jest i wiesz dobrze,że gdybym nawet teraz miał kogoś a ty byś zadzwoniła zostawiłbym wszystko i cię ratował.
-To poniekąd przykre.
-Nie.
-Tak.
-Dlaczego?Bo jestem wstanie zrobić wszystko dla dziewczyny którą kocham?
-Dokładnie .

-Słyszysz?
-Szum fal?
-Nie
-Bicie twojego serca?
-Nie
-To co mam usłyszeć?
-Jak krzyczy szczęście.
-Jesteś ze mną teraz szczęśliwa?
-Tak.
-To chyba dobrze.
-Oczywiście,wiesz jaki to wyjątkowy moment.Popatrz,niebo pełne gwiazd,szum fal i ten idiotyczny słonecznik rosnący na środku plaży.Czuję się spokojna i wiem,że nie muszę się już bać.
-Kocham cię,kocham cię,kocham...
-Wiem o tym i cholernie lubię słuchać jak to mówisz.
-A ja lubię to powtarzać i patrzeć jak się uśmiechasz.Zmieniłaś się strasznie...
-Mam nadzieję,że na lepsze.
-Zdecydowanie,czasem zachowujesz się jakby nikt nigdy wcześniej cię nie kochał i nie doceniał w miłości.
-A co to właściwie znaczy,co niby takiego robię?
-Zamykasz oczy kiedy patrzysz w niebo,uśmiechasz się kiedy trzymam cię za rękę,lecą ci łzy kiedy pytam o przeszłość,drżysz kiedy powtarzam,że nie chcę abyś brała cokolwiek,kiedy się denerwujesz drży ci noga,kiedy coś opowiadasz wczuwasz się w każdy wyraz ale kiedy mówię ci,że cię kocham milkniesz i zamierasz.
-Bo widzisz,nie łatwo jest zacząć od nowa i nie łatwo mówić,że się kocha kiedy wiesz,że od drugiej strony tego nie usłyszysz. Najzwyczajniej w świecie obawiam się miłości, nie boję się,że ty odejdziesz ale obawiam się,że ona znów ze mnie drwi. Widzisz nikt nie zauważał takich szczegółów może tak naprawdę nikt mnie nie znał i może to ja ukrywałam samą siebie ale już tak nie chcę.
-Będzie dobrze,Weronika.
-Wiem o tym.

A kiedy łapie mnie za rękę i razem ze mną obserwuje spadającą gwiazdę,oboje zamykamy oczy i marzymy o tym samym - by takie chwile trwały wiecznie,odżyłam .

niedziela, 12 października 2014

-Co jeśli ktoś to wszystko spierdoli?
-Kto taki?
-Jeśli znów dopadnie cię twoja przeszłość?
-Wystawię jej faka i powiem,żeby się pierdoliła bo zasługuję na szczęście i najwyższy czas przestać żyć w bajce,która nigdy się nie skończy.
-A co z twoją miłością?
-Rozmazuje się jak mydlana bańka,dość mam raniących słów,bolących pretensji i niepewności,dość mam czucia się nikim,jest częścią mnie ale już nie należy do mojego świata.Przestałam okłamywać samą siebie,zamykam kolejny rozdział.
-Nie będziesz tęsknić?
-Może będę ale od czego mam ciebie? Skoro mam zacząć pracować nad sobą i skoro mam to robić dla siebie i dla dobrej przyszłości musisz mi pomóc.
-Pomogę,przecież wiesz.
-Wiem.Możesz mnie przytulić,teraz?
-A czy mogę cię pocałować?
-Możesz,niech to będzie nowy początek.
-Jesteś jednak człowiekiem i masz uczucia.
-Mam ale od nich uciekam,teraz nie chcę.
-Więc nie uciekaj bo i tak cię znajdę.
-Nie musisz szukać,zostaję.
-Dlaczego się uśmiechasz sama do siebie?
-Bo jestem szczęśliwa,teraz w tym momencie.
-Ty wiesz,że ja też.
-Cieszę się.Chce zacząć od nowa,od teraz od tej chwili na zawsze.
-To konkretna decyzja? Zaczynamy razem? Ja też tego potrzebuję.
-Bez żali,smutków bez obaw,że kiedyś wszystko się skończy?
-Dokładnie.
-Tak,zacznijmy od nowa.
-Długo kazałaś mi czekać.
-Nie kazałam,prosiłam,rok to długo? to nic w porównaniu do reszty życia...
-Kocham cię i zawszę będę.
-Jesteś szalony ale coś w tym wszystkim jest.
-A ty co czujesz? Tak teraz.
-Mówiłam,szczęście.I spokój duszy,wiem,że nie przestaniesz mnie kochać i to chyba sprawia,że wierzę,iż dam radę.
-Damy?
-To ciężkie ale jeśli nawet reszta świata nazwie mnie suką i szmatą chcę zaryzykować bo przecież muszę wziąć się w garść a ty jesteś i tak naprawdę nigdy mnie nie opuściłeś.
-Na szczęście.
-Dziękuję.
-Nie masz za co.
-Mam za uśmiech i poczucie szczęścia.

sobota, 11 października 2014

-Czym jest więc ból w twoim mniemaniu,chyba trochę cię życie doświadczyło z tego co wiem.?
-Czy ja wiem.Nie wydaję mi się.Uważam tylko,że z perspektywy czasu dostrzegam błędy które popełniłam.Widzisz mając 16 lat nie wiedziałam czym jest związek.Dla mnie było to krępujące i żałosne,trzymanie się za ręce,utwierdzanie kogoś w przekonaniu,że łączy nas coś naprawdę fajnego.Dziś kiedy mogłabym cofnąć czas nie pozwoliłabym samej sobie wpaść w sidła Wojtka ani zatracić się w jego bezsensownych obietnicach. Głupia wierzyłam,że jest miłością mojego życia a był jedynie człowiekiem,któremu za wszelką cenę chciałam pomóc wbrew jego Nie.Widzisz kiedy teraz patrzę na to z boku uświadamiam sobie jak głupia i naiwna byłam i może wciąż jestem.Jedna nie czuję już do niego nienawiści. Kiedy lekceważył mnie i moje emocje miałam ochotę eksplodować jednak nauczyłam się bardzo ważnej rzeczy,że nieważne co czujesz musisz walczyć o samego siebie.Przez niego straciłam sens istnienia,przekonał mnie,że narkotyki,odloty,kosmosy i brak równowagi emocjonalnej jest lepsza od rzeczywistości dnia codziennego. To przez niego zjadłam swoją pierwszą magiczną substancję i przez niego pierwszy raz wypiłam szklankę wódki z lodem po to by uciszyć ból.Rozjebałam się kiedy odchodził,wracał i nie dawał o sobie zapomnieć jednak w pewnym momencie przestał znaczyć dla mnie cokolwiek. Nie budziłam się już w nocy z krzykiem,oblana zimnym potem,nie krzyczałam i nie płakałam każdej nocy,żyłam.Potem wszystko działo się bardzo szybko,dyplom,matura nie miałam czasu na miłość,związki.A kiedy spakowana w torby siedziałam na dywanie w swojej oazie spokoju obiecałam,że w Szczecinie zacznę od nowa.Zaczęłam w bardzo szybkim tempie . Nie wiem czy teraz postąpiłabym inaczej bo przecież każda chwila z E była czymś co choćby na początku było wyjątkowe. W momencie w którym zrozumiałam,że nie tylko jest moją bratnią duszą a także mężczyzną,którego pokochałam w sposób wyjątkowy,stawiałam między nami mur obronny.Chyba bałam się jego odejścia więc sama odeszła. Do dziś pamiętam ciarki kiedy pierwszy raz złapał mnie w tali,mocno do siebie przyciągną i po prostu przytulił,do dziś czuję zapach jego perfum z tamtego dnia i uśmiech kiedy zamykały się drzwi w pociągu. Zgubiliśmy się,może za prędko chciałam stabilizacji i miłości,może zbyt wiele słów wymagałam.Dziś zmieniłabym jedynie swoją upartość i zawziętość i nie była tak zazdrosna. Miewam swoje obsesje i nienawidzę kiedy między dwojga ludzi wtrąca się inna kobieta. Doprowadza mnie to do szału. Wojtek w tamtym czasie próbował udowodnić mi,że popełniam najgorszy błąd w swoim życiu a była E próbowała uświadomić mu,że zawsze będzie taki sam. Dziś myślę,że ludzie się zmieniają,ja również nabrałam nowych doświadczeń,tysięcy wspomnień i poznałam emocje,których nigdy wcześniej nie znałam. Pamiętam pierwszą noc w jego objęciach i pierwszy poranek z buziakiem a policzku..To wyjątkowe momenty,takie które rozum koduje na wieczność.Pamiętam rap grający od 8 rano i niewinne wsłuchiwanie się w jego bijące serce,lubiłam czuć,że jest będzie i nie odejdzie.Kicia leżąca na moich nogach,ciepła herbata,muzyka i mężczyzna,za którego oddałabym wszystko. Nie wiem dlaczego to wszystko trafił szlag,może przez moją upartość,kłamstwa i brak zrozumienia.Może gdybym powiedziała mu,że potrzebuję słów ''kocham'',''potrzebuje,''szanuję'' on byłby wszystkim a ja byłabym kimś.Nie wiem. Wiem tylko tyle,że życie kurewsko kopnęło mnie w dupę i teraz próbuję odbudować każdą część siebie od początku.Kiedy spakowałam torby i wróciłam do domu,każdego dnia wybiegałam na balkon słysząc podjeżdżający samochód z nadzieją,że jednak przyjechał,że jednak mnie kocha...Chciała by o mnie walczył jak lew,by pojawił się w mych drzwiach a ja rzuciłabym mu się na szyję krzyczą,że kocham go najmocniej na świecie.Mijały dni,cisza znikała,obraz się rozmazywał a wspomnienia wracały.... Dziś wciąż leżę na łóżku jednak nie mam już chyba nadziei nie wierzę już w siebie ani w swoje szczęście.Przegrałam i chyba czas się pogodzić z kurewską porażką.Moja depresja się pogłębia,narkotyki nie dają ukojenia a reszta,reszta pierdoli się z tanią dziwką.Brak mi sił,Nie potrafię oddychać. Tego nauczyło mnie życie.BEZRADNOŚCI JEBANEJ BEZRADNOŚCI.

Płaczemy,płyną łzy a ja trzęsę się bo przecież nigdy nie czułam tak wielkiej bezradności.
-Ejj co z tobą?Mówię do ciebie..
-Co?
-Bo gdy wszyscy blablablablablabla...Słuchasz?
-Tak,tak.
-Ej Weronika serio,co się dzieje.
-Nic,lekko się zamyśliłam i to powód do afery?
-Przecież widzę,że coś nie tak,co cię trapi.
-Nie wiem chyba wszystko przestało mieć dla mnie sens.Nie czuję już nic,rozumiesz.Nie ma we mnie tęsknoty,nienawiści,żalu żadnych kurewskich emocji.Codziennie robię to samo, w poniedziałek zastanawiam się kiedy będzie piątek a w piątek kiedy będzie poniedziałek.To takie kurewsko przygnębiające,jestem jebanym nieudacznikiem życiowym i jakoś nie potrafię ogarnąć tego wszystkiego i zebrać się w garść.
-To może zapalimy?
-Zapalmy...
-Musisz mieć plan i zdecydować czego tak naprawdę chcesz.
-Uciec.To jedyne o czym teraz marzę.Uciec od wszystkich,którzy rzekomo chcą mi pomóc jednak patrzą tylko na siebie,uciec od uczuć,emocji z dnia wczorajszego,uciec od każdego kto właśnie przypomina sobie że istnieję,uciec od wszystkich,którzy znów chcą bym moimi pierdolonymi przyjaciółmi. Ja straciłam przyjaciółkę z własnej głupoty i do kurwy nie potrzebuję przyjaźni,potrzebuję leczenia i normalnego życia...Ale chuj w to wszystko przecież i tak skończę w kamienicy.
-Wszyscy tam chodzą jednak nie wszyscy pierdolą swoje życie. Niektórzy w pewnym momencie się ogarniają i mówią sobie stop ty jednak brniesz dalej..
-Bo nie widzę innego ratunku,chyba przestało mi zależeć na istnieniu i na wszystkim co dotychczas miałam i mieć mogłam.Wszystkich straciłam,faceta którego kocham,przyjaciela na którym mi zależało,przyjaciółkę która uratowała mi życie i rodzinę,która nauczyła mnie kochać.Życie jest bezsensu... Idziesz ze mną?
-Gdzie?
-Odlecieć.
-Nie rób tego.
-Nie zrobię,jedynie popłynę w inną rzeczywistość.Przegrałam.

piątek, 10 października 2014

-Ejjj Lala!Gdzie lecisz?
-Ooo hej.
-Jeju co z Twoim głosem szalona?
-Nic,lecę właśnie po leki do taty ma być przed 18,trochę mi się pochorowało.
-To wpadnij podzielę się z tobą lekarstwem. Jakiś blancik i będziesz jak nowo narodzona.
-Nie wątpię ale centralnie nie mam mocy,mogę z Tobą papierosa zapalić.
-Ok.
-To siadaj,pogadamy,mów co u ciebie ?
-To co widać,nic nowego a ty co robisz w Pl?
-Odwiedzam starych ludzi no i zapierdalam. Dopadły mnie słuchy,że wolna z cb panna.
-Chyba nie jest to odpowiedni moment żeby poruszać ten temat.
-Wera ale tak właściwie czemu taka laska jest sama? Może ty kobiety wolisz?
-Może.Wątpię taki mój los po prostu,nie mam szczęścia po prostu.
-Przecież dobra z cb babka,pogadać z tobą można,porady udzielisz,blanta zapalisz,pograsz na x-boxie,słuchasz dobrej muzy,można z tb iść na koncert i do kościoła więc w czym problem?
-Haha widzisz,wredny ze mnie skurwysyn zbyt wiele oczekuję.
-Pierdolisz,nie wierzę,że zbyt wiele...
-Niestety naprawdę nie chcę o tym gadać,do kurwy co to wgl za życiowe pytania.
-Bo nie czaję tego . ! Patrz te cichodajki mają facetów co noc innego.hahah a ty zamiast się cieszyć życiem ciągle łazisz smutna.
-Bo kłamię i oszukuję bo jestem hmmm tajemnicą.
-Przestań więc kłamać i wyjdź do ludzi..Może dziś ?
-Nie mam mocy,naprawdę.
-Jutro koncert,wyruszasz?
-Może się wybiorę jak podleczę gardło i głowę.
-Z głowa bedzie problem.
-Nie będzie,są złote wynalazki.
-Pierdolisz wciąż lądujesz na kamienicy?
-Czasem ostatnio przestałam bo odlatywałam na maxa ale ciało odmawia mi posłuszeństwa czuję jakbym stała obok siebie.
-To zły znak.
-Wiem.

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...