niedziela, 30 listopada 2014

-Co się z Tobą ostatnio dzieje?
-Wiesz jak wyglądają moje ostatnie dwa tygodnie.
Wstaję rano,piję aromatyczną kawę z mlekiem i 3 łyżkami cukru , jem szybkie śniadanie,maluje się,czesze,ubieram i wychodzę. Jadę do pracy.Palę 3 lub 4 papierosy,kupuję 3 energetyki,śniadanie i czekoladę i wchodzę do pracy. Tak mija mi 5 do 10 godzin i kiedy kończę,nie czuję nóg a jedyne o czym marze to o łóżku,muzyce i śnie.
Już nawet nie wiem co dzieje się na świecie. Aczkolwiek mój ''pracoholizm'' ma swoje plusy.
-Jakie?
-Poznaje ludzi,którzy każdego dnia na mój uśmiech odpowiadają uśmiechem.Nie muszę udawać,że praca sprawia mi przyjemność bo jest cholernie przyjemna. Nie myślę o głupotach,nie tęsknie i szczerze? Skupiam się wyłącznie na przyszłości. A to największy plus. Już nie mam złudnej nadziei na cud ani bezmyślnych marzeń o zmianie. Czuję się spełniona,może nawet szczęśliwa. I pierwszy raz w życiu samotność nie przeszkadza mi na tyle bym nie mogła z nią istnieć.Czasem wydaje mi się,że obie czujemy do siebie chemię. Łączy nas przecież wyjątkowy związek.Zawsze kiedy odchodzę od mężczyzn albo któryś zdąży odejść ode mnie ona do mnie wraca,rozkłada swoje kościste ramiona i mocno mnie przytula,szyderczo śmiejąc się pod nosem i szepcząc ''a nie mówiłam''. Może jestem zbyt trudnym człowiekiem a może moje serce jest tak zmęczone rozczarowaniem,że nawet nie próbuje już czuć czegokolwiek. Czasem łapie się na tym,iż tęsknie za ''dzień dobry'' każdego poranka,smsem na dobranoc. Ale przecież przyjdzie na to czas nieprawda?
-Wiesz nie wiem co jest z tobą ale lepiej się z tobą kolegować niż tworzyć związek.Jesteś chyba zbyt wyjątkowa by myśleć,że możesz pokochać.
-Nie sądzę. Uważam,że emocje,które mam w sobie i wspomnienia plus rzeczywistość to mieszanka wybuchowa. I kiedy ktoś dowiaduje się co tak naprawdę skrywa moja dusza,woli mi ''pomagać'' słowami niż być moim wsparciem każdego dnia. Z jednej strony to wygodne bo nie muszę tłumaczyć za każdym razem,że nie nadaję się do związków z drugiej jest mi przykro bo wiem,że potrzebuję kogoś kto będzie moim wsparciem.
-Życie jest długie Weronika a napewno jest taki ktoś.
-Coraz mniej w to wierzę. Faceci albo chcę ''zaliczyć'' pannę albo chcą mieć ją na ''pokaz''. Ja chcę przyjaciela,miłość i ciepło,którego moja dusza potrzebuje.
Popierdolone jest to wszystko nie sądzisz?
-Dobra ja muszę spadać dalej.Dzięki.
-Strasznie wyglądasz idź spać i pierdol pracę.
-Nie mogę. Praca to moje szczęście.Siema.
-No cześć.
Wychodzę. Moje oczy mnie bolą,a ciało drży z zimna.Wsiadam do samochodu.
-Cześć.
-No cześć.
-To wytłumaczysz mi skąd taka decyzja?
-Najpierw muszę się napić.
Rozmawiam z innymi.
-Weronika ale ja tego nie rozumiem.Chcę,żeby było dobrze.
-Czy rozumiesz do kurwy słowo nie?! Czy ja dałam ci powody,żebyś myślał,że czeka cię ze mną świetlana przyszłość i miłość? Nie chce być z tobą! I nigdy nie będę chciała! 
-Nie potrafię tego zrozumieć.
-Przestań mnie wkurwiać.Jest sobota a ja pragnę się napić i pogadać z ludźmi,których dawno nie widziałam. I jestem w chuj zmęczona a ty ryjesz mi głowę.!
-Zakochałem się.
-Miłości nie ma dziś.
-Zakochałem się.
-Gówno mnie to obchodzi K ! 
-Daj szansę.
-Gówno mnie to obchodzi.
-Co mam ze sobą zrobić?
-Gówno mnie to obchodzi!!!!Krzyczę.
-Weronika naprawdę.
-Nie kurwa! Koniec,ja wychodzę. Daj mi cholerny,jebany spokój i zrozum,że ja nie chcę faceta takiego jak ty,zrozum,że nigdy nie obiecałam ci miłości i nie dałam do zrozumienia,że będę z Tobą.
Koniec,przestań się nad sobą użalać i daj mi cholerny spokój
Wstaję,ktoś próbuje mnie zatrzymać,lecz jestem wściekła,wkurwiona,zła.
Dlaczego zawsze tak jest? Dlaczego każdy facet szuka we mnie kobiety życia? Ja nie chcę wyłącznie miłości,chcę przyjaźni,wsparcia i zaufania. A przecież miało być tak pięknie...
-Przyjedziesz po mnie?
-Tak.
-Dzięki.
-Płaczesz?
-Nie,to wiatr.
Jednak wiem,że kłamstwo niczego nie zmieni.Płaczę bo pęka mi serce. Boli kiedy zaczynasz rozumieć że świat w którym żyjesz to piekło a ty płoniesz w nim jak heroina płonie w żyle narkomana.
Wracam z pracy,rzucam torbę na podłogę,kurtę ściągam w drodze,kładę się na łóżko,do pokoju wchodzi mama,która zbiera wszystkie rzeczy za mną.
-Sprzątałam dziś a ty mi rozpierdalasz.
-Daj na luz. Zaraz to ogarnę,nie mam siły.
Naglę słyszę dzwoniący telefon.
-Halo.
-Zmęczona?
-Kurewsko. A co jest?
-Palimy piękną Marie ?
-Zawsze.
-To za 15 minut.
-To daj mi 20 bo muszę nabrać mocy.
Rozłączam się. Nie mija chwila kiedy dzwoni kolejny telefon.
-Co pani robi dziś wieczorem?
-Nie wiem a gdzie jedziecie?
-Impreza.
-Może być ale bez żadnych tekstów? I niepotrzebnych rozmów? Na lajcie jak znajomi?
-Dobrze.
Wtedy zbieram szybko tyłek,ubieram pierwsze ciuchy leżące w szafie,związuje włosy,poprawiam rozmazane oczy.
-Gdzie ty już idziesz ? Wtrąca się mama.
-Wychodzę.
-Jeszcze przed chwilą nie miałaś siły. A z kim?
-Czy ja się ciebie pytam z kim ty wychodzisz?
-Zawsze . To z kim?
-Jak się pytam to odpowiadasz mi ''gówno cię to obchodzi''. Więc i ty nie pytaj mnie z kim wychodzę bo to moja sprawa.
-Idziesz jutro do pracy?
-Tak?
-To powinnaś iść spać.
-Od 2 tygodni zapierdzielam jak chińczyk i naprawdę mam ochotę dziś się napić tak po prostu .
Odwracam się,trzaskam drzwiami. Ubieram kurtkę, wychodzę.
Na podwórku panuje zimny chłód.Zapinam kurtkę,odpalam papierosa.Kiedy docieram pod znane mi miejsce i widzę uśmiechniętych ludzi. Zaczynam tęsknić za beztroską i leniwymi porankami.
-O Boże ! Jak ty wyglądasz!
-Dzięki. Właśnie takie przywitanie chciałam.
-Schudłaś? Nie karmią cię w tej pracy?
-Czy matka ci lodówkę schowała?
-Czy może przestałaś jeść słodycze.
-Pracuję wiecie? I nie mam czasu na jedzenie. A wy co dalej upaleni?
-Codziennie.
-Zawsze
-Wszędzie.
Mówi jeden przez drugiego.
-Czy panienka z nami zapali?
-Jasne muszę odłączyć mózg od zmęczenia i zacząć myśleć mniej racjonalnie.
Ktoś wręcza mi szklane bonio,pachnie aromatyczną wonią wolności. Odpalam i wtedy uświadamiam sobie że człowiek nigdy się nie zmienia lecz ubiera maskę,której wstydzi się ujawniać.
Jesteśmy marionetkami. Nigdy nie byliśmy prawdziwi.

sobota, 29 listopada 2014

-Jaka naprawdę jest Weronika?
-Weronika?Hmm nie wiem. Jest kobietą to na pewno,obrzydliwą kłamczuchą, ma zranioną duszę i kurewsko nienawidzi samotności. Lubi słuchać dobrego rapu,płakać w ciemnym pustym pokoju,palić miliony papierosów i upijać się wódką z 5 kostkami lodu. Jestem smutnym człowiekiem i zdaję sobie z tego sprawę ale smutek ten smutek wewnątrz mnie czyni mnie wyjątkową. Lubię swój smutek.Lubię wiedzieć,że czasami czuję coś bardziej niż inni ludzie. Lubię blanty nad morzem przy zachodzie słońca,lubię szum fal rozbijający się w słoneczny lipcowy poranek nad brzegiem,lubię aromatyczną kawę w poranny skacowany poranek i uśmiech kogoś kto jest dla mnie ważny. Lubię kiedy mój śmierdzący pies budzi mnie łapą a ja nie mam siły otworzyć oczów. Lubię włączyć dobry kawałek,zamknąć oczy i odpłynąć.Lubię ubrać sukienkę i wysokie buty i iść tańczyć wśród pijanych obleśnych ludzi. Lubię innego dnia założyć jensy i iść na koncert mojego ulubionego artysty.Lubię słuchać Ostrego w smutne dni i Gurala na poprawę humoru. Lubię mieć znajomych,lubię rozmawiać,lubię czuć się potrzebna. Jaka jeszcze jest Weronika? Wredna,uparta i kurewsko zawzięta . Czasem sama się zastanawiam dlaczego postąpiłam w danym momencie tak a nie inaczej. Jestem cholernie uczuciowa. I chodź większość uważa,że twarda ze mnie babka jest miętka jak żelki z biedronki za 2.44.Lubię się upalać i śmiać do rana,lubię długie spacery w mroźne wieczory,lubię zimę i mroźny wiatr. Lubię wiedzieć,że życie jest jedno i warto wykorzystać je na maxa.Taka właśnie jestem. Nie potrafię być przyjaciółką ani kobietą dla mężczyzny ale potrafię być sobą. Krzyczę kiedy dopada mnie wkurwienie,płacze kiedy uderza we mnie ból i milczę kiedy czuję rozczarowanie...
-Pesymistka?
-Okropna. Większość życia przepłakałam a resztę prze śmiałam jednak nie potrafię być w pełni szczęśliwym człowiekiem. Są momenty które mnie uszczęśliwiają.
Są uśmiechy,które sprawiają,że mój świat jest lepszy i ludzie dzięki którym jestem,żyje i zawdzięczam wszystko co mam.
Taka jestem.

-I co z twoją książką?
-Utknęłam między rozdziałem miłość a rozczarowanie.
-I nie masz zamiaru jej skończyć?
-Nie wiem.Czasem wydaje mi się,że jeszcze do tego nie dorosłam a czasem wspomnienia bolą tak bardzo,iż mam ochotę zwymiotować zawartość swoich wspomnień na brązowy dywan w moim pokoju i nic już nie pamiętać.
-Przeszłość męczy?
-Przeszłość to tania dziwka z rogi znanej mi i innym ulicy w podartych,tanich kabaretkach. Skurwi się z przypadkowym obleśnym fagasem tylko po to by mnie dusza bolała jeszcze bardziej.
-Zbyt wiele w tobie agresji.
-Zbyt wiele we mnie bólu by z dnia na dzień stać się lepszym człowiekiem. Ale dość mam swojego skurwysyństwa.
-To pisz dalej.
-''Kiedy piszę nie muszę tęsknić...'' Ale nie jestem jeszcze gotowa na zderzenie się z rozczarowaniem i strachem.
-Wciąż się czegoś boisz?
-Tak.Że kiedyś zapuka do mych drzwi a ja nie będę miała gdzie uciec ani żadnych ramion w których mogłabym się skryć.
-Czyli boisz się samotności?
-Boję się samotnej starości ze wspomnieniami,których wolałabym nie mieć.
-Życie to jednak kurwa.
-Życie to książka,którą przepełniona jest niepewnością i bezsensem sensu.
-Rozumiesz coś z tego?
-Nie ale możemy za to wypić bo przecież każdy powód jest dobry by poczuć chwilowe szczęście.Nie sądzisz?

czwartek, 27 listopada 2014

-Cześć Weronika.
Słyszę gdzieś w koncie ciemnego podwórka.Widzę wjeżdżający samochód.
-Po co?... Jedź stąd!
-Potrzebuję z Tobą porozmawiać.
-Ale ja ci coś powiedziałam! Proszę wsadź swoją dupę w ten samochód i odjedź.Nie mam czasu na frajerów.
-Weronika, umieram.
-Gówno mnie to obchodzi.
-Mam HIV.
-Gówno mnie to obchodzi.
-Umrę.
-Gówno mnie to obchodzi.
-Chciałem się pożegnać.
-Gówno mnie to obchodzi.
-Ok rozumiem. Przepraszam,że cię zawiodłem.
-Gówno mnie to obchodzi.
I kiedy odwraca się na pięcie .Dociera do mnie co powiedział.Przecież był moim przyjacielem.Przecież był wrogiem i przyjacielem jednocześnie.
-Poczekaj.
Podbiegam do niego.Delikatnie go obejmuję.
-Przepraszam.Nie chciałam być takim skurwysynem ale dobrze wiesz dlaczego jesteś chory.
-Wiem czasu już nie cofnę a Kasia nie chce mnie znać.
-Przejdzie jej,pewnie potrzebuje czasu.Wejdziesz na herbatę.
-Nie mogę.Nie radzę sobie z tym.
-Zapalisz?
-Zapalę.Wiesz właśnie dotarło do mnie co robiłem.Ty też się zbadaj.
-Ja nie mam po co.
-A co jeśli jakimś sposobem jesteś chora.
-Nie jestem.Nie dawałam w żyłę tak jak ty. Niesterylnie i z ludźmi z gówna.Przepraszam ale nie mogę patrzeć ani zrozumieć po chuj to robiłeś.
-A ty po co żresz magiczną?
-Przynosiła ulgę teraz nie biorę.
-Do czasu.Znów zostaniesz sama i się zacznie od nowa.
-Gówno prawda. Nie chcę już.
-Ja też nie chciałem.A miałem kobietę,którą kocham teraz nie mam nic.Prócz złotego strzału.
-To wstań z tej pierdolonej ławki i odejdź jeśli tak uważasz.
-Weronika to nie ma sensu.Wciąż szukam swojej drogi a dostaje TO.Totalne gówno.
-Dasz sobie radę jeśli uwierzysz.
On odchodzi a ja siadam na ławce,odpalam papierosa,zaczynam płakać.
Nie wiem dlaczego,może właśnie dlatego,że zaczynam rozumieć że bezsens jest sensem a sens bezsensem. Boże, jeśli istniejesz uchroń jego duszę przed zagładą. A z Tobą,kochana śmierć jeszcze poromansuje w grudniowy mroźny poranek.
Paranoja.
-Halo
-No siema,co tam?
-Co się z tobą dzieje ?
-Pracuję nie mam na nic czasu.
-Słyszałem a jakieś piwo czy coś?
-A masz coś mocniejszego?
-Wódka ?:O
-No co ty oszalałeś,nie piję!
-Jak to? Gdzie podział się alkoholizm pięknej kobiety.
-Zniknął gdzieś za rogiem.
-Uśmiechasz się.
-Wiem dziwne prawda?
-Zaskakujące .Zawsze widziałem cię z czerwonymi oczami i zapłakanymi. A teraz.
-Promienieje i chodź padam na twarz jest mi mega dobrze. Ludzie są wyjątkowi,praca jest szalona i to chyba w niej najbardziej mi się podoba.
-A co z magiczną?
-Przestała mieć znaczenie. Wiesz czasem mam ochotę sięgnąć do kieszeni i poszukać jakieś ostatniej.Ale nawet nie mam siły do niej podejść.Poza tym wszystko opróżniłam,oddałam i wyrzuciłam.Jestem czysta i mega zadowolona bo myślę racjonalnie a rzeczywistość wcale nie jest taka chujowa. Czekolada ma znów słodki smak,serce nie szaleje a ja zasypiam i budzę się spokojna.
-Zakochana?
-Nie,miłość przestała być moim życiowym celem. Pamiętasz kiedyś powiedziałam Tobie ''Miej wyjebane a będzie ci dane'' i to cały sens istnienia. Kiedy mocno czegoś pragniesz to przyjdzie lecz trzeba na to poczekać i się o to postarać.Nie można mieć wszystkiego odrazu. Ja byłam zbyt porywcza i zbyt zagubiona w marzeniach.Rzeczywistość jest inna,czasem smutna i bolesna ale warto przyjąć do wiadomości pewne rzeczy,usiąść  na zimnym balkonie,odpalić papierosa,pić aromatyczną kawę i wiedzieć,że cały dzień był dobrym dniem!Bez płaczu,tęsknoty,żalu.
-Już za nim nie tęsknisz?
-Nie. Nie mam czasu tęsknić. Życie toczy się dalej,ja spakowałam walizki i walczę od nowa. Czy dam sobie radę? Nie wiem ale nie chcę się poddać....
Zamykam oczy.
Odpalam papierosa
Czuję spokój.
Jestem w domu...

wtorek, 25 listopada 2014

-Co z Tobą?
-Nic. Dostanę szału ! To wszystko mnie przerasta,ludzie mnie wkurwiają.
-Ale co się stało.
-Czy ja naprawdę muszę mieć takiego pecha? Czy naprawdę aż tak bardzo nagrzeszyłam?
-Chcesz magicznej?
-Nie. Pierdolę to! Chcę długiego spaceru. Odstaw mnie do domu.
-Zrobił ci coś?
-To co zwykle,rozjebał umysł a ja wciąż mam nadzieję,że kiedyś będzie lepszy.
-Tacy jak oni nigdy lepsi nie będą.
-Wiem ale moja durna naiwność nie zna granic. Naprawdę chciałabym by ułożył swoje życie.
-Ale on tego nie chce. Muszę jeszcze gdzieś zajechać ok?
-Spoko.
Kiedy dojeżdżamy do starego domu,pokrytego kurzem i osikanego przez pobliskich meneli,zaczynam się bać.Zapinam pasy,osuwam się po fotelu pasażera,zamykam drzwi.Jestem sama w ciemności i boję się,kurewsko się boje.
Kiedy mija kilka minut słyszę pukanie do szyby,Podskakuję !
-Ty popierdolony jesteś.
-Bałaś się? hahahaha
-No durny po co tu byłeś?
-Po szczęście?
-Czyli palimy?
-A masz ochotę?
-Na jointa zawsze . !
-Weronika Kaśka zaczyna mieć wyjebane.
-To jej o tym powiedz,że to zauważasz.
-Nie wiem ale ona chyba kogoś ma i doprowadza mnie ta myśl do szaleństwa.
-To przestań o tym myśleć zacznij gadać.
Wyciągam podkład,zdrabniam,mieszam,wsypuję,zwijam.odpalam.Jestem w raju....Moja dusza znalazła wyciszenie.
Wybiegam z domu. Ocieram łzy,zaciskam pięści. Powtarzam w głowie,że dam sobie radę. Łapię za telefon.
-Możesz po mnie przyjechać?
-Teraz?
-Tak.
Pale papierosa,kolejnego,następnego i jeszcze jednego. Podjeżdża znany mi samochód.Wsiadam.
-Cześć młoda.
-Siemano. Tam gdzie zawsze?
-Jesteś pewna że chcesz tam jechać?
-Tak chcę się z nim pożegnać
-Ale on nie wygląda dobrze.
-Uwierz mi,że widziałam go już w najgorszych wyglądach.Dam radę.
-Dobra.
Kiedy rozmowa się urywa,pogłaśniam muzykę,odpalam papierosa.Jesteśmy coraz bliżej i kiedy dojeżdżamy już pod znany mi dom. Wysiadam. Idę ile sił w nogach,odpalam papierosa.
Pukam.Cisza.Krzyczę.Cisza. Więc wchodzę. Mijam rozwalone na podłodze ciuchy,butelki,resztki po jointach, rozbite bonio.W końcu odnajduję go leżącego na wielkim łóżku,palącego papierosa.
-Po chuj tu przyjechałaś.
-Żebyś miał głupie pytania. Co Ty odpierdalasz?
-Wyjebałaś na mnie. Więc wypierdalaj ! Krzyczy na mnie. Wyzywa.
-No chodź uderz mnie bo przecież tego chcesz.
-Nie chcę ale wyjdź stąd.
-Usiądź i ze mną pogadaj a nie drzesz japę.Nie miałam czasu rozumiesz? W przeciwieństwie do ciebie wzięłam się za siebie.
On siada na podłodze,zaczyna płakać.
-Nie mam kurwa na to siły.
-Ja też nie mam.
-Kim jesteś dla mnie?
-Przyjaciółką i oboje wiemy,że to najlepsze rozwiązanie.
-I już mnie nie pokochasz?
-Przestałam cię kochać 2 lata temu a może po prostu nigdy nie kochałam.Przecież prócz takich akcji jak ta przed chwilą nie było między nami nic. My ciągle byliśmy na odlocie . Ty krzyczałeś ja płakałam.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj bo twoje przepraszam boli bardziej niż liść prosto w twarz. WEŹ SIĘ ZA SIEBIE. I przestań szukać we mnie zbawiciela.
-Pomóż mi.
-Już wystarczająco ci pomogłam. Teraz ty bierz dupę w kroki i zacznij od sprzątania tego chlewu.
-Zostałem sam/
-Bo wybrałeś taką drogę.
-Kocham cię.
-Przestań ja cię nienawidzę.
-To dlaczego tu jesteś?
-Bo czuję jakiś obowiązek bycia twoją przyjaciółką.
-To wyjdź stąd.
-Jesteś pewien?
-Tak wypeirdalaj.
-To spierdalaj i jeśli zadzwonisz wiedz,że już mnie nie będzie. Mam cię w dupie!
-Jak wszystkich.
-Nie tylko ciebie.
Zabieram torbę z fotelu. Wściekła wychodzę . On wybiega za mną.
-Przepraszam Weronika nie chciałem.
-Odpierdol się jest za późno.

poniedziałek, 24 listopada 2014

-Przestaję to łykać.Trzymaj.
-Że co kurwa.? Wera to już kolejny raz.
-Trudno tym razem chcę wygrać.
-Wiesz dobrze,że sama nie dasz rady.
-Dam! I może nie jestem już sama?
-Jak to?
-Może jest ktoś kto poraz pierwszy w życiu mnie rozumie?Kto nie ocenia,nie próbuje zrozumieć.Nie wiem. Oszalałam ale nie chcę odlatywać.Magiczna przestaje być najważniejsza.
-To on czy ona?
-Życie.
-Nie wierzę. Nie podjęłabyś takiej decyzji gdyby nie miało to wpływu na dalszy efekt.
-Dokładnie. Zmiany są przecież dobre. A ja dam sobie radę bez tego.
Wyciągam z każdej kieszeni po 3 lub 4 tabletki. Kładę na stolę. Okazuje się,że jest ich około 24 Wtedy siadam na wielkim zielonym fotelu.Łapię się za głowę.
-Kurwa ja oszalałam.To mnie już przerosło.Weź to i zakop i nigdy więcej mi tego nie dawaj. Choćbym nawet krzyczała ! Dość mam czerwonych oczów,drżących dłoni i ciała.
-Ale nie dasz rady sama tego zrobić.
-Trudno najwyżej pierdolnę.Życie toczy się dalej.
Wstaję.Wychodzę. Kiedy wracam do domu,wyciągam z każdej skrytki,każdą najmniejszą tabletkę.Nie zostawiam niczego nigdzie. Tata wchodzi do pokoju.
-Co ty robisz?
-Uciekam i zaczynam od nowa.
Wychodzi. Nie wiem ale mam wrażenie jakby wiedział,że to kolejny raz jakby zdawał sobie sprawę kim jestem. Padam na kolana i proszę Boga by dał mi siłę przetrwać.Ocieram łzy,rozmazane oczy. Będę rzygać!
Biegnę do łazienki nie zdążyłam ! Wymiotuję.Wtedy zdaję sobie sprawę kim jestem,jestem na dnie z którego nie potrafię się wydostać.Duszę się.umieram,ginę....
-Co się z Tobą stało? Ten koleś przez cały koncert obserwował ciebie,uśmiechał się a Ty nawet nie dałaś żadnej reakcji .
-Lepiej tak będzie dla niego.
-Co ty znów pierdolisz młoda?
-Lepiej jeśli stwierdzi,że jestem niewarta zachodu.
-Chcesz być sama już do końca życia?Bo takim zachowaniem tak właśnie będzie.
-Nie wiem.Dość mam tylko kłamstw,bólu i rozpaczy. Dość mam pozornego szczęścia,które znika z biegiem dni. Jeśli nie jest dane mi szczęście tak,będę sama do końca życia lecz jeśli istnieje ktoś kto pokoloruje moje życie nie będę musiała odwzajemniać jego uśmiechu bo on będzie wiedział,że śmieję się w swojej duszy kiedy tylko na mnie patrzy,nie będę musiała odpisywać na jego smsy bo on sam wyciągnie telefon i po prostu zadzwoni. I nie będę przez niego płakać bo każdego dnia będzie sprawiał,że będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Ja potrzebuję przyjaciela i faceta w jednym a,że taki nie istnieję zostanę sama. Ale to chyba dobry układ. Nie ranić już nikogo i pogodzić się z samotnością bo przecież z nią łączy mnie najdłuższy i najczystszy związek.
-Nie powinnaś tak uważać. Jesteś dobrą laską plus inteligentną a te dwie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko. Uwierz mi,że gdybym był sam nie odpuściłbym .
-To miałbyś problem bo ani trochę nie myślę,że mógłbyś być dla mnie kimś więcej.
-Jesteś wredną babą ale i idealnym kumplem.Więc co tak naprawdę z tobą jest. Bo nie wierzę,że lubisz być sama.Nikt kurwa tego nie lubi. Zanim poznałem Kaśkę nie sądziłem,że związek może być aż tak pozytywny i powiem ci szczerze,że już inne dupy mnie nie interesują bo ona sprawia,że każdy dzień jest mega wariactwem i tęsknie za nią już po wyjściu z domu. Nie ma zazdrości,kłamstw.
-I tego wam zazdroszczę.Tego,że masz do kogo zadzwonić i powiedzieć,że cały świat jest pojebany. Nie wiem co jest tak naprawdę nie tak,może fakt,iż po tylu związkach nie potrafię myśleć racjonalnie i chciałabym by to ktoś decydował za mnie. Chciałabym poznać kogoś komu mogłabym zaproponować blanta na dachu bloku w wieczorny zimny,mroźny wieczór.
-To ma znaczenie?
-To będzie znak,że chcę by był przy mnie zawsze.
-Jeszcze nikt nie zaznał takiego wyróżnienia.
-Nie bo chyba nigdy tak naprawdę nie wierzyłam,że miłość może trwać wiecznie.
-Teraz wierzysz?
-Kiedy patrzę na babcię i dziadka tak. Ale wiem też że to nie miłość jest najważniejsza lecz przyjaźń,która przetrwa wszystko. Chcę palić jointy z moim facetem i przyjacielem w jednym,chcę słuchać z nim dobrego rapu,upijać się drinkami i spacerować wieczorami po pustych ulicach. Nie wiem ale wciąż czuję,że jest ktoś taki,ktoś kto sprawi,że zamiast łez będę się uśmiechać.
-Mam nadzieję,że jest bo szkoda twojej duszy.
-Zawsze trafiałam na facetów który w minimalny sposób kazali mi się zmienić.Nie chcę się zmieniać,Chcę być sobą od początku do końca. Chcę ciepłą herbatę w poranni na kacu,chcę jointy w smutne dni i wiadro czekolady na moje doły. Nie chcę się odchudzać by on nie patrzył i nie pożądał innych,nie chcę udawać,że magiczna substancja zniknęła z mojego życia i już nie wróci,nie chcę udawać że jestem kimś kim nigdy nie będę.

niedziela, 23 listopada 2014

Ta
Weź
Nie jest dobrze, nocą padam na wyro bez siły, 
mimo tego to jedyny moment dnia, gdy bywam szczęśliwy.
Jakbym czekał na wyrok, u szyi miał kamień, 
jedyne co widział to dół, jedno co czuł to przyciąganie.
Na tym świecie naturalny kierunek jest jeden: 
grawitacja-butem wszechświata wdeptywany w glebę.
Mówią: „wszystko zależy od ciebie” ja nie wiem, może tak 
ale jeśli nie, na chuj mieć nadzieję?
Nie jest dobrze, budzę się z myślą by się położyć.
Wszystko co robię, robię byle zrobić, 
zarobić tyle by mieć z głowy wkurwioną rodzinę. 
Byle do nocy za szmaty zaciągnąć dzień jak rolety i zamknąć oczy.
Wtedy jest trochę lepiej, choć czasem dużo gorzej.
Budząc się w ciemności bez władzy w ciele i czując trwogę,
nie możesz nawet krzyknąć, coś siedzi ci na piersi.
To trwa chwilę, ta chwila mija ale to chwila śmierci (chwila śmierci)
oho ale to chwila śmierci
nie jest dobrze
staram się ale... (o)

Nie jest dobrze, na chuj mam udawać że niby ta? 
Rzygać mi się chce, chce mi się wyć i winić świat.
Nie jest dobrze, czas zamiast leczyć zaraża mocniej. 
Rzucam gówno, gówno zatacza okręg i wraca do mnie. 
Wraca do mnie.

Nie jest dobrze, znów zawiodłem siebie i bliskich 
Choć mogłem nie próbować już, wszyscy mi mówili że skończę tu.
Nie jestem w stanie nawet podnieść wzroku. 
Chce tylko z oczu im zejść, pójść gdzieś, jak cień rozpłynąć się w mroku.
Czuje mdłości, organizm świata chce mnie wydalić.
Wiesz co czują dusze zwycięzców w ciałach przegranych?
Przestań dawać mi rady! Słucham ich od dekady.
Nie dały mi nic, nikt z nich nie zdawał sobie sprawy, że 
nie jest dobrze być mną, 
nie jest dobrze być ze mną, 
nie wiem dobrze co to jest, ale siedzi wewnątrz mnie 
jak drzazga. Prywatna porażka, której nie wynagrodzi sukces.
W oczach ludzi nie mam szans żyć normalnie to jest awykonalne dla mnie. 
Już nie ogarniam tego czego nikt nie ogarnie za mnie. 
Nie mogę nawet krzyknąć, coś siedzi mi na piersi.
To trwa chwilę, ale ta chwila wraca bez przerwy.

Bisz-Nie jest dobrze.
Idealnie opisane <3
Wychodzę z pracy,siadam na zimnej ławce odpalam papierosa.Włączam swój ulubiony kawałek.Nagle ktoś przerywa moją idealną ciszę umysłu.
-Siema młoda.
Uśmiech.Oczy.Znam je doskonale.
-Co ty taka.
-Zmęczona. Co jest?
-Aktualnie niedziela a co palimy coś?
-Dużego i tłustego jointa.
-Co?:o dawno nie słyszałem takich słów od ciebie.
-Padam na ryj. Potrzebuję wyciszenia.
Wstajemy więc i kiedy zmierzamy w stronę znanego nam wszystkim miejsca. Siadam na ziemi.
-Będę tu kręcić gibona!!!
Wszyscy patrzą na mnie jak na idiotkę.
-Daj mi podkład i daj mi magicznej.
-Przecież nie bierzesz...
-Dziś odpłynę.Potrzebuję spotkać swój rozum i dogłębnie z nim porozmawiać.
Ktoś rzuca mi starą gazetę.Ja łykam magiczną,popijam zimnym piwem,skręca,odpalam.Jestem wolna,spokojna,wyciszona mam kompletnie wyjebane...;Przepraszam.
-Co z tobą?
-Nie wiem chyba zdałam sobie sprawę,że tak naprawdę każdy mój związek to totalne zagubienie. Żaden z nich tak naprawdę mnie nie szanował,żaden nie kochał mnie tak mocno by być moim przyjacielem i miłością życia w jednym.
-Przecież nie wierzysz w miłość.
-Wiem ale czasem po prostu mam głupią nadzieję,że może jednak istnieje i że to ona da mi szczęście.
-Masz czerwone oczy,płakałaś.
-Bo czasem każdemu brak siły by trwać.
-I co dalej?
-Nie wiem może spakuję walizki i ucieknę.
-Wciąż chcesz uciekać ?
-Aż w końcu znajdę ramiona w których marzenia będą realne a serce będzie biło tysiąc razy mocniej....
Ah przecież literacka miłość z dnia wczorajszego już dawno umarła...Paranoja.
Jest zimny wieczór,wychodzę z domu bo dokładnie kilka minut temu zadzwonił telefon.Coś ciągle powtarzało mi,że powinnam się z tym zmierzyć.zmierzyć. Wychodzę,odpalam papierosa.I naglę zdaję sobie sprawę co robię i gdzie idę.Kiedy już słyszę grającą muzykę w samochodzie i widzę 3 kolesi krzyczących moje imię,uśmiecham się ale chowam zimne dłonie w kieszeń podchodzę.Jeden z nich wystawia swoje ramiona.
-Cześć siostra.
Pokazuję w jego kierunku faka .
-Spierdalaj z tobą  nie mam o czym gadać.
-Poczekaj,poczekaj co jest?
-Gówno .
Podchodzę do reszty,witam się tak zwanym ''żółwikiem''.
-Wsiadaj.
Wsiadamy do samochodu. Tam już wysypują wszystko na podkład,mieszają,robią ścieżki. Wciąga pierwszy,kolejny. I nagle kartka z białym proszkiem zatrzymuje się przede mną.
-Ja tego nie chcę.
-Pierdolisz. 
-Nie pierdolę.Poważnie albo to chowacie i zachowujecie się jak ludzie albo ja spierdalam.
-Co z tobą młoda?
-Żal mi was! 
-Sama to żarłaś.
-Bo nie sądziłam,że aż takim durniem można być.A z Tobą mam do pogadania. 
On patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.Wychodzimy z samochodu.Uderzam go w twarz.
-To za to,że kłamałeś.
Kolejny.
-To za to,że pierdolisz swoje życie.
Kolejny
-A to za to,że znów bierzesz.
-Skończyłaś. 
-Nie,dopiero zaczęłam ale jeśli mam być twoją ''siostrą'' warto abyś zdał sobie sprawę.Z narkomanami się nie zadaję.
-To od wczoraj...
-Nie pierdol człowieku,przecież widać,że od ponad tygodnia nie spałeś i śmierdzisz wódką a wódki na czysto nie tykasz.Przykre wiesz,że pierdolisz życie które mogłoby być najlepsze na świecie...
Odwracam się.Znów pokazuję mu faka i zakładam słuchawki.
Już nie chcę rozumieć dlaczego brak sensu jest sensem istnienia. 

czwartek, 20 listopada 2014

-Co się z tobą dzieje szogunie?
-Cierpię na aspołeczność,nienawidzę ludzi.
-Jak to?
-Poważanie ostatnio wszyscy mnie wkurwiają a każdy kto dzwoni doprowadza mnie do szału. Już nawet nigdzie nie wychodzę. 
-Depresja życiowa?
-Nie wiem  ale czuję,że praca to to jest TO to coś czego szukałam od kurwa bardzo dawna.
Nie mam czasu myśleć o tym co zrobiłam źle ani o tym jak mam kurwa żyć dalej.
-Tęsknie za moją przyjaciółką.
-Nie jestem nią dla ciebie,już dawno.W MOMENCIE kiedy utonąłeś w kamienicy zamarłeś dla mnie.
-Przepraszam cię za tę akcję.
-Ale nie masz za co po prostu wrzuć na luz i daj mi żyć.Nie chcę mieć znajomych,którzy walą po kablach i wynoszą pół domu żeby mieć na odlot.To lewel nie dla mnie.To dno którego nie dotknę ogarniasz?
-Weronika ale czasem się po prostu nie da tak żyć.
-Jeśli się chce to się da.Ostatnio doszłam do wniosku,że smutek to wytwór naszej wyobraźni,jeśli siedzisz w domu i myślisz oczywistą jest sprawą,że utoniesz w żalu i cierpieniu.Musisz mieć cel,rozumiesz?
-Zapierdolić i odlecieć.
-Też tak myślałam.A może ogarnąć głowę i być mega człowiekiem którym byłeś.
-Nie mam już po co.
-A pamiętasz mnie 4 tyg temu? mówiłam to samo a teraz.
-Uśmiechasz się .
I wtedy zdaję sobie sprawę,że jestem,czuję,myślę i mam po co żyć !

poniedziałek, 17 listopada 2014

Boże chroń moją duszę przed utratą zmysłów.Nie mam już siły,nie mam już nawet nadziei nie mam wiary. Brak mi tchu.
Samotność boli a ból przyprawia o omdlenia duszy. Jestem wykończona.Gdzie więc owa sprawiedliwość? Brak nam odwagi,odwagi by zmierzyć się z bólem i rozpaczą.
Ciemność,Boże, ciemność,kurewska ciemność,dopomóż .!
Nie widzę światła. Tutel się zamyka.
Żal?
Rozpacz.
Drżące ciało.
Znów płaczę,bo znów tęsknię,znów nie czuję że żyje.
Papieros.
Szklanka wódki
Rozpacz.
Coraz większa rozpacz.
Zasypiam.
Śpię.
Ginę.
Nie sądziłam,że kiedykolwiek będę prosić cię o wybaczenie. Wciąż nie wiem kim jestem,wciąż nie wiem czym jest miłość ale jeśli trafia się ona raz w życiu,nie chcę już przed Tobą uciekać.Codzienne poranki bez twojej twarzy obok mojej są nie do zniesienia,palone samotnie papierosy na zimnym balkonie nie smakują tak samo. Kim jestem?Czy już zawszę będę kłamcą,który boi się uczuć?Brakuje mi twojego ciepła i ramion w których mogłabym się teraz skryć i TO przetrwać.Samotność przestała być idealnym rozwiązaniem na wszystko. Chciałabym móc opowiadać ci każdego poranka o milionie emocji,które mam w sobie. Tęsknię.
Każdy mój dzień jest taki sam,każdy weekend kończy się tak samo.
Zapijanie smutku i żalu nie pomaga a brak twojego głosu sprawia,że mój organizm szaleje. Jestem obca dla siebie,innych i chyba nikt nigdy tak naprawdę mnie nie znał.
Boję się przyznać sama przed sobą,że świat w którym żyję to piekło a jedynym rozwiązaniem jesteś ty mój superbohaterze.
Gdzie jesteś? Tak bardzo tęsknie.

niedziela, 16 listopada 2014

-Co jest dziś z tobą mała?
-Nie wiem. Jakoś wszystko do mnie wróciło.
-Co takiego?
-Pamiętam doskonale jego dłonie na moich biodrach,czuje jego zapach,czuje jego obecność.To takie bezsensu.Tęsknie za nim i nie potrafię tego pokonać.
-To trzy wdechy i do przodu.
-Rozjebałam się.
-I z tego powodu się uśmiechasz?
-Już nie wiem co mam robić. Jak mam walczyć o coś co nie ma sensu ?
-Więc jak masz o to walczyć skoro nie ma sensu?Gdyby go nie miało nie płakałabyś teraz i nie paliła 6 fajki.
-Nie radzę sobie.Tęsknie kurwa ! ROZUMIESZ TĘSKNIE ZA NIM JAK SAM SKURWYSYN.
-Mam cię do niego zawieźć ?
-Po co? skoro i tak nigdy nic dla niego nie znaczyłam. Daj mi milion magicznej.Przestało mi zależeć.
-Trzymaj.
Połykam i nie mam już siły. Nie mam siły tłumaczyć samej sobie,że ucieczka jest dobra.Jestem już wycieńczona.Nie potrafię tak żyć,istnieć,tęsknić i zastanawiać się jak wiele muszę jeszcze zrozumieć by zdać sobie sprawę,że to było coś prawdziwego.
-Dobrze wiedzieć,że nie jestem sama.
-Miło,że tak myślisz.
-Mogę dziś u ciebie zostać?
-Uważam,że to nie zbyt dobry pomysł.
-Dlaczego?
-Zaraz wpadną chłopacy i wiesz jak to zawsze jest? Zaraz będą zadawać ci dziwne pytania,doznają szoku jak zobaczą cię w moim domu,no i będziesz musiała z nimi rozmawiać na mój temat.
-Może masz rację.To się zacznę...
Słyszymy pukanie do drzwi. Nagle wszyscy wchodzą.
-Chyba już za późno . Słyszę z jego ust.
Nagle brakuje mi ciszy bo wszyscy krzyczą.Kiedy wchodzą do salonu,doznają oczekiwanego szoku.
-Weronika,co ty tu?
-Robisz?
-Wy znów?
-Jesteście razem?
-Kurwa! Co się dzieje.
-Ej naprawdę?
-Musimy za to zapalić.
-Najebać się najlepiej!
Jeden przekrzykuje drugiego. Ja wzruszam ramionami,uśmiecham się do nich.
-Mi też miło was widzieć.
Wojtek staje obok mnie.
-To nie jest tak jak myślicie.Powtarza i uśmiecha się bezmyślnie.
-Dokładnie.
-A jak jest? Widzimy was znów razem,normalnie rozmawiających bez krzyków,rozjebanych szklanek i zapłakanej Wery. Wszystko jasne. No i nie ma twojego faceta,piękna.
-Nie mam faceta.
-No właśnie więc to oczywiste,że zaczęliście z Wojtkiem od nowa.
-Nie zaczęliśmy!
-Dobra dobra wszyscy wiedzą,że on czekał na ciebie a ty na niego. O tamtym swoim zapomnisz, my ci pomożemy.
-Czekał na mnie?
-Jasne i ślimczał jak dzieciak jak się dowiedział,że masz chłopaka.
-Hahah zabawne ! Zamknijcie mordy bo sobie pomyśli,że chuj wie co tu robiłem.
-A co robiłeś?
-Sprowadzał tępe dzidy,które nie wiedziały ile to dwa plus dwa i opowiadał im o Weronice,która uratowała mu życie i odeszła do innego.
-Wojtek naprawdę?
-Z tym życiem to nie ale z tym innym to prawda.
-No i ciągle cię widział czy to na mieście,czy w telewizji,czy nawet jak słuchał muzyki.
-Ok ok już nie wnikam w szczegóły my sobie to później wyjaśnimy.
-To co palimy?Za nowy początek?
-Ja nie palę.
-To może się napijesz z nami.
-Nie piję.
-To co ty robisz w życiu?
-Pracuję i daję sobię radę.
-Może chcesz Magicznej?
-Nie biorę.
-Kurwa! Musisz ją poślubić bo jak tego nie zrobisz to ja to zrobię.
-Kurwa! Ja nie szukam ani męża ani faceta więc przestańcie nakręcać Wojtka.
-Pierdolenie wszyscy wiemy,że wy bez siebie żyć nie potraficie.
-Pozory mylą.
-Pozory są po to by ukryć prawdę.Przerywa W i odpala papierosa a ja nie mam pojęcia co powiedzieć...
-Pamiętasz dzień w którym się poznaliśmy?
-Pamiętam dokładnie,kolor twojej kurtki i głośnie ''kurwa'' kiedy wpadłaś na mnie na stacji.
-Że co?
-Miałaś ciemno-niebieską kurtkę,czerwone policzki i nos,mocno pomalowane rzęsy i zimne dłonie i uśmiech od ucha do ucha kiedy spojrzałaś na mnie przez szybę autobusu.
-Pamiętasz takie rzeczy?
-Powiedziałem Tobie kiedyś,że może byłem zbyt naćpany kiedy przyszedłem do ciebie się przedstawić i kiedy pytałem twoje koleżanki o ciebie. Ale prawda była taka,że już od kilku tygodni cię obserwowałem i czułem,że jesteś wyjątkowa.
-Ja pamiętam jeden moment w którym zwróciłeś moją uwagę i czerwoną bluzę i oczy,które zjadały mój wzrok.
-Wiesz jaką miałaś zabawną minę kiedy stałem przed Tobą i się przedstawiałem.
-A wiesz,że nigdy wcześniej tak nie miałam,sparaliżowałeś mnie może dlatego,że chciałam być to zrobił.Potem żałowałam,że pozwoliłam dziewczyną dać ci mój numer.
-Gdyby nie przypadek nigdy byśmy się nie poznali.
-Nie wierzę w przypadek.
-Więc czym było nasz spotkanie?
-Wścibskim planem kogoś kto odpowiedzialny jest za nasze stworzenie.Popatrz ktoś musiał nas postawić na jednej drodze,ktoś wiedział,że w momencie kiedy wpadnę w twoje ramiona zmieni się cały mój świat,ja się zmienię.Gdy cię poznałam zaczęłam żyć i umierać jednocześnie więc to nie mógł być przypadek.
-Lubię kiedy się denerwujesz. Tak wyjątkowo marszczysz nosek i robisz groźną minę.
-Wojtek, nigdy już nie będzie tak jak kiedyś,nigdy nie będziesz wyjątkowym człowiekiem w moim życiu.
-Tęsknisz za nim prawda? Tęsknisz za nim bardziej niż tęskniłaś za mną.
-Tak i chodź wiem,że teraz jest mu lepiej rozpierdala mnie od środka bo jestem tu z tobą a nie z nim.
-Chodź mała..
Podchodzę do niego,on obejmuje mnie swoimi ramionami,czuję że znów płaczę,jednak wtulam się w niego,łkam jak dzieciak a on spokojnie gładzi mnie po karku i powtarza,że dam sobie radę....

sobota, 15 listopada 2014

Czuję delikatny pocałunek w policzek,zimne chude dłonie.
-Otwórz oczy mała.
Kiedy je otwieram widzę uśmiech,który znam tak doskonale. On całuje mnie delikatnie,poprawia koc,którym wieczorem mnie przykrył.
-Masz milion nieodebranych połączeń.
-To pewnie tata ale napisałam mu smsa .I co teraz będzie?
-Nie wiem Weronika ale na tę chwilę czekałem 2 lata i nie zamierzam pozwolić znów coś zjebać.Kiedyś byliśmy za młodzi a miłość była tylko wytworem literackim,dziś obudziłem się obok ciebie,ubrany i nie pragnąłem twojego ciała lecz tylko tego być leżała obok mnie każdego dnia. Nie wiem co ty masz w sobie ale nie potrafię cię rozebrać i pragnąć ciała,czuję,że je kiedyś skrzywdziłem i teraz to ty musisz chcieć mi je podarować.Nie wiem po co to mówię...
Wtedy zamykam jego usta pocałunkiem.
-Nie zostawiaj mnie Wojtek a reszta jakoś się ułoży.
-Kochasz mnie?
-Nie wiem. Zbyt wiele czasu minęło a wiesz,że kochałam go bardziej niż ciebie i wiesz,że znaczył dla mnie więcej niż Ty jednak to ty znasz mnie lepiej niż ja siebie i to ty pomimo wszystko wracasz i uświadamiasz mi,że zawszę będę naiwna.
Wtedy on odpala papierosa a ja razem z nim,przynosi mi kawę w moim ulubionym kubku,całuje w policzek,obejmuje i czuję jego długie czarne smoliste rzęsy na swojej twarzy.
-Nie wiem czy wolę byś był moim znajomym na mrugnięcie palcami,czy też facetem od czasu do czasu.
-Nie decyduj o tym teraz niech wszystko trwa a kiedy oboje stwierdzimy,że to odpowiedni czas by zacząć od nowa,spróbujemy.
-On mnie znienawidzi.
-Podobno powiedział Tobie,że idealnie do siebie pasujemy więc mamy jego błogosławieństwo.
Poza tym czy nie powinnaś mieć wyjebane w to co on myśli.
-Może. Jednak wciąż mam go w głowie i wolałabym nie pamiętać jednak zapomnieć nie potrafię.
-Mała życie toczy się dalej a ty wzięłaś życie w swoje ręce.Nie pierdol go wspomnieniami.
-Masz rację .
-Wiem i lubię kiedy się uśmiechasz.
Związuje swoje rozwalone włosy,otulam się kocem. I kiedy dzwoni budzik wiem,że czasem wolałabym by sny były prawdziwe...
Dojeżdżamy na miejsce. Ja biegnę w stronę drzwi.Zamknięte,więc wchodzę przez uchylone okno.Kiedy docieram do znanego mi pokoju,on leży na podłodze.
-Boże,przepraszam,nie rób mi tego! Mocno go przytulam.
Przepraszam.
Nie zostawiaj mnie.
On otwiera oczy.
-Weronika? co ty tu robisz?
Siada naprzeciw mnie,odpala papierosa.
-Ty złamany skurwysynie! Kłamałeś?
-Nie ale nie mogłem cię zostawić samej.
Wpadam w szał,zaczynam go uderzać,on mocno ściska moje nadgarstki.
-Bałam się rozumiesz? Bałam się! Nienawidzę cię.
-Ja też cię nienawidzę.
Mocno przyciąga mnie do siebie,całuje i chodź czuję nikotynę w jego ustach,potrzebuję go a on potrzebuje mnie.
-Przepraszam nigdy więcej tak nie zrobię.
-Nigdy więcej nie zostawiaj mnie na tyle lat.
-Teraz wszyscy nas znienawidzą.
-Teraz zaczynam od nowa .
-Tęskniłem.
-Ja również.
Wtulam się w jego ramiona znam je doskonale,Wystające kości policzkowe i lekki zarost ocierają się o mój policzek.On ociera moje łzy,całuje w czoło.
-Już nigdy nie pozwolę ci odejść.
-Trzymam cię za słowo.
Zamykam oczy,on włącza znany nam kawałek 2paca i oboje zasypiamy. Nie wiem dlaczego tak się dzieje ale czuję,że oboje wiedzieliśmy,że kiedyś dorośniemy do bycia przy siebie,dla siebie i ze sobą.
Wpadam kompletnie rozjebana umysłowo do domu,rzucam kurtkę na podłogę.buty z całej siły uderzają o szafę w przedpokoju.Tata leży na łóżku w salonie i słyszę jak krzyczy.Wchodzę do pokoju,wyrzucam wszystkie ciuchy z szafy w poszukiwaniu magicznej substancji, płaczę,krzyczę,kładę się na ziemię,padam na kolana. Tata wchodzi do pokoju.
-Co Ty robisz?
-Nic,daj mi kluczyki.
-Po cholerę?
-Dasz mi je czy nie?
-W takim stanie chcesz prowadzić?
-Jakim?
-Cała drżysz.
-Dobra nieważne.
Pakuję wszystko znów w szafę,zamykam ją kopnięciem,ubieram byty wychodzę,Wyciągam z kieszeni telefon.
-Przyjedź po mnie teraz!
-Po cholerę?
-Muszę jechać do niego w tym kurwa jebanym momencie.
Chowam telefon samochód już jest na umówionym miejscu. Wsiadam,zapinam pas,odpalam papierosa.
-Co się stało?
-On chyba umarł?
-Kto taki?
-Jak to kurwa kto ?
-Weronika uspokój się.
-Napisał mi,że nie chce żyć a ja byłam w pracy i to olałam. Nie wiem co dalej.
-Wszystko będzie dobrze.
-Masz coś?
-Otwórz skrytkę.
Otwieram,wyciągam kilka magicznych substancji,połykam,znajduję zimne piwo,wypijam,jestem coraz bliżej,zaraz cię uratuję,poczekaj...
-Co ty tu do cholery robisz?
-Daj mi tylko chwilę,Weronika.
-Nie mam chwili,nie widzisz?Jestem zajęta!
-Czym do kurwy?
-Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego,pasuje?
-Ale dlaczego,co zrobiłem.?
Podchodzę do niego wyciągam z kieszeni wszystkie magiczne substancje,zamykam mu je w jego pięści,całuję delikatnie w policzek.
-Spożytkuj je mi nie są już potrzebne.
-I co zamierzasz?
-Narazie skupię się na pracy i koncercie potem zobaczymy ale nie chcę już upadać razem z wami. Kiedyś ktoś powiedział mi,że gdybym smutek zamieniła na walkę,rozjebałabym świat i wiem,że teraz to możliwe. Poznaj kogoś,skup się na przyszłości,zapomnij,cokolwiek,po prostu daj mi żyć.
-Jesteś pierdoloną egoistką.
-I dobrze mi z tym. Nie chcę już telefonów,odwiedzin i innych sytuacji. Chcę żyć jak normalny,nudny człowiek.
-Nie jesteś taka lubisz adrenalinę.
-I ją mam. W pracy z ludźmi,którzy są mega pozytywni.
-Jednak to prawda,że wredna z ciebie suka.
-Obojętnie. Po prostu daj mi żyć.
-A żyj.
-Trzymaj się.
-To ty się trzymaj bo niedługo znów rozjebie ci się umysł a wtedy nie będzie nikogo kto ci pomoże.
-Kolegów do odlotów znajdę wszędzie.A przyjaciół do wspierania nigdy nie miałam więc? Odejdź i już nie próbuj mnie obrażać.
-Narazie egoistko.
-Pa.

czwartek, 13 listopada 2014

-Cześć.
-Chciałam cię przeprosić.
-Za co?
-Za to,że taki dureń ze mnie,za to,że chciałeś dobrze a ja dałam plamę.
-Wybaczam.Co cię sprowadza bo chyba nie tylko to?
-Kawa z mlekiem u ciebie i z tobą.
-Wyjdź.
Siadamy na znanej mi kanapie.Dostaję mój ulubiony kubek z kawą,odpalam papierosa.
-Znalazłaś czas.
-Teraz mam urwanie głowy,praca,koncert,ludzie,załatwianie i ciągle jakiś dupek chcę miłości ode mnie.
-Aha.
-Przepraszam,Nie miałam na myśli ciebie.
-Chyba powinnaś wyjść stąd.
-Przestań się dąsać czy już naprawdę nie możesz być moim przyjacielem?
-Nie potrafię Weronika,nie wiem co w sobie masz ale kiedy mówisz słowo ''przyjaciel'' wypierdalasz we mnie dziurę wielkości,chuj wie czego.
-Następny.
-Nie wiem co masz w sobie,nie potrafię tego wytłumaczyć ale to coś sprawia że jesteś wyjątkową i zostajesz w pamięci na zawsze.
-Chyba powinnam wyjść.
-Poczekaj. Kiedy się poznaliśmy nie chciałem żebyś cierpiała ale ty walczyłaś a teraz kiedy mi dopierdalasz czuję że jesteś jedyną najważniejszą osobą w moim życiu.
-Naprawdę powinnam wyjść.
-Bo co?
-Bo nie ma sensu poraz kolejny ci tego tłumaczyć. Zraniłeś mnie i nie potrafię ci wybaczyć.
-Nie chcę żebyś mi wybaczała chcę żebyś była i się uśmiechała.
-Teraz jestem szczęśliwa.SAMA bez żadnego faceta i w chuj mi z tym dobrze.Możesz to uszanować.
-Przyjacielem twoim nie będę,jeśli stąd wyjdziesz nie wracaj.
-Skoro tak stawiasz sprawę.Żegnaj.
-Nie wierzę,kurwa tak łatwo ci to przychodzi?
-Tobie też przychodziło. I wiesz nie kocham cię i nie zależy mi na tobie w taki sposób jak ci sie wydaje.
-Wyjdź.
-Wychodzę.Ale zrozum że się starałam w chuj czasu teraz nie mam na to siły.
-Trzymam kciuki za ciebie.
-Chociaż tyle.
Wychodzę.
Kiedy zamykam drzwi czuję,że to jedyna dobra rzecz jaką ostatnio zrobiłam. Wyciągam z kieszeni magiczną substancję,łykam a resztę wywalam do kosza. Mam dość tych pierdolonych frajerów,dość facetów w moim życiu.Dość rozczarowań.
Idę.

środa, 12 listopada 2014

-Chciałem sprawić ci przyjemność przecież to nic złego.
-Nie Wojtek! Zrozum kurwa,że już do ciebie nie należę,że to iż od czasu do czasu jesteś moim znajomym to nic więcej. Po co ta cała szopka? Dziś obiecasz mi miłość jutro będziesz napierdalał ?
-Weronika żałuję tego co zrobiłem ale się staram widzisz.
-Nie widzę i nie chcę widzieć.Nie będziemy razem rozumiesz? Nie odstawiaj takich rzeczy! Nie chcę by było tak jak kiedyś.Popełniliśmy błędy i życie ale już nie będziesz układał mi życia.
Siadam na chodniku,wpadam w histerię,ryczę i nie mogę złapać oddechu.
-Zraniłeś mnie rozumiesz! Pozbawiłeś wszelkich uczuć,przez ciebie skurwysynie nie potrafię być szczęśliwa,przez ciebie nie potrafię kochać,przez ciebie nienawidzę swojego ciała,przez ciebie uciekłam od kogoś kogo kochałam.przez ciebie nie potrafię być z nikim innym,przez ciebie płaczę każdego dnia,przez ciebie kłamię,przez ciebie ćpam,przez ciebie piję,przez ciebie jestem skurwysynem.
-Przepraszam.
-W dupie mam twoje przepraszam. Zawaliłam w swoim życiu wszystko przez toksyczną miłość do ciebie,teraz chcesz to powtórzyć? Chcesz mnie zabić?
-NIE CHCĘ ale nie potrafię być twoim przyjacielem.
-To nie bądź.4 Jebane lata biegałam za tobą i cię prosiłam o miłość.4 lata byłam przy tobie wspierałam cię i walczyłam o twoje życie.W zamian dostałam poniżenie,chwile miłości i w ryj.Nie chce tego Wojtek nie chcę już tak żyć! Przestałeś znaczyć dla mnie cokolwiek.Kocham kogoś innego i musisz to zrozumieć.
-Wsiądź do samochodu,przepraszam jak zwykle okazałam się debilem.
-Nieprawda. Po prostu nie możemy być razem.
On podnosi mnie z chodnika,mocno przytula.
-Przepraszam myślałem że może...Nie wiem co myślałem.Przepraszam Weronika.
-Odstaw mnie do domu i po prostu żyj dalej.
Wsiadam do samochodu,droga powrotna mija w milczeniu,ja palę papierosa od papierosa.I ukradkiem obserwuję jego oczy.Znam je tak doskonale i gdyby tylko wiedział,że kiedyś oddałabym wszystko za taki moment a teraz nie czuję nic prócz żalu do niego,przestałby mieć nadzieję,Jednak pogłaśniam tylko muzykę,wychylam głowę za okno.
-JEBAĆ TO WSZYSTKO! krzyczę.
Słyszę dzwoniący telefon,podbiegam,odbieram.
-Za 15 minut wyjdź na przestanek.
Nie zdążyłam nic powiedzieć,rozłączył się.Ubieram więc grubą kurtkę,związuje włosy,czapka,adidasy,papierosy w kieszeni.Wychodzę. Kiedy docieram do miejsca w którym się umówiliśmy,widzę znany mi samochód i dostrzegam otwierające się drzwi.
Znany mi uśmiech.
-Hej.
Podchodzi do mnie,mocno mnie przytula a ja czuję,że znam zapach nikotyny z jego bluzy tak idealnie doskonale.
-Cześć,co ty tu robisz?
-Przyjechałem popatrzeć na ciebie.
-Głupi jesteś.
-Stęskniłem się za moją przyjaciółką.
-Wojtek przestań, oboje wiemy,że nie jesteś tu bez głębszej przyczyny.
-Chciałem napić się z tobą kawy,wsiądziesz?
-A mam wybór?
-Zawsze go masz,możesz odwrócić się i odejść.
-Wsiadam więc.
On otwiera mi drzwi,zamyka je za mną i wciąż się uśmiecha.
-Mogłeś powiedzieć to bym się jakoś ubrała lepiej.
-Jest dobrze przecież.
-Co jest z tobą?Jakoś dziwnie ze mną rozmawiasz.
-Zobaczysz.
Jedziemy,jest ciemno,w samochodzie obrzydliwie gorąco,odpalam papierosa,otwieram okno.
-Weronika wiesz dobrze...
-ŻE KOBIETA nie powinna palić.Mówimy oboje.
-Znam to przecież,kiedyś mi to ciągle powtarzałeś.
-To dlaczego palisz?
-Bo kiedyś byłeś ważny dla mnie dziś jesteś mi obojętny.
-Gdybym był nie siedziałabyś ze mną teraz.
-Może. Nie wiem,daj mi spalić.
Nagle wjeżdżamy na parking tuż przy morzu.Wychodzimy z samochodu.
-Muszę zasłonić ci oczy.
-Nie ufam tobie.
-Teraz musisz mi zaufać.
Nagle zakrywa moje oczy i prowadzi w stronę,sama nie wiem gdzie.
Kiedy odsłania mi oczy jestem w szoku.
-Ty mi nie jesteś obojętne słyszę.
-POPIERDOLIŁO CIĘ DO RESZTY!Odstaw mnie do domu.
-Weronika porozmawiaj ze mną...
-Odwieź mnie kurwa do domu!
-Czy teraz dasz mi ostatnią szansę?
-Mam kategoryczny zakaz jakichkolwiek związków. Więc nic prócz koleżeństwa nie mogę ci zaoferować.
-Nie chcę mieć w tobie koleżanki. Bo jak to by wyglądało.
-Narazie muszę ochłonąć i przyjąć do wiadomości pewne rzeczy.
-Weronika wiesz,że będę czekał i nie odpuszczę.
-A wiesz,że jeśli powiem NIE to zdania nie zmienię?
-Zmienisz.
-Skąd pewność?
-Bo ci zależy .
-Hahahha że co?
-I sprawię,że się zakochasz .
-Żartujesz.
-I będziesz szczęśliwa ze mną.
-hahah nie ma takiej możliwości. Nie jestem taką kobietą.Lubię ranić i widzieć jak wykańczam.
-Wydaje ci się .
-Ja to wiem.
-W ten sposób uciekasz przed uczuciami ale tym razem jesteś bezbronna.
-Ryjesz mi głowę.
-Ktoś musi.
Nagle staje przede mną,czuję jego oddech na swoim nosie,podnoszę wzrok,czuję delikatne usta. Widzę jak przymyka oczy, odchodzę.
-To ja mam nad tobą władzę nie ty nade mną.
Łapie mnie za ramie,przyciąga do siebie i delikatnie całuje.Jestem wściekła więc uderzam go w twarz.Czuję jak łzy ściekają mi po policzku.
-NIGDY WIĘCEJ tego nie rób! NIGDY WIĘCEJ ROZUMIESZ!
odchodzę.
-Weronika zaczekaj.
-Odpierdol się ode mnie.Mówię niewyraźnie?
-Przecież wiesz,że nie rozumiem dlaczego wciąż mnie unikasz.Co ja ci do kurwy takiego zrobiłem?
-Coś czego nie powinieneś.
-Co? ? Ty kurwa myślisz....Co?
-Tak.Nie pamiętam tego wieczoru ale wiem,że próbowałeś..
-I myślisz,że to zrobiłem? Naprawdę tak myślisz?
-Nie wiem kurwa,nie pamiętam czaisz.
-Krzyczałaś na mnie i mówiłaś nie. Prowokowałaś ale jak miałbym..Ty jesteś popierdolona.
-To dlaczego następnego dnia tak się zachowywałeś?
-Bo mnie unikałaś i mówiłaś,że ci głupio.
-Nie wierzę ci rozumiesz! Nie wierzę!
-Rób jak uważasz. Teraz już wiem dlaczego wciąż się tak zachowywałaś,dlaczego miałaś wyjebane.
-Wciąż mam.
-To daj mi szansę,ostatnią a udowodnię,że nie będziesz żałować.
-Ja nie będę ale ty możesz,
-Czym mam cię przekonać? Czekałem na ciebie półtora roku i nie dotknę cię dopóki nie będziesz tego chciała. Tym bardziej w takim stanie w jakim byłaś.
-I myślisz,że wierzę?
-Mam świadka,który przecież z nami jechał.
-Ktoś z nami jechał?
-A myślisz,że sam dałbym radę wnieść cię do domu?
-Dzięki.
-No własnie.
-To nic między nami nie zaszło?
-Nie.
-Poczekaj zadzwonię.
-Dzwoń.
Kiedy dzwonię robię z siebie głupka bo nie pamiętam tamtego wieczoru.Kiedy jednak okazuje się,że wszystko co mi się wydawało nie miało miejsca,uśmiecham się do siebie i w głębi duszy wiem,że chciałam by tak było.
-I co?
-I masz rację. A ja miałam krewskie wyrzuty sumienia.
-A ja myślałem,że ci naprawdę coś zrobiłem .
-Głupio mi,że tak mi się wydawało?
-Byłaś napalona na maxa ale oboje wiemy,że na taki finał sprawy musimy oboje poczekać. Ja nie chcę tylko twojego ciała,chociaż nie ukrywam,że czasem mnie totalnie rozpierdala ale chcę ciebie jako osoby i kobiety w której półtora roku temu się zakochałem.

wtorek, 11 listopada 2014

-O czym teraz marzysz?
-O wyjeździe do Amsterdamu,Paryża,Krakowa i o tym,żeby już było dobrze.
-To jednak masz marzenia.
-Znów nie boję się marzyć i to jest wyjątkowe. A ty o czym marzysz?
-O tym byś zawsze była taka szczęśliwa i by to co było między nami kiedyś już nigdy nie zjebało ci życia.
-Da się zrobić.Wiesz teraz wiem czym jest ta prawdziwa miłość,czym jest życie i na czym polega rola naszego istnienia. Już nie czuję przymusu życia i wiem,że kiedyś znów przestanę dawać radę ale narazie chcę cieszyć się tym co jest. Od nowa tak jak kiedyś. Wiesz,że dziś nawet promienie słońca,które witały mnie pięknego poranka pachniały szczęściem?To może zabawne ale wczoraj miło było widzieć uśmiechniętych ludzi i uśmiechać się do nich. Czuję,że mogę rozjebać każdy negatywny umysł a cały problem tkwił w moim nastawieniu. Dziś pijąc aromatyczną kawę z Tobą nie skupiam się na tym jak bardzo za tobą kiedyś tęskniłam lecz na tym,że teraz jestem szczęśliwa i wciąż ci to powtarzam. Zdeptałam przeszłość. Jestem mistrzem!
-Miło takie rzeczy słyszeć.
-A wiesz jak miło się ta czuć? Wystarczyły jedne słowa napisane w głupim smsie ''nienawidzę cię''.Wcześniej tylko ja mogłam nienawidzić sama siebie teraz nawet się polubiłam. I zrozumiałam,że wszyscy gówno o mnie wiedzą bo nikt nie chciał mnie tak naprawdę poznać a On nie miał nawet pojęcia jaki jest mój ulubiony kolor ani jaką czekoladę tak naprawdę lubię.Przykre ale z całych sił życzę mu szczęścia pomimo wszystko.
Wiesz wczoraj spotkałam mojego byłego,to zabawne ale miał przy sobie piękną dziewczynę i powiedział,że się zaręczyli.To miłe wiedzieć,że ktoś kto kiedyś cię rozbawiał i był nie tylko facetem ale i przyjacielem dziś jest szczęśliwy. Poczucie szczęścia chyba nie jest aż takie trudne.
-JEST banalne jeśli ktoś chce być szczęśliwy.
-Ja pragnęłam odnaleźć szczęście tak naprawdę cały czas nosząc je w lewej kieszeni swoich czarnych spodni.
A Ty ? Wiesz czym jest twoje szczęście?
-Wiesz,że od godziny siedzisz i cieszysz się?
-Bo jestem szczęśliwa w końcu wszystko się układa i w końcu zrozumiałam,że nie potrzebuję żadnego skurwysyna by być szczęśliwa.
-I co teraz?
-Teraz jeszcze kilka wewnętrznych poprawek i myślę,że teraz wszystko się zmieni.
-Nie tęsknisz?
-Ani trochę.
-Nie żałujesz?
-Żałuję w chuj,że zmarnowałam tyle czasu wierząc,że jest sens by odnaleźć szczęście przy kimś dla kogo tak naprawdę nic nie znaczyłam.Ale nie chcę do tego wracać. Zakończyłam ten etap.
-To co zdrowie za nowy początek?
-Nie,to nie jest nowy początek to po prostu pogodzenie się ze swoją duszą. Zaczynanie od nowa mi nie wychodzi więc niech to będzie po prostu kolejny dobry etap. Może tym razem spokojny i wyjątkowy.
Odpalam papierosa,wypijam drinka z wódką i energetykiem. Wciąż się do siebie uśmiechając. Dziś wiem,że czasem nie jesteśmy wstanie przewidzieć jaki los jest nam pisany,czasem zakochujemy się w najmniej odpowiednich osobach.Dziś wiem,że aby ktoś szanował mnie sama powinnam o to dbać. Wiesz jeśli twój facet nazywa cię idiotką i wciąż powtarza,że jesteś nienormalna pokaż mu faka i powiedz niech pocałuje się w dupę!

niedziela, 9 listopada 2014

-Możesz po mnie przyjechać?
-A co się stało?
-Nic,jest zajebiście.
-I dlatego beczysz?
-Mam co świętować.
-Będę za 10 minut.
Kiedy wychodzę,wycieram łzy,zaciskam pięści bo przecież dokładnie tego chciałam.Może to już pora by pogodzić się z wewnętrzną porażką i odkryć siebie na nowo.Odpalam papierosa,widzę znany mi samochodów,wsiadam.
-Kurwa nie wiem dlaczego takie beznadziejne słowa wciąż mnie ranią przecież sama tego chciałam.
-Ale o co chodzi?
-Może zasłużyłam ale kurwa dopiero teraz wiem kim jest człowiek z którym miałam jakieś wspomnienia teraz chcę je wyrzygać,zdeptać i nasrać na nie! Nienawidzę tego wszystkiego! To jakieś gówno.
-Znów to samo? Chyba wiedziałaś że po odejściu budzisz kontrowersje .
-Co ty mi pierdolisz? Jak można tak obrażać człowieka. W sumie mam wyjebane jedź po moje wspomagacze i po wódkę bo muszę się kurwa napić za nowy początek kurwa!
-Przestań! Uspokój się proszę cię!
-Jedź bo muszę się napić a jak nie to sama pojadę.
-Piłaś
-Życie miej wyjebane a będzie ci dane od dziś to moje motto.
-Weronika przestań.
-Nie mogę ! Zabolało i nakurwia mocno ale minie i już nigdy nikomu nie pozwolę się tak skrzywdzić! Nikomu rozumiesz? Żaden frajer mnie już nie dotknie żaden kurwa gnój nie będzie mi mówił,że się kurwię żaden kurwa.
-Ok zapalmy jeśli tak stawiasz sprawę.
-Wyjebane.
Wychodzę z samochodu,trzaskam drzwiami. Wyłączam telefon,chowam w kieszeń,wyciągam z niej garść magicznej substancji i chodź wiem,że kolejne dawki mnie dziś zabiją połykam. Kiedy wracam do domu nalewam szklankę wódki.Mam w dupie wszystko i dość udawania. JESTEM KURWA SZCZĘŚLIWA teraz ! Początki bywają trudne ale dam radę bo przecież muszę.
Jebać przeszłość! I wiesz co? życzę tobie aby twój były facet nigdy nie nazwał cię kurwą i nie powiedział ci,że oddajesz się za działkę.Boli ale co cię nie zabije to cię wzmocni. A przecież ból sprawia mu przyjemność.
Miłego wieczoru! Mój umysł się rozjebał.
''Co miał znaczyć ten pocałunek?'' Czytam w smsie.Uśmiecham się sama do siebie. Wciskam zieloną słuchawkę.
-Halo?
-A co powinien znaczyć?
-Przecież kochasz kogoś innego Weronika.
-Chciałam zobaczyć czy wciąż wyobrażenia o Tobie są prawdziwe.Czy chwilowe braki wciąż wywołane są iluzją o Tobie czy są rzeczywistością a tak naprawdę chciałam zrobić coś szalonego,padło na ciebie.Przepraszam.
-Nie poznaję cię słyszę radość w twoim głosie.
-Bo dość mam użalania się na sobą i pakowania w coraz to większe gówno.
-Doszły mnie słuchu,że ktoś wpadł zrobić dym w kamienicy. Wiesz coś o tym?
-A co nikt nie wie kto to?
-Wszyscy byli za bardzo naćpani,jak zawsze.Wiedzą,że to dama a ja domyślam się kto to taki.
-Może przestaną zabijać umysły dzieci. Świat schodzi na psy wiesz ktoś musiał powiedzieć dość.
-Gdybym wiedział kto to pogratulowałbym jej.
-Ja też bym uścisnęła jej dłoń.
-A pocałunek był miły. To dobry koniec naszych wojowniczych kontaktów.
-To dobry początek na znajomość od nowa.
-Jestem szczęśliwy kiedy wiem,że ty jesteś.
-Ja jestem kiedy wiem,że świat staje się lepszy.Odnalazłam cel życiowy?
-Jaki?
-Pierdolić związki i oddać się pracy! Będę dążyć do tego by pojechać do Amsterdamu , New Yorku i zatańczyć w Paryżu.
-Szalona.
-Znów czuje się sobą.
-Twoja dusza jest odnaleziona.
-Cieszę się.Odwiedź mnie niedługo.
-Jeśli tylko znajdę czas.

-Co teraz zamierzasz?
-Nie wiem, dosłownie mam ochotę zrobić dziś coś szalonego i zacząć żyć tak jak kiedyś.Nie przejmować się niczym i cieszyć każdą minutą.Czuję się lepiej.
-To wsiadaj,robimy coś szalonego.
-A podrzucisz mnie w jedno miejsce?
-Jasne.
Wsiadam do samochodu z uśmiechem na twarzy.Nie wiem dlaczego ale coś podpowiada mi,że to idiotyczny i szalony pomysł jednocześnie. Wyciągam z kieszeni magiczną substancję,połykam,popijam zimnym piwem owocowym i odpalam papierosa. Kiedy dojeżdżam pod znany mi dom czuję stres a przecież byłam tu kiedyś często.Jednak dziś jestem tutaj by przyznać samej sobie,że to co mówią inni to kurewska prawda.Wyciągam kolejną tabletkę,popijam.Wychodzę.
-Zaraz wrócę.
-To ma być szalone?
-To będzie szalone.Odpal silnik bo jak wrócę musisz stąd spieprzać.
Stoję przed drzwiami. Pukam.Słyszę jak ktoś schodzi po schodach.Drzwi się otwierają.Kiedy widzę znane mi oczy,uśmiech i ramiona.Rzucam się na niego,całuję go.Odwracam się i szybkim krokiem zmierzam w kierunku samochodu.
-Weronika,zaczekaj!
Nic nie mówię po prostu idę.Wsiadam do samochodu,skulam się na fotelu,chowam głowę.
-JEDŹ kurwa! Jedź .
Ruszamy. Nie wiem dlaczego to zrobiłam ale czuję wewnętrzną ulgę.Potrzebowałam tego,tak bardzo.Teraz w tym momencie.
-I po co tam byłaś?
-Wiesz,pocałowałam ważną osobę w moim życiu a zawsze bałam się tego. To było szalone na maxa! Chcę zrobić coś jeszcze.
-Więc jedziemy dalej.
-Mam listę kilku rzeczy,które chcę zrobić przed śmiercią.
-Nie umierasz.
-Ale czy to powód by ich nie spełniać.?
Kiedy dojeżdżamy pod znaną mi kamienicę boję się tam wejść bo wiem co tam zastanę.Więc połykam kolejną tabletkę.Telefon ciągle dzwoni.Mam to w dupie jak wszystko inne dziś!
Kiedy otwieram drzwi,jestem w szoku.Wszyscy mają gigantyczny odlot.
Więc łapię w rękę deskę i ściągam z ich stołów wszystko co na nich mają. Deptam strzykawki,rozbijam lufki.Rozsypuję towar! Zawsze chciałam to zrobić.
-Wypierdalać kurwa,słyszę za plecami.
Odwracam się i widzę człowieka,który jeszcze niedawno śmiał nazywać się moim przyjacielem. Pluję mu na twarz .
-Pierdol się!
Jest w szoku.Stoi oniemiały a ja czuję jak wyzbywam się cierpienia. Nie dam się zniszczyć,krzyczy rozum. Kiedy już wszystko jest doszczętnie rozjebane wychodzę.
Siadam na betonowym murku, odpalam papierosa, On dalej mi towarzyszy.
-Dobrze,że to zrobiłam. To kurewsko dobre uczucie.
-Cieszę się,że ci pomogłem.
-Dobrze wiedzieć,że możesz wciąż liczyć na starych znajomych.
-Mała ty na mnie zawsze. Tylko czy to co tam zrobiliśmy nie będzie miało grubszego echa?
-Nie sądzę.Już dawno ktoś powinien to rozjebać. Tu przychodzą dzieci. Każdego z nas powinni rozstrzelać bo nikt nie powinien niszczyć umysłów dzieci .
-Masz rację.Jestem z ciebie dumny żołnierzu!
-A ja z ciebie,że mi pomogłeś !
-Kim był chłopak,który wyszedł.
-Nikim.

czwartek, 6 listopada 2014

-Chcę poznać ją dziś.
-Kiedy poznałam E było lato.Po prostu zaczepił mnie na FB a ja olałam to bo przecież nie chciałam mieć nowych znajomych.Kiedy poraz kolejny zauważyłam zaczepkę postanowiłam odczepić.I tak się zaczęło.Wymienialiśmy ze sobą tysiące wiadomości.Stawał się moją bratnią duszą.Był kimś kto mnie rozśmieszał,pocieszał i wspierał. Kiedy po trzech miesiącach doszło do spotkania szykowałam się na nie jak głupia. Idealnie dobrana sukienka,makijaż.To był chłodny październikowy dzień.Dworzec PKP pełen ludzi.No i On. Do dziś pamiętam zieloną koszulę,czapkę i fioletową koszulkę.Był moim uśmiechem.Od tamtego dnia było coś czego nie rozumiałam. Pmaiętam nasz pierwszy pocałunek,zimny wiatr,stacja.Był czuły.Jednak E nie przepadł za pocałunkami.Nie potrafiłam za nim nie tęsknić,każdy poranek bez jego smsa był pusty i przykry. E sprawiał,że czułam się kobietą. Pożądałam go a on mnie. Wspólne spacery,zabawa,wylegiwanie się w łóżku przez cały dzień,poranki z aromatyczną kawą i dobrym rapem,kicia śpiąca na moich nogach i jego uśmiech każdego poranka.Wciąż czuję jego oddech na karku i dłonie na biodrach,ramionach...Był przy mnie kiedy go potrzebowałam,palił ze mną lolki a przecież taki miał być mój facet. W którymś momencie przestało mi to wystarczać.Oddalał się ode mnie.Coraz więcej niepewności,kłamstw. Kiedy pakowałam walizki by z nim zamieszkać czułam się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi bo przecież miał być tym jedynym,na zawsze.Naprawdę tak myślałam.Naprawdę wierzyłam,że kiedyś będę przysięgać mu miłość przy kolesiu z urzędu . Któregoś dnia E wiedział,że się naćpałam i wiesz,przytulał mnie i krzyczał jednocześnie ale był przy mnie a ja dziękowałam Bogu,że mam go przy sobie. Lubiłam palić z nim papierosy na zimnym balkonie osiedlowego bloku.On czuwał przy mnie kiedy umierałam i kiedy byłam szczęśliwa.Nie wiem dlaczego tak wszystko się rozjebało.To miłe budzić się i zasypiać przy osobie,którą kochasz. To miłe wiedzieć że każdego dnia będzie odbierał cię z pracy i przynosił słodkości do pracy. To miłe chodzić za rękę po ulicach ciemnego miasta.To miłe przytulić się do kogoś kogo kochasz w chwili kiedy tego potrzebujesz. Lubiłam palić z nim papierosy w naszym domu i jeść obiady,które dla mnie przygotowywał. Lubiłam kiedy całował mnie w kar i kiedy obejmował w pasie. Kiedy powtarzał,że jestem głupią babą i że jest głodny. Lubiłam patrzeć jak siedzi na fotelu i pali papierosy to było mega pociągające,nie wiem dlaczego ale wciąż mam ten widok przed oczyma. No i nie wytrzymałam. W jego życiu nie było miejsca tylko dla mnie.Uważam,że żył wspomnieniami ja też jednak przez cały czas kiedy z nim byłam nie pozwoliłam Wojtkowi tego zniszczyć.Jego przeszłość nie potrafiła cieszyć się z jego szczęścia i za wszelką cenę usiłowała rozjebać to co budowaliśmy.Udało się.Ja potrzebowałam zwykłego ''kocham cię'' a zamiast tego spakowałam walizki i wróciłam do domu.
Od tamtej chwili tęsknię i przed 2 tygodnie każdego dnia płakałam i każdego dnia wyrywałam sobie włosy z głowy bo brakowało mi go bardziej niż tlenu.
Teraz jestem sama a wciąż chciałabym...ah nieważne muszę nauczyć się żyć bez niego bo on tego chce.!
Czas na nowy start. Zbyt wiele kłamstw mu podarowałam to przykre.
Rozjebało się a ja nie potrafię się z tym pogodzić.
-Życie to Kurwa Weronika.
-Niestety.
Znów płaczę.
-Dlaczego wciąż się do siebie uśmiechasz?
-Bo dziś już wypłakałam każdy żal.
-Mogę cię o coś zapytać?
-Możesz.
-Kim jest Wojtek? Wszyscy o nim mówią i każą pytać ciebie.
-To ciężka historia .
-Chcę ją poznać.
-Widzisz kiedy miałam 17 lat biegłam na autobus. Wpadłam na jakiegoś chłopaka i tak się zaczęło.Wciąż dokładnie pamiętam zapach nikotyny z jego bluzy. Kiedy jakiś czas później przez szybę dworca uśmiechnął się do mnie wiedziałam,że to coś dziwnego.Siedziałam z 8 dziewczynami i kiedy wstałam lekceważąc jego uśmiechy i dziwne gesty,on był już przede mną i się przedstawiał a ja nie potrafiłam wydusić słowa.To zabawne bo znasz mnie.Nigdy nie miewam takich sytuacji a co najgorsze któraś z dziewczyn dała mu mój numer telefonu a ja nie protestowałam.Kiedy spędzaliśmy razem czas było w tym coś dziwnego.Nie traktowałam go jak faceta do związku lecz jak przyjaciela.Rozmawialiśmy godzinami,paliliśmy papierosy,siedzieliśmy na torach i gapiliśmy się na pociągi,śmieliśmy się z ludzi ale nigdy nie byliśmy wśród dużej ilości ludzi.Wojtek nie lubił takich miejsc. Któregoś dnia przyszedł cały drżący po prostu mijając mnie nic nie powiedział.Kiedy do niego podeszłam,krzyczał na mnie i kazał odejść.Nie dałam za wygraną.Wtedy powiedział,że musi mi się do czegoś przyznać.Pamiętam to jak dziś.Ja drżąca z zimna,on drżący z głodu i kilkunastu ludzi gapiących się jak krzyczymy na siebie.Wtedy poraz pierwszy mocno ścisnął moje ramię i zabrał mnie na schody,które oboje dobrze znaliśmy.Stanął przede mną i krzyczał,że muszę o nim zapomnieć,że on bierze,że jest pierdolonym zerem.Nie wiedziałam co mam zrobić.Odeszłam od niego i kazałam mu się odpierdolić.Przestraszyłam się jego. Kiedy później milczał bałam się,że już nigdy się nie pożegnamy ze sobą w odpowiedni sposób.Nie odbierał telefonów nie odpisywał na wiadomości.I kiedy udało mi się go zauważyć,po prostu odwrócił się plecami ode mnie i poszedł w drugą stronę.Wtedy zaczęłam się bać.Udało mi się go złapać tuż przed jego wejściem do autobusu.Wyszedł i zapytał ''co ty we mnie widzisz'' a ja mówiłam jak nakręcona,prosiłam o chwilę rozmowy,o pożegnanie.Poszedł ze mną do miejsca,którego dziś nie chciałabym poznać.Obleśna kamienica,domofon narysowany na ścianie i obrzydliwy koleś który otworzył nam drzwi. ''Już teraz wiesz jak to wygląda''. Stał i patrzył na mnie a ja czułam,że płaczę.Podszedł,otarł mi łzy,pocałował a ja byłam wściekła.PRZEPRASZAŁ jednak ja wiedziałam,że czekałam na ten moment tak długo.Odwróciłam się i zebrałam swoje rzeczy,po chwili rzuciłam się na niego i pocałowałam.To było zabawne bo błagałam go by był moim przyjacielem i kimś na kim mi zależy od pierwszego dnia.Nie wiem dlaczego tak się stało ale może wtedy powinnam uciec od niego bo od tego pocałunku zaczął się koszmar. Każdego dnia bałam się,każdego dnia bałam się,że odejdzie i zostanę sama.Odchodził wracał,krzyczał,uderzył.krzyczał,przepraszał,groził,odchodził wracał i tak ciągle.Któregoś razu to ja odleciałam a on doskonale wiedział co się ze mną dzieje.Przeszłam obok niego bez żadnego słowa,chciałam by poczuł się tak jak jak chciałam by kurewsko bolało go serce.Wtedy mocno złapał mnie za ramię,krzyczałam,że boli lecz on nie chciał mnie słuchać.Przycisnął do niebieskiej barierki dworca i kiedy ściągnął okulary,wiedział,że odleciałam.Naplułam mu na twarz i kazałam spierdalać a on trzymał mnie za rękę i nie pozwalał odejść.Później było już jak zawsze.Ucieczki rozstania i ból. I kiedy postanowiliśmy,że to koniec po 4 długich latach przestał mnie szanować. Zabolało i wciąż boli lecz nie potrafię go nienawidzić. Wciąż jest moim wspomnieniem i wciąż czuję obowiązek pomagania mu.
-Nie wiem co powiedzieć.
-Nie mów nic tylko odpal ...
-A twoja miłość?
-To kolejna długa historia,którą opowiem ci jutro.

Stoję przed znanymi mi drzwiami i wciąż zastanawiam się czy zapukać.Kiedy tak podchodzę i odchodzę ktoś otwiera drzwi.
-Weronika,co...co ty... tu robisz.
-Cześć. Przepraszam lepiej sobie pójdę.
-Niee zostań. Już dawno cię nie widziałem. Jej słabo wyglądasz.
-Bo czuję się słabo.Słyszałam,że wróciłeś.
-Na jakiś czas.
-Jak się masz?
-Chyba nie przyjechałaś zapytać mnie jak sobie radzę?
-Nie daję rady. Myślałam,że to proste być i istnieć ale nie daję rady.
-Chodź,wejdź tylko się nie przestrasz.
-Nie,nie będę cię zatrzymywać.Miło było cię zobaczyć.
-Przestań gadać tylko wejdź i mów co się dzieje. Moja przyjaciółko.
Kiedy wypowiada te słowa oboje się do siebie uśmiechamy.nagle go obejmuję w tułowiu,nie wiem dlaczego to robię,czuję,że tego potrzebuję.On gładzi moje rozwiane włosy.
-Dobrze,że wpadłaś.
-Ja nie wpadam ja jestem.
-Dobrze więc,że jesteś.
Siadam na znanym mi fotelu,dom jest jakiś inny,czuć w nim emocje. On podaje mi kubek ciepłej kawy a ja się uśmiecham.
-Z cukrem ?
-I mlekiem. Tak.
-Pamiętasz.
-Zawsze będę. Powiedz co się dzieje?
-No właśnie to.Jesteś osobą,która zna mnie najlepiej.Nienawidzę cię jak nikogo innego,uważam,że skrzywdziłeś mnie najbardziej na świecie jednak pomimo wszystko wciąż tu wracam.Lubie siedzieć na twoim fotelu,pić z tobą kawę i patrzeć jak się skrycie uśmiechasz. Lubię mówić ci,że tęsknię za kimś za kim nie powinnam tęsknić. I wiesz muszę nauczyć się żyć bez niego.Tak naprawdę żyć i nie uciekać.
-Nie uciekaj więcej.A czy on chce żyć bez ciebie?
-Myślę,że żyje od jakiegoś czasu.To już pół roku od kiedy nie jesteśmy ze sobą a ja wciąż miałam nadzieję,nie chcę jej już mieć. Nie chcę związków. Nie chce znów kochać.
-Nie wiem co mam ci powiedzieć.Byłem na jego miejscu a może ty byłaś na moim a ja byłem tobą ale jeśli on nie będzie chciał żyć bez ciebie nic z twojego życia bez niego nie wyjdzie.
-Podjęłam decyzję już pół roku temu,kiedy spakowałam walizki.I już wtedy powinnam zacząć żyć a ja głupia myślałam,że spotkałam księcia,który przyjedzie,zapuka do mych drzwi i obieca miłość na wieczność.Ja zawsze taka byłam prawda?
-Zawsze chciałaś księcia to prawda.
-Więc dlaczego spojrzałam na Ciebie?
-To ja patrzyłem na Ciebie.
-Niee to ja wpadłam na ciebie .
-Ale wtedy nie patrzyłaś. Nie widziałaś nic.
Nagle zaczynam płakać.I chodź nie znam przyczyny swojego płaczu opieram swoją głowę na jego ramieniu.
-Nie wiem co przyniesie jutro ale nie chcę już być obwiniana za całe zło świata.
-To przestań szukać w sobie winy.
-No tak przecież ludzie są ze sobą potem się roztają.I pomimo miłości żyją osobno.To takie oczywiste.
-Nie Weronika.Dwoje ludzi się poznaje a kiedy się w sobie zakochuje walczy o miłość każdego dnia.Miłość,książę i te sprawy to tylko literacka fikcja.Realia są przykre i inne.
-Wiesz co on mi powiedział?Że powinnam być z tobą bo idealnie do siebie pasujemy.
Oboje wybuchamy śmiechem.
-A wyobrażasz sobie nas razem?
-Nie,już nie potrafię ci zaufać i ciebie kochać. A ty masz swoje damy.
-To także męczące.
-Chcę czasem cię odwiedzać i wiedzieć,że wciąż mogę płakać i płakać a ty zrobisz mi kawę i się uśmiechniesz.
Gładzi mój policzek.
-Dasz radę. Walcz tak jak kiedyś walczyłaś.
-Co się z tobą stało?
-Nie mam dziś siły,mój umysł się pali,ciało drży a ja duszę się tlenem.
-To chodź zawiozę cię do szpitala.
-Po co?
-Jak to po co Weronika co się z tobą dzieje?
-Daj mi spokój,mów na szybkości co się stało zaraz mam rozmowę,dam sobie radę.
-Przecież ty ledwo stoisz. A moja sprawa poczeka.
-Nie mam czasu na głupoty .
Nagle padam na ziemię.Nie mam siły z niej wstać.Jestem świadoma tego co się dzieje jednak leżę i nie mogę ruszyć ręką.Wymiotuję.
-Brałaś coś?
-Pojebany jesteś.Zaraz mi przejdzie.
-Długo tak się czujesz?
-Od wczoraj ale daj spokój! Idę do domu zaraz muszę jechać.
-To nie są żarty. Zaraz pogadam z twoją mamą,wsiadaj.
-Nie rozmawiaj z nią.
-Dlaczego? Znów się nie odzywacie?
-Jestem życiowym nieudacznikiem,sam wiesz jakie wymagania ma wobec mnie moja mama.Nie jestem profesorem ani jakimś pierdolonym magistrem więc nie ma dla mnie czasu. Ona teraz ma swoje życie.
-Co ty pierdolisz.
-Boli mnie to czaisz.Teraz jej najbardziej potrzebuję a nawet nie mogę powiedzieć jej,że sobie nie radzę bo mówi,że mam radzić sobie sama. Czaisz nie czuję się dobrze ale nie poproszę ją o pomoc,ty też tego nie rób.Odstaw mnie do domu. Naćpam się lub napiję i mi przejdzie.
-Nie pozwalam. Sam przywiozę ci leki.
-Tonę magicznej substancji i jakieś antidotum życia.
-Dam radę.
-Wierzę.

Wiesz,to zabawne ale czy pamiętasz ten moment kiedy poraz pierwszy czułaś,że świat przestaje istnieć kiedy jego i twój wzrok się spotkały?
Żyjemy w czasach gdzie internet łączy ludzi.Dosłownie,w przenośni.Jesteśmy dziećmi internetu.Być może jestem duszą romantyka ale chciałabym pisać listy,oczekiwać na odpowiedź i nie przejmować się czy ktoś kto ''wpadł'' mi w oko dodał nową dziewczynę do znajomych,nie denerwować się kiedy lajkuje zdjęcia innych kobiet.To przecież takie zabawne.
Kiedy dwoje ludzi nagle się poznaje i zaczynają szukać w sobie tych jedynych,na zawsze? Bądź na chwilę.Pamiętam dzień,dworzec PKP w Szczecinie,zimny wiatr.Wyczekujesz czegoś co ma być wyjątkowe i jest.Ten dzień zmienił w moim życiu wszystko. Tysiące wiadomości,milion telefonów.Nagle stajecie się sobie bardziej bliżsi niż kiedykolwiek. On jest czarujący,ty próbujesz stawiać opór ale poddajesz się urokowi jego słów.Kiedy pewnego dnia zaczynacie dzielić ze sobą życie,wszystko staje się wyraźne i cały świat przestaje istnieć.Momenty kiedy wyczekujesz upragnionego weekendu spędzonego w jego objęciach,oglądanie filmów do rana,picie aromatycznej kawy z mlekiem każdego poranka.To magiczne momenty,kiedy otwierasz oczy i możesz dotykać jego twarzy.Każdego dnia zależy ci bardziej,kolejne sprawiają,że staje się najważniejszą osobą w twoim Życiu.Jest tlenem,planami,marzeniami,szybkim biciem serca.Wspólne spacery po ciemnym mieście,poranki przy dobrych rapowych kawałkach,papierosy na zimnych schodach.Czego chcieć więcej? I wtedy następuje moment kiedy masz odwagę przyznać mu że kochasz. Nie słyszysz nic prócz ciszy.Czekasz lecz czekanie zamienia się w pretensje,złość,ból i kolejną ucieczkę. Kiedy zaczynacie wspólne życie razem pod jednym dachem poznajesz człowieka z zupełnie innej strony. Jednak wciąż to wyjątkowa chwila.Może jestem idiotką ale duszenie w sobie emocji wychodzi mi najlepiej.Kiedy wybucham nie panuję nad sobą.I tak też jest. Zaczynacie milczeć bądź spierać się o głupoty. Już nawet nieumyty kubek w zlewie zaczyna doprowadzać cię do szału. Oczekujesz prostych słów a dostajesz krzyk. Nigdy nie sądziłam,że jestem wstanie tak się zakochać. Ludzie mówią różne rzeczy o miłości i związkach. Ja byłam pewna,że to ten jedyny,ten na zawsze,na starość i wieczność. Czy teraz ma to znaczenie?Obawiam się,że nie.Bo przyszła pora kiedy spakowana w walizki odeszłam a on nie potrafił mnie zatrzymać. To boli kiedy zdajesz sobie sprawę,że nie jesteś jedyną ważną osobą w jego życiu. Kolejne dni są zmorą.Każdego ranka płaczesz bo przecież jeszcze wczoraj budziłaś się w jego ramionach,wciąż czujesz zapach jego perfum na swoim ciele.Wciąż czujesz jego dotyk na swoich biodrach. Życie jest okropne. I właśnie teraz kiedy rozumiesz,że miłość to nie wszystko nienawidzisz siebie! Kiedyś ktoś powiedział,że kochać kogoś to pozwolić mu odejść jeśli wtedy będzie szczęśliwy. Ja wciąż czuję,ból i rozpacz i wiesz, teraz kiedy po takiej porażce wiem jak smakuje tęsknota,szczęście,miłość mam ochotę upić się winem i krzyczeć,że nasz świat jest totalnie popierdolony a życie?Życie nie ma sensu kiedy nie możesz dzielić poranków z kimś kto przecież stał się częścią twojego życia.
Nic nie daje ukojenia. Kilkadziesiąt wspomnień,płacz i wydrapane słowo ''kocham'' na ścianie.
Bezsens jest naszym sensem.

środa, 5 listopada 2014

-I co zamierzasz dalej?
-Znaleźć pracę i jakoś żyć.
-A ten koleś pozwolił ci odejść tak po prostu.
-Nie wiem, czaisz nie chce o nim gadać.Zbyt wiele emocji ,naprawdę.
-Ciężki temat?
-Nie o to chodzi po prostu chcę abyś był jedyną osobą,która nie będzie o niego pytać. Bo ja chcę żyć od nowa. Bez żadnych nadziei a z nim prócz planów,obietnic i ciągłych pretensji nie mam nic. Kocham ale muszę nauczyć się z tym żyć.
-Może i racja.Więc zamierzasz iść do pracy?
-ZAMIERZAM. Ale to większa misja od codziennego istnienia.
-Tu w Polsce tak jest. Wyjedź gdzieś.
-Nie potrafię. Widzisz kiedyś chciałam wyjechać teraz wiem że sama gdzieś z dala od tego wszystkiego nie dam sobie rady.
-Kompletnie panny nie poznaję.! Gdzie ta siła twoja? Pamiętasz Nowy York? Brooklyn itd. Opowiadałaś mi o tym z taką determinacją,że myślałem,że to ja zostanę nikim w Polsce. A wychodzi na to,że ty wyjebałaś się na plecy.
-I tak jest. Popierdoliło się wszystko.
-Pora to naprawić.
-Muszę sama to naprawić i nauczyć się żyć z taką przeszłością jaką mam.
-Trzymam kciuki.
-Weronika?Haloo
-Halo?Czego?
-Wyjdź za 10 minut ! To pilne.
-Nie mam kurwa czasu i ochoty.
-Wyjdź a nie pożałujesz.
Nagle słyszę ciszę w słuchawce.Nie mam ochoty jednak coś podpowiada mi,że powinnam tam wyjść.Więc ubieram grubą kurtkę,adidasy,poprawiam włosy,delikatnie wycieram rozmazany makijaż.Wychodzę.
Kiedy docieram do omówionego miejsca widzę obcy mi samochód,jednak długo nie zastanawiając się wiem,że to coś pozytywnego.I kiedy z samochodu wychodzi wysoka znana mi postać,ruszam!
Widzę ten sam uśmiech i ten sam błysk w oku.
-Kurwa! Co ty tu robisz?
-Jakie miłe powitanie młoda.
Ściskam go z całych sił.I bezmyślnie się uśmiecham.
Ktoś krzyczy mi za głową i się śmieje.
-Miło cię widzieć. Szepcze do mnie.
-Ciebie też.Odpowiadam.
-Będziemy tu tak stać,krzyczy obcy mi człowiek.
-Możesz się położyć.Odpowiadam.
-Jak zwykle wredna,stanowcza i zdecydowanie hmmm kiedyś byłaś ładniejsza.
Uśmiecham się,uderzam go odruchowo.
-A ty bardziej milszy.
-Pamiętam cię za dzieciaka, osmarkaną w pięknych sukienkach.
-A ja ciebie z pączkami w rękach i podartych spodniach.
-Ejj to były dobre czasy. A teraz, jak sobie radzi księżniczka kradziejka jabłek .
-Będziesz mi to wypominał do końca życia?
-Oczywiście to był kozacki numer!
-Minęło dużo czasu.
-Nieważne takie akcje się pamięta do końca życia.Mów co u ciebie bo z tego co widzę to nie najlepiej,nie wyglądasz najlepiej no i jesteś tutaj a nie w Szczecinie.
-Skąd wiesz,że tam byłam?
-Wiem dużo rzeczy. O znajomych z dzieciństwa się nie zapomina.
-Ahh no jak widzisz jestem tutaj,rozjebana ale dziś poprawiłeś mój humor.
-Cieszę się.A co ze studiami?
-Zostawiłam w cholerę.Zakochałam się,potem przestało mieć dla mnie wszystko znaczenie.Potem kochałam bardziej,kłamałam jak zawsze no i jestem tutaj.
-Zakochałaś się?
-Ponoć wiesz wszystko.
-Wiedziałem i słyszałem,że mieszkałaś tam nawet. A teraz jest lepiej czy niekoniecznie?
-Znasz mnie,wiesz,że były złe i dobre chwile ale teraz staram się żyć.
-Niszcząc sobie głowę prochami.
-Kurwa! Naprawdę? Chcesz teraz o tym gadać.
-Weronika nie widziałem ciebie z 2 lata a wyglądasz jakbyś przynajmniej 4 ćpała. To dojebane na maxa bo pamiętam ciebie jak darłaś na nas japę,że mamy się uczyć i iść na studia,że mamy nie jarać nie chlać. Czaisz. Byłaś kurwa najmądrzejszym głosem naszej grupy . Ten skurwiel cię tak rozjebał prawda?
-Prawda.Ale nie mam z nim kontaktu.
-To dobrze.A co z twoją miłością? Przecież jeśli kochasz powinno być dobrze.
-Powinnam to nauczyć się żyć sama.Ja się nie nadaję do pierdolonych związków.Lubię być sama.
-Ty  nie potrafisz być sama.
-Nie chcę ci się zwierzać. Po prostu nie wyszło .
-Po prostu to ty powinnaś kopa w dupę dostać i zabrać się za siebie.
-Staram się.
-Jakoś ci nie wychodzi i gdzie uśmiech?Gdzie determinacja?
-Poszły na dziwki. haha
-hahah
Dojeżdżamy do znanego mi miejsca.Drzwi otwiera znany mi człowiek kiedy przekraczam próg domu wiem,że znam tych ludzi doskonale i wiem,że teraz kiedy mój umysł jest racjonalny wszystko wygląda strasznie. Pełno butelek,porozwalane bletki,lufki , lusterka,pozwijane banknoty.To jakaś paranoja.Ludzie odlatują w powietrzu czuć THC a mój rozum krzyczy głośnie NIE.
-O kurwa! Patrzcie kto nas odwiedził.
-Kurwa! Co panienka tu robi.
-Hej młoda,siadaj.
-Cześć gdybym miała gdzie to bym usiadła.Tu nic się nie zmienia chłopaki,dalej odlatujecie...
-No coś ty Weronka Młody znalazł pracę a ja mniej jaram.
-Z pewnością.
-Z kim jesteś?
-Z poprawiaczem mojego humoru.
-Gdzie on jest?
-No własnie go zgubiłam.Poczekajcie.
Wstaję i jestem przerażona. Dziwne uczucie czuć,że jesteś ponad nimi.Ja walczę oni się poddali.Przechodzę z pokoju do pokoju w końcu docieram do tego do którego nigdy nie chciałam wchodzić,otwieram drzwi.To co widzę przeraża mnie,jestem wściekła i wkurwiona.
-Co ty KURWA robisz!
-Przepraszam Weronika zaczekaj.
-Daj mi kurwa spokój! Po to mnie tu przywiozłeś?
Szukam swojej kurtki,zapinam ją,nie żegnam się z nikim,płaczę i wychodzę.To przykre wiedzieć i widzieć,że ludzie,których nazywasz przyjaciółmi tak kończą.Czuję jak ktoś mocno ściska mi ramie.
-Co mam ci kurwa powiedzieć? Nie chcesz mnie! Ciągle powtarzasz,że kochasz kogoś innego.Weronika ja kurwa nie daję rady.Ciągle cię wspieram a ty od 2 tygodni nawet nie zadzwoniłaś,nie napisałaś kurwa.
-I musiałeś tu kurwa przyjść i zrobić najgorszą rzecz na świecie?
-Sama to robiłaś...
-I jesteś dumny z siebie? Chcesz robić to co ja robiłam? To chore ! Gdzie podział się mój przyjaciel,człowiek,który zawsze rozumiał moje zagubienie i zawsze potrafił mnie ratować?Wybacz ale ja już tu nie pasuję.Przerażają mnie ci ludzie ! Ty mnie przerażasz.Zostaw mnie,wracam do domu!
-Weronika przepraszam.
-Nie przepraszaj mnie kurwa. Nie jestem tą osobą którą powinieneś przepraszać! Zobacz kim jesteś! Zerem rozumiesz? Też nim byłam bo myślałam,że miłość to sens istnienia! Gówno prawda ! Można żyć inaczej jeśli się chce. Ty spierdoliłeś wszystko! Gdzie jest twoja miłość? No własnie nic mi nie powiesz bo wyjebałeś na nią.To chore ja nie chce takich przyjaciół.
-Wyjebane masz? Tak jak zawsze? Tak jak na tego swojego wyjebane teraz masz na mnie?
Odwracam się,uderzam go w twarz.
-Wiesz za co? Nigdy nie waż się mówić o NIM,nigdy nie wymieniaj jego imienia przy mnie.Nie masz pojęcia kim dla mnie jest,nie masz kurwa zielonego pojęcia!
-A kim ja byłem? Pocieszeniem/
-Człowieku ja cię nigdy nie dotknęłam ! Nigdy nie dałam ci do zrozumienia,że znów będę do ciebie należeć. Nigdy cię nie kochałam i nie pokocham. Idź się kurwa naćpaj będzie ci lepiej.
On siada na chodniku.Czuję wzrok obcych mi ludzi.
-Wstań i wróć do nich, ja wracam do domu jestem wami zmęczona.Nie mam ochoty wciąż być obwiniana za wszelkie zło. Nigdy nie było nic między nami.Wybacz ale musisz to zrozumieć.Dlaczego każdy facet musi psuć koleżeństwo i szukać we mnie dziewczyny...Nie nadaję się do związków.Teraz jestem szczęśliwa.Nie biorę od prawie 2,5 tyg i wiesz co? Teraz dostrzegam jak bardzo jesteście popierdoleni.To przykre ale byłeś jedyną osobą w którą wierzyłam,że da radę nie utonąć. Teraz się utopiłeś.
-Zostań przy mnie.
-Nie mogę.! Nie potrafię wrócić do nich i patrzeć jak odlatują to przykre. Ja potrzebuję odetchnąć.
-Tak idź i wracaj....
-Nie kończ. Oboje wiemy że teraz są emocje i że za jakiś czas zrozumiesz o co mi chodzi.Kiedy wrócisz do rzeczywistości i będziesz chciał pogadać,zadzwoń. A teraz żegnaj.
-Nie rób mi tego.
-Sam sobie to zrobiłeś.
-To siema !
-Cześć.Trzymaj się i nie daj się zabić.
Jestem wściekła,czuję jak moje ciało rozpierdala tysiące emocji.Dlaczego jesteśmy tak płytkimi ludźmi.Mam dość każdej minuty. Dziś już nie wiem jak przetrwać,chciałabym utonąć w wannie magicznej substancji.Zaciskam jednak pięści,uderzam w coś co mijam,włączam muzykę,oddycham...Zostawiam przeszłość za sobą.Jest mi lepiej,ciszej,spokojniej.
-Witaj
-Hej
-Zastanawiam się gdzie jesteś i co robisz.
-W domu,rozpierdala mi się umysł.Po co właściwie dzwonisz?
-Bo stoję pod twoim domem i patrzę jak palisz papierosa na balkonie.
Wciskam czerwoną słuchawkę. Wychylam głowę za okna.
-Co Ty tu robisz/
-Czekam aż znajdziesz dla mnie chwilę bo chyba zapomniałaś o mnie.
-Wejdź do środka.
-Ty wyjdź,pojedziemy się przejechać.
-Nie mam dziś siły i ochoty.
Pomimo wszystko ubieram kurtkę,związuje rozwiane przez wiatr włosy.Biorę głęboki wdech i powtarzam sobie w głowie ''nie daj się namówić''. Niby to takie proste.Wychodzę przed dom.Znam doskonale ten uśmiech i wiem,że dziś będzie ryzykownie ale przecież kto nie ryzykuje ten nie ma. Czas najwyższy sprawdzić swoją wolę.
-Wsiadaj.
-A gdzie chcesz jechać?
-Do ludzi ile będziesz siedzieć w domu?
-Ja nie wiem czy dam radę.
-Dasz.
-Ale nie wiem czy jak się zmierzę z nimi czy dam radę...
-Dasz Weronika.

wtorek, 4 listopada 2014

-Myślisz,że tak po prostu możesz rzucić to wszystko?
-Nie wiem,chciałabym dziś spakować walizki,wsiąść w pociąg,zapukać do jego drzwi,zabrać go i siebie i uciec jak najdalej ale tak się nie da. Zbyt realne podejście do marzeń sprawia,że wątpię nawet we własne istnienie.Męczy mnie to wszystko.Każdy dzień z bólem,drżącymi dłońmi i niepewnością czy uda mi się przetrwać.Nie potrafię być sama...
-A jesteś sama?
-Jak nigdy wcześniej.Samotna i nie mogę nikogo zapytać o poradę bo prócz wódki w butelce nie ma nikogo kogo interesowałoby moje życie.To smutne.Straciłam wszystko i będąc kompletnie naga w emocjach jestem totalnie samotna.
-Co z przyjaciółmi.?
-Nigdy nie wierzyłam w przyjaźń.Zawsze byłam tą,która słuchała i starała się pomagać,teraz kiedy jestem w kropce nie ma nikogo.Próbuję stworzyć jakiś plan w głowie jednak wciąż nie potrafię myśleć racjonalnie.Boli mnie wszystko nie mam już siły.
-Oni wracają?
-Wracają szybciej niż mogło mi się wydawać wiem,że jestem coraz bliżej najgorszego wyjścia z tej całej sytuacji.
-A co z miłością?
-Chyba umiera razem ze mną.nie potrafię zrobić ni czegokolwiek a zwykłe gadanie nam już nie pomaga.Jeśli nic nie zrobimy przestaniemy widzieć siebie.
-Przykre.
-I kurewsko boli!

niedziela, 2 listopada 2014

-Hej.
-Cześć
-Wyjdziesz dziś? Czy wciąż udajesz,że jest ok?
-Jest ok i nie wyjdę. Dajcie mi spokój ja nie chcę takiego życia.
-O co zamierzasz?
-Umrzeć z tęsknoty bólu i rozczarowania ale co was to obchodzi przecież jestem ''fajna'' tylko wtedy kiedy razem z wami odlatuję.
-Nieprawda,wyjdź pogadamy.
-Dobrze wiesz,że tak po prostu się to nie skończy. Dajcie mi żyć.To koniec.
-Na zawsze?
-Dość mam kłamstw! Brzydzę się sobą,brzydzę się tym co robiłam. Rozumiesz dopiero teraz kiedy mój umysł jest czysty dostrzegam jakiego gówna nawarzyłam .
-To trzymamy za ciebie kciuki i tak dobrze wiesz,że wrócisz.
-Kiedy to zrobię wiem gdzie mam zadzwonić.
-Może lepiej nie dzwoń może tym razem bądź prawdziwa i już nie daj się ugiąć.
-Postaram się.
-Dbaj o siebie i bądź w końcu szczęśliwa.
-Gdyby wszystko było takie proste.
-Nic prócz ćpania nie jest ale taka jest rzeczywistość ludzi. Wróć do niej i walcz.
-Walczę
-To się nie poddawaj.
-Nie zamierzam.
-Trzymaj się.My przegraliśmy ty wciąż możesz wygrać.
-Mam nadzieję.
-To już coś.
-żegnaj.
-Żegnajcie.

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...