sobota, 25 maja 2013

Jak wiele tajemnic niesie za sobą moje życie i życie każdego z was.
Dlaczego marudzimy,krytykujemy i czujemy ból?Bo tak jest łatwiej podpowiada serce,rozsądek dziś krzyczy ''gówno wiesz o życiu''.
Nie chce już płakać,odczuwać strach,budzić się w śrdoku nocy z pytaniem ''i co dalej'',nie zastanawiać się nad sensem bezsensu i bezsensewnością sensu.Tak masz rację od kilku lat codziennie zmagam się sama z sobą ze swoim wewnętrznym ja,które zabija mnie każdego dnia ale robi to bo JA na to zezwalam.4 lata temu poznałam człowieka o którym opowiadam wam każdego dnia,którego znasz Ty czy Ty bardzo dobrze.Nie wiem dlaczego los chciał byśmy się spotkali-tłumaczę to słowami : tak miało być i nie mieliśmy na to wpływu.Pamiętam każde wspomnienie zapisywane po kilka razy w każdym z pamiętników i schowane do kartonu Wspomnień.Pamiętam bicie serca,drżące ręce,płacz,tęsknotę,rozmacz i tą cholerną samotność.Kochałam?Co to tak właściwie znaczy.Wiesz za każdym razem będą obok niego czułam się wyjątkowa.Nigdy nie zdawałam sobie sprawy,iż ktoś taki może zawładnąć moim serce.''Ktoś taki'' zawsze używam tego określenia- Zielone oczy,duże zielone oczy,zimne ręce,spokojny drżący głos,zapach,smak.Tak on każdego dnia zastanawia się czy skręcić blanta czy może odpalić lufkę.Każdego dnia idzie na róg znanej mi ulicy do dilera,którego doskonale zna i bierze od niego garść a nawet wanne tabletek,które pozwalają mu TAM się znaleźć i uciec od tego wszytskiego.Mówie tak jak on,staram się zrozumieć człowieka,któremu przecież oddałam serce.Próbowałam zrozumieć go 3 długie lata od tego roku coś się zmieniło.Dalej czuję się obok niego wyjątkowa ale ciągła ucieczka,gonitwa,strach i ból sprawiły,żę ćun- jest nim i muszę w końcu to zrozumieć,że ćpu,któremu ufałam,wierzyłam,którego kochałam NIGDY SIĘ NIE ZMIENI.Te kilka długich,samotnych,męczących lat sprawiło,że czekanie sało się zmorą.Przestałam na niego czekać,przestałam żyć marzniami,że kiedyś usiądzie obok mnie i słowa ''kocham cię'' zostaną przy nas na zawsze.Te ciągłe czekanie zmieniło mnie,on też zmienił się w zupełnie innego człowieka,człowieka,którego zaczełam się bać,którego nie poznaję.Przyjaźń?Kiedyś powiedziałam mu,że nigdy nie będzie moim przyjacielem bo kocham go bezgranicznie.Myliłam się,przecież przyjaciela również można dażyć miłością.Jednak owa miłość we mnie wygasła,tli się maleńki żar dalej jednak wiem jakie neisie za sobą konsekwencje bycie z nim,obok niego.Związek skreśliłby wszytsko i straciłabym przyjaciela,którym był dla mnie zawsze...
Gdyby tego było mało ostatni rok sprawił,iż człowiek,który od zawsze miał jakieś znaczenie w moim życiu zaczoł znaczć dla mnie więcej.Tak długie rozmowy,wymiana tysięcy wiadomości-tak masz rację możesz powiedzieć ''idiotka przecież przed chwilą mówiła,że kochała ćpuna''.Nie mogłam zrozumieć dlaczego znów 190 cm wzrostu,brązowe oczy wypełnione THC,długie zimne,lodowate ręce.Dlaczego ? Wiecie zabawane okazało się niedawno,że mijaliśmy się każdego dnia.KAŻDEGO dnia patrzeliśmy na siebie,zerkalismy,uśmiechalismy się.I przypadek chciał-chociaż nie wierzę w zbieg okoliczności,coś sprawiło,iż zaczeliśmy ze sobą być.Związek z facetem,który każdego dnia budził mnie miłą wiadomością,z którym każdy dzień był moją siłą,nadzieją,że przecież teraz to ma jakiś sens,że przecież miłość,miłość przyjdzie z czasem jeśli istnieje.Bałam się,okropnie bałam się Go stracić.Diler? nie nie wierzę! Nie mogę w to uwierzyć! Ćpun,diler,do kurwy kogo jeszcze Bóg postawi na mojej drodze?DO CHUJA! Przecież miało być inaczej.Było podobnie.Nie kłóciliśmy się ale zaczeliśmy się od siebie oddalać.Do dziś pamiętam jego słowa i obietnicę ''przecież jeszcze dużo chwil przed nami spędzonych razem''.Do dziś mam ciarki na ciele kiedy przypomnę sobie stawanie na palcach i przytulanie się do niego.Automatycznie na twarzy pojawia się uśmiech-dokładnie pamiętam 13 lipiec,piątek,smak piwa i dym nikotyny unoszący się w powietrzu,moje słowa do niej '' to już nie ma sensu,to się dziś skończy''.Wykrakałam.Jedyne na co miał odwagę to na bezsensowną wiadomość,że nie możemy być razem-tak on zerwał i to boli najbardziej,że zabrakło mu odwagi by spojrzeć mi w oczy.Kolejny dzień tłumaczeń '' był pijany''- wiesz uważam,że człowiek po alkoholu mówi,piszę prawdę i doskonale zdaje sobie sprawę z tego co robi i jakie mogą być tego konsekwencje.Bolało,boli do dziś-kolejna ważna dla mnie osoba odeszła.Nie wiem dlaczego ale to wszytsko pomimo tego,że uśmiecham się i płaczę jednocześnie jest workiem wspomnień,które powtórzyłabym od nowa.Nie chce jednak już związków,nie mam na nie odwagi.Może jutro,może za tydzień,miesiąc,rok...Nie wiem.Wiem jednak,że słowa ''TAK MIAŁO BYĆ'' stały się moim wyjaśnieniem na wszytsko.Bo przecież ktoś doskonale wiedział,że taki kop w dupę pokarze mi jak wiele błędów popełniałam do tej pory,jak wredną,egoistyczną suką byłam.Wredota mnie nie opuściła,nienawiść,chamstwo również ale mam w sobie więcej pokory,bólu,współczucia,nadziei,wiary.Może tak właśnie miało być....Może.
Więc po co mam narzekać,marudzić skoro to NICZEGO nie zmieni.Może kiedyś wtulona w męskie ramiona opowiem mu jak w przeszłości bolało mnie serce..Może ale czy jest sens ubolewania nad tym co się stało?Przecież to niczego nie zmieni.Przecież jutro jest najwarzniejsze...
PIĘKNIE.

Zamknąć oczy i poczuć się bezpiecznie . Beztrosko wzruszyć ramionami,włączyć ukochaną piosenkę przypominającą mi jego ramiona,zapach,którego nie znam i źrenice w które nigdy się nie wpatrywałam. Napisać,iż od kiedy pojawił się w moim życiu nie cierpię lub cierpię na tyle mniej,iż tego nie odczuwam.Schować swoją dłoń w tylną kieszeń jego kremowych spodni i czekać aż jego dłoń splecie się z moimi paluszkami,uśmiechnąć się i wtulić się w jego ramiona.Prosić by milczał razem ze mną a kiedy płaczę przytulał mnie tak mocno,iż nie mogłabym złapać oddechu.Prosić by nauczył mnie żyć ze sobą nie obok niego lub po prostu żyć,zamykać oczy i czuć się potrzebna.Siedzieć w nim na mojej wielkiej i pustej sofie,słuchać jak cicho bije jego serce,opierać swoją głowę o jego bark i co minutę zamykać oczy i otwierać upewniając się,że jest i że to nie iluzja dnia codziennego.Powiedzieć mu o wszystkich swoich uczuciach,zwymiotować zawartość wspomnień i otworzyć nowy rozdział z męskim imieniem,jego imieniem . Wypatrywać go z balkonu w czasie burzy,wiatru i zimna ,słońca,deszczu i łez,wypatrywać go za każdym razem kiedy moja dusza będzie go potrzebować.Napisać nie zastanawiając się czy odpisze,nie pisać wiedząc,że zrobi to On.Palić papierosy i słuchać jak bardzo nie lubi kiedy zabijam samą siebie,uwielbiam złość i bezradność w męskich źrenicach,rzucać mu się na szyję i szeptać jak bardzo był mi potrzebny,jak wiele znaczy dla mnie każda chwila spędzona obok niego.Wyciągnąć z kieszeni zapas szczęścia i krzyczeć wszystkim,że owe szczęście jest obok mnie. Wstawać rano z uśmiechem i jego imieniem,zasypiać ze spokojem,miewać sny,tęsknić z miłości nie z żalu i cierpienia,wydrapywać na ścianie słowo miłość wiedząc,że to cała prawda.Żyć wiedząc że moje 36,6 jest i zawsze będzie pomimo łez,smutków,mojej depresji-ah te marzenia.



Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...