czwartek, 24 września 2015

To wszystko jest na tyle skomplikowane,iż przestałam istnieć. Niby jedna zależność zależy od drugiej ale ta druga zupełnie się wyklucza...
Nie wiem czy jestem aż tak naćpana czy po prostu wycięczona ale jest mi to przecież wszystko jedno.
Zawistne stworzenia zwane potocznie "ludźmi" i tak odbiorą mi resztki istnienia.
Czy to realne,istnieć pomimo wewnętrznej śmierci? Jestem tam bezmyślna i tak naiwna... Miłość
Znów otuliła mnie swoimi zimnymi ramionami i znów wbija mi swoje brudne od smutku i rozpaczy pazury. Wbija je na tyle głęboko,iż czuję jak przebija kolejne warstwy mojej cienkiej skóry.
Krzycze ale nikt nie słyszy. Blagam na kolanach o pomoc jednak nie ma NIKOGO.
Jeszcze nigdy nie byłam aż tak samotna.
To takie proste. Poranki wypełnione niczym,srrach przed wypowiedzeniem "dzień dobry" w strone miłości,która przecież miała dawać mi siłę a nie strach. Popołudnia pelne rozpaczy,czasem placzę tak głośno iż wstydzę się tego. Kulę się na zimnej posadzce w lazięce i łkam jak małe dziecko.
Nie potrafię odnaleźć w sobie marzeń nie potrafie odnaleźć w sobie życie. Jest jedna wielka PUSTKA.
Wieczory? Wieczory,są najgorsze na świecie. Są tak kurewsko ciężkie. Wtedy czuję ból każdegoo słowa. Kazde słowo wbija się tak głęboko w moją duszę iż tracę oddech ! Przestaje oddychać. !!
I wtedy zadaję sobie sama pytanie jak długo jeszcze wytrzymam owe cierpienie. I chodź nie znam odpowiedzi,planuję kolejne samobójstwo.
Krok po kroku tak by tym razem nikt mnie nie uratował.
Nie rozumiesz? Wytłumaczę. Nienawidzę swojego życia od kiedy Stwórca stworzył mnie z poczucia humoru. Nie chcę żyć od kiedy zrozumiałam,że bycie NIKIM to mój cel istnienia. A przecież jest obok mnie. Wciąż ma duże niebieskie oczy,długie rzesy i wciąż co wieczór kładzie się spać obok mnie. Jednak... Jednak przepaść między nami jest tak duża iż muskam go delikatnie opuszkami palców po policzku i proszę Stwórcę by oddał mi go. By pozwolił mu wrócić do mnie . Pragne by był pragnę by dawał mi siłę tak jak kiedyś...
Czy to możliwe? Czy oddaliśmy się od siebie tak bardzo iż pozostała nam już tylko bezsensowna samotność....

poniedziałek, 14 września 2015

Czy istnieje ktoś odpowiedzialny za moje życie? Czy istnieje ktoś komu teraz mogłabym napluć w twarz i spoliczkować ze wzami w oczach. ? Czy do kurwy jest ktoś kogo mogłabym błagać o mniej cierpienia. ? Boli. Cholernie boli samotność. Poranki przepełnione pustką. Popołudnia przepełnione łzami, wieczory pełne żalu. I tak ciągle. . . Boleśnie,powoli,kurewsko perfekcyjnie,kawałek po kawałku odbieram sobie życie.
Jestem pustką oceanu i cisza krzyczacej burzy. Jestem spierdolonym eksperymentem dnia wczorajszego. Mnie już nie ma to tylko ciuchy na manekinie.

niedziela, 13 września 2015

Zawiodłam mamę,tagę,zawiodłam samą siebie.
Mój świat nie istnieje a może to tylko kilka rozmazanych wspomnień,ktore wciąż sprawiają iż momentami mej duszy robi sie lżej.
Nie wiem dlaczego tak się stało a może wiem... Przegrała m życie bo go nie chciałam. Przegrałam bo zawsze przegrywam.

piątek, 4 września 2015

Zawsze chciałam być kimś kto pozostawiłby nie tylko puste wspomnienie ale chciał am zrobić coś co zapamiętaliby wszyscy. Nie udało się wciąż jestem pustym czlowiekiem,który prócz pustego,bezmyślnego życia nie ma nic. Jestem zwykłym ćpunem tanim dilerem a przecież miałam być kimś. Tak się poprostu nie da,nie da się tak żyć. A może nawet nie mam siły walczyć o swój los. Boli mnie nie tylko serce ale i rozum a nawet organy,których nazwać nie potrafię. Straciłam wszystko na wlasne życzenie. Pierdolona idiotka. Bezmyślna naiwna ćpunka,chce umrzeć. Chcę rozebrać swój pierdolony umysł.  Nie mam siły. Uciekałam zbyt długo. Jestem tak bardzo zmęczona. Zmęczona swoim zyciem...

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...