niedziela, 27 grudnia 2015

Czuję samotność.
Kurewską samotność,której od dawna nie odczuwałam . To taki kurewski ból wewnątrz,gdzieś pomiędzy sercem a żebrami. Kuje,boli i wygina mi ciało tak bardzo,iż padam na ziemię i wyginam się niczym kot.
Wymiotuje. Żółto-biała flegma owija moje usta. Jest śmierdząca i czuję wstyd.
Znów nienawidzę siebie.
Może nie powinnam naiwnie wierzyć w pozorne szczęście swojego istnienia.Może szczęście po prostu mi się nie należy.
Straciłam nadzieję.
Proszę pozwól mi odejść w wieczną odchłań rozpaczy.
Rozpierdala mi się umysł. Rozpierdala mi się życie.
Rozpierdala mi się serce.
To już chyba koniec całego pierdolonego syfu mojego istnienia.
Tracę oddech
Tracę życie.
Tracę

niedziela, 20 grudnia 2015

-Halo.?
-Nie przyjeżdżaj .
-Może powinienem.Pogadać chociaż?
-Nie. Nie chce uciekać w to samo rozczarowanie. Może po prostu już taka jestem a może po prostu to wszystko jest bez sensu.
-Czy aby na pewno chcesz być sama ?
-Powinnam przemyśleć swoje zachowanie. I może przemyśleć sens swojego życia..
-Werka ale jakby co wiesz,że możesz zadzwonić?
-Wiem,dzięki ale chyba będzie lepiej jak wszyscy zapomną .
-Pierdolisz
-Nie sądzę. Trzymaj się.

sobota, 19 grudnia 2015

- część  .
- o kurwa !
- miłe  przywitanie.
- młoda dzwonisz po roku. Słyszę  że  płaczesz lub plakalas i mówisz proste część . Jeste w szoku, wybacz. Myślałem że  miłość Cię  zabrała.
- już mi wszystko jedno. Wciąż  możesz mi pomóc? 
- Zależy  jak bardzo .
- Na tyle bym przestała obwiniać samą siebie .
- Rozumiem że  bez zbędnych pytań ?
- Byłoby miło.
- Ale myślisz że  ci pomoże?
- Kurwa! Nie wiem ale dłużej już nie wytrzymam ze swoimi myślami, żalem  i  tym kurewskim bólem .
- Werka Ale to już nie działa  W ten sposób może przyjadę pogadać .
- Nie chce rozmawiać . Chce do mojego kosmosu, kosmosu
- Twój wybór za 10 minut ?
- jasne
Wciskam  czerwona słuchawkę i padam na podłogę .
Becze jak małe dziecko. Znów pękło  mi serce. Znów nic dla nikogo nie znacze. Znów .

Nie chce już tak dłużej .
Umieram .
Znów to samo. Znów cierpię i znów czuję że  Nie ma obok mnie nikogo .
Mam ochotę na garść magicznej substancji , ba na całe wiadro a może nawet wannę.
Mam ochotę na kreskę , bońka i wszystko inne.
Do kurwu! Zaraz oszaleje.
Nie chce dłużej tak.
Nie chce  bać się i płakać  .
A znów płaczę,  Znów kurwa Rycze .
Znów becze  jak małe dziecko.
Skulam  nogi i ukrywam się w koncie .
Czuje ze moja dusza znów cierpi.
Cholernie cierpi.
To jest nie do wytrzymania.
Nienawidzę swojego cierpienia.
Nienawidzę pierdolonej miłości .
Nienawidzę siebie .
To koniec romantycznej miłości.
Naiwnej wiary w cuda.
Koniec obietnic które się nie spełniają.
Koniec .

środa, 16 grudnia 2015

Tak juz chyba być musi.
Tak już chyba jest zaplanowane moje marne istnienie. NIENAWIDZE SIEBIE ! Nie za to kim byłam lecz za to czym jestem,za to jak bardzo stałam się pustką w ciele naiwnej idiotki, której nienawidzę.
Już chyba zabrano mi wszystko. Już chyba nie mam nic.
Rzygam .
Klekam na podłogę i znów prosze Boga o małą iskrę nadziei . Wciąż jej nie ma.
Wciąż nie ma nic prócz łez,żalu i smutku .
Wciąż nie ma nic prócz krzyku , bólu i cierpienia.
Przepraszam juz nie jestem sobą
Jakaś inna osoba wewnątrz mnie decyduje o tym czym bede i czym nie chciałabym byc.
Jakaś część mnie krzyczy bo nie może przestać płakać.
Uderzam głową o ziemie ... 22 raz.
Znów upadlam tak nisko.

wtorek, 15 grudnia 2015

Jakim stworzeniem dziś jest moja dusza?
Byłam już alkoholiczką,lekomanką,ćpunką i dilerem z rogu znanej wam ulicy.Byłam również NIKIM.
A dziś? Dziś kim jestem? Poetą? - nie,zdecydowanie nie. Pisarzem? - jeśli opisywanie własnych błędów można nazwać literaturą to być może.
A może kimś kim nigdy być nie chciałam - zwykłym człowiekiem.
Czasem czuję się tak jakby całe moje istnienie działo się obok mnie. Tak jakbym ja w ogóle nie istniała a wręcz przeciwnie,tylko przyglądała się temu co się dzieje.
Czasem siadam na rogu łóżka,łapię się za głowę i łkam jak małe dziecko z bezsilności własnego istnienia.
Popełniłam tak wiele błędów,tak wiele głupot narobiłam i czy będę teraz lepszym człowiekiem?
Poznałam rozpacz bardzo dobrze z żalem piłam wódkę a z bólem się zaprzyjaźniłam,rozczarowanie kopało mnie po żebrach a strach zaciskał zęby tak iż kilka po prostu mi wypadło,tęsknota wbijała czarne brudne szpony w moje obolałe ciało a kurewski krzyk rozszarpywał moje wnętrze.Z naiwnością wciągałyśmy nity z białego proszku rozczarowania a kurewski cios okładał pięściami moje zmęczone serce. Dusiłam się własnym tlenem i poiłam własnymi łzami. JUŻ nienawidziłam samą siebie - co teraz mam do zrobienia?
Nie znam celu własnego istnienia i to doprowadza mnie do kurewskiego opętania .
Byłam już wszystkim...
Kim teraz jestem?
Jest grudzień - miesiąc kiedy wszyscy wpadają w szał zakupów i przedświątecznej gonitwy. A Ty?Co robisz w ten świąteczny miesiąc?
Ja dziś razem z mamą ubrałyśmy choinkę tak ''na poprawę humoru'' i to ona sprawiła,że zamiast płakać po prostu się uśmiecham. To chyba dobry znak. Bo przecież ON nie chciałby potoku łez...
Dla mnie osobiście to ciężki miesiąc.Nie wiem ale jakoś nie wyobrażam sobie tych świąt radosnych i pogodnych może zwyczajnie ich nie lubię a może po utracie bliskich już nie będą przepełnione radością lecz żalem i smutkiem.
Chciałabym wierzyć,że świat staje się lepszy a ludzie mniej zawistni i chciwi. Chciałabym wierzyć że świat stanie się inny a może po prostu bardziej przystosowany dla nas.
Wiem plotę od rzeczy.
TO zabawne ale dziś przypominam sobie o rzeczach,których nie powinnam już pamiętać.
Tęsknie za czymś za czym tęsknić nie powinnam i..
I On jest tak daleko a chciałabym wtulić się w jego ramiona i poczuć jego pocałunek na czole,który sprawiłby iż czułabym się bezpieczna.
Każdego z nas przepełnia tęsknota i żal.Każdy z nas pragnie rzeczy,które po prostu nie mają sensu się wydarzyć albo nadzwyczajnie nie mogą..
Tak chyba też jest z moją książką...Wciąż pisana nie ma sensu się skończyć...A może moja historia wciąż nie skończona boli tak cholernie mocno.
Chciałabym ją skończyć jednak wciąż niedokończona historia nie ma racjonalnego happy endu.
To wszystko tak stracone nie ma racjonalnego prawa bytu.
Straciłam natchnienie...
A może zatraciłam samą siebie w oceanie żalu,łez i smutku...
Brakuje mi Ciebie.

piątek, 11 grudnia 2015

Nie potrafię powstrzymać łez.
To kolejny cios wprost w moją wycieńczoną duszę.Jak wiele jeszcze stracę?
Nie czuję swojego ciała,drżę i nie mogę przestać płakać. Nie wiem czy jestem zmęczona czy po prostu rozczarowana boską mocą,której przez ostatni miesiąc mi zabrakło.
Wiesz i kiedy tak przyglądam się naszemu istnieniu śmie twierdzić,iż nie warto tracić czasu na kłótnie,bezsensowne żale bo przecież nikt nie zna swojej godziny a czasem nawet nie możemy się ze sobą pożegnać...
Nie wiem jak teraz wyglądać będzie moje życie..Nie wiem jak teraz dojadę do celu bez JEGO wskazówek . Nie wiem kto teraz będzie tłumaczył mi jak w Polsce jest ciężko jak nie ON.Nie wiem z kim teraz będę mogła się śmiać i komu opowiadać co dzieje się w moim życiu jak nie JEMU.
Bezsensu...Tak po prostu bezsensu .
Nie potrafię się uspokoić wiem,że mój tata również nie potrafi tego pojąć.
Jesteśmy tacy sami,jesteśmy niczym w oceanie tonącego świata.
Przecież i tak wszyscy odejdziemy do świata zwanego Rajem ale czy Raj w ogóle istnieje?
Oby.

środa, 9 grudnia 2015

Coraz ciężej jest mi walczyć.
Coraz bardziej zastanawiam się czym jest nasze istnienie.
Brakuje mi emocji a może jest to dla mnie na tyle niezrozumiałe,iż czuję się totalnie otumaniona.Tak bardzo zmęczona znów dostaję cios. To przecież nie może być prawda !
Egoistyczny władca świata znów igra naszymi uczuciami.
Nie potrafię wypowiedzieć żadnych słów prócz : dlaczego nie ja? Skoro moje istnienie jest mi tak cholernie obojętne.
To cholernie zabawne. Kiedy nie chcesz żyć-żyjesz a kiedy pragniesz żyć-odchodzisz. Tak bardzo cienka jest granica naszego istnienia. Tak cholernie krucha i popierdolona!
Aniele gdzie jesteś!
Podobno każdy z nas żyje ponieważ ma jakąś misję do spełnienia. Podobno każdy z nas żyje by dać życie komuś innemu. To takie totalnie bezsensu.
Tylko gdzie jest sens bezsensu?Tam gdzie kończy się granica między niebem a piekłem..Czyli totalna przepaść naszych uczuć,emocji i pieprzonej zawiści.
Nie kontroluję swoich myśli..
Nie kontroluję łez..
Jestem rozczarowana Boże,rozczarowana twoją bezradnością...

niedziela, 6 grudnia 2015

Dziś mija rok.
Rok od kiedy mogę zasypiać i budzić się obok Ciebie.
Rok od kiedy nie boję się żyć,marzyć i mieć nadzieję..
Wiesz pamiętam ten dzień jak dziś.Padał śnieg,ja opatulona jak niedźwiadek wsiadłam w busa,który zawiózł mnie wprost do Ciebie. Pamiętam jak bałam się twojego wzroku a kiedy dotykałeś mnie ''przypadkiem'' gdzieś pomiędzy dłonią a palcami drżało mi serce. Pamiętasz? Uśmiechy,rozmowy i wieczór kiedy postanowiliśmy być RAZEM? Ja pamiętam doskonale.
Wiem,że każdy dzień był wielką bitwą i wiem,że stoczyliśmy wojnę by być teraz razem i wciąż Cię kocham.Kocham cię na tyle mocno,iż wiem,że chcę się z Tobą zestarzeć i wtulewać w twoje pomarszczone mięśnie. Próbowano nas rozdzielić,próbowano zrobić wszystko bym przestała kochać ciebie a ty mnie. Nie udało im się,nam udało się wygrać.
I kocham cię za to,że dajesz mi siłę.
Za to,że nazywasz mnie księżniczką,którą nigdy być nie chciałam.
Za to,że dodajesz mi wiary w lepsze jutro.
Za to,że kiedy płacze podnosisz mnie pomimo przeciwności i powtarzasz że mam się nie poddawać.
Za to,że kiedy teraz dzielą nas kilometry wciąż powtarzasz,że tęsknisz,kochasz i utulewasz.
Nie wiem jak miałabym żyć bez Ciebie.
Podobno w życiu każdego z nas pojawia się bratnia dusza,którą dla mnie jesteś Ty.
I pamiętam,że kiedyś kiedy zapytano mnie jaki ma być mój facet odpowiedziałam: Ma być moim przyjacielem. I jesteś nim.
Wiem,że kiedy jest mi źle mogę ci wszystko powiedzieć.Wiem,że kiedy upadam ty pomożesz mi wstać.Wiem,że martwisz się o mnie,troszczysz i będziesz walczył o nasze lepsze jutro.
Kocham cię.
Dziękuje za cały rok .
Dziękuje za każdy poranek,wieczór,spalone jointy,wypite drinki,tysiące spalonych papierosów.
Dziękuje za to,że jesteś i wiem,że jeśli ja nie odejdę ty tego nie zrobisz.
Dziękuję za to,że nie muszę się bać.
Dziękuję za to,że Cię po prostu mam.
Kocha cię.

środa, 2 grudnia 2015

Kim jestem? Poległym żołnierzem,który przegrał wojnę zwaną życiem.
Tak wiele kłamstwa i tak wiele cierpienia. Gdzie jest więc kres mojego istnienia.
Tęsknie.
I chodź mam dla kogo żyć i żyje na złość innym wciąż czuję samotność.Jest jak pijaka,która za nic w świecie nie chce ode mnie odejść. Tylko kiedy tulona w jego ramiona czuję woń nikotyny gdzieś pomiędzy jego karkiem a barkiem wiem,że pomimo wszystko jest moim szczęściem.
Nie wiem czy mam w sobie tyle siły by naprawić całe bagno,które narobiłam ale próbuję mieć nadzieję.
To zabawne ale i On powiedział wczoraj,że już nie boi się marzyć. Odnaleźliśmy miejsce na Ziemi?Nie wiem. Wiem,że ja nigdy nie będę dość szczęśliwa ale przy nim mogę mieć chociażby namiastkę tego cholernego poczucia bezpieczeństwa i miłości bo przecież kocham go a on kocha mnie.
Za kilka dni okrągły rok. A ja wciąż zastanawiam się jak wiele razy mnie zaskoczy. Znam każdą jego tkankę,każdą minę i każdy humor i chociaż bywają dni kiedy mam ochotę wydrapać mu oczy-kocham go za to jaki jest i za to,że jako jedyny wierzy we mnie,dba o mnie i pragnie bym była szczęśliwa.
Każdego dnia budzimy się obok siebie i zasypiamy w nocy powtarzając sobie tak proste ''kocham cię''.To niby nic takiego ale dziś kiedy już drugi dzień jestem 900 km od niego zakochuje się w nim na nowo. To tylko kilka tygodni i znów będę utulewana miłością swojego życia.
Tak,chcę się przy nim zestarzeć bo walczyliśmy zbyt długo by być razem i kochać się tak mocno jak dziś.
Przepraszam,że czasem jestem upartą zołzą a czasem histeryczką ale bez ciebie byłabym pustym człowiekiem,który nie miałby odwagi marzyć.
I wiesz,nie wiem czym jest miłość i chyba nie chce jej poznawać wiem,że gdyby nie ty nie miałabym uczuć nie czułabym tego ścisku w sercu za każdym razem kiedy wsiadam w samochód i odjeżdżam. Za każdym razem kiedy zasypiam i obawiam się,że jedna z nocy może być ostatnią.
Nie chcę stracić marzeń a przecież bez ciebie nie będę wstanie ich spełnić.
Bądź i nigdy nie przestawaj mnie kochać.

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...