niedziela, 19 czerwca 2022

Niewidzialna

 Zastanawiam się jak długo jeszcze będę zarywać noce,upijać się i uciekać przed samą sobą..Zastanawiam się jak wiele potrafi znieść moje JA -teraz,jutro i każdego następnego dnia.

To zabawne...

Niby otaczają cię ludzie ale wciąż czujesz kurewską SAMOTNOŚĆ.

Niby rozmawiasz ale wciąż milczysz bo EMOCJE których się wstydzisz KRZYCZĄ lecz nikt nie słyszy twojego krzyku.

Niby się uśmiechasz a wewnątrz ROZPIERDALA Ci się dusza na tryliony kawałków,łkając każdego poranka i każdego wieczoru.

Niby oddychasz a każdego dnia dusisz się tlenem.

Niby jesteś a jednak tak jakbyś nie istniała.

Jak długo mam jeszcze udawać,że świetnie sobie radzę?Jak długo okłamywać wszystkich dookoła,że biała ścieżka nie przynosi już ukojenia?Jak długo mam okłamywać samą siebie,że życie samotnika ma swoje plusy-KURWA jak długo jeszcze musi trwać moje istnienie?! 

Zabijałam się przez większość swojego życia-dziś jestem tak kurewsko obojętna na świat który mnie otacza i na wszystko co powino wywoływać jakiekolwiek emocje,iż czuje jak rozkłada się mój umysł,gnije i kurewsko cuchnie ...Potrzebuję ...

Kurwa właściwie czego potrzebuję? Jednego dnia z dnia przeszłego by znów czuć się komuś potrzebna,by ktoś po prostu był obok mnie,objął mnie swoimi ramionami i bym mogła ryczeć dzień i noc powtarzając,że pragnę śmierci już na tyle mocno,iż chyba wystarczy droczenia się z moją naiwnością.Chciałabym powiedzieć,że radzę sobie świetnie ale czy Narkomanka zabijająca się 29 lat może tak powiedzieć?-Nie,do kurwy ! Mój świat jest przepełniony żalem i smutkiem po same brzegi,płacz każdego wieczoru już nie jest wybawieniem,pisanie nie przynosi ukojenia a milczenie ROZPIERDALA mnie od środka.Czy taki jest mój cel ? Życie samotniczki z rozjebanym umysłem pośród kłamstwa,bólu i rozpaczy...Wszystko co mnie otacza jest CZARNE-nie czuję zapachów,smaków,nie czuję nic prócz PUSTKI otaczającej moją OAZĘ spokoju po same brzegi i ciszy chociaż krzycze tak KUREWSKO głośnym krzykiem rozpaczy,iż nawet DIABEŁ drwi ze mnie.Nie wiem jaki błąd popełniłam ani z jakiego powodu pozwolono mi pojawić się na tym ŚWIECIE ale już nie chcę TU być.Nie chcę próbować,wierzyć,szukać i mieć nadzieję.

Nie chcę kolejny raz pozwolić samej sobie chociażby przez sekundę uwierzyć,że może jeszcze spotka mnie wybawienie lub przytwafi się jakiś CUD który sposoduje iż poczuję się potrzebna,dopasowana i że będę częścią świata a nie tylko pomyłką jednostki ogółu.Tak wiem,kolejny raz rujnuje samą siebie chociaż miałam objawy niekontrolowanych paranoii -naiwnie próbując walczyć o każdy dzień z uśmiechem na twarzy..Nie udało się -nic mi się KURWA przecież od 29 lat nie udaje-pogodziłam się z poczuciem porażki jednak wciąż próbuję znaleźć odpowiedź na pytanie DLACZEGO?

Pojebana dziewczyna z odległej galaktyki nie majaca już NICZEGO co mogłoby w jakikolwiek sposób wytłumaczyć cel mego istnienia.Już nawet poczucie humoru STWÓRCY nie jest argumentem przetargowym.Już nawet pragnienie miłości drugiego człowieka nie jest niczym istotnym.

Chcę po prostu zamknąć dziś oczy i już nigdy ich nie otworzyć.

Dziękuje drogi czytelniku.

Dziękuje,że byłeś,jesteś i wciąż walczysz .

JA dziś przegrywam.

ŻEGNAJ.

wtorek, 14 czerwca 2022

Utrata tchu

 Czasem przychodzi taki dzień jak dziś - ah KURWA przecież to trwa już kilkanaście dni,kiedy jedyne czego pragnie moje wewnętrzne ja to PRZESTAĆ ODDYCHAĆ.

Nie czuć już niczego co kontrolowałoby poczucie mojego smutku po prostu-wstrzmać oddech i zadławić się własnymi emocjami..Nie wiem dlaczego ale pragnę śmierci dziś bardziej niż wczoraj i kiedykolwiek indziej.Pragnę przestać już walczyć o siebie,swoje mrzenia,cele o swoje serce,które i tak trafi szlag.Jestem zmęczona a może po prostu już tak obojętna iż jest mi wszystko jedno czy wstanę rano i czy zasnę wieczorem.Nic nie przynosi ukojenia,jestem tylko ja,haze leżący na rogu łóżka i oaza spokoju w której emocje rozpierdalają się na tryliony atomów.Nie potrafię już nawet pisać,myśleć,czuć,reagować.Nie potrafię niczego co dotychczas przychodziło mi z łatwością...Brakuje mi...-WŁAŚCIWIE kurwa czego?Skoro uciekam od wszystkiego co mogłoby w jakikolwiek sposób wymagać odemnie jakiegokolwiek poświęcenia i jakichkolwiek emocji...Ryczę,krzyczę i wyrywam włosy z głowy ale to już robiłam więc znam ten stan -OBOJĘTNOŚCI i wewnętrznego paraliżu.To tak jakbyś żył,będąc tak naprawdę martwym .To tak jakbyś oddychał a jednak nie czuł oddechu wcale.To tak jakby świat był czarny a wszystko co cię otacza wkurwia cię do granic możliwości.Jedyne gdzie czujesz się bezpiecznie to w łóżku okryta kołdrą po sam czubek nosa ,otulona smutkiem ,rycząca w niebogłosy....Niby jestem ale tak jaby mnie nie było.

Już nie analizuje.Już nawet nie myśle.

Po prostu jestem chociaż tego nie chcę.

Proszę pozwól mi odejść.

Mam dość-siebie,swojego życia i pasm porażek które spotykają mnie za każdym razem kiedy już myślę,że gorzej  być nie może.Przetrwałam złamane serce,przetrwałam przmeoc,krzyki i ból ale nie potrafię już żyć tak po prostu bez zbędnych wyjaśnień.

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...