piątek, 20 marca 2015

Pogubiłam własny rozum,Płonę!
To wszystko to chora paranoja mojego naćpanego rozumu.
Pękło mi serce,rozjebał mi się umysł,straciłam wszystko,nie mając nic.
Nie poznaje samej siebie.
Nie tęsknie,
Nie myślę,
Nie czuję.
Obojętność jest przecież taka wygodna.Tak kurewsko pozbawiona jakichkolwiek konsekwencji.
Najgorsza jest jednak świadomość,że umieram z własnego,świadomego wyboru.
To przecież miało się już więcej nie powtórzyć.
To przecież miała być chora przeszłość,narkomanki na detoksie.
Wróciło.
Znów czuję wstręt do samej siebie.
Znów uciekam przed własną duszą.
Konsekwencje są coraz bliżej...Brakuje mi tchu.
Samotność przestała mi doskwierać a może doskwiera mi tak bardzo iż nie zwracam na nią uwagi.
To przykra rzeczywistość.
Jedynym plusem,rozczarowanej duszy jest brak złudzeń.
Tak bardzo rozczarowałam swój własny umysł.
Nienawidzę samej siebie.
Nienawidzę !

.

wtorek, 10 marca 2015

Nie rozumiem dlaczego tak wiele w nas kłamstwa,
Nie rozumiem dlaczego tak wiele tajemnic,
Nie rozumiem dlaczego wciąż uciekasz przede mną.
Przecież jestem tutaj,pragnę twojego umysłu,duszy,ciała.
Pragnę wspólnej przyszłości,raju na zawsze.
Nie rozumiem dlaczego wciąż przede mną uciekasz.
Kiedy Cię poznałam,cały świat przestał istnieć.
Cały świat nabrał kolorów nadziei.
Dziś znów nie wiem kim jestem ani czy będzie mi dane spędzić z Tobą resztę życia.
A przecież o tym śnie,marze.
Kocham poranki przepełnione twoim zapachem na poduszce obok.
Kocham poranki z kawą w ręce i widokiem Ciebie palącego papierosa.
Kocham kiedy się do mnie uśmiechasz i kiedy mówisz,że ci na mnie zależy.
Kocham wiedzieć,że jesteś i mieć pewność,że nie odejdziesz...
Ale czy na pewno.?
Dziś znów tracę siły.
Dziś znów tracę swoją duszę.
Zmieniłam się?
Nie wiem,być może.A może to przeszłość na tyle mnie zmieniła,iż cierpię za każdym razem kiedy nie ma cię przy mnie,kiedy kłamiesz i kiedy dowiaduję się coraz to nowszej prawdy.
Tęsknie.
Tęsknie za spacerami z Tobą.
Tęsknie za wieczorami przy piwie przed telewizorem,wtulając się w ciebie.
Tęsknie za pocałunkami w czoło,które sprawiały,że czułam się bezpiecznie.
Tęsknie.
Tęsknie za Tobą całym.
Wróć do mnie.
Pozwól mi znów kochać cię tak mocno jak wczoraj,dziś a nawet mocniej.
Wróć.

poniedziałek, 9 marca 2015

Dziś chciałam tu napisać,że znów mój umysł rozpada się a ja nie jestem wstanie go pozbierać...Ale.
Ale zajrzałam na blog,którego już dawno nie odwiedzałam i...
Doznałam olśnienia.
Czytając całą prawdę o sobie i całym świecie..
Płacze.
Bo jest dokładnie tak jak opisał to autor.
Podziwiam ludzi,którzy mają siłę i wolę walki.Podziwiam ludzi,którzy mają marzenia,plany i dążą do nich.Zazdroszczę wszystkim,którzy mieli odwagę zaryzykować.
I chodź nie wiem jakie jest moje najważniejsze marzenie i czy w ogóle jakiekolwiek mam.
Od dziś zaczynam robić swoją listę,którą mam zamiar spełnić.
Nie chce już być smutnym człowiekiem!
Chcę poznać ludzkie umysły i dokończyć książkę,którą może kiedyś uda mi się wydać.
A ty?
Odnalazłeś swoją motywację?
Nie?
To szukaj jej tam gdzie nigdy nie podejrzewałabyś,że mogłaby być.!

piątek, 6 marca 2015

Piszę pożegnalny list.Dlaczego właśnie tutaj?
Bo wiem,że tutaj przetrwa on wieki.
Nie wiem od czego mam zacząć,może od tego,że decyzja jaką podejmuje jest jedynym rozwiązaniem.Nie chcę już bólu,cierpienia,łez i rozczarowania,nie chcę już strachu.Nie boję się odejść.Wiem tylko,że moja decyzja kosztuje więcej innych niż mnie samą.Przepraszam.
Wiesz, kiedy zakochałam się po raz pierwszy wiedziałam,że to nie wróży nic dobrego,jednak moja naiwność nie zna granic.Walczyłam,wierzyłam,trwałam.I kiedy zrozumiałam,że nie łączy nas nic prócz toksyczności i bólu miłość opuściła zakątek mojego serca,wyjaśniając rozumowi,że czas przestać żyć nadzieją.
Potem było już tylko gorzej.
Nie potrafiłam kochać,może nawet nie potrafiłam być kobietą dla mężczyzny.Wiem,że zraniłam zbyt wiele dusz.Wiem,że i On nigdy mi tego nie wybaczy,wiem,że powinnam przepraszać go jednak moja duma mi na to nie pozwala.Bo przecież był przy mnie kiedy tego potrzebowałam.Wiesz co?Właśnie czuję wiatr z pierwszego spotkania na Szczecińskim dworcu PKP i wzruszam bezmyślnie ramionami.Bo to tylko wspomnienia.
Teraz pora na Ciebie.
Nie wiem dlaczego Ci uwierzyłam.
Nie wiem dlaczego pokochałam twoją duszę tak mocno,iż teraz duszę się własnym tlenem i dławię własnymi łzami.
Nie rozumiem dlaczego tak bardzo się od siebie oddaliliśmy. Wiem,że nie zasługuję na szczęście i wiem,że jestem skazana na wieczne potępienie jednak nie rozumiem,dlaczego,dlaczego mam cierpieć.
Bałam się tego momentu.
Pierdolone,bezmyślne obietnice. Przecież i tak nic dla ciebie nie znaczę.
''Nie opuszczę cię''. Opuściłeś mnie w najmniej oczekiwanym momencie,wtedy kiedy moja dusza potrzebowała ciebie najbardziej. Teraz ja opuszczam ciebie-na zawsze,na wieki.
Dziękuje,chociaż nie wiem czy powinnam w takiej sytuacji,dziękować ci za cokolwiek.
Przepraszam za to,że nie potrafię być kimś kim chciałeś abym była.
Jestem nikim i nigdy nie zapytałeś mnie dlaczego jestem nikim,skoro tak bardzo chcę być kimś.
Straciłam sens. Nie mam marzeń,bo przecież nigdy ich nie miałam.Nie mam celów,bo przecież bezcel jest jedynym awansem odejścia w nicość.
Przestaję udawać. Jestem smutnym człowiekiem,którym byłam zawsze. Dość bólu w moim wycieńczonym ciele.
Przepraszam mamę i tatę za to,że zawiodłam ich tak bardzo.
Przepraszam.
Kocham was miłością bezgraniczną i zawdzięczam coś co dla innych jest najważniejsze-życie.
Życie,którego nigdy nie potrafiłam docenić.Życie,które przestało być chwilą zaczęło być wiecznością.
Nie potrafię tak żyć.Przepraszam.

To koniec.
Idealny świat tytonioholiczki, przestał istnieć na zawsze.
Nie mam już siły.
Moje ciało drży,rozum umiera,dusza została zgwałcona na tysiąc sposobów.
Jak żyć,skoro nie mam już jakiejkolwiek siły?
Ostatni plan,idealnego samobójstwa  na zawsze.Przepraszam to jedyne wyjście z całej tej chorej sytuacji.
Wyrwano mi serce, zdeptano uczucia,zabito mnie.
Zabił moją duszę.
Zabił moje serce.
ZABIŁ MNIE!
To takie proste,połykasz,popijasz wódką,umierasz.
Ciemność jest coraz bliżej.
Dziękuje,że byłeś przepraszam że odchodzę.

czwartek, 5 marca 2015

-To boli wiesz.
-Wiem.. Ale musisz to przetrwać,przecież bywało gorzej. 
-Ale tym razem pęka mi serce.
-Bo kochasz.
-Już chyba nie chce kochać! 
-Tak po prostu odkochać się nie da.
-Ty potrafiłeś..
-Masz tę pewność?
-Nie wiem,może nie chcę nawet wiedzieć. Ale czy ja naprawdę jestem aż tak zniszczona i beznadziejna,iż nie należy mi się nic ? Czy ja naprawdę nie zasługuję na szczęście,miłość,szacunek i trochę czasu? Znów czuję ten cholerny ból w klatce piersiowej,znów czuję,że jestem samotna,kurewsko samotna.
-Musisz dać radę mała.
-Gdybym tak mogła przestać myśleć,czuć i znienawidzić.
Płacze.
Płacze.
Płacze.

Słyszę wjeżdżający na podwórko samochód,szybko łapię kurtkę,owijam szyję chustką,buty,wychodzę.Trzaskam drzwiami.Znam to dobrze, tak jest zawsze.Kręci mi się w głowie,ciało drży.
Wychodzi,uśmiech,oczy,te same.
-Boże,Weronika...
Padam przed nim.
On podnosi mnie z ziemi,ściska mocno nadgarstki,potrząsa.
-Coś ty kurwa zrobiła!.
Ściska moje ciało w tali,wrzuca na tylne siedzenie w samochodzie.Rusza.
Ja sięgam do kieszeni,wyciągam papierosa,odpalam.On się zatrzymuje.
Otwiera drzwi. Wyciąga mnie z auta,stoi naprzeciw.
-Co się dzieje ?
Nie patrzę na niego,wzruszam ramionami,płacze.
Podnosi moją oblaną łzami twarz.
-Weronika co się dzieje?Cała drżysz,jesteś nieprzytomna prawie,dzwonisz do mnie po takim czasie.Co się dzieje?
-Chcę umrzeć.
-Jesteś niepoważna !
Wzruszam ramionami.On odwraca się ja upadam.Znów mnie podnosi.
Wsadza na siedzenie w samochodzie.
Kiedy chce ruszyć.Otwieram drzwi.
Wymiotuje.
-Nie pozwolę ci na to.
-Zabij mnie albo sama się zabije.
-Bo nie wyszło ci z facetem?
-Nie,bo nie mam już siły żyć!
Chcę się rozjebać.
zajebać,
zaćpać,
zachlać,
zapierdolić !
-To byłoby zbyt proste.
-Masz coś?
-Mam tylko...
Nie zdążył skończyć zdania,kiedy ja otworzyłam tajną skrytkę.Wyciągam woreczek,wysypuje na podkład,mieszam,rozdzielam.On zatrzymuje samochód.zwijam,wciągam,oddaje.
-Nie zapomniałaś jak to się robi.Mówi z uśmiechem
Odpalam papierosa.
-Nie zapomniałam,wciąż jestem nikim .

Wyciągam spod mokrej od łez poduszki telefon,wyszukuje numer,który od zawsze znam na pamięć jednak sama siebie próbuję sprawdzić.Przygryzam usta,zaciskam pięści,wciskam zieloną słuchawkę.I nagle pękam,ryczę jak małe dziecko ..
-Hallo?
Milczę.
-Hallo,Weronika.
-Tak.
-Co się dzieje? Dlaczego płaczesz?
-Zabił mnie! Wyrwał mi serce!Zabił!
-Proszę cię uspokój się,zaraz u ciebie będę.
-Nie dam rady.
-Nie płacz,wiesz,że nie lubię kiedy to robisz.
-Ja już nie mam siły.Czy naprawdę aż tyle złego wyrządziłam ? Czy aż chujowego pecha muszę mieć właśnie Ja?
-Nie masz pecha.Weronika...
Rozłączam się.
Idę do kuchni,siadam na metalowym krześle,nalewam szklankę wódki,wyciągam z kieszeni moc mojego orzeźwienia.Usypuję idealną ''ścieżkę'' przetrwania,zwijam kartkę,wciągam,wypijam szklankę wódki,ocieram łzy.Wracam do pokoju. Przeszukuję szafę,kieszenie,znajduję.!
Jest i Ona.Magiczna,zbawienie.
Połykam.
I chodź wiem,że moje serce tego nie wytrzyma,ryzykuje.
Kładę się na łóżku.Dostaję wiadomość ''Za 20 minut jestem''.
Szybkim ruchem się podnoszę,wybieram z szafy najbardziej dopasowane ciuchy,tuszuję mocno oczy,związuje włosy,kolejna szklanka wódki.
Nie przetrwam kolejnych dni.
Znów jestem nikim.

Nie sądziłam,że jeszcze kiedykolwiek rozczarowanie będzie aż tak boleć.
Nie czuję potrzeby istnienia.
To zabawne,nagle moje wyobrażenie życia stworzonego w fantazji dostało ogromnego kopa w dupę i uświadomiło mi,że życie to kurwa,tanie kurwa.
Znów płaczę a przecież obiecałam sobie,że już nigdy nie będę tego robić.
Boli!
Boli rozum.
Boli ciało.
Boli!
Boli bo wiem,że znów byłam naiwną idiotką która zaufała,pokochała i pozwoliła zniszczyć samą siebie.Nie mam już godności,wstydu,nie mam już nawet szacunku do samej siebie.
NIENAWIDZĘ SWOJEJ DUSZY.
Szatańskiej duszy,rozpaczy.
To koniec!

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...