poniedziałek, 31 stycznia 2022

Miłość

 Kiedy poraz pierwszy napisał mi wiadomość nie sądziłam że TO cokolwiek zmieni w moim życiu.Kiedy w sylwestrową noc pojawił się w moim życiu,nie sądziłam,że zmieni cokolwiek a zmienił WSZYSTKO czym byłam,jestem.Stał się wszystkim co mam,chociaż nie miałam nic teraz jest całą czasoprzestrzenią,która wypełnia mnie od palców po sam czubek głowy.Oddycham dzięki niemu,żyję dzieki niemu,każdego dnia walczę-dzięki NIEMU.

Sama do siebie się uśmiecham-bo jeszcze dwa dni temu bałam się,byłam pierdolonym tchórzem który chciał się poddać bo...Bo zakochałam się w Tobie od pierwszego wejrzenia.Zabawne?! Zakochiwałam się już tyle razy,iż już dawno powinnam przestać wierzyć w jakąkolwiek miłość jednak,teraz jest jakoś inaczej,jakoś tak niezrozumiale iż przepełniona strachem wciąż cię pragnę,w każdej sekundzie,minucie,godzinie-dnia codziennego.Był chłodny niedzielny poranek kiedy,kiedy na wyświetlaczu w telefonie pojawiło sie Twoje imie a gdy nacisnełam zieloną słuchawkę : Już jestem.

Przepełniona strachem,niepewnością,euforią,podekscytowana rzuciłam wszystko i wybiegłam Ci naprzeciw.I od tego momentu zmienił się cały mój świat.Cała ja odnalazłam coś czego szukałam przez ostatnie 29 lat.Byłeś z zielonymi oczami w których mogłam utonąć.Zielonymi oczami które patrzyły na mnie w sposób w jaki nikt inny nigdy nie patrzył i przenikały przez każdy organ mojego ciała,przez każdą najmniejszą cząstkę mojego umysłu.Twój dotyk sprawił ,że moje ciało drżało a pożądanie było nie do zatrzymania.Wtulona w Ciebie wiedziałąm,że Twoje ramiona są Tymi w których chcę zostać na zawsze.Chociażby świat miały Pierdolnąć będę Twoja jeśli Ty będziesz mój.Każde słowo,każda emocja,każdy pocałunek-czas się zatrzymał.Jestes Ty i ja i miłość,do której przyznać się nie potrafiłam.Kiedy zasypiam -myślę o Tobie kiedy się budze jesteś pierwszą myślą w mojej głowie a kiedy zatracam się w beznadziejności swoich porażek jesteś uśmiechem,który pojawia się w mojej duszy bo wiem,że jesteś chociaż chciałam byś uciekał zanim będzie za późno.

Tysiące upadków i porażek nauczyło mnie uciekania przed wszystkim co z pozoru może wydawać się dobre bo przecież NIC nie trwa wiecznie jednak tym razem nie chcę już uciekać,nie mogę Cię stracić.Przepraszam,że odpychałam Cię na milion sposobów,że powtarzałam iż tak bedzie lepiej-KURWA nie bedzie mi lepiej jeśli Ciebie nie będzie.Sprawiłeś iż pomimo pragnienia śmierci zaczełam mieć marzenia,poczułam iż czegoś pragnę i potrzebuje - to cholerne COŚ doprowadza mnie do szaleństwa każdego dnia.Każdego dnia mam ochotę krzyczeć jak ważny dla mnie jesteś.Ty i twoje zielone oczy,które się we mnie wpatrują.I myślę o Tobie i wciąż nie mogę przestać i pragnę cię każdego dnia jeszcze bardziej niż poprzedniego i niech PIERDOLI się przeszłość,która zrujnowała mnie wielokrotnie.Przeszłość nie iestnieje liczy się ta chwila,ten moment kiedy złapałeś mnie za rękę,przytuliłeś i kiedy pocałowałeś mnie lub ja Ciebie i ta chwila w której twoje dłonie dotykając mojego ciała wkradłeś się w serce i zrobiłeś takie tornado którego nie potrafiłam zatrzymać,wciąż nie potrafię pozbierać myśli,uczuć.Dziękuję że jesteś,że się nie poddałeś,ze nie uciekłeś kiedy cię wyganiałam.Zostań a cały świat będzie błachą ironią szatana który ze mnie drwi.

Miłość ma twoje oczy,twój zapach,smak i sprawia,że jestem,żyję i potrzebuję Cię by istnieć.

Miłość ma Twoje imie.

Miłość jest Tobą i mną każdego dnia i każdego wieczoru.

Miłość to Ty.

sobota, 29 stycznia 2022

Pytania

 Dojeżdżamy pod róg znanej mi i wam ulicy.Otwieram piwo,odpalam papierosa,wysiadam.

Znam to miejsce tak doskonale,znam stoliki,krzesła,znam barmana,kelterkę,nic się nie zmieniło tak jak nie zmieniłam się ja.Siadamy w rogu,w tym samym miejscu w którym siadałam zawsze,zamawiam wódkę z lodem i widzę uśmiech barmana,który zna mnie tak doskonale.Nagle czuję wzrok W i wiem,że chcę coś powiedzieć.Przerywam milczenie:

-Pytaj jestem tak naćpana że odpowiem na każde twoje nagłupsze pytanie.

-Werka czemu nam nie wyszło?

-Zaczynam się śmiać.Nie wiem W i naprawdę nie będę teraz tego analizować myślę,że kiedy się poznaliśmy byliśmy dzieciakami.Ty byłeś mną a ja Tobą z czasu przyszłego,uważam,że tak miało być po prostu.Cieszę się,że jest jak jest.Że za każdym razem kiedy rozpierdala mi się głowa mogę zadzwonić a ty o nic nie pytając przyjedziesz i zrobisz cokolwiek bym przestała czuć się jak gówno.

-Zakochałaś się w nim prawda?

-Nie wiem.Nie znam odpowiedzi na to pytanie.Chyba tak bardzo pragnę miłości iż nadzwyczajnie w świecie pierdolę wszystko zanim wogóle dojedzie do jakichkolwiek uczuć.Wybacz ale to on powinien siedzieć tu teraz ze mną,trzymać mnie za rękę,całować i powtarzać,że dam sobie radę.Zaczynam płakać.A jesteś Ty,gościu który dostarcza mi ukojenie bólu w proszku.I popatrz to ja za każdym razem biegałam za wami,robiłam wszystko by czegoś nie spierdolić,by TO coś trwało wiecznie,pielęgnowałam,wybaczałam powtarzająć sobie ''kurwa MUSISZ bardziej się starać'' Teraz nie będę.! Mam dość W. naprawdę mam dość,nie będę biec za czymś co znika jak sen z dnia wczorajszego.On nie zrobił nic bym mogła teraz myśleć inaczej.Cisza-najgorsza kurwa która mnie tłamsi,zabija.Znów ryczę.

W siada obok mnie,próbuje mnie objąć lecz uderzam pięściami w jego ramiona.

-Wytłumacz mi do kurwy dlaczego tak jest.Dlaczego zawsze obrywam tak bardzo iż bezwzględnie czuję tak kurewski ból.KURWA ! KURWA! KURWA!Ryczę a wszyscy się na mnie patrzą.

-Przestań głupia ,on nie wie co go omineło.Nie wie co zrobił ale zroumie.

-Ale dlaczego to ja znów rozpierdalam się na milion kawałków i to ja znów czuję tak bezsensowną nienawiść do samej siebie.

Wyciera moje łyz.

-Kiedyś się obudzi a jak to nastąpi ty będziesz silniejsza i nie pozwolisz już by cokolwiek lub ktokolwiek cię zniszczył.Zobacz ile już przetrwałaś.Werka zobacz co pokonałaś by być tu gdzie teraz jesteś.Może robisz głupoty i może jesteś wariatką ale przecież nikt nie jest normalny.Przestań płakać bo to nic nie zmieni a szkoda łez na coś co i tak było komuś obojętne.

-No właśnie zawsze jest obojętne a ja głupia wciąż mam nadzieje.

Wypijam szklankę wódki,kolejną i kolejną.Ocieram łzy i zaciskam pięści.Muszę TO przetrwać .Musze przestać analizować naiwność swojej duszy.Muszę iść dalej i przestać oglądać się za siebie.

Muszę trwać.

Świadomość

 Kolejny raz śmieję się do odbicia w lustrze.

Kolejny raz powtarzam -głupia myślałaś,że coś ulegnie jakiejkolwiek zmianie.Przecież JA nie potrzebuję NIKOGO,przecież ja przetrwałam już tak wiele iż nic nie jest wstanie pokonać mojej duszy.Nic bardziej mylnego.Przetrwałam,kłamstwa,zdrady,narkotyki,przetrwałam bicie,poniżanie,przetrwałam wszystko co złe jednak teraz znów boli.Nie dlatego,że przemyka mi się między palcami lecz dlatego,że ZNÓW uciekam przed czymś co było chwilowo dobre.Za oknem deszcz,wiatr - to samo dzieje się z momimi emocjami.Nie mogę tak dłuzej,nie mogę szukać schronienia w ramionach,które są obojętne,bliżej nieokreślone.Nie mogę budować czegoś na tęsknocie,żalu i rozpaczy,wybacz,nie mogę.Maluje mocno oczy,ubieram dawno nienoszoną bluzę,spoglądam w lustro i wiem,że nienawidze tej Weroniki,którą dziś jestem.Wiem,że pragnienie miłości rujnuje moją podświadomość i wiem,że nie mogę nic na to poradzić.Czy naprawdę tak wiele wymagam,czy trochę zainteresowania,odrobinę uczucia i bezgraniczna szczerość to do KURWY tak wiele?! Nie wiem,najwidoczniej to wszystko prawda.Nie można oczekiwać od kogoś więcej niż samemu jest się wstanie dać a ja nie mogę dać nic prócz łez które dziś płyną po policzkach,żalu którym krzyczę i nikt tego nie słyszy,bólu który rozpierdala mi głowę tak iż uderzam nią o ścianę tylko po to by TO przetrwać.Dzwoni telefon.

-Siemano .Za 15 minut jesteśmy .Jestes gotowa?

-Tak

-Jesteś pewna że chcesz TO zrobic?

-Nie wiem ale ja już dłużej nie potrafię .Potrzebuję ,naprawdę potrzebuję TO przerwać raz na zawsze.

-Dobrze,że wróciłaś Tytonioholiczko.

-Dobrze.

-Za 15 minut jestem.

Rozłączam się,ubieram kurtkę,szalik i wiem co TO oznacza.Ale nie ma innego wyjścia.Poczucie samotności mnie wykańcza,zamknięcie w czterech szarych ścianach doprowadza do szaleństwa może TO mnie uratuje,chociażby na chwilę,chociażby na minutkę.Słyszę podjeżdżające auto i wolałabym byś to był Ty ,może jakaś część mnie chciałaby czegokolwiek byś teraz mnie uratował,jednak nie ma nic prócz ciszy,łez i rozczarowania.Banalne a jednak takie prawdziwe.Nalewam szklankę wódki,skręcam jointa,wypijam,odpalam,wychodzę.I widzę dokładnie to czego się spodziewałam,dilera emocji i ukojenia,Człowieka,który za moje łzy tak dobrze,iż już nawet nie mam siły udawać przed nim,że jest dobrze.Wychodzi,podaje mi dłoń,po czym obejmuje.

-Wyglądasz wyjątkowo dobrze,co jest ?

-Hmm nie wiem,myślę,że ja się do TEGO nie nadaję,myślę nawet że nie potrafię być szczęśliwym człowiekiem bo przecież nigdy nim nie byłam a udawanie przestało sprawiać mi przyjemność.Masz coś?

-Mam wszystko czego potrzebujesz ale myślę ,że bardziej potrzebujesz się wygadać.

-W ja naprawdę nie mam siły znów analizować po co,dlaczego i kurwa z jakiego pierdolonego powodu nikomu na mnie nie zależy.Nie mam siły prosić kogokolwiek o odrobinę zainteresowania,miłosći i jakiejkolwiek siły walki o moją duszę.Sama się poddałam więc jak mogę oczekiwać od kogokolwiek,że będę znaczyć cokolwiek dla niego i jego życia.

-Dla mnie jesteś wyjątkowa a jeśli ktoś tego nie widzi to jest kurewsko ślepy i dobrze o tym wiesz.Nie ma nikogo takiego jak TY i będę ci to zawsze powtarzał.Ludzie którzy zobaczyliby świat Twoimi oczyma nie wytrzymali by dnia by tak żyć ,ludzie którzy przeżliby chociaż tydzień z tym co czujesz i widzisz ty nie daliby rady...

-Przestań.Możemy stąd odjechać.

-Możemy.

Wsiadam do samochodu,wysypuję ścieżkę nadziei i wiem,że jestem dziś uratowana,połykam garść magicznej substancji i wiem,że znów to On ratuje mnie z objęć śmierci.Kolejny raz.Zabijam się ale robie to na tyle świadomie iż nie z premedytacją.Nie chce tak żyć a jednak próbuję znaleźć jakieś wyjaśnienie na TO co się wydarzyło,próbuję wyjaśnic sobie dlaczego ktoś zupełnie mi obcy stał się tak ważny.Odpoiwiedź jest tylko jedna.

Jesteś naiwną idiotką,którą znów ktoś wykorzystał.

Nienawidzę swojego istnienienia.

Chce ucieć,umrzeć albo się rozjebać.Chcę drinka,wiadra bialego proszku,wanny magicznej substancji,kilogramów marihuany i jednego złotego strzału.Nie mam już sił,naprawdę nie mam już siły.

Rozjebało mi się serce,chcesz posprzątać?

czwartek, 27 stycznia 2022

Bezsenność

Kolejny raz stoję na granicy życia i śmierci.

Kolejny raz zatopiona w wannie magicznej substancji nie potrzebuję NIKOGO by ból przestał istnieć i by cokolwiek innego mogło stłamsić moje poczucie beznadziejnosci.Nie wiem dlaczego tak się dzieje,nie wiem dlaczego jestem takim POPIERDOLONYM człowiekiem,który już od startu rujnuje wszytsko co złapie opuszkami swoich dłoni.Jestem dziś bezradna,obojętna i tak po prostu jest mi wszytsko jedno.Wsiadam w auto,jadę pod znaną mi i wam kamienicę i robię dokładnie TO samo co zwykle-jednak tym razem nie czuje niczego prócz wewnętrzenej nienawiści do samej siebie i obojętości do samej siebie.Kiedy otwieram zielone drzwi,czuję ich wzrok,widzę jak patrzą i mam ochotę krzyczeć,żeby PRZESTALI jednak mijam pokój,kolejny i kiedy znajduję się już w tym odpowiednim,wiem co usłyszę,jednak nie słyszę nic.Widzę uśmiech,błysk w oku,sięga do szuflady obok kanapy i wyciąga worek,którego dziś moja dusza potrzebuje jak niczego bardziej wcześciej.Zabieram,odwracam się..

-Miałaś tu nie przychodzić.

-Miałam .

-Chcesz pogadać?

-Nie ma o czym.Pa

Zamykam za sobą drzwi i czuję jak łzy spływają mi po policzkach.Nienawidze takiej siebie,tak bezradnej,zatraconej w nienawiści i zawieszonej w świecie,który biegnie tak szybko iż mam ochotę zwymiotować.Nie mam dziś siły oddychać,nie mam nawet siły wstać i zrobić cokolwiek,co mogłoby sprawić,ze poczułabym się jakolwiek lepiej.Wracam do domu,wysypuje,wciągam,czuje jak TO zjada mój mózg,jednak ocieram rozmazany tusz,siadam przy stoliku,nalewam pół szklanki wódki-potrzebuje was demoncy.Jakolwiek to brzmi,dziś was potrzebuję,połykam magiczną substancję i jestem w KOSMOSIE-który znam tak doskonale.Już NIC nie ma znaczenia,oddech jest nieważny,wspomnienia są nieważne,tęksnota znika ,życie przestaje mieć znaczenie.Ja chyba taka jestem-jestem kurewskim skurwysynem,którego nie można zrozumieć jakolwiek byś nie próbowała/próbował.Nienawidzę samej siebie i chyba NIGDY nie ulegnie to zmianie.Nienawidzę swojego życia,swojego oddechu,siebie samej.Rysuje kolejną kreskę.Nie mam już siły udawać przed nikim,że w jakikolwiek sposób moja dusza zmieni swoją naturę-TEGO nie da się zmienić.Człowiek,który przez 29 lat pragnął śmierci w miesiąc czy rok nie zapragnie żyć ,nie nauczy się żyć i być szczęśliwym.Nalewam kolejną szklankę wódki,polewam też samotności,nienawiści i jej-ubranej w czarną pelerynę,z niebieskimi oczyma.Wiem,że ONA wie,wiem że zna każda moją dzisiejszą myśl i myślę,że milczy ponieważ jest już blisko,na tyle blisko iż czuję jak wyrywa mi wnęczności-a ja jak sparaliżowana,nie potrafię powtrzymać nadchodzącej lawiny gówna jakie na mnie spływa.Człowiek to zabwna ale i intrygująca jednoska czasoprzestrzeni.Niby się uśmiechasz a gdzieś TU pomiędzy sufitem a ścianami ROZPIERDALA ci się dusza i jedyne co możesz zrobić to rozjebać swoją głowę bo albo przetrwasz krzyki które słyszysz albo oszalejesz z poczucia bezradności narastających emocji.Ja tracę kontrolę i jedynę co mogę powiedzieć to.

Przepraszam.

Przepraszam,że znów nie chcę żyć.

sobota, 22 stycznia 2022

Cisza

Rzucam sercem o szare sciany swojego pokoju. I nie ma NIC prócz TERAZ i narastającej we mnie ciszy.Cisza i wściekłość,gorąco i chłód - pogarda iż zamiast walczyć zatrzymuje się i przestaję robić cokolwiek by znów odnaleźć Ciebie,schowaną za emocjami,rozpaczą i TYM czego bliżej określić nie potrafię.Jeśli właście czegoś szukałam to jest to właśnie TO-nieokreślone,tajemnicze.Spokój.Jeśli istnieje coś co mnie powstrzyma kiedy będzie to potrzebne to jest to właśnie SPOKÓJ.Nie ma gniewu-a może mi się tak tylko wydaje,nie ma wściekłości-a może osiąga stan przekraczający ludzką świadomość,nie ma furii-a może trwam w niej od kiedy tu wróciłam.Nie ma pragnień,potrzeb,pożądania.Nie ma nienawiści,nie ma wstydu,nie ma żalu.Nie ma bólu,smutku,przygnębienia.Nie ma lęku.Nie ma żadnego lęku.Nie da się przecież złamać tego kto żyje bez lęku-powtarza mój umysł.Zawsze się czegoś bałam.Bałam się utraty siebie,miłości,samotności-bałam się pokoju przepełnionego narkotyjami,alkoholem,moją rozpaczą,bałam się umrzeć a przecież umierałam juz tyle razy iż już dawno powinnam przestać się bać.STWÓRCA znów ze mnie drwi-wierci w mej duszy dziurę tak ogromną iż mogę wsadzić w nią swoją dłoń,zamieszać i wyjąć zawartość swojego znienawidzonego serca.Rozjebana na miliony kawałków nie potrafię przestać płakać,tęsknic i obwiniać samej siebie za to że TAKA jestem.Tak kurewsko nieokreślona,tajemnicza a zarazem prosta,zwykła-tak kurwa banalna iż bardziej się nie da.Nienawidzę takich dni-dni przepełnionych NICZYM a zarazem pełnych smutku,zatracenia.Brakuje mi Ciebie.A może brak mi samej siebie-nie potrafię odnaleźć wczorajszej harmoni.Czegoś co przerwałoby cały ten syf.A może wiem gdzie tkwi problem,a może wiem co mogłoby mnie dziś uratować.I KURWA nie wierzę  że to jedyne wyjście,jednak to robię,znów to robię i znów.Jestem takim samym syfem jakim byłam zawsze a może tylko doskonale odgrywałam swą rolę w istnieniu kiedy tak naprawdę byłam już martwa.A może żyłam,umierając .A moze to wszytsko pierdolnie szlag a ja obudzę się ze snu w którym Ciebie nagle nie będzie i wtedy i ja zniknę.Znikną wszytskie znaki zapytania wiszące nad moją głową.Zniknie strach że kiedy poznasz cała mnie znikniesz a ja nie będę mogła pobiec za Tobą.Może zniknie tęsknota a kiedy ona zniknie nie będzie istniało już nic.Może boje się,ze kiedy jutro się obudzę przestanę oddychać wiedząc,że wykreowała Cię tylko moja ironiczna  świadomość która była tak naćpana iż nawet nie pamięta jak wiele dla mnie znaczysz.Zabawne ,nic nieznacząca narkomanka dla samej siebie boi się,tak bardzo boi się zranienia iż ucieka nieznaną krainą do której nie pozwala wkraść się nikomu a jednak,gdzieś za rogiem widnieje TWÓJ cień.Twój Cień i Twoje zielone oczy.
Zielone oczy,które się we mnie wpatrują.

piątek, 21 stycznia 2022

Powrót

 Znów do mnie wraca.Wraca strach,ból,rozpacz-wraca stara ja.Znów owijam się kołdrą po same oczy,zaciskam pięści i płacze -nie znając powodu,przyczyny ani skutku.Po prostu.

Znów łapię się na tym iż planuje zabijać się każdego następnego dnia po to tyko by przestać czuć TO coś co przepełnia mnie od środka,wpierdala wnęczności i tłamsi serce.I zdaję sobie właśnie sprawę,że niby coś się zmieniło jednak wciąż jest tak samo.Pusto,smutno i szaro.Gdyby nie głos w słuchawce przez jedną godzine dziennie-tą godzinę w której zatrzymuje się wszystko,cały świat staje a ja staje się zupełnie inną osobą pewnie gdyby nie to już bym upadła.Tracę nadzieję...

Naciskam zieloną słuchawkę,dzwonie,dostaję,wysypuję,wciągam,popijam szklanką wódki,wyciągam 5 magicznych,połykam i jestem tym samym gównem,którym byłam ostatnio.Nienawidzę siebie ale nie mam już siły powtarzać sobie,że coś się zmieniło skoro wciąż stoję w miejscu.Niby jest ale wciąż budzę się sama,wciąż szukam go gdzieś pomiędzy szyją a ustami,wciąż biegnę do nikąd -sama.Wciąż wieczory przepełnione są tak ogromną samotnością iż właśnie wtedy jest najgorzej.Obmyślanie i planowanie jak zniknąć z powierzchni jebanej Ziemi przychodzi mi z taką łatwością i precyzją iż sama jestem przerażona.Przerażona faktem,że tracę Cię gdzieś pomiędzy palcami a dłońmi mając nadzieję,że za chwilę się zjawisz,ściśniesz mą dłoń,pocałujesz w czoło i powiesz,że wszystko będzie dobrze.Stawam mur,mur którego sama się boję tak jak boje się,ze sen w którym trwałam dotychczas dobiega jakiegoś końca.Boję się utraty kogokolwiek dlatego uważam,iż lepszym wyjściem będzie utrata samej siebie-przecież i tak nigdy nikomu nie zależało na tym bym oddychała a może po prostu to mi przestaje zależeć na samej sobie tak kurewsko bezgranicznie .Jestem nienormalnym człowiekiem,jestem schizofremiczną narkomanką,która znów przestaje chcieć,zaczyna uciekać.Potrzebuje go tak jak potrzebuję,żeby tu był.Każdego dnia powtarzam sobie,że tak jest dobrze ale KURWA nie jest,chcę by znów przytulał mnie jakby świat miał się jutro skończyc,gładził me włosy,trzymał za rękę i spał przytululony do mnie tak żebym czuła jego odech na swojej szyji.POTRZEBUJĘ GO ! Tak kurewsko mocno go dziś potrzebuję.Jednak milczę -nie potrafię powiedzieć iż znów się rozpierdalam,nie potrafię powiedzieć mu iz znów TĘSKNIE za nim tak bardzo.

Jestem skończoną egoistyczną,idiotką.

Tęsknie i nie potrafię sobie z tym poradzić.

wtorek, 18 stycznia 2022

Walka

 Chciałabym powiedzieć wiele rzeczy,chciałabym przestać płakać pomimo wszytsko.Chciałabym powstrzymać wulkan emocji,które dziś rujnują mnie cała z niewiadomych,niewyjaśnionych przyczyn.Może świadomość,iż nie pragnę już jej tak nieudolnie mocno przyprawia mnie o niezrozumiałą chwilę rozpaczy.Przecież TEGO pragnełam,przecież potrzebowałam TEGO tak bardzo jakby TO było wyznacznikiem WSZYSTKIEGO albo niczego.KURWA!

Proszę powtrzymaj głosy w mojej głowie,które dziś krzyczą tak kurewsko głośno,powtrzymaj moją nienormalną świadomość czasu poprzedniego,proszę ratuj-już nie wytrzymam.

Padam na łóżko,zanurzam się w morzu poduszek i ryczę tak głośno iż dławię się włąsnymi łzami.Dlaczego?-Nie wiem chyba przegrywam walkę z dnia dzisiejszego,chyba potrzebuję Cię tak bardzo,realnie i namacalnie iż po prostu boję się przyznać jak tęksni mój rozum,serce,ciało i dusza.Jak tęksnie ja cała,drżąca z niepewnosci,iż bliska powrotu na cieką granicę życia i śmierci dziś znów spędzę z NIĄ wieczór.Ukryta za scianą mojej oazy spokoju,szyderczo wystawia czarny kaptur swojej peleryny bólu ,szyderczo się uśmiechając,macha czarnymi,brudnymi dłońmi.-NIE CHCĘ CIĘ TU krzyczę jakbym miała jakiekolwiek zdanie w tym temacie.Okrywam się kołdrą i mocno ściskam swoje ramiona-NIENAWIDZĘ tego uczucia-uczucia,że TO wszytsko zaraz pierdolnie szlag a ja rozpierdole umysł o biały sufit swojego pokoju.Nienawidzę poczucia bezradności i myśli,że umrę sam na sam z przerażeniem wieczoru dzisiejszego.Jestem emocjonalnym rozbitkiem,bezludnej wyspy emocji z której chcę dziś uciec i nie potrafię poprosić nikogo o ratunek bo wiem,że muszę uciekać dziś sama.Zmęczona,przerażona znów czuję jakąś niewytłumaczalną niepewność.Znikasz,pojawiasz się,oddalasz i jesteś do kurwy na tyle blisko iż muskam się opuszkami palców jednak nie mogę dotknąć,ścisnąć,pocałować-nie mogę zrobić nic,jestem dziś sparaliżowana i na tyle bezbronna iż tracę kontrolę swojej normalności.Bliżej nieokreślone zjawisko rzuca mną o ściany mojej oazy a ja nie potrafię TEGO powstrzymac.  Nie wiem co się stało ani dlaczego dziś tak się czuję.Nie wiem i do KURWY wkurwia mnie to tak bardzo.Tysiące pytań-brak odpowiedzi.tysiące emocji-brak symfoni spokoju.Tysiące.

KURWA !

Ratuj mą duszę.

Telefon

 Wychodzę z wanny,zmywam pozostałości makijażu,spoglądam na odbicie w lustrze i - po prostu się uśmiecham.Ubieram się i słyszę dzwoniący telefon,Biegnę bo myślę,że o czymś zapomniał i ...I kiedy widzę że dzwoni ktoś inny zastanawiam się czy naciśnięcie zielonej słuchawki bedzie dobrym rozwiązaniem.Ryzykuje.

-Hallo

Słyszę śmiech.

-Siemanko Werka co robisz ?Masz czas na papierosa?

-Nie.

-Jestem pod Twoim domem.

-To odjedź .Nie wyjdę.

-Przestań,naprawdę nie masz ochoty ? Jedziemy z chłopakami na wycieczkę może się zabierzesz,mamy coś nowego.Nie wierzę,że nie chcesz.

-Nie chcę.Nie wyjdę i odjedź.

-Czyli to prawda co mówią w kamienicy.Już nie przychodzisz...To coś poważnego?

-Naprawdę cię To interesuje? Chyba na tyle poważnego iż wybrałam życie zamiast śmierci.Jest na tyle poważne,że nie ubiorę się i nie wyjdę do was chociaż...

-Chociaż ''coś nowego'' dało Ci do myślenia.(Śmieje się)

-Chociaż chciałabym teraz wciągnąc kreskę,popić szklanką wódki i połknąć 7 magicznych substancji myśląc,że jutro nie przyniesie nic lepszego .Jednak nie mogę tego zrobić bo jeśli wyjdę -okłamię siebie i jego a jeśli skłamię dziś będę kłamać już zawsze.Wybacz W ale zbyt wiele mam do stracenia by teraz podjąć takie ryzyko,zbyt wiele...

-Werka wiesz,że to piękne co mówisz ale ..

-NIC NIE TRWA WIECZNIE (mówimy jednogłośnie)

-Trudno jeśli skończy się to za dzień,tydzień,miesiąc,rok ,nieważne w tym momęcie musicie jechać sami.Ja przytulam Hazego i zostaje w mojej oazie spokoju.

-Nie wierzę,że tak Cię zabrało.

-Nie zabrało.On uratował moje istnienie.

-Cieszę się,że jest ktoś kto Cię zatrzymał.

Rozłączam się i wiem,że ta druga ja potrzebuje dziś KOSMOSU jak nigdy wcześniej jednak nie pozwole jej wygrać.Już wielokrotnie zabierała mi wszystko.Zabierała myśli,uczucia pozostawiając ból i poczucie nienawiści do samej siebie.Nie pozwole jej ani nikomu innemu zrujnować mnie samej dziś ani jutro.Nie pozwole jej na to by zabrała mi ostatki spokoju jakie dziś wypełniają moje Ja.Krzyczy,wali pięsciami o ściany mojego umysłu lecz przegrywa.Uchylam balkon,odpalam papierosa ,biorę głęboki oddech.Słyszę:

-Musiałem zobaczyć jak wyglądasz i upewnić się,że napewno jesteś szczęsliwa.

-Co Ty tu jeszcze robisz??! Proszę odjedź stąd i już nie wracaj.Bynajmniej narazie dopóki walczę i dopóki On jest w moim życiu.

-Czyli jest KIMŚ ważnym.

-Na tę chwilę tak i nie jest kimś lecz wszystkim.

-Kiedyś próbowałbym Cię namówić żebyś wyjebała w niego totalnie ale wiem,że wszyscy Cię stracimy jeśli teraz wyjdziesz.Trzymaj się,wariatko i nie pozwól,żeby coś lub ktoś odebrał ci ten uśmiech.

-Pa,bawcie się dobrze.

To zabawne,diler moich emocji zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny jednak też widzi to co ja.Taką mnie jakiej brakowało mi samej od wielu wielu lat .I chociaż nie raz ani nie dwa będę jeszcze upadać,dopóki jego głos i zielone oczy ratują mnie przed wewnętrzną samozagładą- i ja będę walczyć z tą częścią siebie,której dziś nienawidzę postokoroć.Ratuj mnie każdego dnia,każdego dnia powtarzaj mi,że mam po co i dla kogo żyć.

Każdego dnia ...

Człowiek

 Dziś mam ochotę krzyczeć,tysiącami słów niewypowiedzianych.

Dziś chciałabym powiedzieć Ci jak bardzo potrzebuje Twoich objęć,zapachu,Twojego głosu,który ratuje mą duszę za każdym razem kiedy upadam na Ziemie i moja dusza przeklina każdą nic nieznaczącą dotychczas chwilę bólu i cierpienia.Nie potrafię zrozumieć jak wiele w nas zawiści,chciwości i jak do kurwy zbudowany jest ten popierdolony świat.Dlaczego człowiek za nic ma człowieka,dlaczego poczucie szczęścia drugiej osoby tak rujnuje nasze poczucie godności,iż jesteśmy wstanie poniżyć samych siebie by dokopać komuś kto przecież był dla nas ważny.W jakikolwiek sposób był,istniał i przez jakiś czas dawał sprawia,że cała ludzkość nie istniała ...Dziś czuję wewnętrzny ból,dlaczego? Może dlatego,iż zdałam sobie sprawe na jak wiele się godziłam,usprawiedliwając wszytsko słowami ''to takie normalne''-nieprawda.Pamiętam każde słowo,które bolało tak bardzo iż zasypiałam płacząc tak cicho by nikt poza mną tego nie usłyszał.Pamiętam każde uderzenie,które sprawiało nie tylko ból fizyczny ale również bolała mnie dusza,pamiętam każde kłamstwo,które z szyderczym uśmiechem powtarzane każdego dnia wyrywało moje serce,diabelskimi szponami nienawiści.Jeden człowiek a może nawet kilku zrujnowało moją pewność siebie,zrujnowało dziewczynę,która była niepokonaną suką ,wredną,bezczelną i pełną siły by walczyć-dziś mi jej brakuje.I gdyby nie fakt,że jesteś TAM kilkaset kilometrów ode mnie pewnie dziś znów popełniałabym samobójstwo nie tłumacząc dlaczego ani nie rozumiejąc co tak naprawdę robię.I gdyby nie TWOJE oczy,zielone oczy,które się we mnie wpatrują pewnie straciła bym sens oddechu i trwania w emocjonalnym zawieszeniu.I gdyby nie uczucie,którego nazwać się boję słowami tak wiele znaczącymi pewnie już bym nie oddychała,powietrzem,którym jeszcze przedwczoraj oddychaliśmy razem.To może takie banalne i takie proste ale gdybyś mnie nie zatrzymał-nie uratował byłabym martwa.

Dziś toczę walkę -walkę rozumu z naćpaną duszą naiwnej narkomanki,która wie,że na dnie szafy jest On schowany.On-złoty strzał,który załatwił by wszystkie niegatywne głosy w mojej głowie.Jednak odwracam wzrok,patrzę na telefon i wiem,że jesteś chociaż jeszcze kilka tygodni temu byłeś tylko wytworem moich fantazji,byłeś snem,który nie miał prawa stać się realnym obrazem świata dzisiejszego.I chodź nie wiem co wydarzy się jutro ani czy jutro nadejdzie wiem,że superbohater który ofiarował mi tak wiele w jeden dzień nie zjawił się w mym życiu bez powodu.Wiem,że ktoś kto pojawił się w dzień,który miał być jednym z ostatnich nie może zniknąć jak mydlana bańka...Jest jak poranna rosa ,niby mokra i generalnie denerwująca człowieka ale tak delikatnie czuła i tak prawdziwie przepełniona emocjami iż jestem poza światem,który mnie otacza.Jest moim oddechem,uśmiechem a kiedy słyszę jego głos cały świat staje w mojescu,mą duszę przepełnia tak kurewski niekontrolowany spokój że sama nie potrafię racjonalnie ocenić sytucaji w której się znalazłam.Wiem jedno,jeśli kurwa STWÓRCO wywiniesz mi jakikolwiek numer,iż znów stracę kogoś na kim poraz pierwszy w życiu naprawdę mi zależy-znajdę Cię i wyrwę ci serce z premedytacją i nienawiścią.DOŚĆ już bólu i cierpienia,dość rozczarowań pozwól mu zostać w moim życiu,pozwól mi czuć się tak jak czuję się kiedy całuje mnie w czoło bądź kiedy dotyka mojego ciała.Pozwól mi czuć,myśleć i wiedzieć,że i ON potrzebuje mnie tak samo bardzo jak ja jego.

Kiedy oddycham -oddychaj razem ze mną,

Kiedy krzyczę-obejmuj mnie swoimi ramionami tak jak obejmowałeś mnie ostatni raz.

Kiedy płaczę-całuj mnie tak jakby świat miał się zaraz skończyć

Kiedy stoję naprzeciw Ciebie - dotykaj,bądź i porywaj w nieznaną odchłań trwającej nicości.

Uwielbiam Twój uśmiech,twoje oczy,ton Twojego głosu.

Uwielbiam twoje dłonie na mojej tali i usta na moich policzkach.

Uwielbiam kiedy nasze dłonie splecione w jedność są wstanie krzyczeć JEBAĆ WSZYSTKO.

Uwielbiam,uwielbiać Ciebie milionami uczuć,emocji,słów których nigdy wcześniej nie znałam.

Jestem tak bezbronna i tak szybko ukradłeś mi serce,iż nie wiem kim jesteś ani jak to możliwe bym na to zasługiwała -Jednak PIERDOLI MNIE to wszystko bo jesteś i chcę byś był .

Po prostu BYŁ.

Zostajesz?

niedziela, 16 stycznia 2022

Życzenie

 Jedna chwila.Jedna minuta,jedno życzenie,czy tak zaczyna się niekontrolowana chwila dnia dzisiejszego?Czy tak zaczyna się ostateczny stan NIRVANY gdzieś pomiędzy wyborem życia i śmierci?Czy tak zaczyna się życie,naćpanej narkomanki z rozbitą duszą,rozbitą na triliony kawałków,które On dziś poskładał w całość-bez pytania,bez ostrzeżenia,bez ostatecznego Stop.Usłyszał,gdzieś tam kilkaset kilometrów ode mnie usłyszał mój krzyk-krzyk krwawiącej duszy.

Odnalazłam spokój gdzieś pomiędzy policzkami a zielonymi oczami dnia dzisiejszego.Gdzieś pomiędzy biciem serca a zapachem ciszy unoszącej się w mojej oazie spokoju.Wciąż czuję jakby tu był,jakby miał być tu zawsze jadnak jest KTOŚ kto dogonił mnie w mojej ucieczce-jest ktoś kto się zatrzymał a ja zatrzymałam się razem z NIM i na chwilę obecną nie chcę już uciekać.Chcę stać w bezruchu i delektować się nicością obecnych uczuć.Czy to możliwe by dwoje ludzi tak podobnych i tak wiele mających wspólnego potrzebowało tak wiele bólu i cierpienia by dziś odnaleźć schronienie w swoich objęciach?Czy Ty naprawdę istniejesz? Czy wciąż jesteś wytorem mojej niekontrolowanej wyobraźni.To niemożliwe,niewytłumaczalne,niekontrolowane.

Dwie dłonie-jeden splot.Dwa uśmiechy-jedna chwila.Dwa serca-bijące tak samo szalenie w niekontrolowanym rytmie tysiąca wypowiedzianych słów.Dwoje ludzi splecionych emocjomi dnia codziennego tak bardzo,iż wulkan myśli i strachu jaki dziś w swobie mam osiąga niekontrolowany stan maksymalny.CHWILO TRWAJ -krzyczy mój rozum! BIJE DZIĘKI TOBIE- szepcze serce i gdyby tak zatrzymać wskazówki zegara,zatrzymać czas -nie byłoby nic więcej prócz mnie,Ciebie i eufori z chwili poprzedniej.Może to wszystko nie zdarzyło się przypadkiem a przypadek tak naprawdę nie istnieje.Może to tylko sen z którego za chwilę się obudzę a może wytwór moich wiernych przyjaciół demonów,szeptających w mojej głowie. NIE!

Byłeś naprawdę.

Czułam twój smak,zapach,dotyk,czułam motylki wpierdalające mi wnętrzności a nawet niepewność i strach,że nie TO nie miało prawa się wydarzyć.Jednak słyszałam Twój głos,słyszałam wypowiadane słowa i czułam poczucie bezradności gdy Twoja dłoń splatała się z moją.Może trwam w zakłamanej iluzji lub wyobrażeniu sobie UCZUCIA którego nigdy wcześniej nie zaznałam w tak intensywny sposób.Pragnę więcej i więcej,każdej sekundy,każdej minuty tej samej w której mnie usłyszałeś pośród miliona krzyków płaczących dusz i teh samej sekundzie kiedy poraz pierwszy mnie uratowałeś przed ostateczną decyzją.

Popełniałam wewnętrzne samobójstwo już po tylekorć iż chyba czas przestać zabijać swoją duszę i pozwolić jej na odrobinę radości-DO KURWY naprawdę o tym myślę?Straciłam kontrolę w TWOICH zielonych oczach....

Zostań i nie odchodź bo kiedy znikniesz,zniknie cały mój dzisiejszy świat.

czwartek, 13 stycznia 2022

Księżyc

 Chmury dziś mijają księżyc tak szybko,iż mój wzrok zawieszony na obserwacji jego blasku nie może skurecznie zatrzymać pędu jaki dane chmury wywołują.

Odpalam papierosa.

Dym oplata moje rozwiane przez wiatr włosy i jestem już tak zmarznięta,iż jedyne co robie to ogaszam papierosa,biorę głęboki wdech zimnego powietrza,zaciskam pięści i się uśmiecham.Tak,uśmiecham się drogi czytelniku.

Nie jestem pijana,od kilku dni nie jestem naćpaną narkomanką dnia poprzedniego,nie rzygam,nie wyrywam sobie żył,nie wciągam,nie pije a jednak wciąż łapię się na tym,iż zamiast płakać-śmieje się tak głośno iż nawet demony w mojej głowie ucichły.To niewytłumaczalne zjawisko z jednej strony emocjonalne zwieszenie broni wkurwia mnie bo mój umysł nie potrafi racjonalnie ocenić sytuacji a z drugiej strony jestem tak zafascynowana nową,dotąd nieznaną mi sytuacją iż niewyjaśnione stało się bardziej pożądane.Słysze jak bije moje serce-które jeszcze kilka dni temu ledwo dyszało i miało nadzieje,że przestanie bić na zawsze.Słyszę jak moje konciki ust układają się w szeroki uśmiech,tak KURWA wielki iż bolą mnie policzki.Czuję jak moje ciało drży nie z braku magicznej substancji czy braku wódki w organiźmie lecz z niewytłumaczalnych powodów,które już za chwilę być możę będę potrafiła wytłumaczyć.Chcę wtulona w objęcia TEGO uczucia trwać,trwać w godzinach,minutach,sekundach.Chcę w tych objęciach zanóżać się owiana tajemnicą zagadki.Melancholia braku smutku owiana bezgranicznym,niewytłumaczalnym wyjaśnieniem jak to -zawistnie męczy moje organy.Umysł dyma serce ale tam gdzieś w środku jest coś co bezgranicznie niepozwala na ostateczną wojnę demonów.Mój spokój przerywa telefon.

-Jesteś KURWA szczęśliwa ?Naprawdę jesteś szczęśliwa z jakimś.....

-Naprawdę Cię to interesuje?Teraz?

-Powiedz czy naprawdę jesteś szczęśliwa,do KURWY Weronika,powiedz mi czy jesteś szczęśliwaaaaaa...

-Jesteś naćpany,pijany i nie mam ochoty z Tobą rozmawiać a moje szczęście nie powinno interesować Twojej zasranej osoby.To Ty zjebałeś mi 5 lat życia,to ty sprawiłeś,że byłam wstanie oddać życie w zamian za pozbycie się obżydzenia do samej siebie,w zamian za pozbycie się wstydu,poniżenia i poczucia porażki,że zależało mi na kimś kto wydymał pierwszą lepszą...Oh przepraszam kogoś kogo rzekomo się brzydził ...Więc do KURWY milcz i już nigdy więcej nie dzwoń.

-Czyli to prawda.Nic dla Ciebie nie znaczyłem.

-Jak możesz mówić takie rzeczy? To Ty potraktowałeś mnie jak gówno i wymieniłeś ,przecież dawała Ci szczęście a teraz kiedy ja nie płaczę,nie błagam o śmrć masz czelność ...Kurwa przestań interesować się mną .Tak masz rację kiedyś może byłeś czymkolwiek w moim życiu teraz nic dla mnie nie znaczysz.

-Zobaczysz On zobaczy kim jesteś.

-Mam taką nadzieję.

Słyszę wyzwiska,krzyk,mnustwo emocji,które dziś mnie nie interesują.Jak ktoś kto zburzył poczucie mojej wartości może w jakikolwiek sposób włazić swoimi ujebanymi butami w MOJE życie.Jak może bezczelnie analizować kim dla mnie był kiedy ja stałam się NIKIM dla niego w sekundę tę samą sekundę w której ruchał JĄ na moim łóżku w moim kurwa domu !

Jak może .

Ludzka głupota nie zna granic a On nie ma już do niczego prawda co dotyczy MNIE.Mój uśmiech jest trwałą materią która wywołują prawdziwe emocje i prawdziwe uczucia,których wcześniej nie znałam.Jestem spokojna,nie boję się a nawet jeśli to zdrowy strach przed utratą poczucia bezpieczeństwa,przet utratą zmysłów.

Nie jestem już znakiem zapytania,jestem wykrzyknikiem,Który krzyczy milionami emocji ,milionami niesłyszalnych słów,namalowanych przez uśmiech otaczający cały mój umysł.Niech to trwa i nigdy się nie kończy-kiedyś ktoś nawinął..Niech trwa a karuzela nigdy nie zatrzymuje się z niewytłumaczalnych ,nic nienzaczących powodów.

Odnalazłam Cię w ocenie słów niewypowiedzianych.

Zostajesz?

wtorek, 11 stycznia 2022

Emocjonalne zawiesznie

 Dym z papierosa muska moje zimne policzki:-Dzień dobry,kochana..Tęskniłem.Szepcze mój zawieszony w melancholi rozum.To zabawne od kilku dni nie upijam się,nie odlatuje i nie robię niczego co niszczyłoby moje wewnętrzne Ja.Od kilku dni trwam w emocjonalnym zawieszeniu broni.Przestałam analizowac,przestałam się bać -uwierzyłam?Dziś błądzę po zakamarkach swoich myśli i wiem jedno,chciałabym...Ah kurwa to tak dziecinnie banalne.Chciałabym mieć Cię każdego dnia przy sobie,poznawać uśmiech,złość i pogrążać się w wariactwie dnia codziennego..Chciałabym jednak diabeł szepczący mi dziś dość wyraźnie powtarza: ah naiwna przecież TO nie ma prawa się wydarzyć.Głupia myślisz,że załugujesz na coś więcej niż poczucie bezraności,bólu i cierpienia.Chichocząc szyderczo....Pociąg w nieznane odjedża za sekundę i albo zaryzykujesz albo wpierdolą Cię demony dnia nadzwyczajnego.Uwielbiam Twój głos,uwielbiam poczucie bezradności za każdym razem kiedy po prostu się uśmiecham.Uwielbiam poraneki odliczające dni,godziny mijające na zastanawianiu się ''a co jeśli'',minuty upływające na wyobrażaniu sobie zapachu,smaku,dotyku..Sekundy ,spierdalające tak szybko jakby czas był tylko wzorem matematycznym,którego nie jestem wstanie rozwiązać.

Ukradłeś mi duszę.

Ukradłeś emocje,marzenia,uczucia a może nawet wszystko inne co jeszcze kilka dni temu nie miało znaczenia.Bezczelnie wszedłeś butami do mojego rozumu i układasz w szufladach przeszłości tak kurewsko stanowczo iż sama zaczynam wierzyć,że gdzieś tam 200 km ode mnie jest jeszcze jakaś nadzieja-gdzieś pomiędzy oczami a sercem.Boże!Jak naiwna jestem.Wiem o tym i wiem,że pomimo bólu,który jeszcze ostatnio był tak intensywny dziś nie czuję nic co miałoby jakiekolwiek znaczenie w tej zaistniałej chwili.Widzisz co narobiłeś?! To jakieś nieporozumienie.

Totalnie mi obcy,totalie nieznany zmienia wszystko co zaplanowała śmierć dla mnie.Zmienia wszystko co zaplanowałam ja na najbliższy miesiąc.Zostałam uratowana czy jest tylko wytworem moich wybujałych fantazji nad którymi dziś również nie mam kontroli.Pisałam już wielokrotnie o TYM uczuciu jednak nigdy nie czułam TEGO co czuję dziś-nawet nie potrafię tego nazwać,nawet nie potrafię tego opisać.A co jeśli wszystko PIERDOLNIE ? Jeśli znów upadnę już się nie podniosę...To ostatnia szansa mojego isnienia-innych nie będzie.Zbyt wiele razy płakałam,zbyt wiele razy wyrywałam swoje serce by znów to robić.Odpowiedzialność jest ogromna ale mój rozum powtarza w koło do opentania ''to ostatni raz Weronika''-Ostatni raz pozwól komuś poznać wszelkie zakątki swojej głowy,serca i swoich myśli. Ostatni raz pozwól komuś wejść do swojego życia i pozwól mu zostać-jeśli tego zechce jesli nie nie zatrzymuj...KURWA kiedy ja się tak boję,boje się straty,boję się zaufania BOJĘ SIĘ tak kurewsko bardzo ..Boję się stracić bezgraniczną kontrolę bo już nie mam wpływu na to co wyczynia moje serce,już nie mam wpływu na to co ON robi z moim wczorajszym JA.

Omijam kamienice,omijam znanych mi dilerów emocji,omijam dziwkę z rogu znanej mi i Wam ulicy,omijam bar z barmanem,który przynosił mi wódkę,omijam wszystko co mogłoby mnie teraz zniszczyć.Czyż to nie jest niewytłumaczalne.

Bratnie dusze,które szukały się przez całe swoje cierpienie znalazły schronienie w internetowych słowach emocjonalnych księgarni uczuć.

Jestem Strachem,Nadzieją,Ironią.

Jestem bo Ty jesteś...

poniedziałek, 10 stycznia 2022

Ucieczka

 Nie chcę TU być.

Nie chcę otwoerać oczów i widzieć doskonale mi znaną -oazę spokoju.Nie chcę odpalać papierosa i widzieć doskonale znany mi widok rozmazanego horyzontu myśli.NIE CHCĘ tego pierdolonego zawieszenia . Pakuje wspomnienia,pakuje samę siebie.

CHCE sątd uciec,umrzeć albo się rozjebać.Chcę być ślepa,niema i nie mieć serca albo wyruszyć w niekończącą się podróż pełną emocji,niezaplanowanych minut po to by znów złapać oddech.Brakuje mi Ciebie-Niepewość.Brakuje mi spontanicznego otwarcia oczów w nadzieii iż dzisiejszy dzień przyniesie coś niezaplanowanego,coś czego nie będę wstanie kontrolować.MONOTONIA mnie usidla w swoich sieciach i nie potrafię tego zrozumieć.Chciałabym wulkanu nienanych mi emocji i niekontrolowanych chwil namiętności.Dotyku,smaku,aromantu -czegoś co przeniosło by moje dzisiejsze ja w inna czaspoprzestrzeń.PROSZE ZABIERZ MNIE STĄD.Ratuj mój wycieńczony dziś umysł i spraw bym znów odleciała w KOSMOS,doskonale mi znany lecz dziś tak niezbędny.Zabierz mnie do miejsce nam nie znanych i zedrzyj ze mnie wszystko co w co dziś uciera się moja dusza-niech fantazja otuli mnie swoimi szponami a chwila niezaplanowanej niepewności pozwoli odkryć emocjie,których dziś mi brakuje.Zdobywaj mnie tak jak zdobywa się medale,kuś,zwódź,pożądaj a gdy monotonia wróci przegoń ją milionami innych chwil.Nie wiem co się ze mną dzieje,nie wiem nawet czego dziś chcę od życia i nie chcę wiedzieć co wydarzy się za chwilę.CHCĘ STRACIĆ KONTROLĘ tak jak traciłam ją nie raz.Nienawidzę siebie dziś-bliżej nieokreślona,niezdecydowana,rozbita jakaś inna pragnąca rzeczy,które nie mają prawa się wydarzyć a może już się wydarzyły ? Potrzebuję ramion przetrwania,oddechu na karku i długich spacerów z papierosem-po prostu.Brakuje mi siebie -bezbronnej,przepełnionej motylkami które wpierdlałyby mój żołądek przy czym emocje w głowie dymałyby się z emocjami w sercu-stan nieważkości.Jeśli jutro znów obudzę się sama -wybuchnę a kiedy wybuchnę znów poczuję nienawiść .A jeśli wróci nienawiść,wróci wszystko o czym zapomniałam przez ostatnie dni.

Stwórco zrób coś bym miała siłę,zrób coś by znalazł się obok mnie w tępie ekspresowym bo kiedy znów zostanę sam na sam z sobą nie będę wstanie podjąć ryzyka i podejmę próbę samozagłady.Pozwól mi uwolnić się z zakamarków roztrzelanych emocji.Pozwól mi poczuć,dotnąć ,posmakować.

Pozwól mi.

niedziela, 9 stycznia 2022

Huragan myśli

 Huragan myśli atakuje moją zmęczoną podświadomość,oceirając się o zegar teraźniejszości.

Próbuję podejść do Tego profesjonalnie,próbuje racjonalnie wytłumaczyć swoje stany emocjonalne jednak -brak mi słów.Brak jakiegokolwiek konkretnego słowa by sprecyzować głeboko skryte myśli.Łapie się na tym iż totalnie przeraża mnie fakt jak wiele czuję i jak bardzo zmienia się mój światopogląd.Herbata z aromatyczną pomarańczą,zapach tytoniu,Haze śpiący na moim szlafroku,słuchawki i ja-opentana demonami skrajego labiryntu niewytłumaczalnych odczuć.Jesteś czy tylko wytworzyłam twój obraz w swojej podświadomości?Jesteś czy tylko wydaje mi się jakbyś zawsze TU był.Księżyc wędruje na orbitę przetrwania,to popierdolone ale strasznie zaskakujące i tak bardzo zżera mnie ciekawość iż brnę w tę nieznaną choćbym miała cierpieć,choćbym miała błądzić pośród ciemności nieznanych mi dolin emocji,których nie znam - zaryzykuję.Nie wiem czy to fascynacja czy fakt pojawienia się w moim życiu w momęcie kiedy zabijałam się poraz ostatni,nie wiem co sprawiło,że czuję jakby TO miało wydarzyć się zawsze albo jakby zawsze było mi przeznaczone.Tak po prostu.

Wierzysz w przypadek?Ja wierzę w bratnie duszę-wierzę,że STWÓRCA usłyszał mój krzyk i płacz,wierzę,że i Ty w jakiś sposób mnie usłyszałeś.Może to chwilowe i może zaraz się skończy ale -PIEROLI MNIE TO.

Cierpiałam bo myślałam,że kocham-no właśnie myślałam.

Płakałam bo myślałam,że tęsknie-no właśnie myślałam.

Krzyczałam bo sądziłam,że nie chcę już żyć bez Ciebie - tak bardzo się myśliłam.

Dziś cieszę się,że zbieg okoliczności lub coś niewytłumaczalnego sprawiło,iż zostałam zdradzona,okłamana i tak zdeptana jak mrówka,która pomimo ciężkiej pracy została pozbawiona życia.Dziś cieszę się,ze przestałam analizować popełnione błędy i szukać winy w sobie bo..Bo do KURWY niczym nie zawiniłam.Może jedynie naiwnością i upartym staraniem się o coś co nie miało najmniejszego znaczenia.Co jeśli i TO jutro zniknie bądź za tydzień?-A co jeśli dla tego tygodnia warto jest PIERDOLIĆ cały świat jak tanią dziwkę po to by poczuć wewnętrzną radość duszy? Co jeśli ona ,piękna w białej pelerynie,skrywa się za ścianą mojego pokoju i czeka by otulić mnie ramionami bezpieczeństwa mówiąć:-Jestem Weronika.Witaj nazywam się Miłość ,poznaj moją przyjaciółkę Radość obie sprawimy,iż twój świat zmieni się o 360 stopni a Ty nie będziesz się już zabijać...

Zabijałam się już tyle razy iż śmierć może poczekać.Popełniałam tak wiele błędów iż zawieszenie broni nie zrobi mojemu istnieniu żadej zbędnej różnicy.

Trwam a kiedy przestanę rozbije się jak lustro w którym dziś widzę UŚMIECH nieznany mi dotychczas,niezrozumiały i niewytłumaczalny.

Widzisz co narobiłeś?!

Zdeptałeś mój smutek a ja przestałam się bronić.

Trwam i to przeraża mnie najbardziej.

Świadomość że chcę żyć -jestem opentana.

Straciłam kontrolę....


Rzeczywistość

 Rzeczywistość wróciła,wróciło WSZYTSKO co rujnowało mnie dotychczas.

Wróciło rozczarowanie,ból,wróciłam ja z dnia ostatniego.Zaciskam pięsci i próbuję TO przetrwać jednak wciąż coś mnie powstrzymuje,powstrzymuje mnie krzyk,głosy w głowie i ból,ogromny ból duszy.Tu wewnątrz mnie toczy się wojna światów,tu wewnątrz mnie zabija się rozum z sercem i kto kogo pokona?Nieważne już jestem przegraną.Dzwoni telefon:

-Hallo

-Jestem pod balkonem.

Wychodzę na balkon.

-Co Ty tu robisz?

-Mogę wejść czy będziemy tak rozmwiać.

-Możesz.

Widzę jak próbuje wspiąć się po barierkach...

-Ejj ale przecież mam drzwi,możesz nimi wejść. Zaczynam się śmiać.

Kiedy staje w moich drzwiach wiem co to oznacza,wiem dlaczego tu jest i wiem,że zaraz stracę kontrolę.Znów będę narkomanką z chwili ostatniej.

-Mam coś specjalnego.Pomyślałem,że jesteś chętna sróbować...

Patrzy się na mnie .

Boże jak TY wyglądasz Werka wszystko dobrze?

-Nie wiem .Dawaj co masz,wysypuj,rysuj a chuj w to wszystko.Kawy,herbaty?

-Masz coś mocniejszego?

-A nie jesteś samochodem?

-Jestem ale co z tego.W takiej chwili trzeba się upić.

-Nie ma opcji ja mogę,ty musisz cierpieć.

Wyciąga magiczny worek,rysuje białą ścieżkę i wiem,że dziś nią pójdę.Zbłąde czy odnajdę ukojenie?Pokonam swoje wewnętrzne pragnienie samozagłady? Proszę przybądź tu teraz!

Bądź i ratuj mą duszę.Niech świat znów dziś się zatrzyma.Nie ma odwrotu.Wciągam,zaciskam pięści-znów jestem gównem,którego nienawidzę,Odpalam 34 papierosa i nalewam wódkę do szklanki.Płaczę ale tak by nikt tego nie zauważył,wypalam,popijam wódką,wciągam poraz kolejny.Jestem terrorystą swojego sumienia,jestem niczym dziś i nie ma dla mnie ratunku,chyba,że ...Że jakimś cudem tu będziesz,złapiesz mą dłoń i będziesz powtarzał tylekroć ''wszystko będzie dobrze,jestem przy tobie'' iż w to uwierzę a kiedy już będę przekonana,że jesteś i będziesz znów podejmę próbę ratowania samej siebie.

Dziś nie ma znaczenia.

Dziś znów ginę na milion niewyjaśnionych sposobów.

Jestem martwa.

sobota, 8 stycznia 2022

Stop

 Niech zatrzyma się Świat!!

Niech zatrzyma się Kosmos!!

Niech zatrzyma się wszytsko co odpowiedzialne jest za stan mojego umysłu dziś.

Demony w mojej głowie zamilkły a krzyk duszy ucichł-nie chcę dziś spać.Chcę czuć,myśleć,oddychać i delektować się spokojem-chcę delektować się ciszą i głośnym tykaniem zegarka w pokoju obok.To flustrujące a zarazem sprawiające,że stan w którym teraz jestem jest tak zastanawiający iż pragnę pogłębić świadomość tych uczuć...Do kurwy moje serce znów bije a ja słyszę jego dźwięk,do kurwy mój rozum znów przestał krzyczeć a dusza przestała rozpaczać.Gdzie jesteś podstępie? Gdzie jesteście zakłamane emocje?Gdzie jesteście oszustwa i gdzie podziałeś się Ty mój jedyny przyjacielu?-Ból .Przecież zawsze tu byłeś,przecież znasz mnie tak doskonale iż dziś nie rozumiem gdzie znikasz.Ukryłeś się tak głęboko w moich organach iż ...KURWA ! To nie może być prawda,zbyt piękne by było prawdziwe- a jednak,znów oceram łzę.Jednak dziś płaczę bo -bo do kurwy się uśmiecham.Zapomniałam jak to jest,zapomniałam jak to jest czuć cokolwiek co poznaję od nowa.To tak jakbym zapomniała o bólu,cierpieniu,który spotkał mnie kilka miesięcy temu,to tak jakby cały świat nie isntniał a czasporzestrzeń zmieniła tor mego istnienia,to tak jakby czarodziejska siła zaczarowała dzień dzisiejszy.Być może naiwne,być może nietrwałe,być może nic nie znaczące a jednak istniejące.

Nie mogę zasnąć bo boję się,że gdy jutro otworzę oczy wszytsko zniknie.Nie mogę zamknąć oczy bo-bo widzę jak potrzebowałam takiej chwili jak ta.Cisza,dogłębna,ocierająca się o moje konające ciało jedna dziś przynosi ukojenie,nie tylko mnie ale i mojej przyjaciółce -samotności.Dziś jest inaczej,jakby malarz swoim starym pędzlem pomalował moje myśli kolorem turkusowym,delikatnie dodając koloru czerwonego a oznacza to jedno-dziś nie będę umierać.Dziś nie będę się zabijać a kiedy już znikniesz nie odwracaj się bo zniknę razem z Tobą.A kiedy już będę Ci obojętna nie zatrzymuj się bo i Ty będziesz niczym w dzisiejszym oceanie WSZYSTKIEGO.A kiedy już przestanę oddychać nie reaguj tylko przestań oddychać razem ze mną.Bądź,czuj,dotykaj,ściśnij mą dłoń a kiedy się zatrzymamy,zatrzymaj się ze mną i stój tak długo i w milczeniu niech wzrok spląta nasze myśli a kiedy i my się spotkamy nie szukajmy innych dróg.Idźmy jedną,spokojną,trwającą,delikatną i już bez zbędnego pierdolenia.

Losie nie zawiedź mnie tym razem.

Życie daj ostatnią szansę tym razem nie zawiodę.

Miłości przyjdź a kiedy już będziesz nie poddawaj się-wywalczymy lepsze jutro zatrzymując się przy dziś,trwając w przyszłości,będąc teraźniejszością.

Odzyskałam siebie.

Tymczasowo ale jestem,czuje i oddycham.

Dziś żyję ale czy jutro będę żyć wciąż??

OBECNOŚĆ

 Chciałabym,żebyś tu był.

Chciałabym czuć zapach,oddychać tym samym powietrzem,wsłuchiwać się w ton Twojego głosu i szukać myśli gdzieś w zakamarkach skrytych marzeń.

Świat się zatrzymał !

Zatrzymało się wszystko jakby wszystko co wydarzyło się wczoraj nie miało żadnego znaczenia.Jakby wszystko co przynosiło wczoraj ból dziś było tylko wspomnieniem kobiety,której dziś nie znam.

Uśmiecham się sama do siebie i czuję wewnętrzny niepokuj-co jeśli jutro Cię stracę ? Co jeśli TO wszystko to kolejny naiwny wytwór mojej naćpanej wyobraźni a Ty znikniesz niczym mydlana bańka,roztrzaskując się o biały sufit mojej oazy spokoju.To niewiarygodne-totalnie obcy,totalnie nieznany.totalnie niewytłumaczalne.KURWA ! Przecież TO nie ma prawa się wydarzyć-to nie ma prawa mnie spotkać...A jednak.

Próbuję pozbierać myśli,rozjebane gdzieś między podłogą a ścianami szukają ujścia bo doskonale wiem,że Ból przestał być odczuwalny,strach pije wódke z samotnością w kuchni a przerażenie wyszło na balkon-zapalić blanta.Wszystkie szyderczo się uśmiechają powtarzając pod nosem-nawina idiotko i tak wrócisz...Będziesz cierpieć,będziesz płakać,znów się zatracisz a co jeśli NIE ?

Co jeśli tak miało być i to wszystko dzieje się z jakiegoś powodu-otulona tajemnicą i tysiącami pytań,znów się uśmiecham.

Dziś poraz pierwszy nie chcę popełniać wewnętrzenego samobójstwa.Ba! Dziś poraz pierwszy nie mogę doczekać się dnia jutrzejszego.Dziś poraz pierwszy pomyślałam o przyszłości.KURWA ! Ja nawet zastanowiłam się ''co jeśli..''-czy to oznacza ,że już straciłam kontrole???

Przecież miałam nie czuć już nic,przecież miałam bronić się nogami,rękoma,WSZYSTKIM co możliwe i nie pozwolić sobie na czucie czegokolwiek.Czy to Ty sprawiłeś,że odkrywam w swobie emocje,których dotychczas moje ciało nie znało.

Drże,ręce mi się trzęsą a rozum krzyczy - KURWA !

Tracę kontrole a najgorsze jest to,że znów się uśmiecham.

czwartek, 6 stycznia 2022

Czasoprzestrzeń

  ''Ból jest ogromny ale potrzebuje go bo ratuje mnie przed utratą zmysłów''-Napisał mój ulubiony pisarz ale dziś,dziś mam dość bólu,cierpienia i dogłębnej analizy swojego istnienia.Dziś mam dość samej siebie na tyle,iż rezygnuje z białych kresek,zapachu THC w mojej oazie spokoju,rezygnuje z upijania się kolejną szklanką wódki-Nie chce tak żyć.Nie chcę budzić się i NIENAWIDZIĆ samej siebie za coś na co nawet nie miałam wpływu.Nie chce trwać w przekonaniu,że gdzieś tam jest jeszcze dla mnie jakaś nadzieja,że istnieje KTOŚ kto uratuje mą duszę przed ostateczną samozagładą.

Wpatruje się w zegar,wskazówki mijają kolejne liczy a kolejne liczby zmieniają moją czasporzestrzeń przenoszę się do Ciebie.Bezpieczna,otulona męskimi ramionami czuję po prostu bezpieczeńśtwo a kiedy otwieram oczy obraz rozmywa się jak mgła unosząca się nad zieloną trwą dnia wczorajszego.Znikasz a ja znów zamykam się w swoich czterech ścianach,okrywam kołdrą i płaczę,ryczę tak głośno mając nadzieje,że gdzieś tam jesteś i może mnie usłyszysz a kiedy to się stanie przybędziesz by mnie URATOWAĆ.Naiwne? Być może jednak cierpiałam już tyle razy iż kolejna porażka nie zrobi na mnie najmniejszego wrażenia a być może istniejesz i być może siedzisz teraz na ławce wspomnień,z papierosem w ręku słuchając dobrego rapu i też czujesz to co ja ..Być może jesteś,być może naprawdę istniejesz.Popierdolone nieprawdaż ?Nawina narkomanka dziś pisze o miłości -chyba odleciałam na tyle,iż brakuje mi zapachu,smaku,dotyku,brakuje mi człowieka,prawdziwego z głośnym biciem serca i krzyczącą duszą-tak głośno krzyczącą iż słyszę jej krzyk,wiem,że tam jesteś więc przestań się ukrywać i przyjdź bo kolejne próbu popełniania błędów skrócą moje cierpienie a kiedy przestanę cierpieć znikniesz i Ty a kiedy znikniesz to i ja przestanę wierzyć,że jeszcze Cię w sobie rozkocham.

Potrzebuję Cię tak jak potrzebuje narkoman ćpania.

Potrzebuję Cię tak jak alkoholik potrzebuje wódki.

Potrzebuję Cię tak jak Ty potrzebujesz tlenu by żyć.

Potrzebuję Cię tak jak KURWA nigdy nikogo wcześniej...

Jesteś czy znikniesz gdzieś za rogiem z kurwą w tanich kabaretkach z żółtymi paluchami od przypalananego craku ? 

Jesteś czy też znikniesz jak poranna mgła,jak dym z papierosa wsiąkający w moje siwe ściany...

Jesteś ? ZOSTANIESZ NA DŁUŻEJ?

wtorek, 4 stycznia 2022

Przeszłość

Mój mózg dziś krzyczy wulkanem emocji,których nie jestem wstanie powstrzymać.Herbata z pomarańczą i zapach unąszący się w powietrzu.Dziś nie mam siły by trwać w niebycie czy wewnętrznym zawieszeniu.Straciłam najmniejszą wolę walki.Straciłam najmniejszą nadzieję na przetrwanie.
Wyciągam telefon,zagrzebany pod stertem poduszek.Wyszukuje JEGO numer i wiem,że przeszłość dopadnie mnie swoimi brudnymi łapami ale jest tym kogo dziś potrzebuję.Naciskam zieloną słuchawkę...
-Wojtek
-Weronika??
-Czy jesteś zajęty dziś bardzo?
-Poczekaj,próbuję dojść do siebie ....Co się dzieje?
-Potrzebuję....
-Przyjedź jesli potrzebujesz.
-Skąd wiesz?
-Znam Cię tak długo iż nie raz słyszałem w twoim głosie to co dziś.Jednak dziś słyszę,że jest inaczej niż zwykle.Jakoś tak gorzej,smutniej ,chyba przestajesz dawać radę.
-Przestaję żyć Wojtek.
Będę za pół godziny.
-Dobrze.
Nie wiem czy to dobry pomysł ale wiem,że dziś nie chcę być naćpaną narkomanką bólu i rozpaczy.Wiem,że dziś nie chcę upijać się po to by uciszyć demony w mojej głowie.Wiem,że dziś nie mam nawet sił na cokolwiek co zrujnowałoby mnie jeszcze bardziej.Wiem,że ON uratuje moje ostatnie emocje a kiedy TO minie ,zapomnę tak jak zapominam za każdym razem.
Wyjeżdżam.
Kiedy jestem już przed miejscem,które przypomina mi o wszytskich emocjach jakie w sobie miałam kiedy był dla mnie wszytskim nie mam odwagi tam iść.Ale widzę szeroki uśmiech gdzieś pomiędzy ławką a drzewami i wiem,że będę dziś bezpieczna.Biorę głęboki wdech idę.I kiedy dochodzę naprzeciw niego....
-Cześć gwiaaazzdd...
Przytulam go tak mocno,iż tracę oddech a on drży.Zaczynam płakać,płacze tak iż ludzie mijający nas spoglądają w naszą stronę.
-Boże co się stało???
Obejmuje mnie swoimi ramionami,ściska tak bardzo iż cały syf wylatuje,oddala się w trybie natychmiastowym.Milczymy ale on wie co się dzieje.On zna taką mnie jakiej nikt inny nigdy nie mógł poznać,zna każdą moją emocję,każdą złą myśl.
-Nie mam już siły,rozumiesz.Nie mam już siły...
-Ciii.Nie mów nic.Po prostu wypłacz się i przetrwaj to co teraz czujesz a później...
Później pomyślimy co dalej.
Dziś jestem bezpieczna.
Dziś w tej chwili nie zginę ale czy nie stanie się to jutro kiedy zabraknie mi ramion,słów i wszystkich inncyh emocji,które teraz tutaj są.
Co jeśli zabraknie już kogokolwiek kto będzie rozumiał stan emocjonalny mojej duszy.
Co jeśli zabraknie mi tchu.
Przestaje oddychac.
Umieram.

Stwórca

 Drogi Stwórco,

Gdzie jestes?W jakich zakamarkach mojej podświadomości mam znaleźć z Tobą kontak? Jak wiele mam jeszcze przetrwać TEGO gówna byś bez wyrzutów sumnienia zabrał mnie z tego pierdolonego świata?Jak wiele łez mam jeszcze wylać i jak długo mam krzyczeć ciszą,której nikt nie słyszy.

Każdego dnia wystawiasz mnie na próby-próby,których nie potrafię przetrwać.

Tęsknie,czuję ból ale to nic z porównaniem do tego co dzieje się w mojej głowie.Osiąganie NIRWANY nie przynosi ukojenia a zawieszenie w orientalnej sinusojdzie nie zmienia poczucia mojej niskiej wartości człowieczeństwa.Kiedy jesteś niczym w ocenianie słów -nic nie ma znaczenia a kiedy upadasz poraz setny nie masz już siły by podonosić się za każdym razem.Dziś leże na podłodze i łkam,łkam potokiem łez z poczucia wewnętrznej bezradności bo przecież,nie mam już nic...Pozbawiona celów,marzeń,pozbawiona chęci istnienia,proszę Cię poraz ostatni -zabierz mnie stąd.

Nie chcę tak trwać,zawieszona pomiędzy poniedziałkiem a niedzielą.Zawieszona pomiędzy życiem a śmiercią.Zawieszona pomiędzy kosmosem magicznej substancji a wypaleniem mózgu kolejnej białej ścieżki.Brak mi już odwagi na bycie kimkolwiek.

Rozumiem,że jesteś zajęty,rozumiem,że masz trylion,milionów ludzi na głowie ale BŁAGAM przestań ze mnie drwić i skróć mą mękę.Już nie chcę być człowiekiem.

Nie chcę kolejnego poranka porażki.Popołudnia pełnego smutku i wieczoru samotności ja już nie mam odwagi.Zaciskam pięsci i walę głową w ścianę bo nie rozumiem jak wielkie poczucie humoru musiałeś mieć by stworzyć kogoś takiego jak ja i drwić ze mnie przez 28 lat a teraz kiedy stoję już nad przepaścią samobójstwa i śmierci nie masz odwagi by dać mi jakikolwiek znak,znak,że nie jestem tylko wytworem swojej wybujałej wyobraźni.Oddam wszystko co mam ,chociaż mam niewiele w zamian za wieczny spokój i ciszę ,ciszę tak kurewską i pustą jak moja oaza spokoju dnia dzisiejszego.

Błagam skróć mój żywot za nim ja podejmę decyzję ostateczną.

Wytwór Twojej fantazji,na skraju załamania psychicznego.

Nikt.

sobota, 1 stycznia 2022

Ironia

 Miałam zacząć wszystko OD NOWA-dokładnie,miałam.

Miałam walczyć o lepsze jutro-walcząc o siebie-miałam.

Miałam przestać płakać i użalać się nad sama sobą jednak NIE POTRAFIĘ TEGO powstrzymać.TO przychodzi nagle,kiedy otwieram oczy,już jest obok,obejmuje mnie swoimi ramionami i ściska moje wycięczone ciało a kiedy już nie mogę oddychać,delikatnie puszcza po czym znów ściska a ja wymiotuję na podłogę.Nie mam dziś siły powtarzać samej sobie,że przetrwam To chodźbym miała się zesrać.

Odpalam papierosa.

Kładę się na łóżku,znów płaczę-bo to co czuję wewnątrz siebie DZIŚ jest huraganem,którego nie potrafię zatrzymać.Ubieram kurtkę,buty,odpalam kolejnego papierosa...Zaprowadzam psa do rodziców-mama spogląda w moją stronę.

-Gdzie się wybierasz?

-Niedługo wrócę.-Co mam jej powiedzieć ? Że jadę gdzieś gdzie nie powinnam,że znów żeby przetrwać TO GÓWNO połknę garść tabletek,które na chwilę uratują moją duszę przed samozagładą śmierci.

Wychodzę.Wsiadam do samochodu i wiem,że to najbardziej żałosny pomysł jaki miałam dotychczas,wiem,że jesli tam pojadę WRÓCI wszystko od czego uciekam -JADĘ.

I kiedy docieram do doskonale znanego mi miejsca,sama sobie nie wierząc-uśmiecham się ,drwiąco i naiwnie.Głupia idiotka.

I kiedy wchodzę do doskonale znanej mi i wam kamienicy-jestem w domu.Ściany pachną tytoniem a klatka schodowa szczochami,pijaków z dnia wczorajeszego.Widzę zielone drzwi naiwności ,złotą klamkę beznadziejności i taki sam jak zawsze dzwonek przetrwania.

Otwieram drzwi.Są wszyscy,których mój umysł zna doskonale.Czuję zapach marihuany unoszący się w powietrzu,przedzieram się przez gąszcz białej mgły ,siadam na zółty fotel,zabieram wielkie szklane bongo-odpalam.Każdy spogląda na mnie dziwnym wzrokiem,zaciągam się,czuję jak mój umysł przestaje czuć cokolwiek co miałoby jakiekolwiek teraz znaczenie.Wchodzi,wysoki,jakiś inny,z uśmiechem na twarzy.

-A Ty co tu robisz?

-Nie widać ..

-Miałaś tu nigdy nie przychodzić.

-Ale kiedy ja potrzebuję,to jedyny ratunek dla mojego istnienia.

Uśmiecha się i podaje mi jointa.Wyciągając z kieszeni biały proszek,uśmiecham się bo zna doskonale moje wewnętrzne potrzeby,a kiedy wkłada mi do ręki garść tabletek -JESTEM URATOWANA.

-Werka a tak ogólnie to wszystko dobrze?Wiem bez pytań ale nie wyglądasz na szczęśliwą.

-A czy kiedykolwiek byłam szczęśliwa?Po 5 latach wszystko wygląda tak samo,ja jestem tak samo rozjebana jak kiedyś,tak samo smutna i tak samo pojebana.Nic się kurwa nie zmieniło.Odpalam jointa.

Nie ma NIC rozumiesz?Nie ma marzeń,celów,nic prócz tego gówna wenątrz mnie,które każdego poranka rozpierdala mnie na części pierwsze i demonicznie terorryzuje mi głowę.Ja już tego nie chcę.Nie chcę kolejnych prób przetrwania,nie chcę niczego co tylko potwierdzi moją tezę...

-Że wszystko i tak pierdolnie?

-Dokladnie.Połykam garść tabletek.

Dobrze było was zobaczyć.Uśmiecham się i wychodzę.Wiadam do auta i płacze tak głośno,waląc pięściami o kierownicę-Czego ty kurwa właściwie chcesz,naiwna idiotko.Powtarzam.

Chcę ucieć,umrzeć albo się rozjebać.Chce być ślepa,niema i nie czuć nic.

Chcę utonąć w morzu wódki i wannie magicznej substancji,chcę wściągać tak wielkie białe kreski po których za każdym razem będę rzygać na podłogę a później znów wciągać kolejną,kolejną,kolejną aż rozjebie mi głowę,aż przestanę oddychać!

Jestem NIKIM.

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...