piątek, 15 lutego 2019

Ja się chyba do tego wszystkiego nie nadaję...
Nie pojmuję istoty związku,miłości i oddania,nie pojmuje istoty życia czy też bądź istnienia.
Chyba nawet tego nie chce..
Wole trwać w amoku,na haju, na odlocie, wole kosmos, adrenalinę , wolę bycie w niebycie niż TO wszystko co teraz mnie otacza- wkurzająca monotonia.
Wstaję rano, myję zęby, piję kawę,odpalam papierosa , oglądam beznadziejne filmy i tak w koło od pół roku .
Nie mam marzeń,
Nie mam nawet celów,
Nie mam uczuć
została tylko PUSTKA strach i żal nic więcej.
Już chyba nawet nie ma we mnie miłości , tęsknoty,pragnienia.
To zabawne ale jest tak jak zawsze chciałam by było a pomimo to mam ochotę spakować torbę i odejść. Pierdolnąć emocjami o ścianę i krzyczeć że jest mi już wszystko jedno.
Nie interesuje mnie to co czują inni.
Nie interesuje mnie nawet o czym marzą ci inni.
Nie obchodzi mnie nic po za własną,grubą dupą.
Wypijam litry herbaty - ale to nic nie daje bo nie jest ona wódką
Wypalam miliony papierosów ale to nic nie daje bo nie są one magiczną substancją
Wypalam setki blantów ale to nic nie daje bo nie odlatuje do kosmosu za którym dziś bezgranicznie tęsknię.
Tęsknie za szumem fal,zimnym piaskiem i nikotyną unoszącą się w powietrzu kiedy byłam tam..
Nie mam już do czego wracać ale trwanie w tej monotoni dnia wczorajszego doprowadza mój umysł do skrajnego szaleństwa.
Nie mam ochoty wychodzić na dwór, nie mam ochoty jeść,pić , malować się,ubierać.
Ta skrajna błahość doprowadza mnie do wścieklizny organizmu i sprawia że przestaję wierzyć w idealną przyszłość , zmyślonych emocji.
Nie wiem czy ucieczka to odpowiednie wyjście z owej sytuacji?
Skoro znów nie potrafię żyć
Skoro znów nie chcę żyć .
Chcę umrzeć w rynsztoku z rozdarta dusza literacką,której we mnie nie ma.
Nie potrafię już żyć...

czwartek, 7 lutego 2019

Już chyba tak dłużej nie potrafię.
Ogarnia mnie żal,rozpacz i dziwne poczucie pustki gdzieś pomiędzy jelitami a żołądkiem.
Wielokrotnie odczuwałam ból,wielokrotnie tak się czułam ale nigdy to nie powodowało iż miałam wrażenie,że umieram...
A przecież umierałam już tyle razy,że nie powinno to teraz robić na mym organizmie jakiegokolwiek wrażenie....A jednak jestem milionami rozbitych kawałków szyby z dnia wczorajszego,jestem duszą w ogniu,jestem poczuciem wstrętu i obrzydzenia jestem słabym wytworem świata,który właśnie w tej chwili chciałby rzucić swym umysłem o biały sufit ,schizofrenicznego pokoju   i krzyczeć,jak KURWA bardzo nienawidzę swojego życia.
To dość banalne ale poraz kolejny wydaje mi się iż ONA jest ostatecznym wyjściem z tej sytuacji.wyjściem z pokoju bez klamek ,tylko wtedy przestanę zawodzić innych i przestanę odczuwać zawiedzenie , nie bede czuła już nic prócz błogości dnia wczorajszego... SPOKÓJ,CISZA,PŁACZ tak głośno płaczę lecz on już nie słyszy mej duszy...
Zostałam sama
i umrę sam na sam z przerażeniem.
To koniec mojego człowieczeństwa
Jestem echem
Jestem cieniem
Jestem NIKIM .

piątek, 1 lutego 2019

-Nie potrafię bez Ciebie istnieć.
-Ale ja potrafię bez ciebie.
-Nie potrafię bez Ciebie żyć.
-Ale ja żyję bez ciebie.
-Nie potrafię ...
-Ale ja potrafię. Przerywam .... Bez Ciebie rozumiesz?
Nie potrzebuję już,kreski,szklanki wódki i tabletki,nie potrzebuję już płaczu co wieczór do poduszki z nadzieją,że kiedyś usłyszysz,nie potrzebuję już Ciebie.Nie potrzebuję ćpania,picia.NIE POTRZEBUJĘ.
Zbliża się .Stoi naprzeciw.
-Spójrz na mnie i powiedz że mnie już naprawdę nie potrzebujesz. Spójrz w moje pierdolone oczy i przyznaj,że mnie już naprawdę nie potrzebujesz...
-NIE POTRZEBUJĘ CIE.Wybucham płaczem . Nie potrzebuję i już nigdy potrzebować nie będę....
Odchodzę a kiedy wrócę ciebie już nie będzie,na zawsze .


Wiesz jakie to uczucie gdy zawodzi człowiek?
Wiesz jakie to uczucie kiedy dowiadujesz się,że ktoś kto był dla ciebie kimś  ,znika..
-Hej Weronika
-Kto mówi?
-Wojtek zniknął.
Następuje cisza,ktoś odkłada słuchawkę ...
Padam na podłogę,płaczę lecz nie znam powodu swojej rozpaczy,coś we mnie pęka na miliony bezsensownych kawałków. Jak to ?
Przecież zawsze był , zawsze gdzieś tam istniał , zawsze był ...DO KURWY PRZECIEŻ ISTNIAŁ.
Przecież się liczył,przecież miał jakieś znaczenie,przecież był częścią mojej przeszłości przecież.
KURWA JAK TO !
Wybieram jej numer,bo tylko ona zna miliony moich uczuć,zna jak bardzo -
-Hallo .
-Hej Wera co się stało? Dlaczego płaczesz?
-On zniknął.
-Jak to ? skąd wiesz? to tak na poważnie?
-Nie wiem, ale czuję jakbym eksplodowała, jakby milion kawałków lustra wbiło mi się w serce. Nie kocham,nie istnieje,znów piję.
-Wera nie możesz tak robić,nie uciekaj,nie martw sieee....
Nie może skoczyć zdania,zaczynam krzyczeć,płacząc
-Nie rozumiesz? Przecież wiesz kim był,jak wiele bólu,jak wiele uczuć ! Chociaż ty proszę cię ratuj mnie.
-Spakuj się i wróć a potem zastanowimy się co dalej.
Odkładam słuchawkę.
Nalewam kolejną szklankę wódki z pięcioma kostkami lodu - nie smakuje jak kiedyś, sprawia mi ból,pali gardło i wywołuje chęć wymiotowania. Połykam,zaciskam pięści i płaczę, bezmyślnie, bezsensownie,płaczę, ryczę jak dziecko . Nie chcę już tu być !
Daj mi magicznej substancji,daj garść tabletek które zabiją mnie i mój smutek,daj mi kurwa spokój !
Wstaję,wywalam wszystkie ciuchy z szafek,pakuję je do gigantycznej szarej walizki,klękam na kolana,biję się w twarz.
CO JA DO KURWY ROBIĘ .
Przecież ...
Chcę odejść,uciec,rozjebać się,zrobić cokolwiek by przetrwać to wewnętrzne cierpienie.
Odejść nie myśleć,
nie czuć.
nie żyć.

Nie potrafię zrozumieć dlaczego wciąż pozwalam by ktoś,kto paradoksalnie wydaje się mnie kochać,niszczył mnie,zabierając mi wszystko,całą godność i szacunek do samej siebie i swojego świata.
Kurwa!
Jakiego świata?
Przecież nic tu nie ma,nic prócz kłamstw i bólu,nic prócz rozpaczy i krzyku.Wewnętrznego krzyku nienawiści,narkomanki z dnia wczorajszego . NIENAWIDZĘ SIEBIE.NIENAWIDZE SWOJEGO ŚWIATA.NIENAWIDZĘ CIEBIE ! NIENAWIDZĘ do kurwy !
Tak wiele rozczarować,tak wiele błędów,tak wiele kłamstw - rzygam kłamstwami.
Próbuję to jakoś racjonalnie poskładać,próbuję nadać temu sens- lecz jaki sens ma ból i rozczarowanie, jaki sens mam ja kiedy przestaję istnieć.
Owijam się szarym kocem pachnący wczorajszą noca i nikotyną. Owijam się naiwnością i głupotą, owijam się szaleństwem.
Boję się.
Strach jest tak kurewsko przeszywający iż znów widzę CIEBIE . Piękną,o śniadej cerze otuloną w czarny płaszcz rosy . Uśmiechasz się szyderczo-tak samo jak uśmiechałaś się kiedy znów popełniałam wewnętrzne samobójstwo wciągając biała kreskę rozpaczy,tak samo śmiałaś się kiedy podcinałam sobie żyły z miłości. Jakiej kurwa miłości ? Przecież jesteś NIKIM nikt nie może cię kochać .Naiwna dziewczyno....


Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...