wtorek, 21 listopada 2023

Szukając siebie

 Czasem się zastanawiam jaki sens ma moje marne isnienie.

Czasem się zastanawiam w którym miejscu na osi czasu jestem i jak wiele przede mną prób i walki,którą stoczyć będę musiała...Tęsknie za spokojem,ukojeniem i poczuciem bezpieczeństwa.Tęsknie za dniami kiedy wszystko było banalną bajką napisaną przez nieznanego mi i Wam poete.Jestem skrajnie wykończona i bezgranicznie bezbrona na zło,które do siebie przyciągam...Miłość-no właśnie,dziś zdałam sobie sprawe,że to z jej powodu jestem w gównie z którego ciężko się wydostać i to ona zawsze sprowadzała mnie w odchłań rozpaczy.Od kiedy pamiętam pragnełam czuć,że ktoś kocha mnie równie mocno jak ja jego.Pragnęłam by ktoś zobaczył we mnie to co najczarniejsze i najbardziej mroczne.Za każdym razem pierdoliłam swoje życie bardziej i bardziej,myśląc,że poświęcając WSZYSTKO dostanę coś w zamian.Dostałam-wyrwano mi serce w najgorszy sposób jaki można sobie wyobrazić.Od dwóch lat próbuję odnaleźć malutka iskierkę nadzieii a mimo to wciąż zastanawiam się dlaczego WTEDY nie popełniłam wewnętrznego samobójstwa,dlaczego walczyłam o oddech skoro nie musiałam,po co pozwoliłam siebie uratować skoro nie widzę już dla siebie przyszłości.Żyje z dnia na dzień-wstaje,pale papierosa,piję kawę,chodzę po białych ścieżkach ukojenia i wciąż błądzę w mroku z którego wyjścia znaleźć nie potrafię.Doskonale udaję niezniszczalną,silną i twardą ale kiedy przychodzi ciemność i samotność rozpierdalam się na tryliony kawałków mając nadzieję,że kiedyś mnie usłyszysz...Nie wiem czego oczekuję od życia a może nawet to jest dla mnie zbyt trudne.Nauczyłam swój organizm trwać z dnia na dzień,godziny na godzinę,idealnie malować oczy i tuszować rozpacz każdej nocy kiedy zalewa mnie fala samotności a ból wypełnia moje organy po sam brzeg.To inny wymiar cierpienia,to inny wymiar umierania będąc żywym. Coś się we mnie zmienie a ja nie potrafię odnaleźć światła...

niedziela, 5 listopada 2023

Chaos

 Czasem są dni jak TEN - niezbyt dobry,niezbyt zrozumiały,niezbyt wytłumaczalny.

Dzień taki jak TEN kiedy mam ochotę krzyczeć w niebogłosy jak bardzo mi źle samej ze sobą.Jak cicho,jak pusto jak kurewsko nie do wytrzymania a mimo to milczę,okrywając się kołdrą po sam czubek głowy i cicho łkam jak małe niemowle by NIKT nie usłyszał mojej minuty cierpienia.

W sumie to sama już nie wiem gdzie jestem w jakiej emocjonalnej czasoprzestrzeni się zatrzymałam.Niby każdego dnia wstaję i podejmuję walkę jednak jakaś część mnie wciąż cichutko śmieje się szyderczo,powtarzając jak wiele cierpienia i złości mam w sobie.Nauczyłam się świetnie udawać-udaje uśmiech,udaje że jestem niepokonana,wredna i kurewsko silna a kiedy zaciskam pięści mam ochotę roztrzaskać głowę o ścianę i rzucić emocjami o biały otaczający mnie sufit głupoty...Tak bardzo zatraciłam się w monotoni życia codziennego iż wszystko inne przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.Znasz to?Budzisz się każdego dnia przed budzikiem,ubierasz bluze,nastawiasz wodę na kawę,odpalasz papierosa,wychodzisz z psem na spacer-bo tak już musi być.Wracasz,pijesz kawę,wchodzisz do wanny,zmywasz z siebie nienawiść i poczucie wewnętrznego gówna które w sobie masz,płaczesz i robisz to każdego pierdolonego poranka,po czym znów odpalasz papierosa,siadasz na balkonie wspomnień i zastanawiasz się gdzie popełniasz pierdolony błąd.Nie znajdujesz odpowiedzi bo prawdopodobnie jej nie ma jednak bezmyślnie analizujesz zadawane sobie pytanie po czym nakładasz na twarz makijaż,wraz z doskonale pasującą maską i jedziesz udawać,że jesteś niezniszczalną suką,która nie czuje nic prócz nienawiści,żalu i wewnętrznej rozpaczy.Tak dzieje się każdego dnia.Wiem,że nie powinnam w siebie wątpić bo przecież pokonałąm tak wiele złego a mimo to wciąż nie dostrzegam dobra.Dziękuje komuś odpowiedzialnemu za nasz los,że pozwala mi otaczać się ludźmi,którzy w minimalny sposób sprawiają,że walczę jednak nie wiem jak długo będę w stanie udawać,walczyć o coś co zupełnie nie ma znaczenia. To tak jakbym już dawno umarła a moja dusza wciąż TU trwała-odpycham od siebie wszystko co mogłoby jakolwiek zmienić moje monotonne życie.Uciekam przed wszystkim co mogłoby obudzić we mnie jakiekolwiek emocje bo nie chcę już BÓLU ani rozczarowania.Nie chcę już niczego co mogłoby dać mi jakąkolwiek nadzieję po czym znów SPIERDOLĘ wszystko tak bardzo,że już NIE będę wstanie się pozbierać.

Wysypuje,wciągam,nalewam szklankę wódki z 5 kostkami lodu.Mam ochotę na długi spacer po wspomnieniach,

Dziś jest TEN dzień,

Dzień,którego nienawidzę i w którym nienawidzę równie mocno siebie.

Dzień w którym dokładnie 2 lata temu ROZJEBAŁO mi się życie,którego wciąż nie jestem wstanie naprawić.Pękło mi serce,którego nie jestem wstanie poskładać.

Tak bardzo chciałabym przestać TO pamiętać.

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...