piątek, 31 grudnia 2021

Bliskość

 '' Niwme mogę zasnąć, brak snu stał się rutyna. Obecna w moim życiu jak BÓL i sztuczna MIŁOŚĆ '' - W. E. N. A ma dziś rację...

Brakuje mi bliskości drugiego człowieka...

Brakuje meskich ramion w których mogłabym schronić się przed nadciągającą samozagłada.

Brakuje męskiego głosu, który pocałowałby moje mokre od łez policzki i powtarzalby, że dam sobie radę bo przecież jestem niepokonana.

Brakuje meskich perfum gdzieś pomiędzy koszula a moja szyją.

Brakuje czegokolwiek co pomogłoby mi przestać TO czuć, okropna nienawiść do samej siebie, ogromny ból duszy, która krzyczy ODPIERDOLCIE się wszyscy, okropny żal, łkający jak małe dziecko, gdzieś w rogu mojej bordowej lazieki. Brakuje mi słów, gestów, brakuje poczucia bezpieczeństwa.

Samotność to straszna kurwa.

Przychodzi kiedy nastaje ciemność w mojej oazie spokoju, siada na brzegu łóżka, odpala papierosa i szyderczo smieje się z mojej naiwności a kiedy zaczynam beczeć jak bezbronne niemowlę ona wbija mi swoje czarne, brudne szpony, szsptajac do ucha - boli??

Boli tak bardzo iż rzygam z bólu na podłogę.

Boli tak bardzo, iż krwawie cała od wewnatrz.

Boli tak bardzo...

Lecz ból jest jedynym realnym czuciem czegokolwiek utwierdzającym mnie w przekonaniu iż jeszcze istnieje... On sprawia, że świat nabiera realnych barw gówna, śmierdzącego pod moją choinka, każdego ranka. On sprawia iż wiem, zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że dziś znów będę zabijać swoje organy, następnie drwić ze swojego życia, płacząc i pałac papierosy. A kiedy ból zacznie znikać, znów zacznę płakać i błagać STWORCE by zabrał mnie stąd. By zmiotł moje istnienie z pierdolonej powierzchni ziemi.

Brakuje mi Ciebie. 

Dziękuję

 Drogi Czytelniku.

Dziękuje,za każdą poświęconą chwilę na przeczytanie moich wpisów i poznanie wszelkich emocji jakie skrywa każde napisane tu słowo.

Dziękuję,że jesteś tam Ty czy Ty i poznajesz najciemniejszą stronę zakamarków mojej zatraconej podświadomości.Dziękuję czytelniku,że jesteś częścią świata,który tu stworzyłam ,jesteście częścią mojego istnienia a nawet każdego dnia ratujecie mą duszę przed ostatecznym popełnieniem wewnętrznego samobójstwa poraz ostatni.

Dziś Sylwester,Nowy rok i chciałabym powiedzieć Wam,że będę lepsza,inna,zmienię wszystko co mnie otacza.Jednak-jednak tego nie zrobię...Nie przestanę czuć bólu,rozpaczy i cierpienia.Nie przestanę tęsknić,kochać i mieć nadzieję,że jeszcze kiedykolwiek zaufam komukolwiek.Nie potrafię obiecać,że w tym roku nie będę naćapną,egoistyczną idiotką,pijącą kolejną szklankę wódki z 5 ostkami lodu,połykjącą 5 magicznych substancji po to by zagłuszyć demony w mojej głowie...Krzyczą,każdego dnia jeszcze głośniej niż poprzedniego,każdego dnia jeszcze bardziej drwią z mojego istnienia a ja nie mam siły bronić się i swojego umysłu,już chyba przestałam walczyć o samą siebie,już chyba pogodziłam się z kolejnym poczuciem porażki.Miało być inaczej,lepiej,po prostu banalniej-jest jak zwykle.Pusta oaza spokoju,pies spiący na moich udach,dym papierosa unoszący się i wnikający w szare ściany mojego schronienia.

Już nie mam siły przed nikim udawać.

Już nie mam siły być kimś kim nigdy nie byłam.

Już nie mam siły walczyć o kolejny dzień przetrwania.

Już nie mam po prostu siły.

I wcale nie chodzi o pierdoloną miłość czy poczucie szczęścia-czuję ,że TU nie pasuję.

Poczucie przynależności do świata,który każdego dnia odbiera mi ostatki przekoniania,że może jeszcze dam radę -utwierdza mnie w przekonaniu,że ja na to życie nie zasłużyłam.Nie zasługuję na nic co mnie spotkało-a jednak,za każdym razem kiedy moja psychika zatrzymuje się i myśli,że dany moment jest moim wybawieniem wszystko trafia PIERDOLONY szlag,ja kolejny raz upadam i kolejny raz rozpierdalam się na tryliony kawałków.

Krzyczę ciszą ktrórej już nikt nie słyszy.

Placzę łzami,których już nikt nie widzi.

Czuję sercem,które już dawno przestało być.

NIE ISTNIEJE.

Jestem wytworem Twojej,mojej i waszej wyobraźni-jestem NIKIM wśród ludzi ważnych,coś znaczących,szczęsliwych.

sobota, 25 grudnia 2021

 Mijają sekundy,mijają minuty...Mija godzina.Dzwoni telefon.Słyszę samochód wjeżdżający na moje podwórko.Ubieram buty,kurtkę,owijam się szalem....Biegnę do lodówki nalewam szklankę wódki,wypijam.Wychodzę.

Czuję,że zaraz eksploduję,czuję,że zaraz zwymiotuję zawartość serca i umysłu.Wsiadam do samochodu.

-Cześć.

-Hej.

-Boże Werka co jest z Tobą? Dlaczego tak się telepiesz.

-Masz coś dla mnie?

-Nie.

-Kurwa!Przecież widzisz.Przecież ja już nie wytrzymam.

Ruszamy.I czuję jego wzrok,który co chwilę kontroluje stan emocjonalny mojej osoby.Czuję,że chce powiedzieć milion słow jednak milczy,czuję,że zaraz nie wytrzyma..Przerywam ciszę.

-Nie mów lepiej nic.Wiem jak wyglądam i wiem co chcesz powiedzieć ale ja ,ja już nie chcę żyć.Nie chcę TU być,nie chcę oddychać,nie chcę czuć,nie chcę niczego co jest teraz TU.

Zatrzymuje samochód,wychodzi,otwiera moje drzwi.

-Wyjdz.

-Teraz tu??

-Tak.Natychmiast.

Wychodzę a On mocno mnie obejmuje.

-Co ty KURWA robisz?

Przytula mnie jeszcze mocniej a ja wiem,że tego potrzebuję .Wiem,że potrzebuję kogoś kto uciszy demony w mojej głowie.Płaczę.

-Nie możesz tak się zachowywać.Nie możesz ćpać,pić,upalać się bo tak jest łatwiej.Nie możesz się poddawać bo tak wypada.Kim się stałaś?Popatrz.Rozpierdalasz się i dobrze wiesz dlaczego i doskonale zdajesz sobie sprawę z tego co właśnie robisz ze swoim życiem....Werka nie możesz,naprawdę .Są ludzie,którzy Cię potrzebują.....Znów mnie obejmuje.

Ja zaczynam ryczeć jak dziecko.I wiem,że ma rację,wiem że KURWA ma rację i nie chcę żeby jej miał.Nie chcę,żeby teraz tu był,żeby mówił to wszystko.Nie chcę go słuchać.Chcę odlecieć,chcę odnaleźć KOSMOS który daje mi magiczna substancja,chcę narysować tak wielkie słońce z białej drogi iż porzygam się po jej wciągnięciu a później chcę popić to wszystko szklanką wódki i zwymiotować na różowy dywan w mojej oazie spokoju.Jednak..

Jednak wyciągam ręce z kieszeni i obejmuje Go tak mocno,iż czuję bicie Jego serca.

-Wiem jednak ja już nie mogę,nie potrafię udawać,że daję radę.Nie chcę już udawać,że wszystko będzie dobrze.NIE CHCĘ KURWA TAK ŻYĆ.Ryczę i wiem,że jest kimś kogo teraz potrzebuję.

-Chciałbym powiedzieć Tobie,że wszystko będzie dobrze ale...Zaczyna się śmiać.Ale KURWA nie będzie i jeśli ty nie zaczniesz walczyć ja będę walczył za Ciebie.

-Przestań po co?To nie ma sensu ja już nie chcę niczego prócz tego o co Cię prosiłam.

-Już nic ode mnie nie dostaniesz.Nigdy.Nie pozwolę Ci popełniać samobójstwa każdego dnia.Ty kiedyś też mi nie pozwoliłaś.Taki jest mój zasrany obowiązek.Uratować Cię przed samą sobą.

-Wiesz,że robiłam To bo ..

-Bo mnie kochałaś.Wiem,wiem,że już nie kochasz i wiem,że już nigdy nie pokochasz ale czy pozwolisz mi spróbować walczyć o twój uśmiech każdego dnia?

-Jaaaaa...Nie wiem co mam powiedzieć i wiem,że On doskonale wie,że NIC dla mnie nie znaczy.Jest moim dilerem słów niewypowiedzianych,jest dostawcą towau do przetrwania i trwania w zawieszonej sinusojdzie.

Wybacz ale nie mogę Ci na to pozwolić.Ja nawet tego nie chcę.Jedynę czego dziś chcę to śmierci.

-Jesteś nienormalna,słyszysz co ja do Ciebie mówię?!!

Wzruszam ramionami,sięgam ręką do jego kieszeni.Znajduję to co znaleźć chciałam,wyciągam,uśmiecham się pod nosem.Odwracam się a On zatrzymuje mnie przed otwarciem drzwi.

-Jesli to zrobisz nie będzie odwrotu.

Patrzę w Jego oczy,wzruszam ramionami.

-Mam to w dupie.....

Wsiadam do samochodu wyjmuje płytę,rysuje drogę do ocalenia,wciągam,przełykam,wyciągam dwie magiczne substancje,połykam,Odpalam papierosa i czuję,że jestem już poza rozbitym lustrem świata codziennego,czuję,że jestem tak naćpana emocjami umysłu,iż demony w głowie przestają krzyczeć.

-Odwiozę Cię do domu.

Uśmiecham się pod nosem.

-Wiesz,że ja UMRĘ ?Wiesz,że chcę tego każego dnia.Każdego jebanego dnia poroszę STWÓRCĘ by zabrał mnie z tego pierdolonego świata-a on jak naiwny egoistyczny skurwysyn pozwala mi tu trwać kiedy ja nie czuję już nic prócz obojętności,bólu i tak kurewskiego żalu,iż jest mi wszystko jedno co się stanie ze mną dziś,jutro za miesjiąc.Jest mi KURWA wszystko jedno czy umrę sam na sam z przerażeniem czy sam na sam ,nacpana ze złotym szczałem w rynsztoku,osiedlowych bloków.Jest mi wszystko jedno czy ktoś będzie płakał kiedy odejdę lub czy nikt nie będzie nawet o mnie pamiętał.Przetrwam jeszcze kilka tygodni a później podejmę kolejną próbę popełnienia wewnętrzenego samobójstwa....    Dlatego i Ty musisz zapomnieć o moim istnieniu,dlatego Cię proszę zapomnij o śmieciu,który dziś siedzi na fotelu pasażera i udaje,że żyje.

-Nigdy o Tobie nie zapomnę.

-Musisz bo dziś umrę.

Jestem emocjonalnym wrakiem.Jestem krzykiem,którego nikt już nie słyszy,ciszą,której nikt już nie widzi.Jestem demonami,które dziś prowadzą moją duszę pod bramy piekieł.

Nadchodzę.

Czy ja już umarłam???

Swięta

 Jest jakoś cicho,jakoś smutno,jakoś pusto..

Jest inaczej niż zawsze.Pusty pokój,kilka rapowych kwałków,tysiące niepotrzebnych myśli.Gdzieś pomiędzy szafą a sufitem odbija się tęsknota-jestem już zmęczona.

Zmęczona sobą,zmęczona swoimi niepotrzebnymi emocjami.

Szukam ramion,szukam słów,szukam zapachu,szukam Ciebie - i nie wiem już gdzie jesteś ani czy naprawdę istniejesz...

Zielona słuchawka.

-Potrzebuję Cię.

-Werka teraz nie mogę..

-Ja naprawdę potrzebujjjjjeeee....Rycze jak małe dzecko ,które nie może powiedzieć ani słowa...

-Kurwa ! co się stało?

Wciąż ryczę i nie jestem wstanie wytłumaczyć swojego emocjonalnego stanu duszy ale wiem jedno jeśli nie przypierdolę-nie przetrwam bitwy mojego rozumu z sercem.

-Jeśli cię tu nie będzie umrę ,nie chcę już tak żyć.Nie chcę TEGO czuć,nie chcę być wykreowanym wytworem swojej naiwnej podświadomości wiedząc,że rozpierdalam się na miliony kawałków,których nigdy nie pozbieram.Ja chcę śmierci-dziś pragnę jej o wiele bardziej,dziś pragnę jej naprawdę.

-Wytrzymasz max godzinę...Szybciej nie dam rady.

-Spróbuję.

Wiem,że to nie jest wyjście i wiem,że to nie jest rozwiązanie dla mnie i stanu mojej psychiki ale już nie mam nadzieji.Nie mam nawet wiary,że jeszcze cokolwiek może się zmienić.Szczerze? Chyba nawet nie chcę żadnej niepotrzenej zmiany bo przecież ja nie zasługuję na szczęście.

Zraniłam tak wiele ludzi,tak wiele ludzi odebrałam radośći więc cierpienie,ból,żal to inealna karma dla mojej popierdolonej duszy.

Odpalam papierosa.

Jest cicho,jest smutno.

Nienawidzę świąt.

Zaraz odnajdę ukojenie,zaraz będę uratowana,zaraz poczuję ulgę.

Wypijam szklankę wódki-dziś bez lodu.Wypijam szklankę soku pomarańczowego-zaciskam zęby.

Wyciągam magiczną substancję,połykam,padam na ziemię i czekam.Płaczę bo nie chcę się już tak czuć,nie chcę czuć tego pierdolonego gówna które mam w swoim sercu!

Znów popełniam wewnętrzne samobójstwo -tym razem ostatecznie.

środa, 22 grudnia 2021

 Znów próbuję Cię znaleźć gdzieś pomiędzy podświadomością a światem realnym dnia dzisiejszego..Znów łapię się nanty iż zamykam oczy by przypomnieć sobie uczucia,które wypełniały moją duszę każdego dnia-wymiotuję bezsilnością.Nie mam już siły udawać,że jest dobrze,nie mam siły udawać,że świetnie sobie radzę,kiedy moje wewnętrzne ja rozpierdala się na częsci pierwsze.Litery zlewają się w jedność,kolejna nieprzespana noc..Tęsknota to najgorsza,tania dziwka z rogu znanej mi i Tobie ulicy.Przestaje czuć strach,znaczynam czuć zmęczenie,zmęczenie kolejnego dnia,dnia wypełnionego Tobą.

Wysypuje,wciągam,miałam nie pić-trudno ,znów upijam się szklanką wódki z 5 kostkami lodu,kolejna i jeszcze jedna.Jestem na pograniczu całkowitego zatracenia samej siebie.Tak bardzo nienawidzę-nienawidzę swojego serca,które jest tak wielką pustką iż płacz ratuje mnie przed całkowitą samozagładą.

Naciskam zieloną słuchawkę.

-Tęsknie za nim

-To normalne.

-Za Tobą też tak kiedyś tęskniłam.

-Wiem o Tym i żałuje,że tego nie widziałem.Mam przyjechać?

-A uratujesz mnie ?

-Nie wiem,po prostu będę.

-To bądź tu i teraz,bądź i ratuj mnie bo za minutę popełnię kolejny błąd,który mnie zabije.

-Będę za 15 minut,Werka wytrzymaj...Jadę

Cisza.

Tak wielka i ogromna,iż Umieram w trybie natychmiastowym.

Przestaje oddychać.

Samochód parkuje przed moim domem.

Ratunek jest już za drzwiami..

Przeżyję ??


poniedziałek, 20 grudnia 2021

List do Miłości

 


Tak bardzo chciałabym żebyś tu była...Tak bardz chciałabym objąć Cię swoimi ramionami i poczuć Twój oddech na swoim karku.Tak bardzo chciałabym byś otuliła mnie swoimi czarnymi szponami i wbiła je tak głęboko w moje zmęczone ciało bym poczóła niewyobrażalny ból duszy,którego dziś nie czuję.


Tak bardzo za Tobą tęsknie...Tęsknie za słowami-które były kłamstwem.

Tęsknie za gestami-które były udawane

Tęsknie za głosem-który odbijał się od zakamarów podświadomości.

Tęsknie za uśmiechem-który był szyderczym oszustwem dnia poprzedniego.

Tęsknie za dłońmi,które delikatnie muskały moje ciało po czym męskim,silnym,zdedcydwanym gestem ,przyciągały mnie do siebie a ja ..Ja nie mogłam oddychać.

Brak mi marzeń,gdzieś z Tobą pomiędzy blantem a kolejną scieżką namalowaną na płycie ostrego.Brak mi kolejnego kieliszka wina wypijanego na upartego bo przecież nienawidzę wina.Brak mi rozmów do 7 rano o wszystkim i o niczym.Brak telefonów,brakwiadomości,brak poczucia,że nie jestem TU sama.Brak mi Ciebie tak po prostu bez zbędnych tłumaczeń.

Dlaczego to wszystko znika,dlaczego mój rozum zapomina a serce przestaje czuć cokolwiek co przypominałoby mi o Tobie.

Dlaczego podświadomie zakopuje wspomnienia w szufladach bezgranicznej naiwności.

Dlaczego z premedytacją zamykam oczy próbując przypomnieć sobie Twój uśmiech budzący mnie każdego poranka.

Dlaczego znów czuję smak twoich ust,całujących mnie po powrocie z pracy kiedy jeszcze spałam.

Dlaczego znów gdzieś tu pomiędzy dymem papierosa a moimi łzami czuję Twoją obecność.Czuję Twój oddech,smak,zapach twoich perfum.Czuję Cię całego,obejmującego mnie i całującego w policzek,szepczącego : Cieszę się,że znów piszesz...

Piszę bo czuję tak wielką stratę iż nie mogę oddychać.

Piszę bo tęsknie tak bardzo za wszystkim co było dla mnie sensem istnienia.

Piszę bo jeśli nie będę,eksploduję milionami emocji,których nikt nigdy wcześniej nie znał.

Piszę bo tylko tak mogę udawać,że jeszcze istniejesz...

Z poważaniem,żalem,bólem,rozpaczą i tęksnotą.

TWOJA Narkomanka ze złotym strzałem w sercu ,zdychająca w rynsztoku.

PS.Nigdy o Tobie nie zapomnę miłość.


niedziela, 19 grudnia 2021

 Znów otacza mnie wewnętrza cisza w mojej szarej oazie spokoju.Znów nie ma marzeń,celów,znów nie ma mnie.Dym z papierosa unosi się w powietrzu,zapach zielonej herbaty i pies leżący na moich udach.

Dzwoni telefon.

Spoglądam i wiem co to oznacza.Wiem,że nie chcę tej rozmowy,wiem,że nie dam rady,wiem,że to nie wróży nic dobrego...A jednak naciskam zieloną słuchawkę.

-Hallo..?

-Hej Werka,czy wszystko u Ciebie dobrze?

-Nie ale jesteś ostatnią osobą,której chciałabym powiedzieć cokolwiek o swoim życiu.

-Tęsknie za wami.

-To masz problem.

-Dlaczego taka jesteś?

Rozłączam się.Płaczę,nie mam ochoty na zbędne tłumaczenie DLACZEGO...Nie mam ochoty na bezsensowne wypluwanie argumentów PO CO.Nie mam ochoty na ponowne bycie nikim dla kogoś kto był kiedyś całym moim światem.

Spoglądam w stronę szafy i wiem,że ONA tam jest-zwinięta w woreczku czekająca na ''czarną godzinę'' mojej zmęczonej duszy.Właśnie wybiła.Wstaję,otwieram szafę i chodź wiem,że za sekundę znienawidzę siebie jeszcze bardziej,wyciągam,wciągam,połykam,popijam 3 łykami wódki z ukrytej butelki pod ubraniami.Przestałam znów czuć cokolwiek ,przestałam wierzyć ,że jeszcze cokolwiek może się zmienić.KOGO JA OSZUKUJĘ?Przecież taka jestem.

Jestem narkomanką z życia poprzedniego,nienawiścią z dnia dzisiejszego i żalem z dnia wczorajszego.

Pozbawiona uczuć,emocji,pozbawiona wiary w lepsze jutro,pozbawiona kolorów świata codziennego,pozbawiona...

Ah kurwa,kogo to właściwie obchodzi.Kochamy,nienawidzimy,lubimy,odchodzimy,zapominamy,robimy miliony złych kroków w imię czego?W imię rozczarowania i pogłębiania smutku.To chore! Chore,że tak łatwo można usunąć kogoś z grona znajomych,chore,iż tak poprostu jak za pstryknięciem palców można po prostu o kimś zapomnieć.NIE MAM JUŻ SERCA,rozum też traci kontrole.

I znów zastanawiam się jaką maskę ubrać dnia jutrzejszego,jakie emocje ubiorę kiedy otworzę oczy...

Czy aby napewno je jutro otworzę??

sobota, 18 grudnia 2021

 Jestem tak bardzo rozczarowana swoim życiem,iż dziś nienawidzę swojego wewnętrznego ja.

Nienawidzę swoich słów,gestów,uczuć...-JAKICH KURWA uczuć skoro nie czuję nic prócz wewnętrznej nienawiści do samej siebie.Nie chcę tak istnieć ,nie chcę być pomimo nie bycia,nie chcę czuć pomimo braku jakichkolwiek uczuć,nie chcę oddychać pomimo braku tchu.Kiedyś Takie dni jak ten były moim schronieniem,dziś są zagładą dnia wczorajszego.

Wczoraj znów probowałam poczuć cokolwiek -PUSTKA ,dziś żal i poczucie bezradności bo przecież jak to możlwe by dotyk,smak,aromat nie wywoływały żadnych emocji,żanych wrażeń jedno wielkie,kompletne NIC.

Przestałam się bronić.Ryczę bo tak bardzo nienawidzę TEGO stanu.Ciszy,smutnej muzyki i bycia sam na sam ze swoją rozjebana duszą.Nienawidzę nawet swojego oddechu,swoich myśli,swojego bicia serca.NIECH SIĘ TO JUŻ SKOŃCZY.

Ludzie upadają i podnoszą się każdego dnia a JA? Ja nie mam siły by uwierzyć w wolę przetrwania.BRAKUJE MI CIEBIE.

Brakuje wiary.

Brakuje słów.

Brakuje po prostu bez zbędnych tłumaczeń i chodź wiem,że tęsknota jest tylko jedną z wielu emocji z którymi dziś walczę.Padam na podłogę.

Wstaję,nalewam szklankę wódki,wyciągam z zapomnianej bluzy woreczek,któego znaleźć nie powinnam.Wysypuje,rysuje,biorę głęboki wdech,wciągam.Wykręca moją duszą,emocje odbijają się od ścian a umysł został zdetonowany.Jestem brakiem,brakiem wiary w cokolwiek.Moje zmysły otwierają oczy a ja uświadamiam sobie,że gdzieś na dnie,szafki,którą znam doskonale jest ONA magiczna substancja z życia ostatniego.Znajduję ją,znajduję ich 7,wyciągam połykam.Nie czuję nic,prócz poczucia odrzucenia wewnętrznego ja.

Tak bardzo chciałam normalności a znów stałam się gównem,którego nie jestem w stanie posprzątać.WRÓCIŁA-rozjebana,zaplakana,pełna żalu.

NARKOMANKA miliona złudzeń,które nie mają prawa stać się Rzeczywistością marzeń.


Porażka

 Tysiące emocji rozbitych o biały sufit mojego pokoju.

Wyciągam telefon, wyszukuje nawo zapomniany numer, naciskam z zieloną słuchawkę...

-hallo

-Werka??! Kurwa nie wierzę.

-Jestes dostępny?

-Dla ciebie nawet pod wodą..

-Będę za 15 minut.

-To co zawsze??

-Tak w potrójnej dawce.

-O kurwa! Rozumiem, wszystko będzie gotowe.

Rozłączam się. I chociaż ryczę jak małe dziecko sama nie znam powodu swojego płaczu. Przecież pozbawienie jakichkolwiek uczuć duszy i serca to nic strasznego, przecież szukanie samej siebie na siłę teraz nie ma znaczenia.... ROZJEBAŁ MI SIE UMYSŁ!

Wyciągam bluzę z szafy, kurtkę, wychodzę. Odpalam papierosa, kolejnego i następnego, wsiadam do auta.

I chodź wiem że ten wieczór skoczy się placzem, żalem i rozjebanym życiem potrzebuje tego jak nigdy wcześniej. Magiczna substancjo nadchodzenie!

Dość mam białego pokoju, łóżka i samotność, dość mam emocji, żalu, bólu, dość już wszystkiego. Dość mam samej siebie i być może zaraz eksploduje a tysiące mikrocząsteczek mojej duszy zostaną zwymiotowanie na znaną mi podłogę w znanej mi kamienicy.

Jadę.. 

Kiedy dojeżdżam do tak doskonale znanego mi miejsca, parkuję a drzwi otwiera mi doskonale znana twarz z szyderczym uśmiechem, ON wie że dziś rozjebało mi się życie poraz kolejny. 

-Rozumiem że jest źle. Zapytał.

-Jest tak źle jak nigdy wcześniej, jest tak źle że albo dzis umrę albo przetrwam a jeśli przetrwam to Ty bedziszz musiał dokończyć to co ja zaczęłam 6 lat temu.

-Zwariowałaś.

-Jestem gotowa stracić wszystko.

-Nie pozwole ci na to, wiesz o tym?

-Gówno mnie to obchodzi. Masz to po co przyjechalam?

Wyciągam z kieszeni moje ukojenie duszy. Dziś skoncze w rynsztoku ze złotym szczałem w sercu.

Przepraszam. 

sobota, 11 grudnia 2021

Paranoja

 Kolejny dzień ,kiedy zamiast po prostu być jedynę o czym marzę to o tym by odejść.

Nie chcę być TAKIM CZŁOWIEKIEM-pełnym bólu,rozczarowania,żalu i ciągle płaczącą idiotką,która po prostu NIE CHCE ŻYĆ.Straciłam gdzieś sens istnienia,straciłam wiarę,nadzieję,straciłam siebie.I chodź bywają momenty kiedy naiwnie łapię się na tym iż zaczynam marzyć i się uśmiechać,to pryska jak mydlana bańka...Nie rozumiem swojego istnienia,po prostu nie rozumiem.Nie potrafię już nawet wstać rano,zacisnąć pięści i trwać.

Kolejny dzień kiedy bardzo szczegółowo zaplanowuję kolejne wewnętrzne samobójstwo mam nadzieję iż tym razem OSTATECZNE.

Stwórco ludzkości,BŁAGAM przerwij mój byt.Odbierz wszystko co jeszcze mi zostało i przestań ze mnie drwić.Proszę zabierz mnie stąd....Odbierz oddech,bicie serca,odbierz życie bo ja już go nie potrzebuję.

Nalewam szklankę wódki a przecież wczoraj przysięgałam samej sobie,iż nie będę tego robić.-Kłamałam.

Wysypuję biały proszek,zaciskam pięści,ryczę ale wiem,że to zaguszy demony w mojej głowie.Wciągam,wymiotuję,odpalam papierosa,padam na łóżko,obejmuję poduszkę KRZYCZĘ ciszą,której nikt nie słyszy.Płaczę tak głośno wyję z bólu.

Nie ma już dla mnie szansy.Nie mam już złudzeń.

Szczerze ? jest mi to wszystko tak bardzo obojętne iż w tym momęcie nie obchodzi mnie nawet czy to czytasz.Nie obchodzi mnie czy ma to jakiekolwiek dla ciebie znaczenie.

Jestem NIKIM ,BEZNADZIEJNĄ pomyłką stwórcy który jak tania kurwa nie potrafi mnie stąd zabrać.

Nie chcę niczego co mogłoby dać mi jakąkolwiek namiastkę normalności.

Nie okłamujmy się NIGDY nie byłam normalna-połykam magiczną substancję,dziś jestem gównem,śmieciem,totalnym wrakiem człowieka,którym zawsze byłam.

Boże! Jak ja nienawidzę swojego umysłu,swojej duszy,swoich emocji.

PROSZĘ przerwij to ! już dłużej nie wytrzymam.

UMIERAM.

czwartek, 9 grudnia 2021

Emocje

 Znów rzucam garścią emocji o biały sufit swojej oazy spokoju, znów krzyczę cisza której dzis nie usłyszy już nikt... Płaczę.

Czuje tak wiele złych emocji tak wiele bólu, tak wiele rozczarowania...nie mam już siły udawać że mam jeszcze jakakolwiek nadzieję, że mam jeszcze choć odrobinę siły by walczyć o istnienie dnia wczorajszego... Każde słowo rani jeszcze bardziej niż wczoraj, każda przeczytana wiadomości wbija mi nóż jeszcze głębiej w podziurawione serce... Nie chcę TEGO czuć, nie chce mieć TEGO w głowie.

Proszę ratuj mnie...

Proszę bądź tu, obejmij i powiedz że dam sobie radę, że przetrwam to całe piekło, że nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać... Brakuje mi poczucia, że...

Boże jaka ja jestem naiwna, boze jak moglam chodź przez minute uwierzyć że zasluguje na cokolwiek dobrego. Wyrządziłam tak wiele krzywdy, zeujnowalam swoje życie i nie ma już najmniejszej szansy bym znów mogła zacząć istnieć.

Blagam odbierz mi oddech, błagam przerwij krzyk którego już nikt nie słyszy.

Błagam zabierz mnie stąd!

Już dłużej nie wytrzymam, już dużej nie dam rady istnieć.

Umieram 

Wspomnienie

 Otulona siwym dymem palącego się papierosa beztrosko uśmiecham się... Juz dawno TEGOnie czułam, już dawno nie czułam, że jeszcze będę się uśmiechać tak beztrosko jak dzis.

To zabawne, ludzie którzy znali się od kikku lat, spoglądali w swoją stronę, śledzili swoje życie na portalach internetowych dzis... Dziś rozumieją i widzą o wiele więcej wspólnego niż kiedykolwiek indziej.

Czy to odpowiedni czas? Nie wiem, bo chodź nie zapomniałam i wciąż czuje wewnętrzny ból dzis poraz pierwszy od 2 miesiecy pomyślałam o tym że chce żyć, czuć i rozumieć wszelkie emocje wypekniajace moje wycieńczone ciało.

To zabawne jak kilka wiadomości może zmienić rozjebana umysł samobójczyni w złota klatkę przetrwania. Nie wiem co wydarzy się jutro ani co przyniesie kolejny miesiąc więc dzis jedno ZARYZYKUJE bo jeśli ryzyko przyniesie upragniony spokój duszy wszytsko inne nie ma znaczenia.

Mgła smutku otaczajaca moja oaze spokoju, opada niewinnie na różowy dywan i chodź zimne powietrze muska moje ręce kiedy odpalam papierosa czuje wewnetrzny spokój, ciszę której nie czułam już od dawna.

Jeśli gdzieś tam ktoś miał taki plan 

bym upadła a ręka która mnie podniesie zawsze była obok mnie - niech się dzieje co chce, bo jeśli dzis znów się uśmiecham wierzę że jeszcze zasluguje na szczęście.


środa, 8 grudnia 2021

Przypadek

 - Część Weronika...

Ogladam się za siebie, moje oczy są zmieszane, nie potrafią uwierzyć w to co widzą... Próbuje wydusić słowo ale..

-Cześ........ Nie jestem wstanie powiedzieć nic więcej, spuszczam wzrok w podłogę, zaciskam pieści.

-Wróciłaś? Co ty tu robisz!? Co u ciebie?

Masa pytań na które nie potrafię odpowiedzieć albo tak naprawdę nawet nie chce. Masa emocji mieszkających się ze smakiem tytoniu i wódki.

-Wróciłam bo rozjebało mi się życie, to chciałeś usłyszeć?! Co u mnie!? To co zawsze, umieram tak jsk umierałam kazdego roku kiedy...

-DAsz zaprosić się na kawe??

-Sądzisz że to dobry pomysł?! Naprawdę?

Mam ochotę krzyczeć ale wiem ze i tak to nic nie da. Mam ochotę powiedzieć mu że gdyby nie miłość do niego 10 lat temu teraz nie bylabyn tym kim jestem.

-Myślę że potrzebujesz tego tak samo jak ja Weronika, cieszę się że cie spotkałem.

Podnoszę wzrok i widzę te same oczy co kiedyś, ten sam uśmiech co kiedyś jednak czuje pustkę wielka pustkę po człowieku który jeszcze wczoraj był miłością mojego życia.

-W po co to wszystko? Przecież wiesz że ja już...

-Wiem ale widzę że potrzebujesz rozmowy tak samo jak ja.

-Rozmowa i nic więcej?

-Kilka emocji i nic więcej.

-Ok myślę że na tyle mogę się zgodzić...

Uśmiecham się bo jest jedyną osobą z którą chciałabym porozmawiać, jedyna której jestem wstanie powiedzieć o wszystkim co czuję i co przeżyłam jak bardzo pragnęłam wczoraj śmierci. Słucha a ja wiem że zawsze był kims dobrym w moim życiu jednak w tym momencie nie ocenia, nie komentuje, ociera mi łzę a ja ryczę jeszcze głośniej bo przecież zawsze TEGO chcialam, chciałam by był a on wciąż uciekał a kiedy teraz zatrzymał się i jest tu obok ja kocham całym sercem kogoś kto sra na moje serce kazdego dnia....

-Zdradził, okłamał, potraktował jak śmiecia. Wiem że u mnie to normalne ale W ja pragnę umrzeć, chcę odejść z tego pierdolonego świata. Mam dość kłamstw, zdrad i tajemnic z dnia wczorajszego wiem że nie zasługuje na szczęście a trwanie w tym sycie osłabia mój umysł na tyle iż...

Podchodzi i mocno mnie obejmuje.

-Kiedyś też upadłaś i nie wierzyłaś że się podniesiesz a jednak tu jesteś... Bylas chociaż przez miesiąc szczęśliwa?

-byłam.... Płaczę dalej

-To bądź z siebie dumna a on kiedyś zrozumie co stracił tak jak ja zrozumiałem.

Odsuwam się, patrzę otępiała, zdezorientowana...

-Co ty pierdolisz?

-Walczyłaś o mnie przez 3 lata, przez kolejne 3 bylas a ja tego nie widziałem. A kiedy się zakochałaś i widziałem uśmiech w twoich oczach i sercu nie mogłem zrozumieć dlaczego pozwoliłem ci odejść...

-W ty nigdy mnie nie chciałeś...

-Chciałem ale byłem tak samo nacpany jak ty..

Wzruszam ramionami. Jest mi wszystko jedno co teraz mówi cieszę się że jest, potrzebuje przyjaciela, potrzebuje kogoś kto zrozumie moja szklankę wódki, garść magicznej substancji i płacz, krzyk duszy które rozjebana na milion kawałków krwawi jak dzika świnia...

-Proszę nie płacz już.

Mocno mnie obejmuje, całuję w czoło. Nie bronię się, nie walczę, po prostu stoje.

Obejmuje go swoimi rękoma i wiem że to nic nie znaczy. Ale płaczę jeszcze głośniej jeszcze mocniej.

-Ja tak bardzo go kocham.

-Wiem i musisz z tym żyć.... 

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...