sobota, 25 grudnia 2021

 Mijają sekundy,mijają minuty...Mija godzina.Dzwoni telefon.Słyszę samochód wjeżdżający na moje podwórko.Ubieram buty,kurtkę,owijam się szalem....Biegnę do lodówki nalewam szklankę wódki,wypijam.Wychodzę.

Czuję,że zaraz eksploduję,czuję,że zaraz zwymiotuję zawartość serca i umysłu.Wsiadam do samochodu.

-Cześć.

-Hej.

-Boże Werka co jest z Tobą? Dlaczego tak się telepiesz.

-Masz coś dla mnie?

-Nie.

-Kurwa!Przecież widzisz.Przecież ja już nie wytrzymam.

Ruszamy.I czuję jego wzrok,który co chwilę kontroluje stan emocjonalny mojej osoby.Czuję,że chce powiedzieć milion słow jednak milczy,czuję,że zaraz nie wytrzyma..Przerywam ciszę.

-Nie mów lepiej nic.Wiem jak wyglądam i wiem co chcesz powiedzieć ale ja ,ja już nie chcę żyć.Nie chcę TU być,nie chcę oddychać,nie chcę czuć,nie chcę niczego co jest teraz TU.

Zatrzymuje samochód,wychodzi,otwiera moje drzwi.

-Wyjdz.

-Teraz tu??

-Tak.Natychmiast.

Wychodzę a On mocno mnie obejmuje.

-Co ty KURWA robisz?

Przytula mnie jeszcze mocniej a ja wiem,że tego potrzebuję .Wiem,że potrzebuję kogoś kto uciszy demony w mojej głowie.Płaczę.

-Nie możesz tak się zachowywać.Nie możesz ćpać,pić,upalać się bo tak jest łatwiej.Nie możesz się poddawać bo tak wypada.Kim się stałaś?Popatrz.Rozpierdalasz się i dobrze wiesz dlaczego i doskonale zdajesz sobie sprawę z tego co właśnie robisz ze swoim życiem....Werka nie możesz,naprawdę .Są ludzie,którzy Cię potrzebują.....Znów mnie obejmuje.

Ja zaczynam ryczeć jak dziecko.I wiem,że ma rację,wiem że KURWA ma rację i nie chcę żeby jej miał.Nie chcę,żeby teraz tu był,żeby mówił to wszystko.Nie chcę go słuchać.Chcę odlecieć,chcę odnaleźć KOSMOS który daje mi magiczna substancja,chcę narysować tak wielkie słońce z białej drogi iż porzygam się po jej wciągnięciu a później chcę popić to wszystko szklanką wódki i zwymiotować na różowy dywan w mojej oazie spokoju.Jednak..

Jednak wyciągam ręce z kieszeni i obejmuje Go tak mocno,iż czuję bicie Jego serca.

-Wiem jednak ja już nie mogę,nie potrafię udawać,że daję radę.Nie chcę już udawać,że wszystko będzie dobrze.NIE CHCĘ KURWA TAK ŻYĆ.Ryczę i wiem,że jest kimś kogo teraz potrzebuję.

-Chciałbym powiedzieć Tobie,że wszystko będzie dobrze ale...Zaczyna się śmiać.Ale KURWA nie będzie i jeśli ty nie zaczniesz walczyć ja będę walczył za Ciebie.

-Przestań po co?To nie ma sensu ja już nie chcę niczego prócz tego o co Cię prosiłam.

-Już nic ode mnie nie dostaniesz.Nigdy.Nie pozwolę Ci popełniać samobójstwa każdego dnia.Ty kiedyś też mi nie pozwoliłaś.Taki jest mój zasrany obowiązek.Uratować Cię przed samą sobą.

-Wiesz,że robiłam To bo ..

-Bo mnie kochałaś.Wiem,wiem,że już nie kochasz i wiem,że już nigdy nie pokochasz ale czy pozwolisz mi spróbować walczyć o twój uśmiech każdego dnia?

-Jaaaaa...Nie wiem co mam powiedzieć i wiem,że On doskonale wie,że NIC dla mnie nie znaczy.Jest moim dilerem słów niewypowiedzianych,jest dostawcą towau do przetrwania i trwania w zawieszonej sinusojdzie.

Wybacz ale nie mogę Ci na to pozwolić.Ja nawet tego nie chcę.Jedynę czego dziś chcę to śmierci.

-Jesteś nienormalna,słyszysz co ja do Ciebie mówię?!!

Wzruszam ramionami,sięgam ręką do jego kieszeni.Znajduję to co znaleźć chciałam,wyciągam,uśmiecham się pod nosem.Odwracam się a On zatrzymuje mnie przed otwarciem drzwi.

-Jesli to zrobisz nie będzie odwrotu.

Patrzę w Jego oczy,wzruszam ramionami.

-Mam to w dupie.....

Wsiadam do samochodu wyjmuje płytę,rysuje drogę do ocalenia,wciągam,przełykam,wyciągam dwie magiczne substancje,połykam,Odpalam papierosa i czuję,że jestem już poza rozbitym lustrem świata codziennego,czuję,że jestem tak naćpana emocjami umysłu,iż demony w głowie przestają krzyczeć.

-Odwiozę Cię do domu.

Uśmiecham się pod nosem.

-Wiesz,że ja UMRĘ ?Wiesz,że chcę tego każego dnia.Każdego jebanego dnia poroszę STWÓRCĘ by zabrał mnie z tego pierdolonego świata-a on jak naiwny egoistyczny skurwysyn pozwala mi tu trwać kiedy ja nie czuję już nic prócz obojętności,bólu i tak kurewskiego żalu,iż jest mi wszystko jedno co się stanie ze mną dziś,jutro za miesjiąc.Jest mi KURWA wszystko jedno czy umrę sam na sam z przerażeniem czy sam na sam ,nacpana ze złotym szczałem w rynsztoku,osiedlowych bloków.Jest mi wszystko jedno czy ktoś będzie płakał kiedy odejdę lub czy nikt nie będzie nawet o mnie pamiętał.Przetrwam jeszcze kilka tygodni a później podejmę kolejną próbę popełnienia wewnętrzenego samobójstwa....    Dlatego i Ty musisz zapomnieć o moim istnieniu,dlatego Cię proszę zapomnij o śmieciu,który dziś siedzi na fotelu pasażera i udaje,że żyje.

-Nigdy o Tobie nie zapomnę.

-Musisz bo dziś umrę.

Jestem emocjonalnym wrakiem.Jestem krzykiem,którego nikt już nie słyszy,ciszą,której nikt już nie widzi.Jestem demonami,które dziś prowadzą moją duszę pod bramy piekieł.

Nadchodzę.

Czy ja już umarłam???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...