piątek, 6 lutego 2015

Wiesz,kiedy tak leżę w ciepłym łóżku w swojej oazie spokoju a za oknem panuje nieznośna biała i kurewsko fałszywa zimna,zadaję sobie pytanie.Co dalej mam zrobić...
Nie potrafię być tym samym człowiekiem.
Pakuję plecak,wypakowuję,płaczę,śmieję się,rzucam się na kolana i proszę Boga by uratował moją duszę. Z drugiej strony powtarzam sobie,że przecież inni mają gorzej. Za co zostaję tak ukarana? Może zbyt wiele ludzi skrzywdziłam a może nie należy mi się szczęście. Nie wiem czy jestem zmęczona czy po prostu dorosłość mnie przeraża ale mam 22 lata i wciąż nie wiem kim jestem.
Kiedy miałam 15 lat powtarzałam wszystkim dookoła,że dam radę,że zostanę kimś ważnym. Dziś?Jestem szarym człowiekiem,z małej wioski pracującym po 12 godzin za 7 zł na godzinę. I gdzie jest sens? Nie stać mnie na własne mieszkanie,nie stać mnie na dobry samochód,lepsze życie i beztroskie życie. A przecież miało być tak dobrze?
Otóż przestałam oszukiwać samą siebie. Przestałam też czuć żal do rodziców,iż nie wyjechali i nie postarali się bym miała lepszą przyszłość. Kiedyś chciałam grać na skrzypcach,obwiniałam mamę za to,że nie dała mi takiej możliwości,teraz sobie myślę,iż nie miała po prostu na to pieniędzy. To przykre ale żyjemy w kraju gdzie człowiek za nic ma człowieka. Widzisz jestem zwykłą ekspedientką ze znanej sieciówki w której moim zadaniem jest uśmiechanie się do klientów,doradzanie i dbanie o czystość na salonie. To dość przyjemna praca jednak wciąż słyszę dociekliwe komentarze,niemiłe stwierdzenia ''to należy do pani obowiązku''. Należy.
Już nie obwiniam za nic mamy ani taty bo przecież się starali. Dawali mi tyle ile byli wstanie. A przecież miałam naprawdę wiele. Chcieli bym była lepsza ale to ja się poddałam.Tyle tylko,iż ja szanując czyjąś pracę chciałabym by ktoś szanował i moją.
Widzisz dopadło mnie najgorsze kurewstwo z dnia wczorajszego.
Straciłam wszystko. Tylko gdzie jest sens? W kolejnych łzach?
Nie mam już siły płakać.Przegrałam z życiem teraz pozostaje i trwać.

wtorek, 3 lutego 2015

-Halo.
-Możesz mi pomóc?
-O kurwa! Co z tobą młoda. Dawno nie dzwoniłaś? I dlaczego płaczesz?
-Rozpierdol mnie! Mój umysł,ciało,rozjeb dziś wszystko! Mnie całą.
-Ile?
-Ile masz?
-Ile chcesz?
-25 .
-Umrzesz.
-I taki jest mój cel chce umrzeć.
-Będę za godzinę.
-Nie możesz za chwilę?
-15 minut?
-Ok. Bez zbędnych pytań?
-Słyszę co się dzieje,więc nawet nie chcę wiedzieć dlaczego. Obyś nie żałowała.
-Dobry z ciebie ''kolega''.
-To tylko interesy i twoje życie zrobisz co będziesz chciała.
-Czekam.

Drogi władco ludzkich żyć,
Jak wiele jeszcze przede mną cierpienia?Jak wiele?
Jak wiele bólu,rozpaczy i strachu.Jak wiele? 
Jak wiele ma zmęczona i wycieńczona dusza ma jeszcze przetrwać? Odbierasz mi wszystko.
Znów jestem nikim. Przez ułamek sekundy będąc spełnionym człowiekiem pozostał kurewski ból gdzieś w miejscu gdzie jest serce i kilka kolejnych planów,planów na wewnętrzne samobójstwo.
Wróciło wszystko od braku siły,płaczu aż do drżących dłoni i pękniętego serca. 
Udało ci się!
Udało ci się kopnąć mnie tak w dupę iż nie jestem wstanie się pozbierać.
Udało ci się zadać mi największy ból,ból którego moje ciało nie jest wstanie wytrzymać.
Umieram.
I NIE MA JUŻ NIC co wytłumaczyłoby mój sens istnienia.
I zadbaj o Niego. O jego dobre serce,uśmiech i życie.
I daj mu miłość kobiety,innej kobiety,lepszej kobiety.
Samotność wygrała,życie przegrało a reszta? Reszta przestała istnieć. ..
To koniec zbawicielu.
Teraz to ja podejmuję decyzję.
Odchodzę.
Na zawsze.
Na wieczność.
W ciemność.

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...