środa, 30 sierpnia 2023

Rozpacz

 Nie wiem co się ze mną dzieje...

Nie potrafię TEGO przetrwać-to tak jakby zabrał ostatnią część mojej duszy odpowiedzialną za chęć do życia i wiarę,że i ja będę szczęśliwa.To tak jaby odchodząc pomalował cały świat na czarno...Nie mam ochoty oddychać,wstawać,mówić,myśleć,żyć...Wszytsko jest ale jaby nie było niczego,wszystko wokół mnie żyje a ja tkwie w emocjonalnym zawieszeniu tak jabym już nie istniała.Miało być inaczej,tym razem miało być dobrze-wyszło jak zawsze a zabolało na tyle mocno,iż sama nie rozumiem dlaczego.Sądziłam,że to przejsciowy stan-minął dzień,dwa,trzy...I nic się nie zmienia,wciąż czuję ogromną pustkę i echo odbijające się w mojej głowie.Tęsknie za wytworem mojej wyobraźni,która stworzyła JEGO wizerunek jako wybawiciela duszy,który po prostu zniknął jak mydlana bańka.Jest cisza,płacz,płacz i niemy krzyk,nie mam już sił.Wstaję i każdego ranka zaczynam płakać,próbuje trwać i co godzinę płaczę bo BÓL wewnątrz mnie jest tak nieznośny,iż tylko płacz nełtrwalizuje jego wzrost.Maluje się i płaczę,dlaczego?! KURWA nie mam pojęcia co zrobił z moim JA które przez ostatnie dwa lata budowałam,powtarzając sobie,że juz NIKT mnie nie złamie.Wieczory są najgorsze,przypomina mi się każde słowo,zapach,smak i wtedy rycze jak małe dziecko próbując zrozumieć DLACZEGO to ja musze przez to przechodzić.Staram się żyć jak wszyscy ale nie potrafię.Nie potrafię wierzyć,mieć marzenia i żyć tak po prostu.Nienawidzę swojego istnienia,nienawidzę siebie i TEGO co mam w sobie.Nienawidzę poczucia,że wcale nie powinnam była się urodzić ani że cokolwiek nie zrobię z góry spisane jest na porażkę.Nienawidzę cierpienia jakie mój umysł i serce ma w sobie ani bólu który czuję każdego dnia,w każdej sekundzie swojego trwania.Naprawdę wierzyłam-naiwna idiotka.Jestem tak głupim człowiekiem,że sama nie rozumiem jak mogłam sobie to zrobić.Myślałam,że i ja mogę znaczyć cokolwiek dla kogoś kto w sekunde stał się kimś wyjątkowym w moim trwaniu-myliłam się tak bardzo się myliłam.

Wtargnął do mojego życia niespodziewanie,niespodziewanie też zrujnował cały mur jaki budowałam ostatnie dwa lata,sprawił,że czułam się jak nigdy wcześniej a może tak jak powinnam już dawno.Po czym wywiesił białą flagę i zniknął jak poranna mgła opadająca na gnijącą trawę....A ja zostałam tutaj nie mając siły oddychać,żyć .Nie da się TEGO naprawić.Jebło i nic nie jest wstanie mnie pozbierać.Czy to wystarczy bym mogła przestać już trwać i istnieć w świecie w którym już dawno nie ma dla mnie miejsca ?! NIE CHCĘ TU BYĆ ! Więc błagam STWÓCO cokolwiek masz dla mnie w planach,pozwól mi zasnąć i już się nie obudzić.Nie mam już siły by walczyć i wstawać kolejny raz kiedy postanowisz skopać mi dupę.Jestem już zmęczona i już NIC nie jest ważne.Obraz się rozmywa a świat ma kolor czarny.Moja dusza nie ma już NIC prócz płaczu,bólu,rozczarowania i pragnienia by TO się skończyło.

Proszę.

niedziela, 20 sierpnia 2023

Walka

 Próbuję dziś nie myśleć,nie czuć,uciekać przed każdą emocją,która targa moim wnętrzem..Próbuje robić cokolwiek by TO przetrwać lecz kiedy przychodzi wieczór,oaza spokoju zaciska swe szpony a powietrze mnie dusi -nie potrafię.Obiecałam sobie wczoraj,że już nie będę płakać ale jak do KURWY inaczej mam TO przetrwać.To nie tylko nienawiść do samej siebie,błaganie STWÓRCY by zabrał mnie z tej pierdolonej Ziemi czy popełniane wewnętrznego samobójstwa poraz tysięczny...Tak bardzo nie pojmuje swojego istnienia-celu w jakim postanowiono dać mi życie...Czuje się tak bardzo pominięta,niekochana,beznadziejne gówno w świecie w którym każdy ma swoje miejsce-tylko nie ja.Nie wiem już czego chcę-po prostu czuć TO gówno w mojej głowie,sercu i gdzieś między żebrem a kręgłosłupem,chciałabym dziś zasnąć,przestać oddychać i oddetchnąć z ulgą,że zrobiłam WSZYSTKO co mogłam by uwierzyć,że i ja zasługuje na szczęście i miłość.BOŻE ! Jaka to pierdolona paranoja - dlaczego nie potrafię przestać czuć tak ogromnej,bezgranicznej PUSTKI tak beznadziejnego poczucia,że przecież od 30 lat nikt nigdy mnie nie kochał a ja liczyłam na CUD który NIE ma prawa bytu.NIENAWIDZĘ swojego życia,nienawidzę tego,że MUSZĘ oddychać,budzić się rano i UDAWAĆ,że jestem jak każdy otaczający mnie człowiek a wewnątrz,wewnątrz ROZPIERDALAJĄ mnie tysiące emocji,których nie jestem wstanie opanować.Jak mogę wciąż wierzyć,że może to tylko chwila a jutro obudzę się i znów usłyszę JEGO głos...Jak mogę wypatrywać jego samochodu przez okno w kuchni mając kurewską Nadzieję,że mnie URATUJE.Ja naprawdę nie chcę tak żyć!Nie chcę TU być,jak intruz,wybryk natury,który nigdy NIC nie znaczył.Zawsze pragnęłam by ktoś usłyszał mój niemy krzyk-dziś chcę BY WSZYSCY SIĘ ODE MNIE ODPIERDOLILI i pozwolili mi zdychać w samotności.Już wystarczy,już naprawdę rozumiem,że cokolwiek niezrobię i tak będę NIKIM dla wszystkich,którzy będą dla mnie COŚ znaczyć....

Chciałam dziś powiedzieć mamie,że już dłużej nie wytrzymam,że nie daje już rady ale jak zwykle prócz obojętności i ciszy nie zauważyła NIC więcej...Błagam niech To się już skońćzy,tak bardzo proszę PRZERWIJ moją mękę.Nie,nie będzie dobrze ani NIC się nie ułoży bo za każdym razem jest dokładnie tak samo a teraz tak bardzo mnie to zabolało,zdeptało i nasrało na mnie,że nie chcę już zaczynać od NOWA i od nowa wmawiać sobie,że jestem SILNĄ kobietą.Jestem NIC nieznaczącym BÓLEM i ciągłym płaczem,poczuciem,że nie powinnam była pojawić się na tym świecie...Zawsze sama,schowana w cieniu tak by NIKT nie zauważył mojej czarnej duszy rozpaczy...

Wiem,znów się TAKA stałam.Znów zrujnowałam samą siebie i nie mam już ochoty zbierać tego wszystkiego.Udaje,że TO nie miało miejsca,że może jakoś zniknie tak samo szybko jak się pojawiło -jednak to wbija mi czarne,brudne szpony jeszcze mocniej i głębiej tak,że tracę oddech po czym puszcza i znów robi to samo.Jak mam dalej żyć skoro NIE CHCĘ ,jak mam dalej wstawać rano z łożka i udawać,że wszystko jest tak jak powinno -skoro nie jest! 

Błagam zabierz mnie z tej pierdolonej powierzchni Ziemi.

Błagam.

sobota, 19 sierpnia 2023

Rozmowa

 Wiem,że nie powinnam Tego robić.

Wiem,że znów będę żałować konsekwencji z podjętej decyzji.Wiem,że rozsypie się na milion kawałków,których nie pozbieram za NIC w świecie.Wiem,że nie mam prawa prosić Go o cokolwiek jednak...Wyciągam telefon,naciskam zieloną słuchawkę.

-Słucham....Słyszę znany mi głos i zaczynam ryczeć jak mała naiwna idotka.

Słucham....Werka....Co się do cholery stało ?

-Nie wytrzymam.Przepraszam ale nie miałam do kogo zadzwonić.Nie dam rady TEGO wytrzymać,to mnie pali,zjada od środka potrzebuję...

-Ubieraj się będę za 15 minut i nie przepraszaj,dobrze,że zadzwoniłaś.

Kiedy naciskam czerwoną słuchawkę wiem,że nie będzie odwrotu.Cała się trzęsę,płaczę tak kurewsko głośno iż nawet demony w zakamarkach mojej oazy spokoju skrywają się w ciemności.Czuję tak beznadziejne poczucie bezradności i ból gdzieś gdzie jeszcze wczoraj było serce.Zakładam bluzę,kaptur,ocieram rozmazane oczy tak by ani mama ani tata nie zauważyli,że znów rozjebałam się emocjonalnie.Nalewam szklankę wódki,wypijam chociaż mam ochotę zwymiotować,wyciągam papierosa,odpalam,wychodzę....Nie mija kilka minut kiedy słyszę nadjeżdżający samochód.Uśmiech,który znam doskonale i TEN wzrok który wie,że jestem wrakiem samej siebie.Otwieram drzwi,wsiadam ,ściskam JEGO ramie i znów zaczynam ryczeć....

-Błagam,zrób coś bym przestała TO czuć.Proszę spraw bym to przetrwała,błagam ....cała się trzęsę,płaczę,popadam w bezgraniczną chisterię.

-KURWA ! Co się stało? Wiesz,że gdybym mógł zabrał bym całe to gówno od Ciebie ale to tak nie działa.Musisz się wygadać...

Otwieram schowek.Jest niezawodny,wyciągam,krusze,zawijam,odpalam...Jest lepiej ale wciąż boli.

-Poraz kolejny uwierzyłam,że Miłość nie jest kurwą a ja zasługuje na nią tak samo jak każdy inny człowiek.I po chuj? By po 2 latach zbierania swojego JA znów się rozjebać i czuć się jak najgorsze gówno świata.ZA co? Co do KURWY takiego zrobiłam,iż za każdym jebanym razem obrywam jeszcze bardziej i jeszcze bardziej bezgranicznie NIENAWIDZĘ siebie.Tak bardzo siebie nienawidzę...

-Jesteś głupia?! To nie Twoja wina,że ktoś nie widzi Twojej duszy tak jak powinien...Wiem,że Boli ale uwierz mi,że BÓL to teraz jedyne racjonalne uczucie,które potwierdza wagę tej znajomości.Chciałaś,żeby wyszło,uwierzyłaś i gratuluje bo wkońcu pojawił się ktoś kto złamał wredną SUKĘ ...Wybuchamy śmiechem.

Miał rację.Ma rację za każdym razem kiedy zbiera moją psychikę i kiedy ja rozpierdalam się na miloiony części nie rozumiejąc swojego istnienia.Ma rację kiedy uświadamia mi,że nie wszystko w moim życiu to PORAŻKA chociaż 99 % nią jest .

Jedziemy w znane nam miejsce,wciągam,pale,płaczę,palę,piję,wciągam,ryczę,drę japę,jak bardzo nienawidzę swojego życia,palę,piję i wiem,że dziś przetrwam a jutro znów popełnie wewnętrzene samobójstwo mając nadzieję,że TYM razem się uda.

Bezsensowność

 Znów pozwoliłam sercu stracić kontrolę-znów pozwoliłam zagłuszyć głosy umysłu,które były racjonalnym głosem rozsądku by NIE pakować się w to GÓWNO kolejny raz...Naiwna.Wielokronie kłamana prosto w oczy uwierzyła w magię chwili,puste słowa,obietnice,których NIKT nie jest wstanie spełnić.To jak tania miłość opisywana w tanich romansach z kiosku na rogu,to jak sen,który nie ma prawa się spełnić.Nienawidzę SIEBIE za swoją bezmyślną nadzieję,wiarę i pragnienie poczucia,że Samotność to tylko przejściowy stan,który zniknie kiedy książe postanowi pozbierać rozjebaną zbroje i pokona smoka,który jest wewnątrz mnie...Złamał wszelkie zasady,dłonie na moich policzkach,oddech gdzieś pomiędzy szyją a karkiem,pocałunki inne niż zawsze,dłoń która tak mocno wplontana w moją sprawiała,że czułam się wyjątkowo...Dłonie na moich biodrach,delikatny dotyk twarzy,włosów i TO uczucie,które sprawiało,że jesteś wytworem mojej wyobraźni o facecie,który idealnie wpasowuje się we wszystko czego moje JA potrzebuje.Tak KUREWSKO nic nieznaczące złudzenie...Wzrok,który przeszywał moją duszę na wylot i słowa,które rujnowały każdy kawałek muru,który budowałam ostatnie 2 lata-zrujnowany ! BOŻE !Dlaczego jestem tak naiwnym człowiekiem,dlaczego pozwoliłeś MU wejść w mój umysł,zasiać ziarenko nadzieii po czym skopałeś mi dupę jeszcze bardziej niż ostatnim razem...Czy to ja jestem probloemem nie do rozwiązania?Czy to moja naiwność i pragnienie MIŁOŚCI tak piękenej i wyjątkowej jak w romantycznych filmach sprawia,że nie zasługuje na nic co na sekudnę pozwala mi uwierzyć,że mogę dla kogoś znaczyć więcej niż kiedykolwiek znaczyłam dla samej siebie.Nie rozumiem ! Przecież w Twoich oczach widziałam TO czego nigdy wcześniej.Twoje słowa nie brzmiały jak ironia a Ty byłeś tak samo bezbronny jak ja...Naiwność nas zgubiła...Tak po prostu.

Jak teraz wytłumaczyć TO wszystko emocją,które dziś rozpierdalają mi wnętrze.Głosą,które drwią w mojej głowie z głupoty,bezgranicznej naiwności jaką znów obdarowałam swoje istnienie.Jak zrozumieć po CHUJ to wszystko było skoro tak po prostu znika.Jak nie czuć NIENAWIŚCI do siebie,świata i wszystkiego co dziś mnie otacza.Jak uwierzyć,że nie byłam tylko ''kolejna'' a Ty uciekasz bo boisz się porażki tak jak ja boję się zaufać.Jak wytłumaczyć sercu,że nie ma prawa czuć,tęsknić i mieć nadzieję,że cokolwiek się zmieni.

KURWA     przecież zawsze tak było.Zawsze wierzyłam w MIŁOŚĆ która deptała mi serce,srała w umysł i zabijała mnie za każdym razem kiedy czułam,że i ja zasługuje na szczęście.

Przetrwam.

Zapomnę.

Umrę.

I znów popełnie ten sam błąd wierząc,że TYM razem przyszła kolej na mnie.

PARANOJA !

niedziela, 13 sierpnia 2023

Żegnam

 Nie rozumiem dlaczego pojawił się w moim życiu-by zniknąć za rogiem?

Jest jak poranna rosa,otulająca trawę-mokra ale piękna ...Próbowałam TO zrozumieć,wytłumaczyć sercu jak to się stało,że znów czuje ten ogromny ból,którego nawet dziś nie powstrzymuje...Sama sobie TO zrobiłam.Chciałam wierzyć,że wyjątkowość w Twoich oczach to coś więcej niż wyobrażenie o MIŁOŚCI w którą wciąż naiwnie wierzę pomimo ran jakie po sobie zostawia.Próbowałam,próbowałam wyjaśnić sobie jak łatwo przyszło mi Tobie zaufać jak bardzo chciałam wierzyć,że i Ty czujesz to samo.PIERDOLONA paranoja ! Za każdym razem jest tak samo-boli,rozpierdala mnie na tryliony kawałków,depta,uświadamiająć że NIE mam szansy na jakąkolwiek nadzieję-Ja Tylko nie chciałam być sama,słuchać głosów w głowie i czuć tej BEZRADOŚCI,że nie mogę zrobić NIC by Cię tu zatrzymać.

Snuję się z łożka na podłogę z podłogi na łożko jak cień-jak nic nieznaczące słowa odbijające się echem od ścian mojej oazy spokoju...Tak bardzo nie chcę TU być,tak bardzo pragnę przestać żyć-po prostu.Zbyt wiele nienawiści,zbyt wiele bólu,PŁACZ który dziś jest jedyną znaną mi melodią i BEZRADNOŚĆ,że nawet przestać żyć nie jestem wstanie....Padam na kolana,STÓWRCO-kimkolwiek jesteś zabierz mnie stąd! Spraw bym przestała oddychać,czuć,myśleć i być w tym gównie,którego dziś nie rozumiem.

Chciałam by ktoś pokochał mnie tak jak NIKT inny-naiwna.Jak można pragnąć czegoś,czego nie miało się przez całe życie.Nie chcę już istnieć ! Mam dość ! Tak bardzo dość TEGO uczucia,któego nie potrafię opisać iż dziś planuje wewnętrzne samobójstwo na każdy możliwy sposób-byle tylko się udało.Jak bardzo zjebałam swoje życie,iż KARMA tłamsi mnie za każdym razem kiedy zaczynam wierzyć,że i JA mogę żyć normalnie.Nie mogę !-PIERDOLONA idotko,to niemożliwe -całe życie nie dość dobra,nie dość doskonała,pomyłka życiowa dwojga ludzi,którzy postanowili dać mi życie.Błagałam o śmierć już tyle razy iż pewnie dziś już NIKT mnie nie słucha więc doprowadzenie się do skrajnego szaleństwa to jedyna racjonalna droga ucieczki zanim skocze w przepaść,której dziś cholernie potrzebuje.Chciałabym dziś zadzwonić do Ciebie,błagając byś pomógł mi przerwać TEN BÓL wewnątrz mnie który tym razem jest nie do wytrzymania,nie radzę sobie  już nie da się TEGO zatrzymać...

Obiecał,że mnie nie zrani ! OBIECAŁ KURWA ! A zrobił to tak mocno i tak kurewsko bezmyślnie.

Nie jestem wstanie żyć dalej,nie chcę już otwierać oczu i powtarzać sobie,że dam radę,że kiedyś będzie łatwiej a rany przestaną mi o sobie przypominać.Nie chcę kolejny raz ''zacznać od nowa'' zaciskając pięści i zagryzając wargi,zakładać maskę by nikt nie zauważył jak rozpierdala mi się życie.Nie chcę tego życia ! Nigdy go nie chciałam...BŁAGAM POZWÓL mi umrzeć.

Płacz nie przynosi ulgi.

Papierosy nie uciszają rozpaczy 

A wódka nie łagodzi BÓLU.

POZWÓL MI PRZESTAĆ ODDYCHAĆ....BŁAGAM.

wtorek, 8 sierpnia 2023

Ironia

 Tak bardzo pragnęłam przestać czuć tę PIERDOLONĄ samotność,iż znów naiwnie dałam wiare bezmyślnemu sercu,które po porostu przestało kontrolować mój umysł.

Tak wiele razy okłamywana,bezmyślnie tłamszona a mimo to uwierzyłam,że TYM razem coś ma szansę się zmienić.Przez jebany ułamek sekundy widziałam w TYM coś prawdziwego,coś wyjątkowego co nie miało prawa MI się przytrafić.

Dokładnie! Jak NIC nieznaczące gówno może uwierzyć,że ktokolwiek ma prawo isnieć w jego życiu skoro sama nie chce tego życia,skoro popełniała wewnętrzne samobójstwo tylkokrotnie,iż już nawet to przestało jej wychodzić.Zniszczyłam wiele żyć a swoje na tyle,że już naprawdę NIE CHCĘ oszukiwać samej siebie.Nie chcę czuć TEGO  co teraz - bezkresnej beznadziei,poczucia porażki,nienawiść do samej siebie i ból wewnątrz mnie,którego nie jestem wstanie zagłuszyć.Płacze,krzyczę jestem gównem i muszę przyjąć to do nędznej świadmości.Nie mam prawa kochać,być kochaną ani pozwolić komukolwiek by pozwolił mi zrujnować swoje życie.DO KURWY ! Nie wiem co sprawiło,że pozwoliłam sobie na chwilę nie uwagi i nie zauważyłam,że zburzył w sekundę zbroję,którą zakładałam na siebie przez ostatnie 2 lata.Co takiego sprawiło,że naiwnie uwierzyłam,że chociaż ON mnie nie zawiedzie i nie rozczaruje...Może się nie myliłam,może to JA jestem zapalnikiem całego tego syfu który dziś mam w swojej głowie.Może to JA jestem największą pomyłką STWÓRCY który znów sprawdza moją wytrzymałość-nie chcę już prób ! Nie chcę wiary,złudnych marzeń,pragień ! Mam ochotę zadzownić do znanego mi i wam dilera dusz i poprosić o białą ścieszkę która uratuje mój umysł przed ogniem,który dziś spali moje Ja.Rozbijam się o ściany swojej oazy spokoju,chcę do Ciebie zadzwonić ale nie potrafię-nie mogę pozwolić sobie na zrujnowanie TWOJEGO życia. Jestem nic nieznaczącym człowiekiem,który niepotrzebnie pojawił się w Twoim życiu.Ja wszystko PIERDOLE na swojej drodze.Zniszczyłam swoje życie,marzenia,zdrowie i psychikę nie mam już prawa do jakiegokolwiek pozornego szczęścia a tym bardziej nie mam prawa niszczyć Twojego.

Przepraszam .

Za wszystkie puste słowa,ciszę której też nienawidzę,wiarę i złudną nadzieję,że TYM pierdolonym razem będzie jakoś inaczej.

Nie będzie! Więc albo zginę albo znów zatracę się w nostalgi dnia codziennego udając,że nie czuję NICZEGO co dziś rozpierdala mi wnętrze.Upije się do nieprzytomności,zwymiotuje zawartość serca,połknę magiczną substancję,wciągnę tyle ile dam radę,spalę miliony papierosów,przepłaczę kolejną noc i dzień a później znów pomaluje mocno oczy,uczeszę włosy,pójdę do pracy i będę udawać,że jestem niezniszczalnym wrakiem człowieka.

Już nigdy nie uwierzę.

Już NIGDY ! ROZUMIESZ ?!!

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...