niedziela, 25 października 2015

Czasem zastanawiamy się czym jest nasze życie  i jak wiele musimy znieść  bólu  by w końcu  odnaleźć  wewnętrzne  ukojenie.
Każdy  z nas gdzieś  w głębi  siebie tęskni, pragnie i potrzebuje prawdziwej niepowtarzalnej  miłości.
Każdy  z nas ma wewnątrz siebie niewinna istotę  która  łka każdej nocy z tęsknoty   bądź  tak silnego bólu serca,iż tylko płacz jest jedynym lekarstwem by je ukoić.
Czym więc jesteśmy?  Pierdolonymi klaunami  którzy każdego dnia przybierają inne maski.
Kim dziś jesteś Ty ? Bo przecież  możesz  być kim tylko zechcesz.
To przecież  takie proste. Każdy wytwór twojej wyobraźni może  być wyobrażeniem maski na kolejny dzień.  To takie proste..
Ale czy zastanawiałeś  się kim tak naprawdę  chciałbyś być?  I czy owe oszukiwanie innych i samego siebie to odpowiednia maska dla ciebie ?
Wiesz kiedyś też  to robiłam.  Nie dla innych lecz dla samej siebie. Chciałam być lubiana. Chciałam  wczuć się nie wykluczona ze społeczeństwa.  A dziś?  Dziś wiem że  to iż mówię  co myślę  a nieraz wręcz krzyczę tak głośno sprawia,że jestem kimś kim nikt inny nie będzie.
To co robię czyni mnie wyjątkowym człowiekiem kimś kto nie musi udawać aby zinponowac innym.
Jesteśmy cholernym człowieczeństwem zwistnycn ludzi którzy poją się ludzkim nieszczęściem i to ono sprawia iż ich wewnętrzna samoocena staje się o wiele wiele większa...
Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ pierdolony internet jest pralnią ludzkich emocji. Gdyby tak dokładnie przyjrzeć się każdemu wirtualnemu osobnikowi ich dusze pełne są cierpienia i nie określonego smutku...
Ukrywamy sizbie przed samym sobą po to by zadowolić społeczeństwo i to sprawia iż ludzie wyjątkowi staja się pospolici .. paranoja.
Lecz czego się nie robi dla bycia nie szczerze lubianym...
Tylko pomyśl czy chcesz mieć przyjaciół przed którymi MUSISZ udawać czy takich przy których możesz być sob,możesz być wyjątkowym człowiekiem bo przecież każdy z nas jest wyjątkowy. ..

czwartek, 22 października 2015

Wciąż powtarzam sobie,że z czasem wszystko się ułoży.Wciąż powtarzam sobie,że wszystko będzie dobrze bo przecież nic złego nie zrobiłam.
Wciąż uciekam i jestem już tak cholernie zmęczona tą ucieczką.
To takie zabawne ale kiedy weszłam do swojej oazy spokoju po półrocznej przerwie poczułam,że jestem bezpieczna. Rzuciłam wszystkie bagaże na podłogę i utonęłam w gigantycznym łóżku na środku mojego pokoju. Od wczoraj wciąż w nim tkwię,otulona grubą kołdrą. Lubię tu być i czuć,że nic innego nie ma znaczenia. Lecz tęsknie i ta tęsknota nie pozwala mi spać,myśleć,żyć. Niby tu jest moje miejsce ale chyba lubię strach gdzieś indziej lecz przy Nim.
Cokolwiek się zdarzy kocham i nic innego nie ma znaczenia.
Kocham bo chcę być kochana.
Kocham bo wiem,że kocham bezinteresownie.
Kocham bo wiem,że kiedyś wszystko się ułoży i będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.
Kocham bo wiem,że i on mnie kocha na tyle mocno iż kilka godzin bez siebie to udręka.
Czekałam na niego całe życie,czekałam i nie poddam się. I chociaż nie mam siły walczyć z przeciwnościami,wciąż się podnoszę.Wciąż zaciskam pięści i powtarzam sobie,że wszystko będzie dobrze....

poniedziałek, 12 października 2015

Chcę odejść w nieznane.
Chcę odejść na zawsze.
Chcę uciec.
Chce rozjebać swój umysł.
Chcę rozjebać wszystko co dotychczas było dookoła mnie. Nie mam już siły.
Nie mam już pierdolonej siły by przetrwać.
Straciłam wiarę.
Straciłam istnienie.
Straciłam życie.
Przestało mi zależeć.
Przestało do kurwy !
Przestało do cholery !
Co jeszcze? Co jeszcze muszę wytrzymać.
Cholera !
Całe to gówno przestało mi imponowac.
Chce do oazy spokoju,chcę do łóżka ciszy,chcę zapomnieć...

niedziela, 11 października 2015

Być może się pomyliłam.. Ale w którym momencie? Być może nie powinno mnie tu być? Być może tysiace emocji nie powinno dziś mnie prowadzić. Być może świat nie jest odpowiednią krainą dla mnie,być może nie jestem kimś kim wszyscy chcieliby abym była. Być może nie powinnam robić niczego dla kogoś,być może byłoby mi wygodniej. Ale czy wygoda jest lepsza od szczęścia. Czym więc jest szczęście,ktorego kropli zaznać nie potrafię. Kiedy się odnajde? Stwórco świata kiedy dotrę do mety swojego istnienia? Czy kiedykolwiek zalagodzisz ból w miejscu gdzie kiedyś znajdowało się serce? Czy kiedykolwiek znów poczuję coś co pozwoli mi powiedzieć samej sobie że jestem wartosciowym czlowiekiem. Chce wrócić. Chcę wrócić jako czlowiek nie jako NIKT. Czy odnajde spokój istnienia? Czy odnajde samą siebie. Jestem tak daleko a jednoczesnie tak blisko samotności. Na tyle kurwa blisko iż czuje jej oddech na swoim karku. Czy bede kimś ważnym czy tylko marna ćpunka z rynsztoku? Poezja już przestała być lekarstwem. Boje sie słów,boje sie nawet wlasnych mysli. Chce wrócić do swojej oazy spokoju utonąć w gigantycznym łóżku,zasnąć i przestać uciekać. Chyba nie chcę czuć się już samotna,chyba nie chcę już obwiniać samej siebie za ból nad którym nie mam wladzy.
Straciłam siły.
Przestałam walczyć
Przepraszam.

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...