poniedziałek, 22 grudnia 2014

Moja przestrzeń jest jednym imieniem.Moje życie jest jednym imieniem mój strach jest twoim imieniem wiszącym nad przepaścią.Jestem adoptowanym dzieckiem szatana upijającym się cudzym bólem.Strach jest moją matką chrzestną a nienawiść ojcem.Jesteśmy toksyczną rodziną naćpaną magiczną substancją.Wszyscy jesteśmy ćpunami-dziećmi dilera na rogu znanej nam ulicy.Nasze słowa są jak zaklęcie,możesz w nie uwierzyć,możesz być kim chcesz jeśli twoja dusza tego zapragnie.Pragnienia są marzeniami a marzenie złudzeniami.Jesteśmy sami,samotni cholernie zdesperowani.Doskwiera nam samotność ,doskwiera nam schizofrenia i depresja.Śmierć jest naszym życiem a życie jest śmiercią.Jesteśmy niechcianymi dziećmi swoich rodziców,dziećmi zła,przemocy i wiecznej złości.Jesteśmy źli,opętani,skurwysyny z słuchawkami na uszach.Wycisza nas muzyka.muzyka. Dźwięk kilku prawdziwych słów odzwierciedlających nasze życie,nasz sposób bycia. Jesteśmy ludźmi a może złudzeniem.Żyjemy bo ktoś nie pozwala nam odejść.Odejście jest ucieczką a przecież My uwielbiamy uciekać,ranami,sprawiamy ból to pozwala nam przetrwać.Nasz posiłek to ból nasz sens to bezsens.Jesteśmy kimś kogo nazwać nie potrafisz.Wypełnieni tysiącami uczuć których Ty nazwać nie potrafisz-obdarowani nieznaną mocą,którą możemy zniszczyć siebie.Wypełnieni nadzieją na lepsze czasy,wypełnieni pustką i samotnością.Naszą przyjaciółką jest Nałóg,naszą miłością jest rynsztok naszym słabym punktem jest magiczna substancja pozwalająca przetrwać.To już koniec wiesz o nas więcej nie wiedząc nic.Jesteśmy dla ciebie Nikim dla siebie będąc wszystkim. Jesteśmy.Jesteśmy kimś kogo trzeba zaakceptować a jak nie masz tyle odwagi odejdź oboje będziemy szczęśliwi każdy z nas oszczędzić sobie cierpienia.Cierpienie jest naszym żywotem.Jesteśmy ....Więźniami słów niewypowiedzianych.

piątek, 19 grudnia 2014

Siedzę na ławce wspomnień. Jest piątkowy,deszczowy poranek. Tęsknie za nią.
Gdzie jesteś,przyjaciółko.
Wiesz właśnie przypomniał mi się twój uśmiech i natłok słów. Właśnie przypomniała mi się wódka,którą piłyśmy w mroźne wieczory, jointy palone w wakacyjne poranki i płacz w wiosenne popołudnia.
Pamiętasz jak smakowały papierosy w dni zwierzeń? Albo jak ciężkie życie mają mrówki.
Tęsknie za słowami,uśmiechem i tym pierdolonym pozytywnym nastawieniem,każdego dnia.
Siedzę tu sama, patrzę w niebo i wiem,że nikt nigdy nie znał mnie tak dobrze jak ty.!
Widzisz tylko Ty wiedziałaś kiedy rozpierdala mi się umysł nie musiałam nic mówić.
Tylko ty wiedziałaś jak poprawić mi humor.
Tylko ty wiedziałaś kim jestem naprawdę i jak bardzo tęsknie.
Gdzie podziało się 10 lat wspólnej walki? Gdzie jesteś? Co robisz? Jak się trzymasz.?
Brakuje mi twoich opowieści o frajerach,szmatach i idiotkach,które próbowały wejść w twoje życie. Brakuje mi papierosów tu na ławce wspomnień.
Brakuje mi uśmiechu,tego prawdziwego.
Brakuje mi marzeń i planów.
Brakuje mi przyjaciółki,którą miałam a przez własną głupotę straciłam.
Przepraszam,że zawiodłam.
Przepraszam,że odeszłam.
Może powinnam teraz żyć dalej bo przecież to ja przestałam odbierać telefony i przestałam pytać co u ciebie.
Jednak brakuje mi wariatki,która rozśmieszała mnie do łez. Nie pozwoliła płakać i powtarzała,że dam sobie radę !
''Rób tak żeby tobie było dobrze'''. Pamiętasz?
Teraz pewnie powiedziałabyś '' Mówiłam,że tak będzie'' a ja mogłabym powiedzieć ''To co zapalimy''.
Pogubiłam się niezmiernie. Już nie wiem kim jestem ani co tak naprawdę powinnam zrobić,by być,żyć i marzyć.
Wiesz,każdego wieczoru trzymam w dłoni telefon z wybranym numerem do ciebie. Jednak za każdym razem boję się zadzwonić.
Nie wiem co mam ci powiedzieć.
Nie wiem czy Przepraszam jest odpowiednie.
Nie wiem czy zrozumiesz jak bardzo ci Dziękuje.
To przecież ty uratowałaś mnie przed wewnętrzną zagładą.
To z Tobą koncerty i spacery po Szczecinie były najlepsze i to z Tobą chciało mi się marzyć.
Dziś beczę każdego wieczoru bo nie wiem jak sobie radzisz.
Dziś siedzę i zastanawiam się gdzie popełniłyśmy błąd. Bo przecież miało być inaczej, lepiej.
Najlepiej.
To wszystko to jakaś pierdolona PARANOJA.

Stoję przed znanymi mi drzwiami,palę 4 papierosa. I chodzę w koło,zastanawiając się czy powinnam tam wejść. Rzucam papierosa na ziemię,zadeptuję,pukam , wchodzę.
-KTO TAM? Słyszę zaraz po przekroczeniu progu.
-Hej.
-O patrz kto nas odwiedził!
-Masz chwilę?
-Co się dzieje młoda?
-Nie daję rady.
-Usiądź a ja zrobię ci herbatę.
-Wolę bonio.
-Wera co się dzieje?
-Nic. Nie rozumiem sama siebie. Sama sobie stwarzam problemy tylko po to by mieć pretekst i połknąć magiczną. A przecież już 3 tygodnie daję sobie radę bez tej kurwy.
Płacze.
Nie chcę go zawieźć ale ta walka mnie przerasta.
Drżą mi dłonie,mam czerwone i zmęczone oczy, boli mnie serce.
-Powiedz mu o tym.
-Wiesz On chyba ma rację. Jestem suką,która rani i lubi być raniona. Jestem już zmęczona ciągłym wpajaniem sobie,że daję radę .
-Uciekasz a miałaś przestać.
-Boję się zatrzymać.
-Przecież jesteś z nim szczęśliwa.
-Cholernie.
-Kochasz go?
-Niezmiernie.
-To w czym problem?
-W tym,że kocham go tak bardzo,iż nie potrafię zrobić nic wbrew jego oczekiwaniom .
-To chyba dobrze.
-Raczej tak.
-Chcesz magicznej?
-Nie,już mi lepiej. Dzięki. Potrzebowałam pogadać.
-Dasz sobie radę tylko przestań wmawiać sobie,że jesteś zła. Frajer z którym byłaś specjalnie tobą manipuluje. Teraz masz zajebisty związek, jesteś szczęśliwa więc nie daj się ponieść emocją.
-Masz rację ale to nie takie proste. Lepiej będzie jak już pójdę.
Tęsknie za nim.
-Ona za tobą pewnie też.
-On jest wszystkim co mam.
-To nie puszczaj go i nie rań.
-Dam radę?
-Z pewnością młoda.

czwartek, 18 grudnia 2014

Otwieram rano oczy,wstawiam wodę na aromatyczną kawę.związuje włosy. Słyszę pukanie do drzwi.
Otwieram.
-Co Ty tu robisz?
-Możesz ze mną pogadać?
Weronika.
Naprawdę pogadaj ze mną.
-Wejdź.
-Zostawiła mnie rozumiesz! Po prostu mnie zostawiła! Wyjebała na mnie.
Siada na zielonym fotelu w moim pokoju, rzuca na stół  10 magicznych substancji.
-Dasz mi szklankę wody.
-Nie będziesz tu tego jadł.
-Mam też dla ciebie.
-Posłuchaj. Rozumiem,że jest ci ciężko ale ja NIE BIORĘ ! Możesz wypić ze mną kawę,pogadać i wyjść ale nie będziesz ćpał w moim pokoju.
-Dobrze.
-Kawy?
-Poproszę.
Kiedy kawa jest już gotowa,biorę popielniczkę,papierosy,siadam na fotelu obok niego.
-Opowiadaj.
-Nie ma co Weronika. Zostawiła mnie dla dilera z rogu znanej mi i tobie ulicy.
-Żartujesz? Przecież kocha cię na maxa .
-Widocznie nie kocha. W chuj nie wiem co robić. A śmiałem się z ciebie,że beczysz po frajerze,który nawet cię nie szanował i po ćpunie który cię uderzył.
-Karma wraca. Ale nie chcesz walczyć?
-Nie mam już o co. Nagle w jednej chwili nie mam już nic.
-Wiesz. To najgorszy moment ale minie. Najpierw jest wielki żal,potem ogromny ból,rozpacz,tęsknota i w którymś momencie uświadamiasz sobie,że wszystko się kiedyś kończy. T życie na tym polega. Zakochujemy się, potem jest rozczarowanie.
Zaczynam płakać.
-A ty dlaczego ryczysz?
-Bo tracę zmysły i cholernie  nie wiem dlaczego.
-Życie cię rozpierdala czy miłość?
-Życie a miłość poprawia.
-Popierdolone prawda?
-To jakaś paranoja!
-Ooo cześć szalona babo.
-Siema.
-Co Ty tu robisz?
-Stoję jak widać.
-Dlaczego jesteś taka zła.
-Bo są w życiu sprawy nad którymi nie mamy kontroli.Czy uważasz,że powinnam się zmienić.
-To może lepiej usiądę obok ciebie i z Tobą zapalę.
-Jak chcesz.
Siada obok mnie,odpala papierosa.
-Nie wiem Weronika czy zmiany są dobre. Bo przecież nie jesteś złą laską. Masz poczucie humoru,widzisz świat w taki sposób iż nie raz zniszczyłaś mi głowę,palisz blanty,lubisz pić wódkę no i ryjesz głowę czasem strasznie. Ale to chyba są plusy ciebie. Nie znam innej laski takiej jak ty. Bywasz wredna ale to raczej miłe kiedy ktoś dosłownie wpierdala ci w głowę teorię życia o których nie miało się pojęcia.
-Ale wizualnie. Czy jestem za gruba? Powinnam zmienić kolor włosów? Nie wiem maluje się za mocno?
-Zawsze tak się malowałaś. A to raczej nie szata zdobi człowieka prawda? Nie wiem,nigdy nie patrzyłem na ciebie w taki sposób. Jesteś atrakcyjną kobietą chociaż sama w to nie wierzysz. Gruba? Nie jesteś. Włosy są ok a makijaż zawsze taki był. Nie zmieniaj się bo kiedyś cie nie poznam a ty się zgubisz w udawaniu.
-Skąd wiesz?
-Bo widzę,że męczy cię coś.Że ktoś chce abyś zrobiła coś wbrew sobie.
-I tak robię to jest najgorsze.
-Przestało ci zależeć na sobie?
-Nie wiem,wydaje mi się,że zmiany które wprowadzam w swoim życiu przeniosą mnie w lepszy czas ale z dnia na dzień coraz bardziej duszę się w swoim ciele. Tracę zmysły,których już dawno nie mam.
-A jesteś szczęśliwa?
-Kiedy jest obok mnie jestem najszczęśliwsza na świecie lecz kiedy zdaję sobie sprawę,że nic nie trwa wiecznie zaczynam się bać.
-I znów tragizujesz ?
-Boję się,że zostanę sama a nie chcę być sama.
-Samotność to kurwa pamiętaj i dbaj o to co masz.
-Masz rację.
Wyrzucam papierosa,zaciskam pięści. Dam sobie radę-powtarza mój umysł.

sobota, 13 grudnia 2014

Jesteśmy ze sobą,obok siebie i dla siebie.
Jest mną ja jestem nim a on wszystkim czym mam.
Cały mój świat mieści się w jego męskich dłoniach a całe pragnienie w aromatycznym zapachu nikotyny pomiędzy jego karkiem a szarą bluzą.
Odnalazł we mnie utracone emocje,pobudził moje ciało i skruszył zmęczone walką serce. Już nie uciekam!
Skryłam się głęboko w jego ramionach,niebieskich oczach i idealnych dołkach w policzkach.
Odnalazłam wyciszenie gdzieś pomiędzy Eldem a Jego słowami ''Kocham Cię''.
Odnalazłam duszę w kącikach jego długich czarnych rzęs.
Odnalazłam marzenia w jego pragnieniach a łzy przestały istnieć.
Kiedy się budzę uśmiecham się sama do siebie,wyciągam spod poduszki telefon i wiem,że cały mój świat mieści się w 170 cm wzrostu które uszczęśliwia mnie każdej sekundy,minuty,godziny .
Jest mną a ja pragnę go bardziej.
Jest coraz bliżej.
Wyjątkowo blisko .
Czuję jego oddech na swoim karku.
Jestem już jego!
Kocham!
Tęsknie!
Uwielbiam!
Szanuje!
Potrzebuje!
Pragnę!
KOCHAM. KOCHAM. KOCHAM!
Oszalałam!
Nie rozumiem kurwa co to wszystko ma znaczyć!
Wychodzę na papierosa.
Jest zimno,ludzie ciągle gdzieś biegają. Jestem sam na sam ze swoimi myślami,papierosem i kilkoma osobami,których znam z widzenia. Obserwują mnie,uśmiechają pod nosem. Nagle zaczynam się zastanawiać kim jestem? I co ja właściwie tu robię.?
Brakuje mi konkretnego podejścia do sytuacji,racjonalnego spojrzenia na sprawę i ostatecznego wyjebania.
Chyba to wszystko to jakieś fatum z dnia wczorajszego. Znajduję magiczną substancję.Uśmiecham się do siebie, mój organizm pragnie jej niczym narkoman heroiny a alkoholik wódki. Jednak wtedy przypominam sobie słowa. ''Scenariusz się powtarza''.
I wiesz co? Pierdolony egoistyczny chuju ? Jeśli to czytasz wiedz,że jestem najszczęśliwsza na świecie. !Pierdole wszelkie przeszkody i w dupie mam twoją zawiść .
Wiesz nikt nigdy wcześniej nie dotykał mnie w taki sposób jak On.
Nikt nigdy wcześniej nie całowałam mnie tak jak On.
Nikt nigdy wcześniej nie obejmował mojego ciała w taki sposób jak On.
Przy nikim innym nie czułam się tak szczęśliwa jak przy nim.
Nikt inny nie dawał mi tyle szczęścia co On.
Nikt inny nie sprawiał,że przyszłość jest kolorowa i tylko z Nim.
Ja kocham jego on kocha mnie? I każdego dnia zakochuję się w nim coraz mocniej,tęsknie za nim bardziej niż wczoraj,pragnę bardziej niż kogokolwiek innego.
Stał się każdą częścią mojego organizmu! Stał się moją myślą każdego dnia i wieczoru,każdym pragnieniem,marzeniem,celem. Jest częścią mnie,a ja należę do niego. Moja każda tkanka każdego dnia potrzebuje jego słów,miłości i dotyku bardziej niż poprzedniego dnia. Uśmiecham się dzięki niemu i zasypiam wiedząc,że mam przy sobie kogoś kto nigdy nie umówi się na sex z inną kobietą,nie zaplanuje tajemniczej randki i nie powie mi,że jestem psychicznie chora. KAŻDEGO dnia jest wstanie powiedzieć mi,że mnie kocha a ja bez żadnych zahamowań odpowiadam,że Kocham go równie mocno jak on mnie.

Chciwość i zazdrość doprowadza mnie do szału.
Magiczna ląduje pod butem,zgniatam ją i spluwam na nią tak jak spluwam na ostatnie 13 miesięcy,straconych miesięcy...
Paranoja!

piątek, 12 grudnia 2014

-Weronika na podwórku stoi jakiś samochód. To chyba do ciebie. Krzyczy mama z łazienki.
-Co ty sobie wkręcasz. Nie spodziewam się gości.
-Idź zobacz bo raczej to nie do mnie .
Wychodzę na balkon,ogarnia mnie złość!
Ubieram bluzę,różowe buty,wychodzę.
-Co Ty kurwa tu robisz?
-Miłe przywitanie .
-Wsiądź do tego samochodu i jedź stąd. Czy rozumiesz słowo NIE?
-Chciałem tylko cie zobaczyć.
-Sram na to.
-Wejdź do samochodu i nigdy więcej się tu nie pokazuj!
-Weronika ale mi naprawdę zależy.
-Ale mnie to gówno obchodzi. Jedź stąd bo powiem mamie,żeby zadzwoniła po tatę.
Podchodzi do mnie,staje naprzeciw mnie. Mam kurewską złość w oczach.
-Powiedz mi prosto w oczy,że go kochasz i żebym spierdalał to wsiądę w samochód i już nigdy mnie nie zobaczysz.
-KOCHAM GO NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE I SPIERDALAJ BO NIENAWIDZĘ CIĘ BARDZIEJ NIŻ KOGOKOLWIEK INNEGO.
-Ty mówisz serio.
-Od kilku tygodni mówię serio.
-Przepraszam więc,że zawracam ci głowę.
- Wypierdalaj.
- Jesteś egoistyczną suką i kiedyś karma do ciebie wróci?
-Do mnie? Zraniłeś mnie najbardziej na świecie,pozbawiłeś szacunku do samej siebie,kobiecości i poczucia,że może mnie ktoś pokochać. I wiesz co? Wciąż masz czelność tu przyjeżdżać robić z siebie pierdolonego debila. Jesteś frajerem i największą moją życiową pomyłką. Nienawidzę cię,nienawidzę momentu kiedy przypadkiem na ciebie wpadłam,nienawidzę dnia kiedy nie odwróciłam się w momencie największego bólu. Stałam się przez ciebie nikim,nie miałam nic. Marzeń,celów nie miałam nawet nadziei,zabijałam się każdego dnia. Każdego dnia pragnęłam śmierci bardziej niż kiedykolwiek. Tata zbierał moje naćpane ciało z zimnej podłogi,trzymał mi włosy kiedy wymiotowałam, mama liczyła blizny na moich rękach a kiedy tata znalazł pożegnalny list, zrozumiałam że to wszystko twoja wina. Nigdy nikt nie zranił mnie tak mocno rozumiesz? I zapomniałam już o Tobie. Wyrzygałam wszelkie wspomnienia. Nie czuję już nic. Więc wsiądź w ten pierdolony samochód,jedź do swojej kobiety i powiedz jej,że ją kochasz. Obiecaj jej miłość i kochaj ją,szanuj każdego dnia. Nigdy jej nie uderz bo siniaki znikają ale ból w sercu pozostaje,nigdy jej nie skrzywdź tak jak zrobiłeś to mi .

On stoi blady przede mną. Widzę jak łzawią mu oczy. Odwraca się.
-Przepraszam cię Weronika.
-Przepraszam niczego nie zmieni. Nie powinniśmy się nigdy spotkać i nigdy nie powinniśmy udawać,że to co było to nauka. To pierdolona kara ale udźwignęłam ją i teraz jestem szczęśliwa. Naprawdę zapomniałam o Tobie i naprawdę nie chcę już cię widzieć.Nie chcę nawet twojego ''cześć'' na ulicy. Po prostu dla mnie nie istniejesz.
Wsiada do samochodu,zamyka drzwi.
Ja odwracam się i uśmiecham pod nosem. Nigdy więcej już  rozczarowań,bólu i łez.
Nigdy więcej.
-Na którą ty masz do pracy?Wstawaj!
Słyszę o 8 rano głos mojej mamy. 
-Na 4.30 miałam i co teraz? 
Mama sieje panikę a ja głupio się uśmiecham. 
-Co ty sobie wkręcasz na 13 mam . 
Mama wychodzi z mojego pokoju, Ja otwieram do końca oczy, wyciągam spod poduszki telefon,uśmiecham się  i wiem,że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Zakładam moje kapcie,związuje rozwalone włosy.Wychodzę na mokry balkon,odpalam papierosa. Mama wychodzi z domu a ja czuję krople deszczu na moim ciele i znów się uśmiecham. Wracam do pokoju,trzymam w dłoni kubek aromatycznej kawy,zakładam bluzę,której dawno na sobie nie miałam. I wtedy ją znajduję. Jest biała,okrągła i kiedyś dawała mi szczęście,dziś kładę ją na nocnej szafce,zaciskam pięści,puszczam kawałek dioxa - kosmos i zdaję sobie sprawę,że nie chcę już udawać twardej kobiety.
Więc kładę ją na język,zamykam oczy i kiedy chcę już połknąć do domu wraca mama. Wypluwam ją,idę do łazienki, spuszczam w kiblu,wymiotuje.
Chciałam to zrobić,moja walka przestaje być pełnowartościowym poświęceniem a staje się karą dnia dzisiejszego.Boli mnie całe ciało,bolą mnie nawet komórki o których istnieniu nie miałam pojęcia,tkanki.Czuję wewnętrzne zmęczenie. Wypijam trzecią kawę. Podchodzę do szafki z wódką,wyciągam jedną,Nalewam do szklanki,wrzucam 5 kostek lodu. Jest 10 rano o 13 powinnam być w pracy. Obserwuje szklankę. Nie wypijam zawartości,po prostu się na nią patrzę. Czuję jej smród i doskonale przypominam sobie jej ohydny żrący smak.Wstaje,wylewam wódkę do zlewu. Przecież jej już nie potrzebuje. 
Wtedy wyciągam telefon.Piszę mu,że go kocham i wiem,że tylko on sprawia,że chcę żyć i chcę przeżywać rzeczywiste uczucia dnia dzisiejszego. Nie te które wytworzy mój naćpany rozum lecz te które czuje serce bez żadnych substancji. 
Kocham go i nie chcę go stracić. Stał się mną a ja stałam się nim. Nie jest całym moim światem lecz nieodłączną częścią mojego świata,jest uśmiechem,siłą i czarnuchem,który sprawia,że każdy dzień jest lepszy. 
Mam faceta i przyjaciela w jednym czy można chcieć więcej?? 

czwartek, 11 grudnia 2014

-Weronika...
Słyszę gdzieś za plecami kiedy odpalam papierosa. Odwracam się i co, i widzę Jego,machającego do mnie z uśmiechem od ucha do ucha...Podchodzi do mnie,chce mnie przytulić na powitanie lecz się odsuwam .
-Co ty robisz?
-Chciałem się przywitać.
-Cześć.
Podaję mu rękę.
-Co jest?
-Jak co jest?
-Co z Tobą Weronika.?
-Musi coś ze mną być. Sory ale nie mam czasu,śpieszę się.Chcesz coś konkretnego ode mnie?
-Chce ci przestawić kogoś.
-To szybko.
Z samochodu wysiada wysoka brunetka,szczupła,z ładnym uśmiechem.
-To Ala. Moja dziewczyna.
-Cieszę się Wojtek,że kogoś poznałeś.
Cześć, Weronika.
-Dużo o Tobie słyszałam. Mówi brunetka.
-A nie powinnaś. Wybaczcie ale ja uciekam.
Odwracam się . On ściska mi ramie.
-Weronika jesteś zła?
-Na co ? Na to,że masz kobietę? Nie.
Dziewczyna odchodzi od nas.
Nie jestem.Przestałeś mieć jakiekolwiek dla mnie znaczenie. Ja też mam kogoś i naprawdę dość już mam ''przypadkowych'' spotkań z Tobą. Przestań mówić mi cześć i przestań pisać. Nie chcę cię znać rozumiesz? Tak będzie lepiej.
-Skoro tak uważasz. Jesteś jednak wredną suką.
-Naprawdę? Miło usłyszeć takie słowa własnie od ciebie.Ty jesteś wrednym chujem ... Odwracam się. Aaaa i nie bij jej bo może tego nie wytrzymać,szkoda jej ładnej twarzy. Żegnaj.
-Szczęścia ci życzę.
-Nie dziękuje, ja tobie też.
Odchodzę i czuję ulgę. Naprawdę rzygam już swoją przeszłością.Naprawdę dość mam dziwnych sytuacji z dnia dzisiejszego.Naprawdę dość mam docinek,chciwych podtekstów.
Jestem szczęśliwa.Czy tak trudno się z Tym pogodzić?
-Weronika??...
-No.
-Widzimy się w weekend.
-Nie.
-Szkoda.
-Mam kogoś...
-Jesteś z nim szczęśliwa?
-Jak nigdy wcześniej.
To trzymam za was kciuki.
-Jakoś w to nie wierzę.
-Nic nie poradzę,że jesteś laską w której łatwo się zakochać a trudno o niej zapomnieć.
-Wyolbrzymiasz . To totalna nieprawda...Bo...
-Bo jestem normalną laską a są inne lepsze. .. Tak znam to i chyba każdy który próbował być przy Tobie to zna. Ale taka jesteś. Masz coś w sobie czego innym kobietą brakuje. Palisz blanty,słuchasz rapu,napijesz się wódki jeśli trzeba i widzisz rzeczy,których wielu ludzi nie dostrzega . Jesteś wyjątkowa i powinnaś o tym wiedzieć.
-Przestań bo stwierdzę,że wciąż masz coś do mnie.
-Bo mam ale pogodziłem się z myślą,że jesteś szczęśliwa z kimś innym i cieszę się,że znalazł się ktoś kto cię uszczęśliwia.
-To zabawne. Wczoraj miałam ochotę eksplodować bo złośliwy cham nie potrafi cieszyć się moim szczęściem,dziś jest mi to obojętne a teraz ty gratulujesz mi miłości. To popierdolone nie sądzisz?
-Życie jest popierdolone.
-Cały nasz kurewski świat. Nienawidzę cię za to,że taki jesteś. Nienawidzę cię za to,że potrafisz być moim wrogiem i kumplem jednocześnie. Nie wiem co mam robić, nie wiem kim jestem ani czy to wszystko ma sens. Zakochałam się ale czy miłość to wszystko czego potrzebuje?
-To priorytet twojego życia Weronika. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego uśmiechu na twojej twarzy,nigdy wcześniej nie mówiłaś,że się zakochałaś i że kochasz tylko,że się zauroczyłaś i że jakoś to jest. Teraz powtarzasz co drugie zdanie A to A tamto a z A to a dzięki A ... blablabla. To raczej wszystko czego potrzebujesz.
Uśmiecham się pod nosem. Zaciągam papierosem.
-Jestem szczęśliwa i zakochana,pojmujesz to?
-Nie, ale na każdego przychodzi pora teraz i ciebie dopadły sita miłości.
-Nie chcę więc by znikały kiedykolwiek.Niech trwa,trwa i nigdy się nie kończy...

środa, 10 grudnia 2014

Odwracam się.
-Puść mnie bo to boli.
-Weź przestań udawać. Chcesz wódki?
-Nie chce wódki ani twojej pomocy,magicznej ani dobrych rad...
Zakładam kurtkę,wychodzę z kuchni do pokoju.
-Chodź młoda zapalimy.
-Jakoś nie mam już ochoty ..
-Co się dzieje?
-Niech ten pierdolony dzień się już skończy.
Siadam na zielonym fotelu,wyrywam z ręki K wielkie zielono,niebieskie bonio,nabijam,podpalam,zaciągam się.
-Uspokój się! Udusisz się.
Kończę.
-Ty jesteś nienormalna.
-Wiem.
Znów wstaję. I znów zmierzam w kierunku kuchni.
- I wiesz co?
Łapie magiczną z blatu,podchodzę do niego. Soję z nim tak blisko iż czuję jego oddech.
-PIERDOL SIĘ!
Pakuje mu magiczną w twarz,kilka tabletek spada na podłogę.
-I nigdy więcej nie próbuj udowodnić mi,że  nie mam siły.
Odwracam się. Wszyscy są w szoku.
Podchodzę do A.
-Przepraszam mówiłam,że to zły pomysł bym tu przychodziła.
-Weronika ja nie wiedziałem,że on tak zrobi.
-Nieważne . Nie mogę już wystawiać samej siebie na próby. Kiedyś nie odmówię a wtedy magiczna znów będzie mną a ja nią.
-Wychodzisz?
-Oboje wiemy,że tak będzie lepiej.
-To uważaj na siebie i dbaj o siebie.
-Ty też się trzymaj.
Zamykam za sobą drzwi. Nie wiem co sie ze mną dziś dzieje. Padam na zimne,mokre betonowe schody.Ryczę! Tak po ludzku przyszła chyba moja godzina smutku....
Niech ten pierdolony dzień się już kończy.
-Napijesz się herbaty?
-Ja zaraz uciekam wiesz. Co Ty tu robisz?
-Co z Tobą się dzieje? Masz czerwone oczy.
-Szkoda gadać. Ale jestem zakochana.
-Słyszałem. Weronika to tak na serio?
-Nie wiem ale jest jedyną osobą,która wyzwala we mnie emocje których nigdy wcześniej nie znałam.
-Nie spierdol tego.
-Wiesz,że to nie takie proste i że życie ze mną to pierdolona depresja. Jeśli on wytrzyma ja wytrzymam z nim wszystko.
-Sama sobie wmawiasz swoją depresję! Pamiętasz jak opowiadałaś mi o wyjeździe do New York? Blantach na plaży? I słynnym klubie? Wera gdzie są twoje marzenia?
-Zakopałam je w szafie i szczerze nie chcę ich mieć.Chociaż wiem,że powinnam.
-Kiedyś powiedziałaś mi ''Człowiek bez marzeń jest pustym człowiekiem''. Teraz masz faceta i wciąż nie masz marzeń.
-Mam.
-Masz?
-Chce by zawsze przy mnie był i chcę wielu innych rzeczy. Tylko widzisz bezpieczniej jest nie mieć marzeń,wtedy się nie rozczarowujesz.
Nagle T z kieszeni wyciąga 4 magiczne substancje,kładzie je przede mną.
-Co ty robisz?
-Nie bierzesz?
-Nie.
-To zastanów się co wybrać.
-Ja już wybrałam . I nie złamiesz mnie.
-Pierdolisz oboje wiemy,że za jakiś czas naćpasz się,napijesz i odlecisz . A stary będzie cię zbierał ze schodów i trzymał głowę żebyś nie obrzygała jego butów.
-Przykre wiesz,że kiedyś nazywałam cię przyjacielem.
-Przykre Weronika jest widzieć jak sama sobie pierdolisz życie.
-A ty co do kurwy robisz?
-Ćpam bo lubię też kiedyś cię to kręciło.
-Ale już mnie nie kręci.
-Jasne bo sie zakochałaś?haha
-To takie śmieszne?
-To kurewsko zabawne. Oboje wiemy,że nie nadajesz się do związków.
Pluje mu w twarz.
-Wiesz jesteś kolejnym frajerem,którego nie powinnam znać.
Odwracam się,zagryzam wargi. On ściska mi ramie.
-Zaczekaj! Nie chciałem cię wkurwić. Przepraszam.
-Pierdol się.

Mój idealny moment wysieczenia przerywa dzwoniący telefon.
-Hallo?
-No Halo Werka co z Tobą?
-Ale o co chodzi?
-Nic się nie odzywasz ostatnio. Palimy coś dziś?
-Nie wiem ja chyba nie powinnam.
-Pierdolisz, pierdolisz powinnaś! Mam coś dla ciebie.
-A co to takiego?
-Twoje szczęście?
-Moje szczęście jest w Szczecinie więc co takiego masz dla mnie?
-Jak wyjdziesz to zobaczysz! Bonio,dawaj na bonio !
-Ok wyjdę ale na sekundę,zapalę i wracam do domu.
-Ok. To czekamy.
Ubieram starą bluzę,ocieram rozmazany makijaż. Powtarzam sobie w głowie ''miej wyjebane a będzie ci dane''. Owijam się szalikiem,związuje swoje rozwalone włosy.Wychodzę. Odpalam papierosa. Znów płaczę,nie potrafię dziś uspokoić swojej duszy. Wstydzę się swojej oznaki słabości ale naprawdę nie wiem kurwa,Boże,szatanie czy ktokolwiek inny czym ci tak zawiniłam...
Kiedy jestem już pod znanym mi domem,zastanawiam się czy oby napewno powinnam tam się teraz znaleźć. Wzruszam ramionami,wchodzę.
Kiedy widzę 5 ucieszonych mordek,zaczynam sama się uśmiechać.
-Co ty piękna zaginęłaś?
-No coś ty,zakochała się.
-Siadaj.
-Co tak stoisz.
-Palisz z nami?
-Pewnie że pali.
Mówi.Jeden przez drugiego.
Ściągam kurtkę. Kiedy z drugiego pokoju wychodzi T.
-Boże! CO TY TU DO KURWY ROBISZ? Krzyczę!
-To moja niespodzianka!
-Jezu!
Oboje stoimy bez ruchu. Po czym delikatnie obejmujemy swoje dłonie.

sobota, 6 grudnia 2014

Dziękuje wam,że każdy kto tu zaglądał poświęcił chwilę by utonąć w emocjach,które chciałam przekazać w każdej notce.
Dziękuje za wsparcie,wiarę i za miłe słowa.
Dziękuje,że blog stał się mną a ja stałam się częścią swojego ciała.
Odnalazłam szczęście więc czego chcieć więcej? Smutek przestał być mną a ja przestałam być smutkiem. Wierze i mam taką nadzieje,że i Ty lub Ty odnajdziesz kawałek szczęścia na tym świecie.
Mam jedną prośbę ; Miej wyjebane a będzie ci dane.
I kiedy tak staniesz naprzeciw wszystkim skurwysyńskim emocją zaciśnij pięści i powtarzaj,że dasz radę. Bo każdy z nas zasługuje na szczęście.
Cierpiałam , pragnęłam , miałam złudną nadzieję. Prócz rozczarowania i bólu nie było we mnie nic.
Dziś odnalazłam w sobie uśmiech, radość i poczucie humoru, o którym zapomniałam.
Trzymam za was kciuki ! I pamiętaj : Rób tak,żeby tobie było dobrze.
Trwaj.
Żyj
Walcz
Spełniaj marzenia.
Do widzenia.
Całuję.
Tytonioholiczka.

Kolejny wieczór mroźnego grudnia.Wtulam się w panterkowy koc,z kubkiem aromatycznej kawy z mlekiem i 3 łyżkami cukru, łapiąc się na tym,iż z uśmiechem na twarzy szczypię się po ciele i sprawdzam,czy aby napewno to wszystko to rzeczywistość.Odpalam papierosa na mroźnym balkonie.I mam ochotę krzyczeć,że cały sens jest wszystkim co dziś mam. Z każdym aromatycznym buchem nikotynowym, zamykam oczy i dokładnie przypominam sobie jego smak,dotyk,zapach..Tęsknie a to przecież ułamek chwili. Brakuje mi Ciebie,tak teraz tu obok mnie,bym mogła wtulić się w ramiona i poczuć się potrzebna,niezbędna.Chciałabym teraz mieć cię tu i opowiadać ci jak bardzo tęskniłam przez ostatnie 17 godzin, i 20 minut. To cholernie ciężkie czekać i wiedzieć,że serce wariuje. Do domu wraca tata.
-A ty co chodzisz z uśmiechem jakby ktoś ci go przykleił do twarzy.
-Weź przestań.
-Podejrzana jakaś jesteś.
-Szczęśliwa a nie.
Zamykam się w swojej oazie spokoju,włączam ulubiony kawałek, wyciągam książkę spod poduszki,list do miłości i zaczynam pisać inny- na przeprosiny. Jeszcze wczorajszego poranka uważałam ją za tanią dziwkę z rogu znanej mi i wam ulicy,dziś wiem,że kiedy najmniej się jej spodziewasz ona przychodzi. I to nie tylko motyle w brzuchu,drżące ciało to tysiące emocji,które wariują w twojej głowie. Zakochanie a zauroczenie? Zauroczenie przemija i jest jak choroba. Łapie cię i puszcza w ekspresowym tempie. Już po kilku godzinach uświadamiasz sobie,że tęsknota jest sztuczna a wytworzona w rozumie miłość nie istnieje.
Nie wiem co przyniesie jutro,mam nadzieję,że kolejny uśmiech i promień szczęścia. Nie wiem co stanie się za miesiąc,rok,dwa wiem jednak jedno chcę budzić się i zasypiać przy Tobie,chcę śnić,marzyć,planować,wierzyć,ufać,pragnąć,kochać.uwielbiać,tęsknić,zazdrościć,być pewnym,spełniać sny,kroczyć przez świat,mieć dom,rodzinę,przeżyć życie i kiedy będę stara i brzydka wytlona w twoje ramiona odejść przy świetle palonego ognia w kominku.
Nie wiem co się ze mną dzieje. ! Oszalałam.
Uważam,że to idealny moment na zawieszenie bloga i odcięcie się od przeszłości. Liczy się to co jest tu i teraz!
Żegnajcie.
-Hej szogunie.
-Cześć.
-Co ty kaca masz?
-Nie,nie wyspałam się strasznie.
-Ty,ty pokaż się.
-Hmm? O co ci chodzi?
-Uśmiechasz się.
-To niekontrolowany uśmiech.Nie panuję nad tym.
-Promieniejesz, co się dzieje młoda?
-Zakochałam się.
-Coooo??:O Poczekaj bo nie nadążam, jak to się zakochałaś?
-Normalnie.To jak grom z jasnego nieba. Po prostu się zakochałam.Bez żadnych tłumaczeń,teorii. Znasz takie uczucie? Kiedy widzisz kogoś,kiedy przytulasz się do tej osoby i marzysz o tym by spędzić z nią resztę życia? Tak się zakochałam bezpowrotnie,bez opamiętania.
-Nie poznaję cię. Jestem w totalnym szoku! Ty mówisz mi takie rzeczy! Młoda nawet nie wiesz jaki dumny z ciebie jestem. A wart jest tego?
-Wart jest zaufania,szczęścia i prawdy.
-Wiesz,że jak cię skrzywdzi następny...
-To sama skopię mu dupę ! Ale nie zrobi tego. Ma w sobie tyle emocji co ja i wiesz? To zabawne ale czuję jakbym znała go całe życie. Jego dłonie idealnie wplątują się w moje,pali ze mną jointy,rozmawia,śmieje się i przytula mnie milion razy dziennie. Co chwile powtarza mi coś co sprawia,że się uśmiecham,no i ..
-No i ?
-No i Kocham go bez żadnych tłumaczeń.

Kiedy otwieram rano oczy czuję,że uśmiech nie zszedł mi z twarzy. Aromatyczna kawa w dłoni,znany mi kawałek Dioxa i tysiące słów,dwa najważniejsze. ''KOCHAM CIĘ''. Kiedyś myślałam,że szczęście to marne chwile dziś wiem,że szczęście stało tuż obok mnie i wyciągało do mnie ręce. Dlaczego akurat teraz? Nie wiem. Ale to jak uderzenie pioruna w letni lipcowy wieczór. Ciepłe krople deszczu i paraliżujące emocje,które sprawiają,że człowiek jest najszczęśliwszy na świecie. I wiesz,wciąż zastanawiam się czy moje zwątpienie w miłość było słuszne bo przecież kiedy jestem obok niego nie panuję nad ciałem,umysłem i słowami. Kocham,tęsknie,szanuje. I chodź jest wciąż nieodkrytą zagadką mojej duszy skradł mi serce i sprawił,że poczułam się cholernie potrzebna. Sens życia? Być może. Dwa dołki w policzkach,piękny uśmiech i dotyk,który sprawiał,że poczucie miłości i potrzeby drugiej osoby wzrastało. Zakochałam się,bez pamięci . Niekontrolowane uczucie,niespodziewany człowiek. Naprawdę cieszę się,że jesteś i wiem,że kiedy to przeczytasz,uśmiechniesz się i pomyślisz,że też jesteś szczęśliwy.
Lubię twoje oczy przepełnione THC.
Delikatne dłonie,
cudowny uśmiech
i dotyk który sprawia,że każdego dnia chcę mieć cię przy sobie i,''że cię nie opuszczę.''...
Tęsknie.

piątek, 5 grudnia 2014

-Możesz mnie stąd zabrać.
-Co się dzieje Weronika?
-Proszę cię przyjedź i mnie zabierz stąd. Oszaleje zaraz!
-Uspokój sie za 10 minut jestem.
Wychodzę z domu. Mój dopiero skończony makijaż właśnie zmieszał się z łzami.Nie wiem dlaczego płaczę ale znów czuję wewnętrzny ból.Tak kurewsko mocny iż mam ochotę uderzyć głową o ścianę i zobaczyć roztrzaskany rozum.Nie potrafię dziś myśleć racjonalnie.Odpalam papierosa. Widzę znany mi samochód. Wsiadam.Ocieram oczy.
-Nie mogę dłużej wytrzymać.
-Ale młoda co się stało?
-Nic,zabierz mnie pod kamienicę.
-A co z obietnicą?
-Jebać wszystkie obietnice. Daj mi kurwa się naćpać,napić i przetrwać dzisiejszą burzę.
-Drżysz.
-Nie spałam.
-Masz czerwone oczy.
-Płakałam.
-Chcesz zapalić?
-Cokolwiek,gdziekolwiek niech tylko przyniesie ukojenie.
-Rozczarowanie?
-Gorzej. Totalny kopniak w sam środek serca.
-Dasz radę?
-A widzisz żebym dawała.
-Nie bardzo . Chcesz zostać dziś u mnie i Karoliny?
-Nie chcę wam przeszkadzać.Uspokoję się i dam radę.
-Nie będziesz a chyba nie powinnaś zostać dziś sama.
-Zawsze byłam i będę sama taka już rola skurwysyna w świecie chciwości,kłamstwa i złamanych obietnic.
Ryczę jak dzieciak.Odwracam twarz w stronę okna,zaciskam pięści. Powtarzam sobie,że rozczarowanie jest siłą.Jednak pęka mi serce.Nie mam siły już udawać. Szara kamienica,znany mi diler,kilka tabletek. Znów czuję ukojenie. ...
Gdy mocno maluję oczy i ukrywam wszystkie oznaki nieprzespanej nocy,pijąc 3 kawę tego poranka,tekst Zeusa przerywa telefon.
-Cześć Weronika.
-Cześć.Kto mówi?
-Wojtek.
-I po co do mnie dzwonisz?
-Chciałbym się z Tobą zobaczyć.
-A ja chciałabym żebyś zniknął z mojego życia.
-Dzieje się coś złego w twoim życiu prawda?
-Gówno cię to obchodzi.
-Słyszę masz załamany,drżący głos,płakałaś i jesteś zmęczona więc znów dręczy cię bezsenność.
-Gówno cię to obchodzi.
-I naprawdę nie chcesz się spotkać.
-Naprawdę chcę żyć bez wspomnień o Tobie i ciebie w teraźniejszości. Jestem szczęśliwa,mam tylko lekkie załamanie.
-To lekkie załamanie znów zaprowadzi cię do kamienicy.
-Ale powiedz mi tak szczerze,po chuj do mnie dzwonisz? JEŚLI chcesz zgrywać mojego przyjaciela to żegnam.Nie mam czasu na głupoty.
-Wszystkich tak traktujesz?
-Wszystkich,którzy spierdolili mi 4 lata życia, kilka związków i umysł,który własnie wyzdrowiał. Pa.
-Cześć lalka.
-Lalka? Która jest godzina?
-8.
-I dzwonisz do mnie o 8?
-Jasne, co pani dziś dzień robi.
-Nie wiem. Mam plan spalić się i napić tak konkretnie,potem może koncert. Taki był plan ale narazie to obmyślam plan jak cię zabić za pobudkę o 8 rano.
-Ruszaj dupę i ogarniaj się,widzimy się wieczorem. Z takim planem trzeba coś zrobić.
-Nie mam ochoty na melanż z wami. Sory ale wyrosłam z waszych klimatów.
-Pierdolenie oboje wiemy,że udawanie wychodzi ci najlepiej i oboje wiemy,że masz ochotę spalić się z nami i posłuchać głupich opowieści.
-A dostarczysz mi magicznej?
-Dużo?
-Tyle co zawsze.
-Po co przecież miałaś....
-Wyjebane mam wiele rzeczy miałam. Nie zamierzam dziś udawać,że jest dobrze. Bo nie jest. Mój umysł znów się rozpierdolił o biały sufit oazy spokoju. I szczerze mówiąc nie spałam. Całą jebaną noc nie spałam.
-To znak że twój organizm całkowicie się oczyścił.
-Pierdole takie oczyszczenie.Boli mnie wszystko,rozum mnie boli,serce i znów czuję wstręt.
-To do wieczora?
-Jak przetrwam.
-Dasz radę.
-To do zobaczenia.
-Pa.

czwartek, 4 grudnia 2014

-I jesteś teraz szczęśliwa?
-Wiesz to jak w kawałku Jamala -Defto nie wiesz co stanie się za chwile. Ale ta niepewność sprawia,że pragnę poznać jej ciąg dalszy,że pragnę wierzyć,że tym razem dam sobie radę i będę cholernie szczęśliwym człowiekiem. I chodź wiem,że na końcu i na początku jest samotność nie boję się myśleć o jutrze bo wiem,że kiedy otworzę oczy znów będę się uśmiechać. Nie muszę łykać garści magicznej substancji,palić blantów ani upijać się wódką z lodem.Szczerze? Wcale za tym nie tęsknie. Kurewsko dobrze jest budzić się i wiedzieć,że mam jakiś cel,że życie jest niespodzianką a ja chcę odkrywać jego bezsens sensu.
-Nie poznaje cię. A za czymś tęsknisz w ogóle ?
-Tak za przyjaciółką którą miałam i którą straciłam w mgnieniu chwili.Tylko za tym. Nic co miałam kiedyś nie trwało za długo. Teraz czuję, że mogłabym krzyczeć każdemu w twarz,że jestem kurewsko szczęśliwym człowiekiem.
-I naprawdę nie pijesz?
-A widzisz,żebym była pijana. Dziś kiedy mijałam znanego mi i wam dilera z rogu znanej mi i wam ulicy zrozumiałam,że prócz smutku nie miałam tam nic. Dziś macham mu ''cześć'' uśmiecham się sama do siebie i wiem,że to kolejny tydzień mojego zwycięstwa . I wcale nie potrzebowałam liści na twarz ani kolejnych wyzwisk od narkomanki,ćpunki czy kurwy. Potrzebowałam wsparcia,które dostałam i którego nie zamierzam stracić. To niewytłumaczalne ale zaczęłam wierzyć,że nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny. I każdy mój popełniony błąd,każda porażka,ból i cierpienie miało być bagażem kolejnych doświadczeń,które udźwignęłam i dzięki którym dziś wiem,że nie ufa się ludziom zbyt szybko,nie kocha się przez chwilę i nie można rzucić wszystkiego dla kogoś kto znaczy dla ciebie wiele a ty dla niego nic. To proste. Karma wraca i naprawdę w to wierzę.Dość już bólu w moim życiu, uważam,że należy mi się szczęście. I być może jest ono znów chwilowe i być może jutro czy pojutrze znów napiszę smutną notkę ale wiesz co? Pierdoli mnie to.Pierdolę przeszłość i wspomnienia. Pierdolę wszystko co sprawiało mi ból i przez co płakałam. Dostałam tyle kopów w dupę,iż dziś wiem że na szczęście trzeba sobie zasłużyć.A miłość ? hmm przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie.
-Uśmiechasz się.
-Bo najmniej oczekiwane momenty sprawiają,że czuję się potrzebna i wiem,że i ja potrzebuję tych momentów. Dobrze jest żyć i nie mieć nadziei lecz być pewnym że żadne gówno nie rozpierdoli umysłu,który jest poskładany w całość.

środa, 3 grudnia 2014

Idę na długi spacer, włączam znany mi kawałek Elda. Nie wiem co się ze mną dzieje,czuje jakby każda część mnie miała zaraz eksplodować.
Wyciągam z kieszeni telefon,wybieram znany mi numer i chodź wiem,że złamię obietnicę i jutro obudzę się z wyrzutami sumienia.Dzwonię.
-Cześć.
-No siemano,co jest piękna?
- Magiczna za pół godziny?
-No coś ty nie mam sumienia. Przecież dajesz sobie radę. Może piwo jakieś ewentualnie blant.
-Cokolwiek byle szybko.
Kiedy się rozłączam wiem,że tęsknie za czymś czego nigdy nie miałam.Brakuje mi kogoś kto właśnie dziś powiedziałby że dam sobie radę,że zwyciężę i przetrwam. Słyszę najeżdżający samochód. I mój ulubiony kawałek Dioxa.
-Wsiadaj.
-Musiałeś ten kawałek słuchać właśnie teraz?
-Przestań płakać,masz zwijaj.
Wyciągam kartkę,czuję aromatyczny zapach,ocieram łzy,zaciskam pięści,mieszam,zwijam.
-Palisz ze mną?
-A co chcesz sama umrzeć dziś?
-Mówisz?
-To terrorysta.
-Skoro tak to chcę sama.
-Nie ma opcji. Nie chcę mieć twojej wrednej duszy na sumieniu.
-Nie idzie mi znów całe to życie.
-Bo nie ma przy tobie kogoś kto powiedziałby tobie,że kocha cię całym sercem . Myślę,że to byłoby lekarstwo na twoje skamieniały serce.
Paranoja!

poniedziałek, 1 grudnia 2014

-Nie wiem co się ze mną dzieje.
-To znaczy?
-Czuję coraz większą burzę w sobie. Nagle się pojawił i nagle zrujnował porządek wprowadzając chaos,który poniekąd mi odpowiada i sprawia,że czuję się szczęśliwa.Czy to dobry znak?
-Nie wiem a ty jak czujesz?
-Czuję jak tysiące uczuć rozpierdala się o zakątki mojego umysłu,czuję jak drży mi ciało i czuję,że moja anty uczuciowość zniszczy jego delikatne serce a tego przecież nie chcę.Nie wiem jak mam reagować na tysiące słów,które przecież sprawiają,że się uśmiecham. A kiedy wstaję każdego poranka zastanawiam się czy jest moim senem czy realnym odzwierciedleniem spragnionej miłości duszy?I kiedy tak uświadamiam sobie,że istnieje naprawdę nie wiem czy ma  odwagę wskoczyć w tak wielki ogień.Boję się kolejnej rozpaczy i rozjebanej duszy.
-A może tym razem dasz radę.
-A co jeśli nie? Mam ochotę na garść magicznej substancji, szklankę zimnej wódki i dilera z rogu znanej mi ulicy. .
Znów płaczę...
-I po co ryczysz?
-Nie wiem.Czuję,że tracę wszystko co mam a może nie mając nic tracę coś co mieć bym chciała.To wszystko to jakaś pierdolona paranoja dnia dzisiejszego.Wyrwij mi proszę serce,zakop umysł i wymarz wszelkie wspomnienia...
Rozjebałam się.
Nie jestem wstanie się pozbierać.

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...