piątek, 12 grudnia 2014

-Weronika na podwórku stoi jakiś samochód. To chyba do ciebie. Krzyczy mama z łazienki.
-Co ty sobie wkręcasz. Nie spodziewam się gości.
-Idź zobacz bo raczej to nie do mnie .
Wychodzę na balkon,ogarnia mnie złość!
Ubieram bluzę,różowe buty,wychodzę.
-Co Ty kurwa tu robisz?
-Miłe przywitanie .
-Wsiądź do tego samochodu i jedź stąd. Czy rozumiesz słowo NIE?
-Chciałem tylko cie zobaczyć.
-Sram na to.
-Wejdź do samochodu i nigdy więcej się tu nie pokazuj!
-Weronika ale mi naprawdę zależy.
-Ale mnie to gówno obchodzi. Jedź stąd bo powiem mamie,żeby zadzwoniła po tatę.
Podchodzi do mnie,staje naprzeciw mnie. Mam kurewską złość w oczach.
-Powiedz mi prosto w oczy,że go kochasz i żebym spierdalał to wsiądę w samochód i już nigdy mnie nie zobaczysz.
-KOCHAM GO NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE I SPIERDALAJ BO NIENAWIDZĘ CIĘ BARDZIEJ NIŻ KOGOKOLWIEK INNEGO.
-Ty mówisz serio.
-Od kilku tygodni mówię serio.
-Przepraszam więc,że zawracam ci głowę.
- Wypierdalaj.
- Jesteś egoistyczną suką i kiedyś karma do ciebie wróci?
-Do mnie? Zraniłeś mnie najbardziej na świecie,pozbawiłeś szacunku do samej siebie,kobiecości i poczucia,że może mnie ktoś pokochać. I wiesz co? Wciąż masz czelność tu przyjeżdżać robić z siebie pierdolonego debila. Jesteś frajerem i największą moją życiową pomyłką. Nienawidzę cię,nienawidzę momentu kiedy przypadkiem na ciebie wpadłam,nienawidzę dnia kiedy nie odwróciłam się w momencie największego bólu. Stałam się przez ciebie nikim,nie miałam nic. Marzeń,celów nie miałam nawet nadziei,zabijałam się każdego dnia. Każdego dnia pragnęłam śmierci bardziej niż kiedykolwiek. Tata zbierał moje naćpane ciało z zimnej podłogi,trzymał mi włosy kiedy wymiotowałam, mama liczyła blizny na moich rękach a kiedy tata znalazł pożegnalny list, zrozumiałam że to wszystko twoja wina. Nigdy nikt nie zranił mnie tak mocno rozumiesz? I zapomniałam już o Tobie. Wyrzygałam wszelkie wspomnienia. Nie czuję już nic. Więc wsiądź w ten pierdolony samochód,jedź do swojej kobiety i powiedz jej,że ją kochasz. Obiecaj jej miłość i kochaj ją,szanuj każdego dnia. Nigdy jej nie uderz bo siniaki znikają ale ból w sercu pozostaje,nigdy jej nie skrzywdź tak jak zrobiłeś to mi .

On stoi blady przede mną. Widzę jak łzawią mu oczy. Odwraca się.
-Przepraszam cię Weronika.
-Przepraszam niczego nie zmieni. Nie powinniśmy się nigdy spotkać i nigdy nie powinniśmy udawać,że to co było to nauka. To pierdolona kara ale udźwignęłam ją i teraz jestem szczęśliwa. Naprawdę zapomniałam o Tobie i naprawdę nie chcę już cię widzieć.Nie chcę nawet twojego ''cześć'' na ulicy. Po prostu dla mnie nie istniejesz.
Wsiada do samochodu,zamyka drzwi.
Ja odwracam się i uśmiecham pod nosem. Nigdy więcej już  rozczarowań,bólu i łez.
Nigdy więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...