'' Niwme mogę zasnąć, brak snu stał się rutyna. Obecna w moim życiu jak BÓL i sztuczna MIŁOŚĆ '' - W. E. N. A ma dziś rację...
Brakuje mi bliskości drugiego człowieka...
Brakuje meskich ramion w których mogłabym schronić się przed nadciągającą samozagłada.
Brakuje męskiego głosu, który pocałowałby moje mokre od łez policzki i powtarzalby, że dam sobie radę bo przecież jestem niepokonana.
Brakuje meskich perfum gdzieś pomiędzy koszula a moja szyją.
Brakuje czegokolwiek co pomogłoby mi przestać TO czuć, okropna nienawiść do samej siebie, ogromny ból duszy, która krzyczy ODPIERDOLCIE się wszyscy, okropny żal, łkający jak małe dziecko, gdzieś w rogu mojej bordowej lazieki. Brakuje mi słów, gestów, brakuje poczucia bezpieczeństwa.
Samotność to straszna kurwa.
Przychodzi kiedy nastaje ciemność w mojej oazie spokoju, siada na brzegu łóżka, odpala papierosa i szyderczo smieje się z mojej naiwności a kiedy zaczynam beczeć jak bezbronne niemowlę ona wbija mi swoje czarne, brudne szpony, szsptajac do ucha - boli??
Boli tak bardzo iż rzygam z bólu na podłogę.
Boli tak bardzo, iż krwawie cała od wewnatrz.
Boli tak bardzo...
Lecz ból jest jedynym realnym czuciem czegokolwiek utwierdzającym mnie w przekonaniu iż jeszcze istnieje... On sprawia, że świat nabiera realnych barw gówna, śmierdzącego pod moją choinka, każdego ranka. On sprawia iż wiem, zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że dziś znów będę zabijać swoje organy, następnie drwić ze swojego życia, płacząc i pałac papierosy. A kiedy ból zacznie znikać, znów zacznę płakać i błagać STWORCE by zabrał mnie stąd. By zmiotł moje istnienie z pierdolonej powierzchni ziemi.
Brakuje mi Ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz