sobota, 29 stycznia 2022

Świadomość

 Kolejny raz śmieję się do odbicia w lustrze.

Kolejny raz powtarzam -głupia myślałaś,że coś ulegnie jakiejkolwiek zmianie.Przecież JA nie potrzebuję NIKOGO,przecież ja przetrwałam już tak wiele iż nic nie jest wstanie pokonać mojej duszy.Nic bardziej mylnego.Przetrwałam,kłamstwa,zdrady,narkotyki,przetrwałam bicie,poniżanie,przetrwałam wszystko co złe jednak teraz znów boli.Nie dlatego,że przemyka mi się między palcami lecz dlatego,że ZNÓW uciekam przed czymś co było chwilowo dobre.Za oknem deszcz,wiatr - to samo dzieje się z momimi emocjami.Nie mogę tak dłuzej,nie mogę szukać schronienia w ramionach,które są obojętne,bliżej nieokreślone.Nie mogę budować czegoś na tęsknocie,żalu i rozpaczy,wybacz,nie mogę.Maluje mocno oczy,ubieram dawno nienoszoną bluzę,spoglądam w lustro i wiem,że nienawidze tej Weroniki,którą dziś jestem.Wiem,że pragnienie miłości rujnuje moją podświadomość i wiem,że nie mogę nic na to poradzić.Czy naprawdę tak wiele wymagam,czy trochę zainteresowania,odrobinę uczucia i bezgraniczna szczerość to do KURWY tak wiele?! Nie wiem,najwidoczniej to wszystko prawda.Nie można oczekiwać od kogoś więcej niż samemu jest się wstanie dać a ja nie mogę dać nic prócz łez które dziś płyną po policzkach,żalu którym krzyczę i nikt tego nie słyszy,bólu który rozpierdala mi głowę tak iż uderzam nią o ścianę tylko po to by TO przetrwać.Dzwoni telefon.

-Siemano .Za 15 minut jesteśmy .Jestes gotowa?

-Tak

-Jesteś pewna że chcesz TO zrobic?

-Nie wiem ale ja już dłużej nie potrafię .Potrzebuję ,naprawdę potrzebuję TO przerwać raz na zawsze.

-Dobrze,że wróciłaś Tytonioholiczko.

-Dobrze.

-Za 15 minut jestem.

Rozłączam się,ubieram kurtkę,szalik i wiem co TO oznacza.Ale nie ma innego wyjścia.Poczucie samotności mnie wykańcza,zamknięcie w czterech szarych ścianach doprowadza do szaleństwa może TO mnie uratuje,chociażby na chwilę,chociażby na minutkę.Słyszę podjeżdżające auto i wolałabym byś to był Ty ,może jakaś część mnie chciałaby czegokolwiek byś teraz mnie uratował,jednak nie ma nic prócz ciszy,łez i rozczarowania.Banalne a jednak takie prawdziwe.Nalewam szklankę wódki,skręcam jointa,wypijam,odpalam,wychodzę.I widzę dokładnie to czego się spodziewałam,dilera emocji i ukojenia,Człowieka,który za moje łzy tak dobrze,iż już nawet nie mam siły udawać przed nim,że jest dobrze.Wychodzi,podaje mi dłoń,po czym obejmuje.

-Wyglądasz wyjątkowo dobrze,co jest ?

-Hmm nie wiem,myślę,że ja się do TEGO nie nadaję,myślę nawet że nie potrafię być szczęśliwym człowiekiem bo przecież nigdy nim nie byłam a udawanie przestało sprawiać mi przyjemność.Masz coś?

-Mam wszystko czego potrzebujesz ale myślę ,że bardziej potrzebujesz się wygadać.

-W ja naprawdę nie mam siły znów analizować po co,dlaczego i kurwa z jakiego pierdolonego powodu nikomu na mnie nie zależy.Nie mam siły prosić kogokolwiek o odrobinę zainteresowania,miłosći i jakiejkolwiek siły walki o moją duszę.Sama się poddałam więc jak mogę oczekiwać od kogokolwiek,że będę znaczyć cokolwiek dla niego i jego życia.

-Dla mnie jesteś wyjątkowa a jeśli ktoś tego nie widzi to jest kurewsko ślepy i dobrze o tym wiesz.Nie ma nikogo takiego jak TY i będę ci to zawsze powtarzał.Ludzie którzy zobaczyliby świat Twoimi oczyma nie wytrzymali by dnia by tak żyć ,ludzie którzy przeżliby chociaż tydzień z tym co czujesz i widzisz ty nie daliby rady...

-Przestań.Możemy stąd odjechać.

-Możemy.

Wsiadam do samochodu,wysypuję ścieżkę nadziei i wiem,że jestem dziś uratowana,połykam garść magicznej substancji i wiem,że znów to On ratuje mnie z objęć śmierci.Kolejny raz.Zabijam się ale robie to na tyle świadomie iż nie z premedytacją.Nie chce tak żyć a jednak próbuję znaleźć jakieś wyjaśnienie na TO co się wydarzyło,próbuję wyjaśnic sobie dlaczego ktoś zupełnie mi obcy stał się tak ważny.Odpoiwiedź jest tylko jedna.

Jesteś naiwną idiotką,którą znów ktoś wykorzystał.

Nienawidzę swojego istnienienia.

Chce ucieć,umrzeć albo się rozjebać.Chcę drinka,wiadra bialego proszku,wanny magicznej substancji,kilogramów marihuany i jednego złotego strzału.Nie mam już sił,naprawdę nie mam już siły.

Rozjebało mi się serce,chcesz posprzątać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wiatr

 Jestem powiewem ciepłego powietrza ocierającym się o Twoje ramie.Jestem mgłą unszącą się nad zieloną trawą po której chodzisz.Jestem ciszą ...