sobota, 22 stycznia 2022

Cisza

Rzucam sercem o szare sciany swojego pokoju. I nie ma NIC prócz TERAZ i narastającej we mnie ciszy.Cisza i wściekłość,gorąco i chłód - pogarda iż zamiast walczyć zatrzymuje się i przestaję robić cokolwiek by znów odnaleźć Ciebie,schowaną za emocjami,rozpaczą i TYM czego bliżej określić nie potrafię.Jeśli właście czegoś szukałam to jest to właśnie TO-nieokreślone,tajemnicze.Spokój.Jeśli istnieje coś co mnie powstrzyma kiedy będzie to potrzebne to jest to właśnie SPOKÓJ.Nie ma gniewu-a może mi się tak tylko wydaje,nie ma wściekłości-a może osiąga stan przekraczający ludzką świadomość,nie ma furii-a może trwam w niej od kiedy tu wróciłam.Nie ma pragnień,potrzeb,pożądania.Nie ma nienawiści,nie ma wstydu,nie ma żalu.Nie ma bólu,smutku,przygnębienia.Nie ma lęku.Nie ma żadnego lęku.Nie da się przecież złamać tego kto żyje bez lęku-powtarza mój umysł.Zawsze się czegoś bałam.Bałam się utraty siebie,miłości,samotności-bałam się pokoju przepełnionego narkotyjami,alkoholem,moją rozpaczą,bałam się umrzeć a przecież umierałam juz tyle razy iż już dawno powinnam przestać się bać.STWÓRCA znów ze mnie drwi-wierci w mej duszy dziurę tak ogromną iż mogę wsadzić w nią swoją dłoń,zamieszać i wyjąć zawartość swojego znienawidzonego serca.Rozjebana na miliony kawałków nie potrafię przestać płakać,tęsknic i obwiniać samej siebie za to że TAKA jestem.Tak kurewsko nieokreślona,tajemnicza a zarazem prosta,zwykła-tak kurwa banalna iż bardziej się nie da.Nienawidzę takich dni-dni przepełnionych NICZYM a zarazem pełnych smutku,zatracenia.Brakuje mi Ciebie.A może brak mi samej siebie-nie potrafię odnaleźć wczorajszej harmoni.Czegoś co przerwałoby cały ten syf.A może wiem gdzie tkwi problem,a może wiem co mogłoby mnie dziś uratować.I KURWA nie wierzę  że to jedyne wyjście,jednak to robię,znów to robię i znów.Jestem takim samym syfem jakim byłam zawsze a może tylko doskonale odgrywałam swą rolę w istnieniu kiedy tak naprawdę byłam już martwa.A może żyłam,umierając .A moze to wszytsko pierdolnie szlag a ja obudzę się ze snu w którym Ciebie nagle nie będzie i wtedy i ja zniknę.Znikną wszytskie znaki zapytania wiszące nad moją głową.Zniknie strach że kiedy poznasz cała mnie znikniesz a ja nie będę mogła pobiec za Tobą.Może zniknie tęsknota a kiedy ona zniknie nie będzie istniało już nic.Może boje się,ze kiedy jutro się obudzę przestanę oddychać wiedząc,że wykreowała Cię tylko moja ironiczna  świadomość która była tak naćpana iż nawet nie pamięta jak wiele dla mnie znaczysz.Zabawne ,nic nieznacząca narkomanka dla samej siebie boi się,tak bardzo boi się zranienia iż ucieka nieznaną krainą do której nie pozwala wkraść się nikomu a jednak,gdzieś za rogiem widnieje TWÓJ cień.Twój Cień i Twoje zielone oczy.
Zielone oczy,które się we mnie wpatrują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wiatr

 Jestem powiewem ciepłego powietrza ocierającym się o Twoje ramie.Jestem mgłą unszącą się nad zieloną trawą po której chodzisz.Jestem ciszą ...