niedziela, 9 listopada 2014

-Co teraz zamierzasz?
-Nie wiem, dosłownie mam ochotę zrobić dziś coś szalonego i zacząć żyć tak jak kiedyś.Nie przejmować się niczym i cieszyć każdą minutą.Czuję się lepiej.
-To wsiadaj,robimy coś szalonego.
-A podrzucisz mnie w jedno miejsce?
-Jasne.
Wsiadam do samochodu z uśmiechem na twarzy.Nie wiem dlaczego ale coś podpowiada mi,że to idiotyczny i szalony pomysł jednocześnie. Wyciągam z kieszeni magiczną substancję,połykam,popijam zimnym piwem owocowym i odpalam papierosa. Kiedy dojeżdżam pod znany mi dom czuję stres a przecież byłam tu kiedyś często.Jednak dziś jestem tutaj by przyznać samej sobie,że to co mówią inni to kurewska prawda.Wyciągam kolejną tabletkę,popijam.Wychodzę.
-Zaraz wrócę.
-To ma być szalone?
-To będzie szalone.Odpal silnik bo jak wrócę musisz stąd spieprzać.
Stoję przed drzwiami. Pukam.Słyszę jak ktoś schodzi po schodach.Drzwi się otwierają.Kiedy widzę znane mi oczy,uśmiech i ramiona.Rzucam się na niego,całuję go.Odwracam się i szybkim krokiem zmierzam w kierunku samochodu.
-Weronika,zaczekaj!
Nic nie mówię po prostu idę.Wsiadam do samochodu,skulam się na fotelu,chowam głowę.
-JEDŹ kurwa! Jedź .
Ruszamy. Nie wiem dlaczego to zrobiłam ale czuję wewnętrzną ulgę.Potrzebowałam tego,tak bardzo.Teraz w tym momencie.
-I po co tam byłaś?
-Wiesz,pocałowałam ważną osobę w moim życiu a zawsze bałam się tego. To było szalone na maxa! Chcę zrobić coś jeszcze.
-Więc jedziemy dalej.
-Mam listę kilku rzeczy,które chcę zrobić przed śmiercią.
-Nie umierasz.
-Ale czy to powód by ich nie spełniać.?
Kiedy dojeżdżamy pod znaną mi kamienicę boję się tam wejść bo wiem co tam zastanę.Więc połykam kolejną tabletkę.Telefon ciągle dzwoni.Mam to w dupie jak wszystko inne dziś!
Kiedy otwieram drzwi,jestem w szoku.Wszyscy mają gigantyczny odlot.
Więc łapię w rękę deskę i ściągam z ich stołów wszystko co na nich mają. Deptam strzykawki,rozbijam lufki.Rozsypuję towar! Zawsze chciałam to zrobić.
-Wypierdalać kurwa,słyszę za plecami.
Odwracam się i widzę człowieka,który jeszcze niedawno śmiał nazywać się moim przyjacielem. Pluję mu na twarz .
-Pierdol się!
Jest w szoku.Stoi oniemiały a ja czuję jak wyzbywam się cierpienia. Nie dam się zniszczyć,krzyczy rozum. Kiedy już wszystko jest doszczętnie rozjebane wychodzę.
Siadam na betonowym murku, odpalam papierosa, On dalej mi towarzyszy.
-Dobrze,że to zrobiłam. To kurewsko dobre uczucie.
-Cieszę się,że ci pomogłem.
-Dobrze wiedzieć,że możesz wciąż liczyć na starych znajomych.
-Mała ty na mnie zawsze. Tylko czy to co tam zrobiliśmy nie będzie miało grubszego echa?
-Nie sądzę.Już dawno ktoś powinien to rozjebać. Tu przychodzą dzieci. Każdego z nas powinni rozstrzelać bo nikt nie powinien niszczyć umysłów dzieci .
-Masz rację.Jestem z ciebie dumny żołnierzu!
-A ja z ciebie,że mi pomogłeś !
-Kim był chłopak,który wyszedł.
-Nikim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...