wtorek, 25 listopada 2014

Wybiegam z domu. Ocieram łzy,zaciskam pięści. Powtarzam w głowie,że dam sobie radę. Łapię za telefon.
-Możesz po mnie przyjechać?
-Teraz?
-Tak.
Pale papierosa,kolejnego,następnego i jeszcze jednego. Podjeżdża znany mi samochód.Wsiadam.
-Cześć młoda.
-Siemano. Tam gdzie zawsze?
-Jesteś pewna że chcesz tam jechać?
-Tak chcę się z nim pożegnać
-Ale on nie wygląda dobrze.
-Uwierz mi,że widziałam go już w najgorszych wyglądach.Dam radę.
-Dobra.
Kiedy rozmowa się urywa,pogłaśniam muzykę,odpalam papierosa.Jesteśmy coraz bliżej i kiedy dojeżdżamy już pod znany mi dom. Wysiadam. Idę ile sił w nogach,odpalam papierosa.
Pukam.Cisza.Krzyczę.Cisza. Więc wchodzę. Mijam rozwalone na podłodze ciuchy,butelki,resztki po jointach, rozbite bonio.W końcu odnajduję go leżącego na wielkim łóżku,palącego papierosa.
-Po chuj tu przyjechałaś.
-Żebyś miał głupie pytania. Co Ty odpierdalasz?
-Wyjebałaś na mnie. Więc wypierdalaj ! Krzyczy na mnie. Wyzywa.
-No chodź uderz mnie bo przecież tego chcesz.
-Nie chcę ale wyjdź stąd.
-Usiądź i ze mną pogadaj a nie drzesz japę.Nie miałam czasu rozumiesz? W przeciwieństwie do ciebie wzięłam się za siebie.
On siada na podłodze,zaczyna płakać.
-Nie mam kurwa na to siły.
-Ja też nie mam.
-Kim jesteś dla mnie?
-Przyjaciółką i oboje wiemy,że to najlepsze rozwiązanie.
-I już mnie nie pokochasz?
-Przestałam cię kochać 2 lata temu a może po prostu nigdy nie kochałam.Przecież prócz takich akcji jak ta przed chwilą nie było między nami nic. My ciągle byliśmy na odlocie . Ty krzyczałeś ja płakałam.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj bo twoje przepraszam boli bardziej niż liść prosto w twarz. WEŹ SIĘ ZA SIEBIE. I przestań szukać we mnie zbawiciela.
-Pomóż mi.
-Już wystarczająco ci pomogłam. Teraz ty bierz dupę w kroki i zacznij od sprzątania tego chlewu.
-Zostałem sam/
-Bo wybrałeś taką drogę.
-Kocham cię.
-Przestań ja cię nienawidzę.
-To dlaczego tu jesteś?
-Bo czuję jakiś obowiązek bycia twoją przyjaciółką.
-To wyjdź stąd.
-Jesteś pewien?
-Tak wypeirdalaj.
-To spierdalaj i jeśli zadzwonisz wiedz,że już mnie nie będzie. Mam cię w dupie!
-Jak wszystkich.
-Nie tylko ciebie.
Zabieram torbę z fotelu. Wściekła wychodzę . On wybiega za mną.
-Przepraszam Weronika nie chciałem.
-Odpierdol się jest za późno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...