sobota, 15 listopada 2014

Dojeżdżamy na miejsce. Ja biegnę w stronę drzwi.Zamknięte,więc wchodzę przez uchylone okno.Kiedy docieram do znanego mi pokoju,on leży na podłodze.
-Boże,przepraszam,nie rób mi tego! Mocno go przytulam.
Przepraszam.
Nie zostawiaj mnie.
On otwiera oczy.
-Weronika? co ty tu robisz?
Siada naprzeciw mnie,odpala papierosa.
-Ty złamany skurwysynie! Kłamałeś?
-Nie ale nie mogłem cię zostawić samej.
Wpadam w szał,zaczynam go uderzać,on mocno ściska moje nadgarstki.
-Bałam się rozumiesz? Bałam się! Nienawidzę cię.
-Ja też cię nienawidzę.
Mocno przyciąga mnie do siebie,całuje i chodź czuję nikotynę w jego ustach,potrzebuję go a on potrzebuje mnie.
-Przepraszam nigdy więcej tak nie zrobię.
-Nigdy więcej nie zostawiaj mnie na tyle lat.
-Teraz wszyscy nas znienawidzą.
-Teraz zaczynam od nowa .
-Tęskniłem.
-Ja również.
Wtulam się w jego ramiona znam je doskonale,Wystające kości policzkowe i lekki zarost ocierają się o mój policzek.On ociera moje łzy,całuje w czoło.
-Już nigdy nie pozwolę ci odejść.
-Trzymam cię za słowo.
Zamykam oczy,on włącza znany nam kawałek 2paca i oboje zasypiamy. Nie wiem dlaczego tak się dzieje ale czuję,że oboje wiedzieliśmy,że kiedyś dorośniemy do bycia przy siebie,dla siebie i ze sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...