sobota, 15 listopada 2014

Wpadam kompletnie rozjebana umysłowo do domu,rzucam kurtkę na podłogę.buty z całej siły uderzają o szafę w przedpokoju.Tata leży na łóżku w salonie i słyszę jak krzyczy.Wchodzę do pokoju,wyrzucam wszystkie ciuchy z szafy w poszukiwaniu magicznej substancji, płaczę,krzyczę,kładę się na ziemię,padam na kolana. Tata wchodzi do pokoju.
-Co Ty robisz?
-Nic,daj mi kluczyki.
-Po cholerę?
-Dasz mi je czy nie?
-W takim stanie chcesz prowadzić?
-Jakim?
-Cała drżysz.
-Dobra nieważne.
Pakuję wszystko znów w szafę,zamykam ją kopnięciem,ubieram byty wychodzę,Wyciągam z kieszeni telefon.
-Przyjedź po mnie teraz!
-Po cholerę?
-Muszę jechać do niego w tym kurwa jebanym momencie.
Chowam telefon samochód już jest na umówionym miejscu. Wsiadam,zapinam pas,odpalam papierosa.
-Co się stało?
-On chyba umarł?
-Kto taki?
-Jak to kurwa kto ?
-Weronika uspokój się.
-Napisał mi,że nie chce żyć a ja byłam w pracy i to olałam. Nie wiem co dalej.
-Wszystko będzie dobrze.
-Masz coś?
-Otwórz skrytkę.
Otwieram,wyciągam kilka magicznych substancji,połykam,znajduję zimne piwo,wypijam,jestem coraz bliżej,zaraz cię uratuję,poczekaj...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...