czwartek, 27 listopada 2014

-Cześć Weronika.
Słyszę gdzieś w koncie ciemnego podwórka.Widzę wjeżdżający samochód.
-Po co?... Jedź stąd!
-Potrzebuję z Tobą porozmawiać.
-Ale ja ci coś powiedziałam! Proszę wsadź swoją dupę w ten samochód i odjedź.Nie mam czasu na frajerów.
-Weronika, umieram.
-Gówno mnie to obchodzi.
-Mam HIV.
-Gówno mnie to obchodzi.
-Umrę.
-Gówno mnie to obchodzi.
-Chciałem się pożegnać.
-Gówno mnie to obchodzi.
-Ok rozumiem. Przepraszam,że cię zawiodłem.
-Gówno mnie to obchodzi.
I kiedy odwraca się na pięcie .Dociera do mnie co powiedział.Przecież był moim przyjacielem.Przecież był wrogiem i przyjacielem jednocześnie.
-Poczekaj.
Podbiegam do niego.Delikatnie go obejmuję.
-Przepraszam.Nie chciałam być takim skurwysynem ale dobrze wiesz dlaczego jesteś chory.
-Wiem czasu już nie cofnę a Kasia nie chce mnie znać.
-Przejdzie jej,pewnie potrzebuje czasu.Wejdziesz na herbatę.
-Nie mogę.Nie radzę sobie z tym.
-Zapalisz?
-Zapalę.Wiesz właśnie dotarło do mnie co robiłem.Ty też się zbadaj.
-Ja nie mam po co.
-A co jeśli jakimś sposobem jesteś chora.
-Nie jestem.Nie dawałam w żyłę tak jak ty. Niesterylnie i z ludźmi z gówna.Przepraszam ale nie mogę patrzeć ani zrozumieć po chuj to robiłeś.
-A ty po co żresz magiczną?
-Przynosiła ulgę teraz nie biorę.
-Do czasu.Znów zostaniesz sama i się zacznie od nowa.
-Gówno prawda. Nie chcę już.
-Ja też nie chciałem.A miałem kobietę,którą kocham teraz nie mam nic.Prócz złotego strzału.
-To wstań z tej pierdolonej ławki i odejdź jeśli tak uważasz.
-Weronika to nie ma sensu.Wciąż szukam swojej drogi a dostaje TO.Totalne gówno.
-Dasz sobie radę jeśli uwierzysz.
On odchodzi a ja siadam na ławce,odpalam papierosa,zaczynam płakać.
Nie wiem dlaczego,może właśnie dlatego,że zaczynam rozumieć że bezsens jest sensem a sens bezsensem. Boże, jeśli istniejesz uchroń jego duszę przed zagładą. A z Tobą,kochana śmierć jeszcze poromansuje w grudniowy mroźny poranek.
Paranoja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...