poniedziałek, 20 października 2014

Siedzę na murku znanej mi i wam stacji PKP i wyczekuję spotkania,którego boję się ja i moja dusza. Jest coraz bliżej,palę papierosa,drugiego i wiem,że zaraz go zobaczę.Dzwoni telefon.
-Gdzie jesteś.?
Wychodzę przed stację.JEST.Dokładnie taki jakiego pamiętam,dokładnie z takim samym uśmiechem. Przytula mnie delikatnie,chciałabym by cały świat przestał istnieć i aby ten moment trwał,trwał,trwał.
Idziemy i cała reszta jest nieważna.Nie ma ludzi jest tylko on,papieros i ja. I z każdym słowem zdaję sobie sprawę jak bardzo mi go brakowało,jak był mi potrzebny,niezbędny.
Widzę go i dyskretnie szczypię się po dłoniach,by sprawdzić czy aby napewno to wszystko się dzieje.Czy aby napewno on jest rzeczywistą chwilą mojego dzisiejszego dnia,czy faktycznie jestem czysta i nie naćpana,czy nie żyję iluzją bo przecież wtedy go sobie wyobrażałam.Ale nie.Jest i to jest najważniejsze.
Kiedy siadam obok niego na ławce czuję i wiem,że kocham go jak nigdy nikogo wcześniej.Przybliżam się coraz bardziej,chcę by objął mnie swoimi ramionami i nie pozwolił mi oddychać przez chociażby minutę.Przytula.
-Czekałaś na to?
-Tak.
I kiedy całuje mnie w czoło wiem,że jest wszystkim czego potrzebuję.Chcę złapać go za rękę i prosić by mnie stąd zabrał i by był ze mną każdego dnia,bym mogła budzić się i zasypiać przy nim.Milczę i słucham co mówi. Jest tak samo bezbronny jak ja.Cieszę się,że nie pozwolił mi odejść.
Siadamy na stacji PKP i wiem,że zaraz będziemy musieli się pożegnać.Kiedy mnie całuje czuję jak szybciej bije mi serce a kiedy słyszę słowa ''miłość'' ''kocham'' chcę by był przy mnie zawsze jednak nie potrafię go o to prosić.
Kiedy przytulam go na pożegnanie nie chcę się z nim żegnać.Chcę by mnie zabrał jednak,odjeżdża....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...