wtorek, 14 października 2014

-Jak to się właściwie zaczęło ? Kiedy się poznaliście?
-Ale pierwszy raz czy drugi.?
-Może od początku.
-Właściwie nie wiem bo byłam pijana. Pamiętam to były wakacje,ja dużo piłam i imprezowałam nie miałam zamiaru z nikim wpadać w romanse. Tamtego wieczoru było jak zawsze,szybki powrót z pracy,prysznic,makijaż i wyjście na zejście , Dużo alkoholu,kilka spalonych lolków i mój gigantycznie dobry humor,dziewczyny. Nagle podeszła do nas gromadka facetów.Jeden znał jedną,drugi drugą i tak poznałam ich ja. Nie wiem co było dalej,to był burzliwy rok.Ale wiem,że poszłam z nim zatańczyć i wiem,że kiedy usiadłam kompletnie na ławce prosiłam go aby odprowadził mnie do domu. Zrobił to,wziął na ręce i zaniósł pod dom. Zapisał mój numer chociaż nikomu go nigdy nie dawałam i odszedł.Potem wszystko płynęło. On pisał ja nie odpisywałam,dzwonił ja nie odbierałam.Kiedy wakacje się skończyły miałam nadzieję,że i z nim historia się kończy ale tak nie było. Wrzesień,moje urodziny,tłum ludzi,wielkie sto lat,też był. Nie wiem wtedy wydawał mi się kompletnym dzieciakiem.Wydzwaniał cotydzień a ja nie miałam ochoty z nim gadać.A kiedy już wychodziłam dla świętego spokoju tłumaczyłam mu,że musi dać sobie spokój bo ja będę dla niego nikim więcej niż koleżanką. On wciąż nie dawał za wygraną ale kiedy uświadomił sobie,że mam kogoś wszystko ucichło. I pewnie byłoby tak nadal gdybym nie wróciła.
-Jak to wróciła?
-Normalnie. Któregoś razu we wrześniową sobotę kiedy odbierałam ciocię z dożynek podszedł do mnie i zapytał co słychać. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć,czułam się głupio i było mi chujowo bo wyjebałam na niego i jego znajomych rok wcześniej.W wakacje również kiedy raz mnie zaczepił zachowałam się jak skurwysyn.Długo się nie zastanawiając dałam mu swój nowy numer i kazałam zadzwonić.Odebrałam ciocię i wróciłam. Nie dzwonił,może bał się. Kolejnego weekendu znów go widziałam.przeszedł obok mnie szeptając głupie ''siema''.Pomyślałam sobie,trudno nie każdy może chcieć ze mną rozmawiać. Myliłam się po kilku godzinach wypatrzył mnie na ławce,podszedł i rozmawiał ze mną.To zabawne ale czułam jakbym rozmawiała z kimś innym. Kolejnego weekendu umówiłam się z dziewczynami na dożynkową imprezę obok nas. Jednak moja impreza skończyła się w klubie z wódką i drinkami. Wtedy pierwszy raz powiedział mi,że się zakochał i że nie potrafił o mnie zapomnieć.Wyśmiałam go bo tak tanie teksty już kiedyś słyszałam. Ale kiedy opowiadał mi jak widział mnie w wakacje i jak odwracałam się od niego,jak kazałam mu spierdalać i jak go traktowałam nie miałam sumienia nie słuchać. Potem działo się wszystko szybko. Jedno spotkanie,kilka sytuacji w których nie pozwolił zadławić mi się własnymi wymiocinami aż do tego weekendu,kiedy siedział obok mnie i po prostu był. Nie pytał dlaczego płaczę bo dobrze o tym wiedział,nie mówił mi jak zła jestem lecz jak powinnam uwierzyć w szczęście i jak bardzo mnie kocha. Bezcenne.
Teraz uważam,że czasem to co obok nas też może dawać szczęście i uśmiech. I pomimo tego,że nie wiem czy potrafię kochać bo przecież normę przeciętnego śmiertelnika wyczerpałam cieszę się,że jest i że nie pozwala mi odejść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...