Miałam to przemilczeć i ukryć głęboko w swojej skurwiale smutnej duszy ale nie potrafie...
Od wczoraj płaczę i zastanawiam się dlaczego to ja muszę z nią walczyć.Dlaczego to JA muszę czuć się jak gówno bo moja rodzicielka po prostu mnie nie kocha i zapewne NIGDY nie kochała-więc po co dała mi życie i pozwoliła dorastać w smierdzącym gównie i pozornym złudzenią ''rodziny'' której nigdy nie mieliśmy,mamo...
Kolejny raz czuje tak ogromny ból i rozczarowanie,które wykręca mi jelita i wpierdala wątrobę bo jak można tak bardzo nienawidzić dziecka,które nosiło się pod sercem.
32 lata próbowałam walczyć o Twoją Miłość,mamo-dziś mam już DOŚĆ.
Nigdy mnie nie widziałaś,nigdy nie widziałaś mojej duszy,która każdego dnia płakała bo samotność to wredna kurwa a ja nie mogłam NIGDY na Ciebie liczyć.Zawsze byłam nie dość dobra,nie dość ładna,nie dość mądra -zawsze dawałam od siebie za mało a ilekroć myślałam,że kiedyś będziesz ze mnie dumna-wtedy okazywało się,że moja naiwność jest bezgraniczna bo albo znikałaś albo krytykowałaś mnie tak mocno iż sama wierzyłam,że jestem NIKIM i że nie zasługuje na jakąkolwiek MIŁOŚĆ .
Nie wiem dlaczego tak bardzo Ci przeszkadzam i naprawdę nie pojmuje dlaczego tak bardzo masz mnie w dupie ? Błagam o śmierć i kolejny raz rozważam kolejne wewnętrzne samobójstwo bo nie chcę się TAK czuć.
Tym razem zabolało tak bardzo,że naprawdę nie rozumiem dlaczego pozwolono mi żyć.
Antydepresanty nie pomagają bo na nienawiść własnej matki nie ma lekarstwa.
Ja tylko chciałam,żebyś mnie kochała.
I kiedy ktoś pyta mówię,że jest Ok-że już mi przeszło bo mama zawsze taka była -gówno prawda.
Czuje się beznadziejnie i tak kurewsko niepotrzebna.
I znów jestem tylko ja,Haze,bezgraniczna samotność i płacz-rycze jak dziecko bo nie mam już siły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz