Dziś poraz pierwszy byłam w stanie komuś o Tobie opowiedzieć.
Dziś poraz pierwszy byłam wstanie przyznać jak bardzo boli mnie dusza od kiedy wyjechałeś i jak kurewsko tęskniłam za Tobą każdego jebanego dnia od kiedy wyjechałeś.
To pożegnanie,to ostatni list napisany w mej głowie do Ciebie.Wielokrotnie próbowałam zrozumieć z jakiego powodu pojawiłeś się w moim życiu i po co właściwie pozwoliłam Sobie Tobie zaufać-to chyba BOLI dziś najbardziej,że pomimo iż wiedziałeś jak rozjebaną mam dusze,umysł i serce pozwoliłeś mi uwierzyć,że nie rozczarujesz mnie jak reszta facetów w moim życiu-rozczarowałeś i zawiodłeś a ja przez ostatnie pól roku szukałam wytłumaczenia na CISZĘ z jaką mnie zostawiłeś.GŁUPIA ?!-Prawda?Nawiwna i głupia ale widziałam Twoją duszę,wiem,że jakaś część Twojego serca była prawdziwa pomimo,iż wiedziałeś co powiedzieć bym uległa,bym oddała Ci się bez zastanowinia.
Zostawiłeś TYSIĄCE pytań bez odpowiedzi i rozjebany mój umysł.
KOLEJNA TERAPIA,KOLEJNY PŁACZ,KOLEJNE SAMOBÓJSTWO.
To koniec.Pani psycholog kazała mi przeczytać ostatni raz wiadomości,usunąć,zatęsknić,popłakać i zablokować Cię wszędzie-pozwolić Ci odejść i zachować wspomnienia - TE dobre,te w których wierzyłam w każde Twoje słowo.
Po terapi wychodzę przed budynek,odpalam papierosa,ryczę bo nie mam już siły opowiadać jak bardzo nie chcę żyć.Jak duszę się tlenem,jak duszę się każdego dnia bo nienawidzę siebie,swoich emocji i życia które zjebałam na własne życzenie.Wyciągam telefon,naciskam zieloną słuchawkę.
-Halllo....Znajomy mi głos,który kiedyś był tak samo znaczący jak tęsknota za Tobą.
-Potrzebujuuuujeeee,,,Ryczę i nie mogę złapać tchu.
-Werka za godzinę?
-Dobrze.
I kiedy konczy się rozmowa wiem,że z jakiegoś powodu kiedy rozpierdala mi się dusza w sposób,który nie jestem wstanie okiełznać ON zawsze odbiera-pomimo miesięcy ciszy,życia z którego jest zadowolony a może tak mu się tylko wydaje.Wiem,że kiedy upadam tylko ON jest wstanie zrozumieć co czuje.Wsiadam do samochodu wracam do domu,wyprowadzam Hazego.Płacze i pale,pale i płacze.Wciągam,pale,płacze.
Słyszę samochód,kawałek,który znam na pamięć i widzę twarz,którą znam doskonale.
Zatrzymuje się,wysiada i nie mówiąc NIC,mocno mnie przytula.
-Jestem CHULIGANIE.Wsiadaj i opowiadaj .
Znów płaczę,zaprowadzam Hazego do taty,zakładam bluze,czapkę,wychodzę.Wsiadam na miejsce pasażera i gdy tylko opuszczamy moje podwórko,otwieram schowek,uśmiecham się bo zawsze wie czego potrzebuje,wyciągam jointa,odpalam i nie musi o nic pytać mówie mu wszystko....Jak głupia byłam,jak naiwnie wierzyłam w Twoje słowa i jak bardzo chciałam byś nie okazał się kłamstwem a mimo to okazałeś się...No właśnie.Kimś kogo wytworzyłam w swojej głowie mając nadzieje,że nie jesteś jak WSZYSCY.
-Werka przestań do KURWY tłumaczyć,każdego ziomka,który złamie Ci serce.My faceci jesteśmy pojebani,zrobimy i powiemy wszystko jeśli zależy nam na chwilowej zabawie...
Ma racje a ja zaczynam ryczeć jeszcze bardziej.
-Wiem ale momentami był prawdziwy,wiem o tym.Momentami pozwalał mi dotknąć swojej duszy a teraz...
-Teraz żyje dalej a Ty znów jesteś wrakiem człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz