piątek, 5 kwietnia 2024

Pamiętnik

 Znalazłąm swój stary pamiętnik,straciłam pół wieczoru czytając i zdałam sobie sprawę jak bardzo KOCHAŁAM chłopaka ze stacji PKS,który nigdy do mnie nie należał a jednak był wszystkim od czego zaczeło się wszystko...Może gdybym wtedy nie uciekła z lekcji,nie dała się namówić na palenie papierosów we wnęce stacji-może gdyby wtedy na mnie nie spojrzał i nie pozwolił mi spojrzeć na siebie-może GDYBY...Może wtedy MIŁOŚĆ miałaby dziś inne znaczenie.Nie potrafię się odnaleźć od kilku tygodni,od kilku dni nie potrafię się zrozumieć a od kilku minut znów myślę o śmierci.Pisanie sprawia mi trudność tak wielką.iż wielokrotnie leżę wpatrując się w biały sufit swojej oazy spokoju czując wewnętrzną PUSTKĘ i poczucie beznadziejności.JESTEM NIKIM-od bardzo dawna .Czasem zastanawiam się co byłoby gdybym dała SOBIE szansę i uwierzyła w SIEBIE -NIE mam pojęcia bo tak szybko jak o tym myślę tak szybko zdaję sobie sprawę,że nie zasługuję już na nic co miałoby jakąkolwiek odmianę DOBRA i SZCZĘŚCIA.Już nawet przestałam płakać z bólu i TEGO uczucia wewnątrz mnie,którego nie potrafię okireślić jakąkolwiek definicją .    Chciałabym umrzeć ale co mi to da ?! Czy w innym wymarze będę szczęśliwa?-NIE SĄDZĘ.Gdziekolwiek indziej się znajdę NIC się nie zmieni-może będę mogła popełnić znów błędy,których nie będę wstanie naprawić i może znów uda mi się rozczarować wszystkich ludzi dookoła mnie.Jak więc określić moje życie? Skoro nawet śmierć nie jest wtanie mnie uratować a życie tutaj,KURWA co ja gadam-trwanie w emocjonalnym zawieszeniu,coraz mniej mi wychodzi.Nie mam już siły oddychać,otwierać oczu,wstawać,malować się,wyprowadzać HAZEGO na spacer.Nie potrafię już płakać,wspominać i analizować.Czasem myślę o czymś co było sekundą w której miałam nadzieję i się uśmiechałam po czym czuje tak kurewsko nieokreśloną NIENAWIŚĆ do samej siebie,iż mam ochote ROZJEBAĆ sobie gółowę .Jestem tak beznadziejnie pojebana iż UCIEKAM od wszystkich ludzi którzy mnie otaczają,przestałam się uśmiechać,mówić cokolwiek do kogokolwiek,kiedy wstaję próbuję pokonać kolejny dzień a kiedy wracam do domu,skrywam się w kącie swojej oazy spokoju i pozwalam DEMONĄ rozjebać swój umysł,nie panuję już nad niczym i nie potrafię NIKOMU o tym powiedzieć.Po co ? By znów usłyszeć,że jeszcze wszystko się ułoży?-gówno prawda ! Coraz częściej prtzestaje mi się udawać przed innymi,coraz częściej płaczę przy innych lub otula mnie tak wielki SMUTEK połączony z ROZPACZĄ iż nie jestem wstanie powstrzymać drżenia rąk i ciała.WIEM-to moja KARMA za wszystko co zjebałam i przymuje ją bezwzględu na cenę i skutki. ZASŁUŻYŁAM na gówno w którym jestem,na ból którym się stałam.

\zasłużyłam na śmierć wsród ludzi,którzy żyją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...