środa, 31 stycznia 2024

Burza emocji

 Nie sądziłam,że po tym wszytskim co przetrwałam,Stwórca postanowi zgotować mi takie gówno w którym żyje.

Kolejny miesiąc NIC nieznaczenia,kolejny miesiąc kiedy zastanawiam się czy śmierć to nie jedyne wyjście z całej sytuacji,kolejny miesiąc kiedy nie mam siły oddychać,wstawać rano z łóżka i udawać,że wszystko jest pozornie dobrze.Zdrada bolała jak cholera,walka o siebie po TYM wszystkim była ciężka,długa i pełna płaczu ale przetrwałam-teraz nie wiem jak mam walczyć skoro kobieta,która dała mi życie tkatuje mnie jak intruza we własnym życiu.Chciałam by któegoś dnia nie żałowała,iż dała mi życie,które zjebałam na tyle,iż sama sobą gardze ale wciąż TU jestem.Wciąż sama,płacząca i tak bardzo nienawidząca wszystkiego co mnie otacza.Zabijałam się wielokrotnie i już chyba nie mam na to siły,zamykam się w swojej oazie spokoju z papierosem i wielkim kubkiem herbaty,płączę ale nie potrafię TEGO powstrzymać.Mam w sobie burze emocji,która targa mną o szare ściany pokoju.Haze,kładzie pyszczek na moich drżących nogach - wiem,że gdyby nie ON pewnie przerwałabym TO wszystko.Jak mam żyć skoro czuję tak KUREWSKO wielką PORAŻKĘ ? Jak walczyć skoro nie potrafię niczego zmienić.Jestem gónem od 30 lat i od 30 lat wszyscy dookoła nie słyszą mojego krzyku rozpaczy...Nienawidzę siebie,swojego życia i tego,że nie jestem jak INNI-wciąż czuję ból,żal i nienawiść,wciąż czuję,że niewystarczam lub jestem pomyłką stworzoną dla żartu ironi.Nie potrafię wstać z łóżka bo tylko TU czuję się pozornie bezpieczna,nie proszę już o pomoc bo nikogo to nie obchodzi.Zabawne co ? Kobieta z odbicia w lustrze czuje się jak zmora,błądząca w świecie,w którym nie powina była się znaleźć.Jest mi wszystko jedno co stanie się za minutę,godzinę,jutro,pojutrze,za miesiąc,rok...To tak jakbyś oddychała gdy ktoś ściska ci gardło mocno,dużymi dłońmi,dusząc przy każdej próbie oddechu.Jestem w takiej czerni samej siebie,iż NIGDY wcześniej TU nie byłam,stąd nie ma wyjścia,jest tylko nostalgia ostaczającego mnie smutku...BOŻE ! Błagam pozwól mi odejść,nie ratuj,nie drwij już ze mnie po prostu pozwól mi ZNIKNĄĆ.Mam ochotę rozciąć swoją skórę,która drży,piecze,pali.Mam ochotę rozbić głowę o ścianę by uciszyć głosy z mojej głowy.Mam ochotę zadzwonić do taty,przeprosić i odejść na zawsze,gdziekolwiek to jest.

Sądziłam,że gorzej już być nie może-niestety jak zwykle się myliłam.

Jestem w czarnej odchłani z której nie ma wyjścia.

Śmierć to jedyne rozwiązanie.

Przestaje oddychać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...