wtorek, 2 stycznia 2024

2023

 To kolejny rok nierównej walki.

To kolejny rok szukania samej siebie i kolejny rok przetrwania w PIEKLE,który sama dla siebie namalowałam...To przykre - bo w zasadzie nie zmieniło się nic a jednak coś jest zupełnie innaczej.Nie marzę,nie mam nadzieii,nie zabijam się i nie próbuję NICZEGO zmienić.A może próbuje,naiwnie wierząc,że jest na świecie KTOŚ kto mnie zrozumie.Tęsknie za złudzeniami,które sama sobie wykreowałam,brakuje mi wspomnień o których sama sobie nie pozwalam pamiętać,emocjo,których znać nie chcę i uczuć,które sama zjebałam...Wielokrotnie w TYM roku próbowałam zaufać jednak TO nigdy się nie udawało albo ja byłam problemem albo problem był w mojej głowie-nie potrafię być szczęśliwa,czuć się potrzebna i wierzyć,że jeszcze kiedyś pokocham równie mocno.Żałuję wielu decyzji,emocji i słów wypowiedzianych pod wpływem substancji,wódki i wkurwienia na samą siebie bo przecież wciąż jestem gównem,które nie potrafi przestać czuć obojętności.Pragnęłam MIŁOŚCI tak bardzo,że przestałam czuć cokolweik,zdając sobie sprawe,że to ONA stanowiła największy problem w moim życiu i gdy już zaakceptowałam SAMOTNOŚĆ na tyle,że paliliśmy razem jointy na balkonie,owiane mgłą nocy zrozumiałam jak bardzo brakuje mi wzroku,słów,dotyku,emocji i poczucia,że mogę coś znaczyć.Nie mam siły już płakać,krzyczeć czy zabijać swoją duszę na miliony bezsensownych sposobów.Nie mam siły żyć a mimo to wciąż oddycham-skazana za karmę,która wróciła z podwójną siłą i dogłębnie rozpierdala mi umysł.Być może mój SMUTEK jest tak ogromny iż już NIC nie jest wstanie wygnać go z mojej oazy spokoju,być może jestem tak rozjebana na miliony kawaków których nie da się już pozbierać.Nie czuję się dobrze,nie czuję się jakolwiek powinnam się czuć z każdym miesiącem boli jeszcze bardziej z każdym rokiem uświadamiam sobie jak bardzo mnie zniszczył i jak wiele odebrał.Drżą mi dłonie,serce bije w nierównym rytmie,odpalam papierosa-otulona dymem ocieram łzy rozpaczy,które pojawiają się tylko gdy piszę.Chciałabym by TO wszystko się skończyło a mimo to nie potrafię TEGO zrobić.Każdego dnia zastanawiam się po CHUJ ktoś postanowił mnie uratować skoro ja nie chcę TU być.Jak długo mam jeszcze czuć się jak NIKT i beztrosko chcować się w swojej oazie spokoju tylko po to by nikt nie widział w jakim beznadziejnym stanie jestem.Mam 30 lat-brak siły by żyć i brak wiary,że jeszcze żyć będę.

Paranoja .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...