niedziela, 27 listopada 2022

Akceptacja

Dziś pomiędzy kosmosem emocjonalnym a odbijającym się echem wspomnień próbuje odnaleźć kawałek siebie.Kim jest odbicie w lustrze na które spojrzeć nie potrafię,czym jest udawany uśmiech którego zaakceptować nie potrafie,co znaczy brak łez,krzyków w mojej głowie,które przecież ZAWSZE tu były.Stałam się obojetna,pusta a może po prostu przestałam czuć cokolwiek już dawno.Dopasowałam rozpacz i ból do monotoni dnia codziennego,przestając skupiać się na płaczu i tęsknocie-brakowało mi wielu rzeczy dziś cieszy mnie poranny zapach kawy z mlekiem i papieros palony na balkonie.Próbowałam,próbowałam zabić samotność odczuwaną każdego wieczoru kiedy otulam swoje ciało kołdrą,próbowałam zabić samotność,którą czułam za każdym razem kiedy wypatrywałam jego auta przez okno,próbowałam zabić samotność na miliony niedozwolonych mym sercu sposobów jednak nigdy mi się nie udawało.Chciałam spróbować zaufać komukolwiek,kto na to zasługiwał jednak rezygnowałam za każdym PIERDOLONYM razem kiedy czułam,że zbliża się do mej duszy na tyle blisko iż robi się niebezpiecznie-uciekam przed sobą,miłością i strachem przed kolejną utratą siebie.Wciąż powtarzając wszystkim dookoła,że wszystko jest dobrze a tak naprawde ROZPIERDALA mi się umysł każdego dnia,w każdej godzinie,sekundie i minucie.Już potrafię o TYM mówić,już potrafię przyznać jak wiele łez wypłakałam i jak bardzo moje serce kochało człowieka,który na to nie zasługiwał.Potrafię przyznać jak bardzo za nim tęskniłam i ja błagałam na kolanach Boga czy kogokolwiek innego by pozwolił mu do mnie wrócić i być TUTAJ sądząc,że bez niego sobie nie poradzę-być może jakaś część mnie umarła ale ja wciąż oddycham i to uważam za największy sukces naszego roztania.Każdy powtarzał ''potrzebujesz czasu'' ''wszystko będzie dobrze''-gówno prawda.! Każdy człowiek radzi sobie inaczej z odejsciem miłości swojego życia-nie mam pojęcia czy ON nią był ale był ważnym człowiekiem w moim życiu na tyle ważnym iż wciąż nie potrafię go znienawidzić.Chciałabym mieć magiczną tabletkę która wymazałaby ostatnie 6 lat mojego życia i wszystkie wspomnienia,te do kurwy dobre,uczucia być może wtedy przestałabym czuć TO czego nazwać nie potrafię-to nie tęsknota ani nawet już miłość to raczej żal pomieszany z poczuciem bezradności i ciągłe pytania na które nie potrafię do dziś znaleźć odpowiedzi.Zabawne ale to jemu zawdzięczam tak wiele a zarazem tak wiele mi zabrał.Zabrał mi wiarę w samą siebie i wiarę w lepsze jutro.Kiedy postanowił wybrać inną zabrał mi sens istnienia i pomimo,iż to ja odeszłam wciąż zastanawiam się co takiego dzieje się w naszych istnieniach iż ktoś postanawia nagle z dnia na dzień zmienić tor twojego marnego życia-nie mam pojęcia lecz wiem,że nic nie dzieje się bez przyczyny i to powtarzam sobie za każdym razem kiedy wracają wszystkie emocje,wspomnienia i ta pierdolona tęsknota za kimś o kim myśleć nie powinnam.Nie miałam zbyt wielu związków ale za każdym razem ponosiłam większą porażkę-kolejnej już chyba nie wytrzymam i to uczucie sprawia,że stałąm się murem nie do pokonania.Wiem,że jeszcze nie raz będę płakać i prosić stwórcę o kogoś kto po prostu mnie przytuli i powie,że dam sobie radę ale wiem też,że nie pozwolę już NIKOMU siebie tak traktować.Przestałam wierzyć w miłość a może po prostu przestałam jej tak bardzo potrzebować.

Nienawidzę samotności ale nienawidzę też bólu i cierpienia więc jak wybrać drogę odpowiednią dla swojego istnienia?

Żyj a reszta sama się ułoży..

Napewno....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wiatr

 Jestem powiewem ciepłego powietrza ocierającym się o Twoje ramie.Jestem mgłą unszącą się nad zieloną trawą po której chodzisz.Jestem ciszą ...