poniedziałek, 20 lipca 2015

Przestałam robić cokolwiek aby naprawić swoje spaprane życie.  Czy to oznacza,iż przestało mi zależeć?  Chyba nie,to coś innego,coś bardziej skomplikowanego,wy ludzie nazywacie to bezsilność. Na to nie ma lekarstwa,ta pierdolona choroba odbiera wszelkie siły, wszelka wiarę,że coś  jutro lub kiedyś może się zmienić.  Lubię kiedy mnie rośmiesza i kiedy moge skryć się w jego ramionach w najgorszą budzę mojej duszy.. Tyle tylko,iż boje się powiedzieć mu jak bardzo zmęczona jestem,jak brakuje mi tchu.. Jak brakuje mi wszystkiego i niczego. A kiedy powtarza mi,że nikogo nie interesuje zdaję sobie wtedy sprawię jak samotną duszą jestem. Brakuje mi tchu. Chciałabym się  teraz upić ale jaki to ma sens,Chciałabym zadzwonic do mamy,przeprosić i prosić o wybaczenie,ale jaki to ma sena,Chciałabym by jutrzejszego poranka obudził mnie telefon od taty i bym w słuchawce uslyszała jego głos który bedzie mi powtarzał że dam radę... Jednak to tylko marzenia,bezsensowna iluzja którą wytwarza mój wycięczony umysł.  Przecież nikogo nie obchodzi moj marny los. Los jedej z trylionów istot,istoty bezsilnej,bezmyślnej i zakochanej. Czasem zastanawiam się dlaczego to właśnie ja, dlaczego ja wolę milczeć niż poprosić o prostą,bezinteresowną pomoc...Przecież moge na niego liczyć, przecież jest jedyną osobą, która interesuje mój los...Dziś znów szykuje się bezsenna,kurewsko bolaca noc. Wiesz jak boli dusza? Jak obdzieranie ze skóry, spalonej skóry narkomanki po kurewsko długim odwyku... Jest wieczór a ja znów Chciałabym wybrać się na długi spacer po marzeniach naiwność po marzeniach pełnych nadzieji i wiary....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wiatr

 Jestem powiewem ciepłego powietrza ocierającym się o Twoje ramie.Jestem mgłą unszącą się nad zieloną trawą po której chodzisz.Jestem ciszą ...