poniedziałek, 15 czerwca 2015

Wakacyjny poranek...
Słońce przebijające się  przez białe zasłony balkonowe,pada wprost na moje zmęczone oczy..  Kolejny dzień zmartwień otula moje drżące ciało ciepłą zimową kołdrą.. Straciłam wolę istnienia..
Całuję go w policzek,ubieram ciepłe dresy,wychodzę na balkon...
Dziś jest pusto,cholernie pusto. Brak biegających bezmyślnie kobiet z dziećmi,ubogo ubranych 15-latek,napalonych kutasów,brak życia w nadmorskim kurorcie...
Siedzę na zimnych płytkach,kolejny buch nikotyny jest nadzieją,kolejna łza siłą a kiedy oczy oślepia mi słońce, kurwie w nieboglosy,wchodzę do pokoju,otulam się kołdrą,zasypiam.  To nic,że monotonia wyrywa mi serce,to nic... Znów przestałam poznawać samą siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Płacz

 Od godzinny słucham Twoich głosówek i płacze jak dziecko,tak bardzo Cię teraz potrzebuje.! Ja już nie mam siły tak żyć,nie mam siły zastana...