wtorek, 16 września 2014

Życie bez obowiązków i przeszłości zaczyna mi się podobać,ale nie podoba się mojej wątrobie,sercu i mózgowi.
Nagle stwierdzam,że miewam zaburzenia świadomości, inni mówią o sytuacjach w których uczestniczyłam a tego nie pamiętam...
Czasem jestem ''Bogiem'' jednak nie odpowiada mi stan nieustannej wszechmocy.To przecież chore!
Wolność nagle jest zmorą,którą trzeba przetrwać.
Chcę umrzeć,wyznaczam kolejne kresy swego bytowania na ziemi.Zagłuszam lęk.
Dopuszczam do siebie nieznane dotąd emocje,lecz wiem,że w moim pokoju są narkotyki,prochy i wódka-ale to przecież jeszcze nic nie znaczy.
Całe życie tęsknie w niepokoju.Bywam też normalna jednak nie można mi zaufać.To bardzo niebezpieczne.
Żyję,umieram,zmartwychwstaję.
Być możę pójdę do piekła ale to mi wcale nie przeszkadza,przecież lubię ciepło.
Prochy wzmacniały chory umysł,alkohol poszerzał granice zwątpienia.Trudno,mam ochotę się napić.
Czy znów pragnę sama siebie przekonać do życia?
Prochy są na wyciągnięcie ręki,to nic,chodzi przecież o myśl.
Jestem w odmiennym stanie ducha,to pozwala mi przetrwać ale stałam cię całkiem aspołeczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...