wtorek, 16 września 2014

Nagle okazuje się,ze prochi i wódka nie dają upragnionego wyciszenia i chyba musiałabym się otruć,by To coś przetrwać.No co,dlaczego teraz mam niby się nie zaćpać,kiedy mam doskonały pretekst.Alkoholik pije dwa razy do roku kiedy pada deszcz lub kiedy nie pada czyli codziennie...Okrucieństwo.
Pogłubiłam sie.Wolę sięgać po prochy,niż poczuć.Co wtedy mogłabym odkryć?Osobę i ogromnej wrażliwości,pomagającej w cierpieniu,uwiejącej przytulić,pokochać?Umiejącą poddać się uczucią w sytuacjach bez wyjścia?Mężczyzna wciąż jest dla mnie fantazją.A ja bywam nie do zdobycia.Skamielina.Powoli tracę zaufanię do siebie i do tych,którzy mnie znają i ''kochają''...
Nie wiem do czego jestem jeszcze zdolna,jaki pokrętny jest mój umysł.Picie i prochy dają absolutne odłączenie od życia doczesnego i odbierają odpowiedzialność za wszytsko.-To zawsze jakieś wytłumaczenie...Krzyk jest coraz bliżej a jeśli to nie jest krzyk a jedynie rozpacz po czymś utraconym....Właśnie przyłapałam się na pokrętnym myśleniu ćpuna,który zawsze znajdzie pretekst,by zmienić stan umysłu..Katastrofa.
Kiedy przestaję się kontrolować kładę się na zimnych płytkach w kuchni,wkładam słuchawki i słucham myzki...Wokół brakuje tlenu.Prosze zostawcie mnie WSZYSCY w spokoju! Próbowałam się ratować-poległam...
Głód doprowadza do skrajnego rodrażnienia umysłu i serca...
Boję się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...