piątek, 12 września 2014

Jest 13:45 słyszę jak na moje podwórko wjeżdża samochód. Nie robię z tego tragedii bo przecież to mama,która właśnie wróciła z pracy,słyszę jednak jak dziadem woła mnie bym zeszła na dół.
Wstaję z pod kołdry,biorę 3 gumy do żucia i wychodzę.Mam na sobie dresy,za dużą bluzę,widzę Jego. Moją miłość sprzed 4 lat.
-Cześć Weronika.
-Cześć Wojtek,przecież miałeś tu już nie przyjeżdżać.
-Przeczuwałem,że coś z tobą nie tak.
-To siadaj.
Siadamy na ławce przed moim domem. On uśmiecha się ciągle i patrzy na mnie.
-Znów bierzesz.
-Nie próbuj prawić mi morałów bo ty robisz to samo.
-Śmiesznie,nie? Po tylu latach i tylu akcjach znów siedzimy na ławce i gadamy.
-I tak cię nienawidzę za wszystko co mi zrobiłeś ale jak już jesteś,to co u ciebie?
-Nic konkretnego,okazało się,że dupa nie ze mną jest w ciąży więc cała szopka odwołana a Ty jak tam z twoją miłością?
-Ja byłam tylko raz zakochana więc hmm nijak. Skurwysyńsko i ciężko ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
-Ty pijana jesteś.
-A ty naćpany .
-Hahaha japierdole my naprawdę jesteśmy pojebanymi osobami.
-Masz rację ale jest dobrze jak jest nie chcę już niczego naprawiać i udowadniać samej sobie,że zasługuję na szczęście.
-Ja mam podobnie.Fajnie,że jednak wyszłaś ze mną porozmawiać chyba potrzebowałem ciebie tak jak ty mnie.
-A kto powiedział,że ja ciebie potrzebuję? Prosiłam byś nigdy więcej tu nie przyjeżdżał bo tego nie chce,prosiłam byś dał mi spokój bo tak jest łatwiej i dalej uważam,że wolałbym by teraz cię tu nie było.
-Musiałeś zobaczyć czy sobie radzisz,wiesz dobrze...
-Wiem kurwa Wojtek ale naprawdę nie jesteś osobą,której chcę się zwierzać teraz bo skończyło się we mnie wszystko.
-Ja dalej ciebie pragnę.
-A ja dalej ciebie nienawidzę i nic tego nie zmieni.
W jego oczach pojawiają się łzy,klepię go po ramieniu:
-Lepiej będzie jak już pojedziesz i nigdy tu nie wrócisz. Jest mi kurewsko ale dam sobie radę, choćbym miała zdechnąć dam sobie radę.
-Nie dasz kolejny skurwysyn robi z ciebie NIC.
-Jestem Nikim i Nikim pozostanę a teraz,żegnaj.
Wsiada do samochodu,macha a ja ocieram jedną łzę słabości. Koniec miłości w moim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...