poniedziałek, 22 września 2014

Drżą mi dłonie,płaczę.
To miał być mój najszczęśliwszy dzień w życiu a okazał się totalnym ropeirdolem mojego naćpanego organizmu. To nic już nie znaczy. Wspomnienia rozmazują się,obraz przede mną traci barwy,jestem tak naćpana,że nie zdążyłam pożegnać się z matką jedyne co jej powiedziałam to to,że chcę by na moim pogrzebie grały skrzypce ... Siedzę na dywanie w swoim pokoju,to już kolejna godzina kiedy minuty zlewają się z skudami a ja proszę Boga bądź szatana aby zabrał mnie z tej istoty cierpienia. Mnie już nie ma. Pragę uwolnić się od oskarżeń,kłamstwa,chciwości i braku szacunku,chce rozjebać umysł o szklankę wódki i odebrać sobie życie poprzez garść magicznej substancji.To idealna śmierć wymarzona,marzenia kurewskiej narkomanki.To przecież normalnie,żyjemy,zakochujemy się a potem popełniamy tysięczne samobójstwo być może ostateczne. Ale jaki to ma teraz sens. Wódka,papieros,trzy czekolady,mnie już nie ma to tylko ciuchy na manekinie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...