wtorek, 17 stycznia 2012

wytwór wyobraź

Jest wytworem mojej wyobraźni.
Dziś znów łapie sie na tym iż kiedy ona pyta mnie jak ma być mój ideał faceta w głowie opisuje sobie jego.Faceta który zabrał mi serce i zabija mnie.Zabija mnie miłość do niego.
Wiesz jeszcze dwa lata temu pamietam siebie-kobiete która miała w garści męższczyzn i kontrola nad nimi sprawiała iż byłam w swoim żywiole.Niekiedy podejrzewałam iż jestem córką szatana,diabła lub kogokolwiek równie złego i opentanego.Uwielbiamłam sprawiać ból-tak sam jak kiedyś on sprawił mi.Kłamałam,zdradzałam,miałam ich uczucia głęboko gdzieś.Później zaczełam tańczyć-taniec był moją ucieczką od każdego uczucia,od każdego z nich.Bo kiedy z ich ust płyneły słowa ''kocham cie'' ja spuszczałam wzrok i z szyderczym uśmiechem odchodziłam nie wracając po prostu.Nienawidziłam kiedy pisali milion esów ,dzwonili i nie ufali mi a nazwyali swoje uczucia miłościa.Czułam że są moją przygodą,moją wycieczką po kraine serc.I wiesz trzy lata temu usiadłam i powiedziałam DOŚĆ-nie bede ranić,nie bede zła.Będe sama.Stwierdziłam iż samotność jest pociagająca-jest o wiele lepsza niż związek na siłe lub ...lub bycie z sobą bo taka jest kolej rzeczy.
I widzisz kiedy mój świat był poukładany w miare,kiedy każdy rozdział stał na swojej półce za szybą pojawiły sie jego źrenice,źrenice w których utonełam i dalej nie nauczyłam sie pływac.Nie,nie odrazu czułam że to facet który zmieni moje życie,obróci je o 360 stopni i stanie sie moim uzaleznieniem,moją heroina,wódką,nikotyna,tlenem i całym moim życiem.Był po prostu był.Znikał i sie pojawiał.Ja miałam taniec,treningi wiec żyłam swoim życiem.Nagle jego słowa trafiały w moją głowe jak jakieś zaklęce,nagle kiedy stojąc obok niego czułam iż dusze sie własnym oddechem który był cholernie szybki, nagle bicie serca łamało mi żebra i sprawiało iż cały świat rozmazywał sie i stawał sie abstrakcją której nienawidziłam,motyli w brzuchy wpierdalały mi wątrobe a krew w żyłach paliła moje ciało-wtedy włąśnie reszta była nieważna.Kolejne utraty dni.Każdy dzień stawał sie identyczny.Jego imie rano i wieczorem.Jego imie na mieście,jego zapach wyszukiwany na moich ubraniach,czekanie na każdą kolejna wiadomosc na głos w słuchawce i na głos naprzeciw mnie.Straciłam kontrole już wtedy choć udawałam że jest po prostu jest facetm o którym zapomne jak o kazdym.Wiedziałam że odejdzie choć bałam sie tej chwili.Wiesz uwielbiałam tą niepewność kiedy po każdym zakończonym spotkaniu nie miałam pojecia kiedy znów sie z nim zobacze, tą jebana niepewność że może odejsc w każdej chwili nie mówiąc że to własnie dziś żegna sie ze mną na zawsze. Nasze ostatnie spotkanie było dziwne.Miałam już dość moja psychika wołała o pomoc,moje ciało yło na odwyku a ja cała trzesłam sie bo wiedziałam że coś nadchodzi.Bałam sie jego dotyku,jego ust jego słów.Nie pozwolilam by zawładnoł mną całkiem.Nie pozwoliłam bo przecież miałam zapomniec- tamtego razu pocałował mnie w usta i powiedział że teraz bedzie inaczej że zostaje przy mnie.Kłamał wiedziałam o tym ale chciałam wierzyć chciałam by ta chwila trwala wiecznie.Tydzień ciszy sprawił iż sama poczułam chęc bycia w jego kosmosie.Pamietam jego oczy kiedy sie zniszczyłam,jego dzwiek słów kiedy złapał moja głowe i powiedział :Nika co ty ze sobą zrobiłaś...Czułam że moje serce nie wytrzyma czułam że chce go przytulic ale powiedziałam:odpierdol sie. Za każdym razem kiedy później go widziałam stawałam sie coraz bardziej zła.Czułam jego wzrok na sobie ale nienawidziłam go za to iż pozwolił mi odjesc...Kiedy już ławka na której siedział była pusta,miejca w których był były puste i ja poczułam pustke i utrate czegoś cennego.Czegoś bez czego życ nie umiałam.Półtora roku padałam na kolana i prosiłam kogoś by pozwolił mi jeszcze raz go zobaczyć.Kiedy przeszedł obok mnie a ja siedziałam pijąc piwo i paląc kolejnego papierosa-znienawidziłam siebie samą za to kim sie stałam.Gdzie moje marzenia i cele? Dziś kilka tygodni temu napisałam mu wszystko co czuje.Napisałam o miłości którą żyje od 2 lat.I wiem że on też czuje taką miłość-mniejsza ale przyznał sie że czuje żyje nadzieją że facet którego kocham kiedyś wróci.Wiem że dziś kiedy mnie minie pobiegne za nim i rzuce mu sie na szyje mówiac ze cholernie go kocham.I choć wiem że on sam nienawidzi siebie tak samo jak ja nienawidze swojej osoby i choc wiem że on chce zmian i boi sie miłości bede tu i wiem że nie pokocham rzednego z nich,rzeden z nich nie sprawi iż zapomne.Próbowałam i próbuje nadal wsadzić wspomnienia związane z nim do kartonu z napisem :byli I odeszli.Ale nie potrafe.Wiesz ja nawet nie potrafie przeżyc dnia bez myśli co u niego. To dziwne uczucie.ALe upijanie sie żeby załagodzić ból nie pomaga,duże ilości lówke by choc na chwile być ''szczesliwa'' nie pomagaja,łykanie witamin by świat był łatwiejszy nie pomaga.Codzien czuje miłość ,tęsknote i ból.Ból bo boli mnie każda komórka mojego ciała.Tęsknota tęsknota podcina mi żyły.Ale wiem że jutro,pojutrze lub jeszcze za tydzien lub za miesiac bede czuła tą samą miłość.CIEKAWI mnie przyszłość bo dziś wiem że mam obsesje i wiem że jest ideałem który stworzyłam sobie w głowie.Jest facetem który wiedział co mam w głowie ,łapał za reke i nie bał sie że odejde zdawał sobie sprawe iż ma nademna władze.Wiedział że bede go kochac on to wiedział.Kiedy dorosne w zupełności zapukam do jego drzwi ,lub kiedy go zobacze nie pozwole mu doejsc.Już dziś nie pozwole by odszeł ..Nie ,nie tym razem.I własnie dziś spogladając w lustro nienawidze siebie ale i nie poznaje.Miałam NIE KOCHAĆ to ja miałam mieć kontrole nad każdym z nich. TO smieszne ale ma ocs w sobie co sprawia iż dostaje szału i pragne go tak jak codziennie pragne czekolady.
Nie umiem już oddychac jak dawniej
Nie umiem juz normalnie zyc
Nie umiem juz normalnie oddychać.
Bo kazdego dnia kiedy otwieram oczy zastanawiam sie czy kocham go tak samo mocno jak wczoraj czy 2 lata temu.Odpowiedz jest zawsze ta sama-kocham go jeszcze bardziej.
I próbując zapomnieć popełniam samobójstwo ale musze coś zrobic.Popadłam w depresje,mam schizofremie ,jestem ćpunką i staje sie alkoholiczka.
Na tym polega miłość-a ja dalej jestem naiwna.
Nienawidzie kochac sie taka miłościa ,nienawidze tej miłości ale ćpam ją każdego dnia.
I wiesz co? 2 lata temu byłam silna-dziś rycze za każdym razem kiedy boli mnie serce,kiedy zamykam oczy i widze go obok mnie.Podcinam sobie żyły za każdym razem kiedy mam dosc kiedy świat zaciska sie do rozmiaru pułapki a jedynym wyjsciem jest śmierc.Wariuje za kazdym razem kiedy na telefonie wystukuje jego numer.Zmieniłam sie a przeciez miałam tego nie robic.
KUrwa idiotko zakochac sie też nie miałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wiatr

 Jestem powiewem ciepłego powietrza ocierającym się o Twoje ramie.Jestem mgłą unszącą się nad zieloną trawą po której chodzisz.Jestem ciszą ...