piątek, 28 października 2022

Rok

 Minął rok.

Rok od kiedy spakowana w kilka kartonów i worków wróciłam z rozjebanym sercem i umysłem mając nadzieję,że TO wszystko to tylko pierdolony koszmar z którego obudzę się dnia następnego.

Rok od kiedy nie wiem czy bardziej GO nienawidzę czy tęsknie tak bardzo za wszystkim co miałam,iż całe moje wnętrze wrze niczym wulkan emocji,których nigdy wcześniej nie znałam.Zabijałam swoje emocje na wiele sposobów.Płakałam tak długo i głośno,iż moje demony zła zaciskały pięści z radości -gdyż poziom mojego smutku osiągał skalę maksymalną.Krzyczałam emocjami,słowami wszystkim czym mogłam po to by zagłuszyć BÓL jaki w sobie miałam.Ćpałam -bo tylko tak udawało mi się przestać czuć winę i było po prostu łatwiej żyć.Upijałam się wódką po to by przestać czuć nienawiść do samej siebie za bezgraniczną naiwność.Zabijałam się na tyle sposobów iż fakt,że wciąż istnieje jest niewyobrażalną fikcją literacką...To zabawne,że MIŁOŚĆ niszczy tak wiele w naszym życiu i tak wiele bólu sprawia poniesienie porażki gdy zdajesz sobie sprawę,że zawodzi Cię człowiek,który nigdy zawieźć Cię nie miał.Sądziłam,że kocha się tylko raz i po pierwszej porażce nie myślałam,że jeszcze kiedykolwiek,ktokolwiek będzie miał tak wielkie znaczenie dla mej zmęczonej duszy-myliłam się,tak kurewsko się myliłam.Kiedy przyjaciel stał się Miłością mojego życia i kiedy pękło mi serce bo zdradził mnie nie tylko jako facet ale ktoś o wiele wiele bardziej ważny ROZJEBAŁO mi się serce na tryliony kawałków których do dziś nie jestem wstanie poskładać.Rok temu nie chciałam żyć,sądziłam,że bez NIEGO nie potrafię nawet oddychać,że bez NIEGO nic nie ma znaczenia,że bez niego nie istnieje i JA.Głupia ! Szukałam winy w samej sobie-durna idiotka -na zdradę nie ma wytłumaczenie,dziś to wiem.Rok temu umarłam ale dziś uczę się istnieć na nowo.Upadam,wielokrotnie i kurewsko boleśnie ale wciąż zaciskam pięsci powtarzając samej sobie,że NIC nie jest wstanie mnie zniszczyć,po czym płacze,odpalam papierosa,kręce jointa i znów płacze ale NIC na to nie poradzę.TAK MIAŁO BYĆ tłumaczę każdemu kto pyta mnie DLACZEGO?! Nie znam innej odpowiedzi a ta stała się najbardziej wygodną i odpowiednią-nikt nie drąży,nie analizuje,nie zadaje PIERDOLONYCH pytań.Mam 29 lat,rozjebane życie,umsył i serce z kamienia,którego nienawidzę za nawiność i bezgraniczną wiarę w ludzi w którzych wierzyć nie powinnam.Rok temu błagałam BY wrócił,klękałam na kolana błagając stwórcę by pozwolił mu być przy mnie i już nigdy nie odchodzić.Rok temu wypatrywałam Go przez okno -nawinie wierząc,że wróci bo przecież 6 lat wyznawawaliśmy sobie miłość.I właśnie dziś zdałam sobie sprawę z własnej głupoty-cóż ludzie tacy jak ja już tak mają.Spotykają na swej drodze pomyłki i potykają się tyle razy iż normalny człowiek nie dałby rady przetrwać i wtedy zadaje sobie pytanie ; czy żyję bo STWÓRCA ma dziwne poczucie humoru i testuje emocjonalną wytrzymałość człowieka czy jestem superbohaterem swojego życia którego NIENAWIDZĘ i dlatego żyć muszę? Uciekam,wciąż spierdalam jak najdalej uczuć po czym znów próbuję zbudować cokolwiek-uciekam i tak w koło.Od miesiąca nie robię nic co mogłoby skrócić moje istnienie i szczerze? Jest mi wszystko jedno jak potoczy się moje życie.

Dziś żyję i oddycham ale czy jutro nie upadnę i się nie poddam?

Od roku rozpierdalam umysł o biały sufit swojej oazy spokoju.

Od roku tęskne i nienawidzę Cię jednocześnie mając nadzieję,że któregoś dnia dostanę amnezji i zapomnę o wszystkich kłamstwach jakie spotkałam na swej drodze.

naiwne marzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wiatr

 Jestem powiewem ciepłego powietrza ocierającym się o Twoje ramie.Jestem mgłą unszącą się nad zieloną trawą po której chodzisz.Jestem ciszą ...