poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Czasem.

 Zastanawiam się czy Nienawidzę siebie już na tyle,żeby podjąć ostateczną decyzję.

Zastanawiam się czy Nienawidzę właściwie siebie czy każdego swojego faceta,który mnie zniszczył.Zastanawiam się czy nienawidzę Ciebie czy siebie za to,że pozwoliłam by moje życie TAK wyglądało.Zastanawiam się kogo tak zraniłam,iż teraz karma bądź jakaś kara dogania mnie i uderza z podwójną siłą nie zwracają na nic uwagi.Jest 3:30 a ja znów upijam swój umysł i płacze by nikt mnie nie słyszał.Jest 3:30 a ja wciąż nie wiem czy bardziej nienawidzę siebie czy jego. Czasem jest mi wszystko jedno a czasem tak jak dziś czuje tak obżydliwie wstrętną samotność iż mam ochotę wyjść z domu,odpalić samochód i jechać do miasta by błagać każdego ,kogokolwiek by po prostu mnie przytulił-to POPIERDOLONE ale tak jest.Brakuje mi poczucia bezpieczeństwa,schronienia przed nadmiarem emocji i wzroku porządania,brakuje mi pewności siebie i poczucia,że ktoś może mnie kochać tak po prostu bez zbędnych tłumaczeń i właśnie teraz zastanawiam się czy po tym wszystkim co ostatnio mnie spotkało będę potrafiła jeszcze zaufać,kochać i pozwolić komuś kochać mnie.Nie wiem.Czasem wydaje mi się,że błagam każdego dnia o miłość której tak naprawdę już nie jestem wstanie w sobie odnaleźć.Kocham 2 razy tak bardzo mocno i za każdym razem oberwałam na tyle mocno że dziś nie wiem już czy potrafię brnąć w TO znów.I niby potrzebuję czułości,kogoś obok ale kiedy już postanawiam spróbować przypomina mi się BÓL jaki w sobie miałam gdy pękało mi serce.I wtedy zaciskając pięści krzyczę w niebogłosy,że już NIGDY nie pozwolę nikomu siebie tak zrujnować.Nie wiem czy tęsknie,nienawidzę,kocham czy czuję żal.Nie wiem już jak wytłumaczyć wszystko to co dziś toczy bitwę w mojej głowie.Nie wiem czy płakać czy walczyć,czy zabić się na 1234 sposób czy po prostu zwymiotować na dywan,wzruszyć ramionami i udawać,że nic się nie stało.Że ćpunka którą znam dziś z odbicia w lustrze nie jest prawdziwą mną,że dziś przez 10 minut wpatrując się w oceaniczne oczy nadzieii byłam naprawdę sobą...Powiedziałam coś czego bałam się przyznać przed samą sobą,odkryłam całą siebie pomimo iż nigdy wcześniej tego nie robiłam.I nie wiem czy miało to jakikolwiek sens jednak mojej duszy w jakimś stopniu pomogło-przestałam szukać w sobie winny ,szukając usprawiedliwienia na głupotę innych.Przestałam błagać o czas,zainteresowanie i rozmowę,w której zawsze KTOŚ mnie oceniał bądź próbował DORADZAĆ nie mając pierdolonej racji.Przestałam przebierać w słowach i ukrywać fakty-tak zdradzono mnie,tak kochałam i tak nie mam w sobie minimalnej winy kochałam i chciałam by kochano mnie równie mocno.Bolało ale dziś bardziej boli mnie moje EGO iż znów pozwoliłam facetowi z którym już mi nie wyszło,dotknąć mojej duszy po czym znikł jak mydlana bańka a mi pozostał smutek i nienawiść,że znów pozwoliłam sobie mieć nadzieje.Przestałam ją mieć a może miałam ją zawsze bo moja nawiność nie zna graic...Cierpię bo znów pozwoliłam rozumowi poczuć cokolwiek co teraz nie ma najmniejszego znaczenia.Może nie powinnam pozwolić samej sobie by KTOKOLWIEK pojawiał się w moim życiu,wchodził butami,deptał mi serce i wychodził nie mówiąc żegnaj.Pragnę rodziny,domu z ogrodem i faceta,który będzie po prostu ale jak mam TEGO szukać skoro nie potrafię już myśleć racjonalnie i przestać się BAĆ,że znów zostanę sama z przerażeniem i kolejnym popełnianym samobójstwem.

Błagam nie chcę żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...