poniedziałek, 14 stycznia 2019

Siedzę na kanapie owinięta szarym delikatnym kocem,popijam ciepłe kakao, palę papierosa ...
Udało mi się przeczytać kilka starych wpisów i ... I chyba czas by przyznać samej sobie,iż odnalazłam SZCZĘŚCIE . Tak odnalazłam szczęście w które nie wierzyłam,które było wytworem mojej roztrzaskanej wyobraźni,szczęście przed którym ja i mój umysł broniliśmy się rękoma i nogami...
I wiesz drogi czytelniku, moje szczęście ma 197 cm wzrostu,piękne różnokolorowe oczy i potrafi doprowadzić mnie do roztrojenia duszy ale sprawia też iż przestałam myśleć o wewnętrznym samobójstwie i zaczęłam żyć .
Kiedy poznałam M mój świat się zawalił,życie nie miało sensu a ja zabijałam się kolejną kreską wciąganą do nosa... On dał mi nadzieję, dał mi jakiś promyk słońca i pozwolił uwierzyć,że już nie jestem sama.
Czułe gesty,miłe słowa,płacz i wyrzyganie wszelkich emocji, męskie ramiona,buziak w czoło i ... I się zakochałam.
To nie miłość typu Romeo i Julia ani tanie lovstory ze znanego bloga nieznanej blogerki, lecz wsparcie,cierpliwość, wiara,nadzieja i tysiące rozmów o życiu,sensie i bezsensie.
To zabawne ale minęły 3 lata a ja nie wyobrażam sobie już dnia bez jego uśmiechu,buziaka na dzień dobry i porannej kawy na szarej sofie w naszym salonie.
Kiedy wychodzi do pracy tęsknie za nim w każdej minucie a kiedy dzwoni i mówi ''jak się masz kochanie'' mam ochotę krzyczeć całemu światu iż facet,który jest moim przyjacielem jest również mężczyzną z którym chcę spędzić resztę życia.
To zabawne ale M potrafi sprawić iż kiedy płaczę i znów mam ochotę popełnić wewnętrzne samobójstwo w jeden sekundzie mój płacz zamienia w uśmiech a wszelkie beztroskie i bezsensowne problemy znikają niczym mydlana bańka ...
Jest mężczyzną z którym gdy mam problem siadam przy szklance kalorycznej coca-coli i rozmawiamy tam długo aż dany problem staje się błahostką z której śmiejemy się wniebogłosy .
I chodź czasem doprowadza mnie do szału i czasem mam ochotę spakować walizkę i wyjść nie wyobrażam sobie dnia następnego bez jego ''no Werka przestań''.
Kiedyś wyobrażałam sobie swoje życie pełne bólu i cierpienia, pełne narkotyków... Dziś też miewam chwile słabości,zamykam się w pokoju i płaczę niczym małe dziecko ale są to jedynie krótkie chwile,które znikają wraz z jego uśmiechem wychylającym się zza białej ściany sypialni.
Jest mężczyzna,który robi wszystko bym się nie poddawała jest facetem,który wierzy,wie i daje mi siłę bym każdego dnia żyła dla niego bo On żyje dla mnie...
I tak zaczyna się cała historia,którą właśnie teraz jestem gotowa wam opowiedzieć.
Być może to kolejna książka którą jestem gotowa napisać..
Jaki nadać jej tytuł?  Jak zacząć opowieść kiedy moja dusza poczuła ulgę i żyje bo On żyje.
Jest wszystkim co mam i niczym kiedy nie mam nic.
Jest moim uśmiechem.
Jest mną kiedy ja jestem nim...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klątwa

 Dlaczego wciąż tak się dzieje? Jednego dnia dajesz mi nadzieje i kiedy już zaczynam dostrzegać szansę-kopiesz mnie w dupe,szyderczo chichoc...