Drogi chłopaku z nad morza,
Dziś postanowiłam,że ODPUSZCZAM.
Przestaję prosić o Twoją uwagę,przestaje o sobie przypominać,przestaje prosić Stwórcę lub kogokolwiek odpowiedzialnego za nasze życie by ten ostatni raz pozwolił mi Cię zobaczyć.To nie jest tak,że przestałam tęsknić,pragnąć i czuć cokolwiek ale jestem na tyle zmęczona zabieganiem o Twoją sekundową uwagę,iż wolę odpuścić....Życzę Tobie abyś odnalazł siebie w swojej czarnej duszy rozpaczy,obyś pokochał siebie i zaakceptował emocje,którymi jesteś przepełniony po brzegi - dlatego oddałam Ci serce.
Za Twój wzrok,który przeszywał mą duszę,za dotyk,który dotykał mego cierpienia,za głos,który dawał mi nadzieję i zapach,który odbija się od szarych ścian w mojej Oazie Spokoju.Zatracona w Twych żółto-niebieskich oczach wciąż się uśmiecham bo wiem,że NIKT wcześniej tak na mnie nie patrzył,nie dotykał mnie w ten sposób i nie wywoływał we mnie nieznanych emocji,których nie potrafię określić do dziś.
Oboje jesteśmy emocjonalnymi debilami,którzy zamiast rozmawiać - UCIEKAJĄ przed ...No właśnie czym TO włąściwie było.Przygoda? Sex bez zobowiązań? Terapia złamanych dusz ? Czy to tylko sen z którego właśnie się obudziłam...Przestałam wierzyć i mieć nadzieję,że zasłuuję na to by kochać i być kochaną.Nie potrafię ufać,POJEBANIE wszystko analizuje i spierdalam zanim sytuacja staje się na tyle niebezpieczna iż powoduje napływanie łez do mych oczu.Nie chcę już płakać przez faceta,miłość i PIERDOLONE poczucie beznadzieii,że to bezsensu bo im bardziej oddaje komuś serce tym bardziej ten ktoś depta je butem na którym wciąż jest wczorajsze psie gówno.
Żegnaj chłopaku z nad morza.