wtorek, 3 października 2023

Pustka

 Dziś zdałam sobie sprawę jak bardzo przestałam żyć...

Moim jedynym punktem odniesienia jest praca, która na kilka godzin dziennie pozwala mi wyjść do ludzi, ubrać maskę uśmiechu i udawać, że TO wszystko ma jakiś sens... Kiedy wracam do oazy spokoju, zmywam makijaż, związuje włosy, zakładam ulubiona bluzę i chowam się pod kołdra, otulajac się po sama szyję by nikt nie usłyszał mojego płaczu,zdając sobie sprawę jak doskonale nauczyłam się udawać, jak doskonale okłamuje siebie i ludzi mnie otaczających. Jestem PUSTYM człowiekiem. Nie mam marzeń, celów a nawet pragnień, przestałam potrzebować, zauważać, czuć. Otulona kokonem beznadziei i rozpaczy nie szukam już wrażeń. Pogodziłam się z marnym losem istnienia i chociaż wiem że takie życie to gówno nie życie - jest bezpiecznie, stabilnie. Moje przerażenie osiąga dziś maksymalna skalę bo zdałam sobie sprawę, że tak już zostanie. Zamknęłam umysł, serce, duszę, emocje i cała siebie przed wszystkim co mogłoby cokolwiek w moim życiu zmienić. I gdyby nie Haze budząc mnie o 8:30, który swoim zimnym noskiem przypomina mi, że pora na spacer, może nawet nie wstawała bym z łóżka.... To przykre, chore i beznadziejne ale nie mam lepszego pomysłu na przetrwanie w otaczającym mnie PIEKLE kłamstw, zazdrości i chciwości. Mam 30 lat i nie wiem w którym momencie swojego życia popełniłam największy błąd iż teraz nie ma we mnie nic prócz echa emocji które doskonale znam i pamiętam ale nie czuje już NIC prócz "MUSZE" "POWINNAM" "NIE MOGĘ SIĘ PODDAĆ". Kiedyś pragnęłam by mój siwat miał kolor niebieskich oczów, tych które dały by mi nadzieję i pozwoliły poczuć się bezpiecznie. Dziś wiem że jeśli sama w sobie tego nie znajdę, nie znajdę już nigdy, niczego co odmieni mój marny los. Odpalam papierosa. Dym otula moje policzki, muska usta ocierając łzy beznadziei. Być może kiedyś obudzę się z koszmaru, który sama dla siebie namalowałam, szarymi mazakami przeszłości. Być może kiedyś wzruszę beztrosko ramionami, wmawiając samej sobie, że tak będzie lepiej i prościej więc po co psuć stabilność którą tyle czasu budowałam, cegła po cegłe. Chciałabym komuś opowiedzieć o demonach które mam w sobie kiedy się budzę, kiedy pije kawę i kiedy wychodzę udawać kogoś kim nie jestem - a może już jestem. Sama przestałam odróżniać iluzje od rzeczywistości, kłamstwo od prawdy. Jest inaczej, bardziej szaro, zimno i ponuro, bardziej depresyjnie. Pomimo to wciąż TU jestem, wciąż z jakiegoś powodu walczę o CO tak właściwie??? Nie mam KURWA pojęcia!!

Paranoja nad którą nie mam już władzy. 

Demony przejęły kontrolę. 

Nie potrafię zapomnieć

 Depresja to wredna kurwa, która każdego dnia odbiera Ci pewność siebie, kolory i chęć bycia czymkolwiek w Świecie do którego od zawsze czuł...