piątek, 23 sierpnia 2024

Terapia

 Znalazłam się w czarnej dziurze z której wyjścia znaleźć nie potrafię...Tonę i jestem jedyną osobą,która sama siebie może uratować lub zabić bez poczucia jakichkolwiek wyrzutów sumienia.Tysiące DEMONÓW niszczą mi głowę powtarzając,że bycie NIKIM wychodzi mi najlepiej.Po co szukam ratunku pośród obcych mi ludzi?Po co chcę przez TO przechodzić ? Nie mam już siły być smutna,nie mam siły umierać każdego dnia i każdego dnia walczyć z samą sobą o to by po prostu wstać z łóżka i zmusić się do walki,której już od dawna toczyć nie chcę.Płaczę tak dużo i tak często iż stało się to już zupełnie normalne na tyle że nikt nie zwraca juz uwagi na moje spuchnięte oczy i zmęczoną twarz.Analizuję,myślę,próbuję zrozumieć jednak ni cholerę nie potrafię.Nie tęsknie,nie kocham,nie czuję żalu -nie potrafie jednak się odnaleźć. Zagubiona w czerni emocji jakie sama produkuję przestaję oddychać,nie widzę , został mi tylko słuch dotkliwie czekający na Hałas który da mi nadzieję.

Pisanie przynoisło ulgę lecz dziś nie potrafię już walczyć ze wspomnieniami i uczuciami,które mam w sobie.Czuje złość każdego dnia,każdego KURWA bez wyjątku.Czuje     SMUTEK tak kurewsko bezgraniczny,każdego PIERDOLONEGO dnia.Czuję,że zawiodłam samą siebie tak bardzo,iż pluje sobie w twarz i NIENAWIDZĘ siebie tak bardzo,tak okropnie bardzo.Jak więc mam TO pokonać?To miliony myśli,kłębiących się w moim umyśle.To tysiace słów słyszanych i wymyślonych przez mój umysł,powtarzających się każdego dnia miliony razy.Szepty,krzyki,bełkot szaleńca którym jestem kiedy już trace zmysły na tyle,iż nie wiem kim jestem.    

Straciłam kontrole nad wszystkim .

Straciłam KONTROLE.

Hipotermia

 Bardzo się zgubiłam.... Posród ciemności,szaleństwa,wiecznego smutku,płaczu i nienawiści do samej siebie.Przykre-ale prawdziwe.Po wielu lat...